Historia

sumienie

babol 5 11 lat temu 5 759 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Nie rusza się. chyba zabił tę sukę. Zasłużyła na to. jak każda ździra, która chciała położyc łapę na majątku jego ojca. On, taki młody, przystojny, z perspektywami, chciał się tylko zabawic, należało mu się to, a te kurewki powinny byc wdzięczne,że zwrócił na nie uwagę. miał teraz jeden problem, gdzie zakopac zwłoki? Może koło tej trzeciej szmaty? Nie ważne, niech lokaj to zrobi. W końcu mu płaci.

Wszedł do willi, wydał odpowiednie polecenie lokajowi, udał się do sypialni. Musiał się wyspac. Jutro oficjalnie przejmował firmę ojca. Jak ta idiotka mogła to zrobic? Akurat teraz, gdy cały świat stał przed nim otworem. Co ona sobie myślała? że on zostawi to wszystko, bo ubzdurała sobie jakiś ślub? On sumienie miał czyste.

Maria była kucharką w willi panicza. Z pochodzenia cyganka. Wbrew pozorom służba zawsze zna sekrety swoich pracodawców. Co nie znaczy, że im się one podobają. Przyszły miliarder nie wiedział, że ściągną na siebie klątwę. Maria już obmyślała z lokajem plan zemsty.

W środku nocy rozpętało się istne piekło. Burza pustoszyła wszystko, co napotkała po drodze. Huk piorunów mógłby obudzic zmarłego(cóż za ironia).

Czy to były stare cygańskie sztuczki? Czy to sumienie domagało się sprawiedliwości? Tego nie dowiemy się nigdy.

Młodzieńca obudziło muśnięcie ustami. Otworzył oczy. Ujrzał dziewczynę. Miała oczy w kolorze błękitu . Gdyby nie pozlepiane kawałki ziemi i błoto, możnabyłoby zauważyc, że jej włosy miały odcień złota. Jednak jej skóra była zdecydowanie zbyt blada, nawet dla tego typu urody. Nic dziwnego, była martwa. Od kilku godzin. Panicz zerwał się z łóżka, odepchną swoją ofiarę i wybiegł z bogato wyposażonej sypialni.

Ratunku szukał w kuchni, gdzie mógł zastac jeszcze kogoś ze służby.

W kuchni Maria siedziała nad rozłożoną talią kart. Mamrotała pod nosem jakieś zaklęcie. Spojrzała na przyszłego miliardera nienaturalnie bladymi oczyma. Nie musiała nic mówi, sam jej wzrok mroził krew w żyłach. Huk piorunu. Przez drzwi dla służby wszedł lokaj o morderczym wzroku. Palcem wskazał na (byłego) pracodawcę i zza jego pleców wyszła zdeformowana postac. Poszarzałe kości bioder zakrywac musiał kiedyś całkiem niezły tyłek. Czaszkę z resztkami skóry porastały posklejane kosmyki włosów. Brakowało jej jednego oka, w pustym oczodole miały raj larwy much. Podeszła do panicza, który nie był w stanie się poruszyc. Złapała go za szyję, przybliżyła się i złożyła na jego ustach pocałunek. Wepchnęła mu do gardła to, co zostało z jej języka. Smród padliny był wszechobecny. Młody mężczyzna dostał zawrotów głowy. Zwymiotował.Upadł.

Kolejny grzmot i pojawiła się osobliwa postac kobiety. Nie dośc zniszczona rozkładem, aby nie było wiadomo, że kiedyś była ładna. Kiedyś. Teraz miała napuchnętą skórę w zielonkawym odcieniu. jej poczerniałe usta prubowały coś powiedziec. W rękach trzymała dziecko. Zbyt małe na niemowlę, zbyt duże na wczesny płód. Z oczu dziecka sączyła się ochydna wydzielina.

To były wszystkie, nie trzy, lecz cztery ofiary chłopaka, których dusze nigdy nie zostaną zbawione. No, ale chyba nie pozwolimy mu tak umrzec? Przecież jego sumienie jest czyste... Niech więc pojawi się wybawiciel! Tak! On uratuje sytuację!

Wszedł więc do owej przeklętej kuchni ... szofer (jakie sumienie, taki wybawiciel). "Pomóż mi, pppooommóż" - bełkotał przyszły miliarder.

Podbiegł do swego pracodawcy, podniósł go, pytał lokaja co tu zaszło.

"nie wiemy, nasz Pan wpadł do kuchni jak ta burza, co szaleje za oknem, Maria chciała mu pomóc, ale on tylko coś pokrzykiwał"

Niedoszły miliarden nie przejął firmy ojca. Został aresztowany przez policję po tym, jak burza odsłoniła prowizoryczny grób w jego ogrodzie. Wścibski sąsiad zadzwonił na policję po tym, jak jego pies wykrył osobliwe znalezisko. Teraz nasz bohater jest w zakładzie dla chorych psychicznie. Co jakiś czas inni chorzy wzywają do niego pielęgniarkę, ponieważ wykrzykuje on imiona nieobecnych w szpitalu dziewczyn. Da się usłyszec pełen żalu, rozdzierający krzyk :"ja mam czyste sumienie, to wy, to wy tego chciałyście!!!!!! Lenooora!! Leenora!!! Izabella!" i trwa ten krzyk, aż nie dostanie odpowiedniego zastrzyku.

Czy to były cygańskie sztuczki? Czy to lokajowi nie chciało się kopac głębszych grobów? Czy lokaj specjalnie zostawiał je na pastwę natury? Tego nie dowiemy się nigdy, ale jedno jest pewne. Sumienie miał czyste. Nieużywane.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Nawet w porządku 7/10
Odpowiedz
Przynajmniej przyjemnie się czyta 8/10
Odpowiedz
NIe bądźmy tak surowi, straszna ta historia nijak nie jest, troche obrzydzająca, ale nie straszna, ale mam dziwne wrażenie, że widziałem kiedyś jakiś filmik w którym dziły sie podobne rzeczy. Lecz nie moge skojarzyć sobie jego tytułu, a szkoda.
Odpowiedz
co to w ogóle jest ! O_O
Odpowiedz
Szczerze - nic ciekawego. Ni to straszne, ni to trzymającego w napięciu. Chyba należy się bardziej postarać. 4/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje