Historia

Jedna Noc

banan07002 9 8 lat temu 12 219 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Cekiny na maminej sukience błyszczały jak tysiące diamentów. Kacper patrzył, jak jego rodzice szykują się do wyjścia przed wielkim lustrem w garderobie. Miał osiem lat i niezbyt lubił, gdy mama i tata wychodzili na całą noc do znajomych mieszkających na drugim końcu miasta. Według rodziców był już zbyt duży na opiekunkę, lecz zawsze odczuwał niepokój, ilekroć musiał zostać sam w tym dużym domu.

Mama skończyła czesać włosy i spojrzała na syna.

- Nie rób takiej smutnej miny Kacper – rzekła z uśmiechem – wrócimy zanim się obejrzysz.

- Właśnie – wtrącił ojciec, mocując się z krawatem – jesteś już dużym chłopcem i musisz się przyzwyczajać, że nie możesz przez całe życie trzymać się rękawa mamy. Z resztą tu nic ci nie grozi. Przecież to twój dom.

Kacper pokiwał smętnie głową, choć w duchu uważał inaczej. Tata w końcu zawiązał krawat i rodzice zeszli po schodach do salonu. Jeszcze raz ogarnęli cały dom wzrokiem, jakby szukając ukrytych zagrożeń, a potem pomachali synowi i wyszli. Trzask zamykanych drzwi rozbrzmiał w całym domu, a potem zaległa cisza. Kacper stał w salonie, wpatrując się w ciężkie, dębowe drzwi, jakby spodziewając się, że rodzice zaraz wrócą. Wiedział, że nie odwołają spotkania. Wiedział, że przez całą noc będzie tu sam. Wiedział, że cokolwiek otworzy te drzwi przed świtem, nie będą to rodzice. Zerknął przez okno: białe volvo rodziców wyjeżdżało właśnie z podjazdu. Mama pomachała mu jeszcze z samochodu, a potem tata zamknął bramę i samochód odjechał.

Kacper spojrzał na wiszący na ścianie zegar: wskazówki spotkały się na cyfrze 6. Była osiemnasta, czas, gdy zazwyczaj jadł kolację. Teraz też poczuł lekkie ssanie w żołądku, lecz ani myślał iść do kuchni. Był w domu sam, a TO z pewnością już o tym wiedziało.

Chłopiec ruszył w stronę drzwi wejściowych i sprawdził, czy aby na pewno są zamknięte. Potem, sapiąc z wysiłku, przyniósł krzesło z kuchni i postawił je pod drzwiami. W lustrze wiszącym na lewo od drzwi dostrzegł własne odbicie. Wzdrygnął się i szybko opuścił przedpokój, zamykając za sobą drzwi. Znalazł się w salonie. Było to największe pomieszczenie w całym domu, rozdzielone w połowie przez ścianę z kominkiem. Po prawej stronie rząd drzwi prowadził do sypialni rodziców, pierwszej łazienki i jadalni. Do kuchni, odchodzącej wprost z salonu, prowadziło łukowate sklepienie, na którym wisiał obraz statku kołyszącego się na wzburzonych falach. Schody znajdujące się w przeciwnym końcu salonu prowadziły na piętro do długiego przedpokoju, przypominającego trochę te hotelowe korytarze. Po obu stronach ciągnęły się drzwi, prowadzące do dalszych pomieszczeń. Kacper lubił ten dom, lecz tylko w towarzystwie rodziców. Gdy zostawał w nim sam, szczególnie na noc, odczuwał strach. Nie przed kimś, lecz przed czymś. Nie potrafił tego wytłumaczyć rodzicom, a zresztą nawet gdyby umiał, ci i tak by nie uwierzyli. To była spokojna okolica, a zaraz obok ich domu mieszkali sąsiedzi, a przez okno z biblioteki na górze można było pomachać sąsiadom z domu naprzeciwko. Jednak Kacper nie czuł się bezpiecznie. Ruszył wzdłuż lewej ściany salonu, spuszczając po kolei rolety na oknach. Przy drzwiach prowadzących na niewielki taras zatrzymał się. Otworzył je i spojrzał na ogród: całą posesję otaczał wysoki na trzy metry żywopłot ze świerków, po środku zaś stała altana, niepokojąco ponura na tle zachodzącego słońca. Cienie rzucane przez drzewa były bardzo długie, niektóre ruszały się pod wpływem wiatru. Kacper wrócił do środka i zamknął drzwi. Spuścił roletę i usiadł w fotelu przed telewizorem. Włączył go i próbował skupić się na oglądaniu, jednak przez cały czas nie mógł powstrzymać się przed zerkaniem na zegar: niedługo się zacznie, pomyślał.

*

Zasnął. Oczy wpatrzone w ekran w końcu zaczęły się kleić i sen zmorzył go nie wiadomo kiedy. Obudził go dziwny chłód panujący w domu. Przetarł sennie oczy i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, gdzie jest. Zerwał się na równe nogi i szybko spojrzał na zegar. O mało nie krzyknął z przerażenia. Zbliżała się dziesiąta w nocy, a mrok panujący w domu rozjaśniała tylko nikła poświata z zasłoniętych okien. Szybko włączył każdą lampę w salonie, tak że dom rozjarzył się jaskrawym światłem. Czując się trochę lepiej, Kacper dopiero teraz poczuł dziwny chłód panujący w domu. Wzdrygnął się i sprawdził, czy wszystkie drzwi są zamknięte. To pewnie ta klimatyzacja, pomyślał chłopiec siadając znów przy telewizorze. Tym razem jednak nawet nie starał się skupić na wyświetlanym filmie: nasłuchiwał. Nagle rozległo się pukanie okien. Wszystkich naraz. Kacper z krzykiem zerwał się z miejsca. Rozejrzał się dookoła, jakby szukając ratunku, choć wiedział, że i tak go nie znajdzie. Tymczasem pukanie nasiało się. Było nieregularne i dotyczyło wszystkich okien. Kacper na palcach podszedł w stronę szyby i zamarł z ręką na żaluzji. Tylko ta cienka warstwa szkła oddzielała go od tego czegoś, co pukało do okna. Tymczasem pukanie rozlegało się już z każdej strony, od okien po sufit. Przypominało setki palców uderzających jednocześnie o szybę. Mimo woli przed oczami chłopca pojawił się obraz olbrzymiej istoty i tysiącu rąk, czyhającej gdzieś tam, na zewnątrz. Co powinien zrobić? Z jednej strony panicznie bał się tego, co mogło czyhać w mroku nocy, lecz z drugiej był ciekawy jak każde dziecko. Trwał więc w paroksyzmie strachu, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu, z ręką na ściągaczu zasłon. Pukanie nie nasilało się, tylko trwało. Jednostajne, wszechstronne pukanie w szyby, dach i ściany. To upiorne dudnienie wysunęło się na pierwszy plan, zagłuszając telewizor. W końcu Kacper podjął decyzję i jednym ruchem ściągnął roletę i spojrzał w nieprzeniknioną czerń roztaczającego się za domem ogrodu. Na powierzchni szyby dostrzegł spływające powoli krople wody.

Deszcz

Dzięki Bogu, to tylko deszcz. Chłopiec śledził wzrokiem spływające leniwie krople, a jego oddech stopniowo się uspokajał. Ależ z niego głupek! Dać się tak przestraszyć zwykłemu deszczowi…

W tym momencie na zewnątrz przetoczył się grzmot. Kieliszki stojące w szafce w salonie zadzwoniły upiornie. Kacper aż podskoczył i zaklął tak, jak usłyszał kiedyś od ojca. Zaciągnął z powrotem żaluzje, odcinając się od szalejącej na zewnątrz burzy.

W nieco lepszym nastroju odszedł od okna i opadł z powrotem na fotel przed telewizorem. Tym razem jednak chłopiec pilnował się, by nie zasnąć. Gdy znów zaczęła go nabierać senność, wstał i zaczął krążyć po salonie, niecierpliwie patrząc na zegar. Miał wrażenie że czas stanął w miejscu. Za każdym razem, gdy patrzył na zegar, ten wciąż wskazywał dziesiątą dwadzieścia siedem. Zaniepokojony podszedł bliżej i ze zgrozą odkrył, że wskazówka sekundowa ani drgnie. W tym samym za oknami błysnęło, jakby ktoś skierował na szyby reflektor, a telewizor zatrzeszczał i zgasł. Kacper patrzył na to, nie mogąc się poruszyć. Cisza, która zapanowała w domu, była głęboka i przerażająca. Bębnienie deszczu rozlegało się teraz ze zdwojoną siłą. Chłopiec stał tak jak sparaliżowany, a potem kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Odwrócił głowę w tamtą stronę, lecz niczego nie dostrzegł. Kolejne grzmoty następowały po sobie z coraz krótszym odstępem, błyski rozjaśniały salon. Lampy wiszące na suficie zamigotały niebezpiecznie. Przerażony perspektywą pozostania w salonie w ciemności ruszył biegiem po schodach na górę, wpadając do swojego pokoju i zamykając za sobą drzwi na klucz. Zastawił je fotelem i szybko włączył światło i komputer. Bębnienie deszczu o okna dachowe było jeszcze głośniejsze niż w salonie i przypominało ostrzał z setek karabinów. Kacper, czując się w miarę bezpiecznie w swoim pokoju, wyjrzał przez okno na ogród poniżej. Ten tonął w bezdennej czerni, gęstej i nieprzeniknionej, jakby ktoś utopił cały świat w smole. Tylko nikłe światła ulicy rozjaśniały nieco mrok, wynurzając z niego zarysy drzew i altany.

Kacper odszedł od okna. Usiadł przed komputerem i włączył Facebooka. Ku jego uldze kilku jego kolegów było dostępnych, więc rozpoczął rozmowę. Dyskutowali jak zwykle o wszystkim i o niczym, pytając się wzajemnie, czemu jeszcze nie śpią. Chłopiec celowo nie dawał po sobie poznać, jakie wrażenie wywarła na nim szalejąca za oknami burza i przebywanie samemu w pustym domu podczas jej trwania.

Okazało się, że najlepszy kolega Kacpra, Tomek, miał właśnie urodziny starszej siostry i korzystał z tego, że rodzice śpią, a siostra dała mu swój komputer, byle by tylko pozbyć się go z pokoju. Kacper napisał, że siedzi sam w domu, ale podkreślił, że to nic takiego i on bardzo lubi spędzać noc samemu. Było to jawne kłamstwo, lecz Tomek nie musi o tym wiedzieć, prawda?

- Wiem, że się boisz. Inaczej po co barykadowałbyś się w pokoju?

Kacper odczytał tę wiadomość i przez chwilę nie wiedział, co odpisać. Po prostu gapił się w ekran komputera, a fala zimna spłynęła po nim jakby wpadł do lodowatej wody. On nie mógł o tym wiedzieć, pomyślał rozglądając się gorączkowo po pokoju. Nie miał prawa o tym wiedzieć…

- Co ty gadasz, oglądam film w salonie – odpisał po chwili Kacper.

Ktoś go obserwuje, pomyślał. A potem do jego umysłu dotarła następna, dużo bardziej przerażająca myśl:

Ktoś jest w domu

Nie myśląc o tym, co robi, wyjął z szafki starą kamerę internetową i podłączył ją długim kablem do komputera. Ją samą szybko wystawił za drzwi swojego pokoju. W duchu dziękował rodzicom, że umieścili jego pokój na końcu korytarza, tak, że kamera obejmowała swoim zasięgiem cały korytarz i część schodów prowadzących do salonu. Kacper zatrzasnął za sobą drzwi i włączył podgląd obrazu na komputerze. Obraz z kamerki był ciemny i nieostry, lecz dawało się na nim dostrzec takie szczegóły jak klamki u drzwi i rzeźbienia balustrady schodów. Tymczasem Tomek był już nieaktywny. Nie odczytał wiadomości. W tym samym momencie wszyscy jego koledzy zmienili status na nieaktywny. Kacper zamknął Facebooka i skupił się obserwowaniu obrazu z kamerki. Deszcz bębnił coraz mocniej, zagłuszając każdy dźwięk.

Obraz z kamerki nie zmieniał się. Był nieruchomy jak tafla wody w bezwietrzny dzień. Kacper wpatrywał się w długi korytarz, oświetlany tylko przez światła latarni na zewnątrz. Nagle gdzieś z dołu dobiegł trzask otwieranych drzwi. Podskoczył na swoim fotelu i sprawdził, czy drzwi są dobrze zabarykadowane. Nasłuchiwał. Coś ze stukotem zbliżało się do schodów. Kacper zacisnął bezwiednie pięści, ze wzrokiem utkwionym w obrazie z kamerki.

Kroki na schodach. Dwie pary stóp wchodziły powoli po schodach. Kacper zamarł, bo znał ten odgłos. Gdy zobaczył postać na szczycie schodów w kamerce, odetchnął głęboko.

- Synku, to my! Wróciliśmy wcześniej!

Mama skierowała się do pokoju chłopca i nacisnęła klamkę. Ze zdziwieniem odkryła, że są zamknięte od wewnątrz.

- Czemu zamknąłeś drzwi, Kacper?

- A tak jakoś, już otwieram! – Odrzekł chłopiec i ruszył w stronę drzwi. Wtedy zawibrował telefon na biurku. Kacper zawahał się z ręką na klamce. Już miał otworzyć, kiedy coś go tknęło i sprawdził smsa. Odczytał wiadomość. Telefon upadł z brzdękiem na podłogę. Na rozbitym wyświetlaczu dało się odczytać jeszcze jedno, jedyne zdanie:

- Jak tam, Kacper?

SMS był od mamy.

Kacper spojrzał na drzwi. Klamka poruszała się naciskana przez to coś po drugiej stronie.

- Co jest synku, czemu nie otwierasz? Mam zawołać tatusia?

Chłopiec odsunął się od drzwi. Opadł na fotel, czując, jak uchodzi z niego cała siła. Klamka przestała się poruszać. Kroki oddaliły się.

Głowa Kacpra zwróciła się w stronę monitora, dostrzegając ruch. Zemdlał, widząc jak to coś stoi przed kamerką i uśmiecha się.

Zegar w komputerze wskazywał nadal 22:27

Podobało się? Zostaw lajka dla autora!

https://www.facebook.com/banan07002

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Otwórz to tylko ja ,twoja prawdziwa mama! Xd
Odpowiedz
Oklepany temat, nawet fajne �
Odpowiedz
Jakim cudem telewizor zgasł, a lampy i komputer dzialaly?
Odpowiedz
bardzo fajne z dreszczykiem
Odpowiedz
No mam nadzieję że ukaże się część druga :) szkoda malca, osmiolatek sam w domu... No cóż. Przecież debiel też mają dzieci
Odpowiedz
Bardzo dobre :)
Odpowiedz
o co chodzi?
Odpowiedz
Było do przewidzenia, że w scence z telefonem pisze lub dzwoni do niego mama. :) To się powtarza w wielu pastach, ale poza tym jest OK. :) 9/10
Odpowiedz
Mój brat ma przezwisko banan a ja mam na imię Kacper. Przypadek? Nie sądzę..
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje