Historia

W głębi lasu cz 8

izuska04 3 11 lat temu 5 225 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Obudziłam się. Moje myśli były chaotycznie pomieszane w głowie. Nie do końca wiedzialam co się stalo. Nagle przed oczyma ukazaly mi się zrezygnowane oczy Piotrka. Młówiły coś w stylu:

"Pomocy!", ale także "nareszcie skończą się moje cierpienia". Chłopaki widać już dawno wstali. Zjadłam coś gotowego z naszego prowiantu. Nie było zbyt smaczne, ale przynajmniej

zjadliwe.Dziewczyna pojawiła się nagle za moimi plecami.

D: Jak się czujesz, bestio?

N: To samo pytanie możesz zadać sobie.

D: Ja chę tylko odkupić swoje winy.

N: Kosztem życia innych ludzi? Bawisz się nimi, jak marionetkami, tylko dla własnego dobra!

D: Docwiesz się, dlaczego tak jest, kiedy umrzesz.

Znikła. Na koniec poczułam jej chłodny oddech na szyi. To stało się chyba tradycja naszych spotkań. Wziełam katanę i zaczęłam polować. Chodziłam korytarzami i eliminowalam kolejnych przeciwników.

Zastanawialm się ile spotkam jeszcze tego paskudztwa. Chcialam spotkać kogoś, nie chciałam być w tym momencie sama. Potrzebowałam kogoś wsparcia. Upadłam w jakiejś ślepej ulicze.

Najwidoczniej potknęłam się. Upadłam zdzierając sobie kolana. Odłozyłam katanę. Skuliłam się w rogu i zaczęłam płakać. Przypomniałam sobie wyraz twarzy Piotrka w chwili śmierci.

On chciał żyć. Chciał wydostać się z tego piekła, a ja mu to uniwmożliwiłam. Chciałam umrzeć, w tej chwili była to moja jedyna myśl. W końcu dotarło do mnie te, że jest jeszcze 2 pozostałych

przyjacioł, którzy także chcą się stąd wydostać. Wzięłam sie w garść. Podniosła katanę i poszłam dalej.Spotkałam chłopaków. Byli szczęśliwi, kiedy mnie zobaczyli Myśleli, że coś mnie dopadło.

Słyszeli pewnie moj płacz.

Nagle zza zakrętu wyłonił się zombie, śledził mnie przez całą drogę.

N: Zostawcie go mnie!

Spojrzeli się na mnie, jak na niespełna normalną. Trudno, stali w miejscu, Wyjęłam katanęi poczęłam iść w strone trupa. Kiedy chciałam efektownie Odciąć mu głowę, coś mnie zatrzymało.

Zobaczyłam, że ma on oczy Mateusza. Spojrzalam na klatkę piersiową... Tak, to był on. Upuściłam katanę. Nie chciałam zabić kolejnego przyjaciela.

Wiedzialam, że to już mój koniec, czekałam tylko, aż zatopi we mnie swoje szczęki. Zamknęłam oczy i... Stało się coś, czego się nie spodziewałam, usłyszałam krzyk, otworzyłam oczy.

Widziałam przed sobą Maćka i cieknącą z jego szyji strugę krwi.Zatopił w nim swoje szczęki. Wyciągnęłam pistolet. Strzeliłam kilka razy w głowę, ale, to nie pomogło Maćkowi. Zombie padł martwy,

choćby wcześniej nie był, co nie? Maciek upadł przede mną, obróciłam sie w stronę Nikodema. Widzialam jak łzy cisnęły mu sie do oczu. Upadłam, doczolgałam się do niego. Zaczęłam płakać, on jeszcze

oddychał. Spojrzałam na niego. Usmiechał sie do mnie. Pomimo tego, że przeze mnie, za chwile wyzione ducha, usmiechał się.

N: Co ty sobie myślałeś?

M: Nie chciałem oglądać twojej śmierci...

N: No i co... myślisz, że przyjemnie mi sie będzie ogladało twoją?

M: a masz jakiś inny wybór?

N: Teraz już nie.

M: Zrobiłem to, ponieważ cały czas jednak cos do Ciebie czułem.

N; Nie mow tak, błagam cię!

M: Kocham Cię!

Jego klatka piersiowa opadła. Chciałam go ocucić. Nie dało się, on nie zył. Umarł w moich rękach.

D: pocieszajace jest to, ze do zabicia, został Ci tylko mój tatuś.

Byłam wściekła, miałam ochote krzyczeć. Przytuliłam Maćka. Chciałam, aby mi wyaczył, ale było za późno. Uświadomiłam sobie, że negdy nie zwracalam na niego większej uwagi, a jednak

On czuł do mnie cos więcej. Położyłam go na podłodze. Chciałam umrzeć razem z nim... Przytulilam go. Spojrzałam na Nikodema. Jego twarz chciała wołać pomocy. Przytuliłam Maćka, nagle, poczułam

Okropny ból. coś wbiło mi się w plecy. Zaczęłam krzyczeć, wic się z bólu. Nikodem podbiegł do mnie. Usłyszałam kilka strzalow. Straciłam przytomność. Obudziłam się w pokoju na piętrze. Jak widać

udalo nam sie wyjsc z piwnicy. Zaczelam wołać Nikodema. Bałam sie o niego... Był ze mną. Cały czas ze mną był.

N: Co tam się stało?

Ni: Nic szczególnego, po prostu Maciek wbił ci palce w plecy, na szczęście mieliśmy jakieś bandaże, więc nie musisz się bać, o jakies zakażenie.

N: Zabiłeś go?

Ni: Strzeliłem kilka razy w serce. To powinno pomoc.

Nie chciałam martwić go tym, że to go nie zabiło. Ważne, że był przy mnie. Chcialam, aby chwila trwała wiecznie. Pomyslałam jednak, że przyszedł czas na odkupienie swoich win...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Maciek [*] I akurat włączyło mi się "Don't cry" Guns'ów
Odpowiedz
No już jednak Matiego mogła zabic :-/, albo chociaż go jakoś obezwładnić i zabrać do szpitala jak się stamtąd wydostaną.
Odpowiedz
Nom Maćka szkoda. Ale i tak super historia. ♥
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje