Historia

Roland

t-rex 3 8 lat temu 5 197 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Roland.

Żeby było jasne - nie piszę tego dla uwagi etc. Chcę tylko podzielić się z wami czymś co uważam za ciekawe. Nie ze szlachetnego powodu, jestem po prostu typowym, znudzonym gościem, a TO nieco przerażająca rzecz, do jakiej nie jestem przyzwyczajony.

Nazywam się Jay. Pracuję w małym biurze jako sprzedawca mało znanego systemu zabezpieczeń. Nie będę nudził was detalami tej mało ekscytującej pracy - akceptuję ją tylko po to żeby zarobić na utrzymanie dziewczyny i około 11-miesięcznej córeczki. Większość czasu spędzam w biurzę, grzebiąc w internecie i marząc, by wydarzyło się coś ciekawego, poza typowymi, ciągłymi u nas plotko-rozmowami.

Moje życzenie zostało spełnione w nienajszczęśliwszych okolicznościach dwa tygodnie temu. Mój współpraownik z działu kadr - nazwijmy go umownie Dan, niech zostanie anonimowy - przybiegł do pracy, panikując w związku ze zgubionym pendrivem . Urządził sporą scenę - zrzucał ludziom rzeczy z biurek, wrzeszczał na szefa, i po prostu krótko mówiąc przeżywał atak paniki na środku biura. Powtarzał, że chodzi o mały, czerwony pendrive z literą K napisaną czarną kursywą. To wstrząsnęło nami wszystkimi, nie mieliśmy pojęcia o co chodzi, ale przyszła ochrona i wyprowadziła Dana z pomieszczenia. Tej nocy Dan zabił się w domu strzałem w głowę. Wszyscy byliśmy przybici i zszokowani, gdy dowiedzieliśmy się o tym kolejnego dnia.

Cała rzecz w tym, że był bardzo otwartym i towarzyskim facetem, lecz około 6 miesięcy wcześniej jego 8-letnia córka Katherine wpadła pod samochód jadąc na rowerze i zapadła w śpiączkę. Dan był samotnym ojcem i kochał swoją córkę nad życie. Trzymał pełno jej zdjęć w biurku w pracy i lubił gadać o jej osiągnięciach - podobno świetnie grała na wiolonczeli. Nie trzeba więc wspominać, że poważnie przejął się jej obrażeniami i stał się cichym wspomnieniem samego siebie. Katherine była w śpiączce przez około trzy miesiące, po czym zmarła. Dan odprawił bardzo prywatny pogrzeb - przynajmniej tak powiedział mi inny znajomy z pracy -i z nikim nie rozmawiał o jej zgonie. Odizolował się od reszty z nas i ledwo wydawał dźwięki aż do tej awantury tuż przed samobójstwem.

Zastanawiam się, czy gdyby miał tą pamięć USB, zabił by się. Los czasem działa na tajemnicze sposoby - podczas gdy Dan nie mógł znaleźć zguby, ja odnalazłem ją dziś rano. Robiłem sobie kawę, i niechcący upuściłem saszetkę cukru za ekspres do kawy. Pochyliłem się by ją podnieść, gdy pod stołem zauważyłem czerwony pendrive z literą K napisaną kursywą. Zaskoczony podniosłem go i zastanowiłem się co robić. Postanowiłem w końcu wziąć go do domu i zobaczyć, co na nim jest

Wiem - brzmi to samolubnie, pewnie powinienem był zawiadomić o tym jego rodzinę, ale szczerze mowiąc cieszę się że go zabrałem, gdyż przyczynił się do tego, że ten dzień był jednym z najciekawszych w moim życiu.

Poszedłem do domu i przypiąłem go do komputera. Dysk nosił nazwę "K" i posiadał Cztery foldery, a tytuły wszystkich napisane były Caps Lockiem. Ich tytuły to "ZDJECIA", "ROLAND", "NAUKA", "ROZMOWA".

W folderze "ZDJĘCIA" było kilka ładnych zdjęć Dana i jego córeczki w jakimś parku rozrywki którymi wolałbym nie dzielić się w internecie. To były jego wspomnienia, my nie powinniśmy się na nie gapić .

Kolejny folder, "ROLAND" był już nieco bardziej niepokojący. Było tam kilka zeskanowanych artykułów. Nieco ciężko było je odczytać, ale wszystkie opisywały projekty tworzone przez jakąś firmę "Roland Biomech". Próbowałem ich "wygooglować", ale nie otrzymałem żadnych wyników. Wydaje mi się, że ta firma eksperymentowała z technologiami by pomóc niepełnosprawnym i kontuzjowanym pacjentom. Pewien artykuł wspominał o eksperymencie w którym pacjent stracił uzębienie, więc cała jego szczęka została zastąpiona jakimś systemem rozdrabniającym który szatkował jedzenie, nim te trafiało do przełyku. Dopisek pod artykułem informował, że system się zapadł i twarz pacjenta zakleściła się w samej sobie, uśmiercając go.

Kolejny artykuł mówił o eksprymencie polegającym na podłączeniu maszyn do mózgu pacjentki z depresją, i użyciu sprzętu mającego "usunąć" schorzenie poprzez przesyłanie wesołych obrazków z sieci bezpośrednio chorej. Początki były skuteczne, lecz wkrótce okazało się, że pacjentka otrzymuje zbyt wiele inormacji i po kilku godzinach wrzasków, że "wie wszystko naraz" wpadła w stan katatoniczny.

Dalej było kilka formularzy, które najwyraźniej wypełnił dla firmy Roland Biomech sam Dan. Aplikacje sprzed ponad trzech miesięcy informowały o jego informacjach personalnych a także śpiączce Katherine, jej grupie krwi, wieku, i tak dalej. Pytanie typu Tak/Nie brzmiące "Czy godzisz się na wszystkie zmiany, mniejsze bądź większe, które mogą wystąpić u pacjenta po zakończeniu operacji?"było zakreślone w polu "Tak".

W polu zatytułowanym "Żądana procedura", Dan napisał "Wprowadzona świadomość". Pokryte to było pieczątką będącą słowem "Zatwierdzono"

Jeden z ostatnich artykułów był najtrudniejszy do zrozumenia, choć muszę powiedzieć, że niektóre części były podkreślone, a obok były napisane odręcznie długopisem notatki. Nie jestem programistą, lecz ten artykuł wyglądał dokładnie jak polecenia wydawane programowi i kody. Spora część była posortowana w kolumny o tytułach takich jak "Wspomnienia", "Emocje", "Rozwiązywanie problemów" etc. Jedna z odręcznych notatek, które odczytałem brmiała "NAZWY FOLDERÓW WEJŚCIOWEGO/WYJŚCIOWEGO NAUKA/ROZMOWA".

Uznając, że mam dosyć tych krypto-bzdur opuściłem folder "ROLAND" i wszedłem do "NAUKA". Ten folder miał jak dotąd najwięcej plików, mnóstwo skryptów o dziwnych nazwach jak "witaj.cpp","jakminąłdzień.cpp" czy "grajnawiolonczeli.cpp"

Był tam też dostępny do porania plik "KATHERINE.exe". Kliknąłem i rozpoczęło się pobieranie - pojawił się kolorowy pasek. Gdy już pobieranie się skończyło pojawiło się małe, czarne okno z białym napisem "WPROWADŹ POLECENIE".

Zdziwiony, zminimalizowaem je i opuściłem folder "Nauka" i wszdłem do folderu "Rozmowa". Był pusty.

Byłem nieco rozczarowany. No bo co to za bezsensowne gówno? Wróciłem do "Nauka" i kliknąłem dwa losowe skrypty - "witaj.cpp" i "grajnawiolonczeli.cpp". Małe, czarne okienko, to, które wcześniej się pojawiło, wróciło. Równocześnie sam z siebie otworzył się folder "Rozmowa" z nowym pliki - "kimtyjesteś.wav"

Oto dźwięk z tego nagrania - https://www.youtube.com/watch?v=HoI-QsDI6Wo - dodałem go na YouTube. Jest trochę NAPRAWDĘ głośnych momentów, więc radzę uważać z głośnością. Trwa on około jednej minuty i czterdziestu sekund. W okolicy 46 sekundy wyraźnie słyszę wiolonczelę, a takze około 1:31 słyszę pytanie "kim ty jesteś?"

Szczerze - nie wiem co o tym myśleć, ale wiem, że Dan kochał córkę bardziej niż cokolwiek innego, i jeżeli znalazłby sposób na jej odzyskanie, wykorzystałby go, nieważne jak absurdalny by mu się wydawał. Po co niby miałby być w kontakcie z tą firmą? Co mogło być na tej pamięci USB tak ważne dla Dana, że odebrał sobie życie myśląc, że to stracił?

Ci ludzie z Rolanda zmienili tą dziewczynkę w program komputerowy, a ja właśnie ją pobrałem i się z nią porozumiałem.

---

OPOWIADANIE POCHODZI Z REDDITA - subreddit nosleep. Tytuł oryginalny:

Two weeks ago my co-worker killed himself over a lost USB flash drive. I found that flash drive today.

Autor : JaytheTrowaway22

Tłumaczenie moje (t-rex)

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zmienili dziewczynkę w kod w C++... Historyjka ładna, ale te pliki *.cpp mnie rozwalił.
Odpowiedz
Świetne!
Odpowiedz
sztos! 10/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje