Historia

Ratownik medyczny - moje pierwsze wezwanie

Poszukiwacz dobrej creepypasty 3 9 lat temu 16 529 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Wydarzenie miało miejsce w sierpniu 1990 roku podczas mojego pierwszego oficjalnego wezwania, jako ratownik. Nie miałem odwagi mówić o tym przez ostatnie 24 lata. W moim odczuciu tylko tutaj ktoś zrozumie i doceni moją opowieść. Oto, co stało się 17 sierpnia 1990r.

Miałem wówczas 27 lat. W życiu mi się powodziło, dopiero co ukończyłem szkołę medyczną i zbliżał się dzień, kiedy rozpocznę dobrze płatną pracę jako sanitariusz. Byłem szczęśliwy, że wreszcie życie postawiło przede mną wielkie możliwości i chciałem wykorzystać to na swoją korzyść. Musieliśmy przejść intensywne szkolenie, do tego niezliczone godziny studiowania anatomii człowieka, ale za to już 16 sierpnia 1990r. otrzymałem oficjalnie tytuł ratownika medycznego w Westbrook County. Miałem rozpocząć pracę następnego dnia, ale nie mogłem zasnąć. Rozmyślałem o tym, że nareszcie mi się udało. Podekscytowanie emanowało z każdego słowa, które wymawiałem, kiedy zameldowałem się na służbę, gotowy do rozpoczęcie mojego pierwszego dnia. Byłem częścią małej, czteroosobowej ekipy, a dzięki temu, że na szkoleniu spędziliśmy razem sporo czasu, zaprzyjaźniliśmy się. Około 10:00 rano otrzymaliśmy pierwsze wezwanie.

Dzwoniła zaniepokojona sąsiadka. Powiedziała, że jej sąsiadka, pani Carter, jest wdową w podeszłym wieku i ma problemy z sercem. Martwiła się, że coś jej się stało, być może nawet jakiś poważny uraz, ponieważ pani Carter nie wychodziła z domu już od przeszło tygodnia. Gdy tylko zawiadomienie zostało przyjęte i przekazane nam, czym prędzej ruszyliśmy. Towarzyszyło nam dwóch funkcjonariuszy na wypadek, gdybyśmy natrafili tam na miejsce zbrodni.

Miejsce docelowe znajdowało się za miastem w małej, rolniczej okolicy. Podjechaliśmy pod niewielki dom, gdzie zostaliśmy powitani przez zaniepokojoną sąsiadkę. Wzięliśmy ze sobą cały niezbędny sprzęt i udaliśmy się do drzwi. Kiedy na pukanie, a potem na walenie do drzwi nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi, policjanci otworzyli je solidnym kopnięciem. W nasze nozdrza wdarł się okropny zapach powodujący mdłości. Stukając butami o terakotę weszliśmy do środka wołając ją po imieniu. Szliśmy powoli, skręciliśmy w kierunku jadalni. Zapach się nasilił, pani Carter leżała na podłodze. Kiedy tylko nas zobaczyła, zaczęła jęczeć. Jej ciało było zmasakrowane, ręce miała pogryzione, na całym ciele brakowało kawałków mięsa. Podeszliśmy zastanawiając się, kto mógłby zrobić coś takiego, jednak po dokładniejszych oględzinach okazało się, że te rany powstały w wyniku samookaleczenia.

Pani Carter, nie będąc w stanie dosięgnąć pożywienia lub wody z tej pozycji, częściowo zjadła samą siebie. Gdy przenosiliśmy ją na nosze, pod jej paznokciami zauważyłem wysuszone już kawałki mięsa, a wokół ust zaschniętą krew. Zmuszeni byliśmy do skrępowania jej, ponieważ nadal próbowała odgryzać kawałki swojego ciała. Zanieśliśmy ją do karetki i pojechaliśmy do szpitala. Oficjalny raport policji wyjaśniał, że pani Carter upadła i nie miał jej kto pomóc. Leżąc tam już prawdopodobnie od tygodnia, w desperacji i walcząc o przetrwanie zaczęła zjadać samą siebie. Jak do tej pory to było najmocniejsze z moich doświadczeń.

Była to moja pierwsza praca, więc pracowałem tam dalej, nawet z nadgodzinami, z czasem było coraz łatwiej. Pani Carter zmarła w szpitalu jakiś czas później. Nie ma dnia, żebym nie myślał o niej i o tym, jak zjadała swoje ciało. Pracowałem jako ratownik medyczny jeszcze przez 9 lat, ale nigdy więcej nie przytrafiło mi się coś takiego.

------

Oryginał: http://wh.reddit.com/…/my_first_encounter_as_a_paramedic_w…/

Przetłumaczył: ~Phosphoester

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Mi tam się podobało, krótkie i treściwe, bez niepotrzebnych szatanów ;P. Co prawda też mi się wydaje średnio realistyczne, ale plus za tłumaczenie ^^.
Odpowiedz
Wersja audio: https://www.youtube.com/watch?v=GKvonNVK90g
Odpowiedz
Mimo że to tylko opowiadanie, to potwornie mi żal tej staruszki :(
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje