Historia

WĘDROWIEC - MOTEL W AUSTRII

shakhal 5 8 lat temu 4 892 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Zawsze lubiłem podróżować.

Od kiedy skończyłem szkołę ciągle jeżdżę po świecie i odwiedzam różne ciekawe miejsca. Podróżowanie to moja pasja i całe moje życie. Przez kilkanaście lat zwiedziłem wiele krajów Europy i Ameryki Południowej. Spokojnie, nie będę Was zanudzał historiami o zabytkach i zwyczajach ludzi. To nie miejsce i czas na takie opowiadania. Wędrując tak po zakątkach świata widziałem różne rzeczy i przeżyłem ciekawe, czasami niewyjaśnione historie. Jedną z nich chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć.

Latem 1994 roku postanowiłem wyruszyć na kolejną wyprawę, tym razem obrałem za cel Portugalię i miasto Chavez leżące na północy tego pięknego kraju. Spakowałem ubrania, zabrałem portfel, dokumenty, wsiadłem do samochodu i ruszyłem w podróż. Zaplanowany dwutygodniowy urlop zamierzałem całkowicie poświęcić na zwiedzanie kraju położonego na zachodnim wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego. Wiedziałem, że dojazd na miejsce zajmie mi kilka dni i zapewne po drodze będę musiał gdzieś przenocować. Wyjechałem rano po śniadaniu około godz. 10 i pierwszy postój zrobiłem po 10 godzinach jazdy. Byłem gdzieś na granicy Czech i Austrii w jakimś małym miasteczku, którego nazwy teraz nie pamiętam. Wiedziałem, że muszę znaleźć nocleg ponieważ na zewnątrz powoli robiło się ciemno a ja nie lubię jeździć samochodem w nocy. Nagle zauważyłem przydrożny znak – tablicę z napisem: MOTEL „RAMPS” 5 km. Po drodze znalazłem sklep w którym zrobiłem zapasy. Pracownik sklepu dziwnie się na mnie patrzył. Chyba poznał, że jestem nietutejszy…. mała mieścina pewnie wszyscy się tu znają – pomyślałem. Zadowolony dojechałem na miejsce i marzyłem tylko o kąpieli i czystym łóżku. Motel jak motel. Przydrożna noclegownia z podjazdem i parkingiem maksymalnie na 10 aut. Wszedłem do środka i od razu po lewej stronie zauważyłem recepcję i młodą dziewczynę za biurkiem. Przywitała mnie uśmiechem i spytała w czym może pomóc. Jako obieżyświat musiałem znać chociaż podstawy kilku języków obcych. Austria to kraj niemieckojęzyczny więc bez problemu poprosiłem o pokój z łazienką i telewizorem. Nic więcej nie potrzebowałem do pełni szczęścia - mokrej wody i suchego łóżka. Miła pani recepcjonistka wręczyła mi klucz do mojego pokoju i poinstruowała jak do niego dotrzeć. Wszedłem po schodach na piętro i udałem się na koniec korytarza. Na ścianach wisiały obrazy różnych osób, których nigdy w życiu nie widziałem, kobiet, mężczyzn i dzieci. Opisuję to ponieważ zaciekawiły mnie od pierwszego momentu. Niektóre malowidła przedstawiały pojedyncze osoby a inne całe rodziny. Wyglądali bardziej jak zwykli ludzie niż obiekty inspiracji jakiegoś malarza. Dziwne było to że na każdym obrazie każda osoba zwrócona była przodem do obserwatora. Przerażające – pomyślałem, ale nie zaprzątałem sobie tym głowy bo w końcu dotarłem do pokoju numer 17. Przekręciłem klucz w zamku i wszedłem do środka. Pierwsze kroki skierowałem do łazienki i po 30 minutach pławienia się w gorącej wodzie usiadłem na łóżku czysty i nieco zmęczony całym dniem jazdy. Zjadłem porządną kolację i ułożyłem się wygodnie na łóżku z pilotem w ręku. Telewizor 29 cali stał przy ścianie naprzeciwko łóżka. Niewiele rozumiałem z niemieckich programów rozrywkowych jednak lubiłem przed zaśnięciem popatrzeć w ekran. Pomagało mi to zasnąć. W nocy miałem dziwny sen z upiornymi obrazami w roli głównej. Śniło mi się, że szedłem korytarzem a wszystkie osoby z malowideł przyglądały się każdemu mojemu krokowi. Około godziny 2.30 obudziłem się za potrzebą. Telewizor śnieżył. Wyłączyłem go i udałem się do łazienki. Pocierając zimne ramiona zastanawiałem się co się stało z ogrzewaniem. Zanim poszedłem spać było przecież ciepło. Po wyjściu z łazienki zgasiłem światło i zrobiłem dwa kroki w kierunku łóżka kiedy światło znów się zapaliło – samo. Westchnąłem, odwróciłem się z myślą, że pewnie przełącznik odskoczył ale nie. Przełączałem go kilkakrotnie w górę i w dół, a światło nadal było zapalone. Po chwili to samo stało się ze światłem w pokoju. Samoistnie się zapaliło i nie mogłem go zgasić. Poszedłem zgłosić usterkę do miłej pani w recepcji bo wiedziałem, że ni jak nie usnę przy pełnym oświetleniu. Kiedy wróciliśmy oboje w pokoju było ciemno a włączniki już działały i ogrzewanie też. Dziwne - pomyślałem i tłumacząc kobiecie co zaistniało widziałem, że patrzy na mnie jakby wiedziała o co chodzi. Była trochę wystraszona i próbowała mi coś wytłumaczyć ale mówiła za szybko i jedyne co zrozumiałem to że mogę opuścić motel jeśli zechcę. Do rana zostało kilka godzin a ja musiałem się jednak wyspać przed kolejną podróżą. Postanowiłem, że mimo wszystko zaryzykuję. Pożegnałem dziewczynę i udałem się spowrotem do ciepłego łóżka. Telewizor wyłączony, światła zgaszone, grzejniki ciepłe – teraz mogę spokojnie zasnąć. Położyłem głowę na poduszce i odwróciłem w stronę okna. O mało nie wyskoczyłem z łóżka kiedy spod materaca wysunęła się biała, lodowata ręka a zaraz za nią głowa z siwymi, kręconymi włosami. Oczy miała całkiem czarne, cała gałka oczna była kurde czarna. Spojrzała na mnie tymi ślepiami a z pomarszczonych ust usłyszałem: „nie gaś mi światła”. W jednej chwili wszystkie żarówki zapaliły się jednocześnie a moja kurtka i bluza które wisiały na wieszaku spadły na ziemię. Zebrałem swoje rzeczy w pośpiechu i w piżamie wybiegłem z pokoju. Rzuciłem klucze w recepcji, wsiadłem do samochodu i czym prędzej uciekłem z tego upiornego motelu.

Nigdy nie zapomnę tego co się tam wydarzyło. Powiecie, że to oklepane i oczywiste… Dla mnie to był szok i nikomu nie życzę podobnych doznań w środku nocy w nawiedzonym motelu na odległym pustkowiu.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Ujdzie
Odpowiedz
Fajne
Odpowiedz
Słabe. :/
Odpowiedz
Fajne :-) :-)
Odpowiedz
Dobre. Świetna historia :D
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje