Historia

12:19

kaczorex26 6 7 lat temu 8 964 odsłon Czas czytania: ~7 minut

12:19

Często lubię oglądać straszne rzeczy w Internecie. Zupełnie nie wiem dlaczego. Po prostu zawsze byłem zaintrygowany rzeczami, które są zwyczajnie... inne. Żadne media nie są odpowiednie, by przekazać takie treści. Historie, filmy, klipy, gry komputerowe, cokolwiek. Chyba lubię być w pewien sposób wytrącony z równowagi. Pracuję na trzecią zmianę, więc moje godziny snu są całkowicie popieprzone. Śpię w dzień, a pracuję w nocy. Mam dwa dni wolnego pod rząd w tygodniu. Mógłbym spędzać ten czas zachowując przynajmniej pozór normalnego życia, ale wolę nie regulować na nowo moich godzin snu, gdy znów zaczyna się praca. Dlatego jestem na nogach całą noc i śpię w dzień.

Podczas przeglądania Internetu podczas jednego z dni wolnych, natknąłem sie na wątek zawierający kilka linków. Każdy komentarz miał właśnie formę linku. Niektóre prowadziły do stron internetowych na temat niewyjaśnionych tajemnic, część z nich transmitowała horrory a pozostałe ukazywały spisy paranormalnych wydarzeń, prawdopodobnie prawdziwych. Nagle zauważyłem, ze jeden z linków nie był taki, jak te wymienione wcześniej. Nie pamiętam go dokładnie, ponieważ był zbitkiem losowych liter i cyfr... nonsens. Zabrał mnie na stronę z pojedynczym obrazkiem i niczym, w co mógłbym kliknąć. Grafika automatycznie pojawiła się na całym ekranie i odświeżała w losowych odstępach czasu, co 2 lub nawet 10 sekund. Na samej górze widniał napis brzmiący: "Xan Iou waI:t X to dIe/?X".

Creepy. Od razu polubiłem tę stronę. Grafika przedstawiała wiszący na ścianie obraz nijakiego lasu. Był tam również mały telewizor, na samym środku u dołu grafiki. Stary monitor CRT. Stał na nim stary, analogowy zegarek w drewnianej ramie z ozdobnymi wskazówkami. Strona wciąż się odświeżała, ale grafika pozostawała niezmienna. Z czystej ciekawości postanowiłem nie opuszczać strony. Pozostawiłem kartę otwartą, sprawdzajac ją co jedną lub dwie minuty. Bez zmian.

Po około dziesięciu minutach poczułem się znużony tym, że przegapiam kolejne odświeżenia strony. Może coś się podczas nich drastycznie zmieniało, ale tylko co każdą minutę i całkowicie to przegapiałem? Zamknąłem wszystkie inne karty otwarte w przeglądarce aby mieć pewność, że nic nie skusi mnie aby opuścić stronę z tajemniczą grafiką. Wpatrywałem się w nią tak długo, że wydawało mi się, że minęły godziny. Sprawdziłem godzinę na telefonie - minęło 26 minut. Pewnie czas płynie wolniej, gdy wpatrujesz się bez przerwy w nieruchomy obrazek.

Nie potrafię powiedzieć co i kiedy to było, lecz w pewnym momencie zauważyłem, że nie była to tylko nieruchoma grafika. Cóż, w pewnym sensie była, ale obrazek zmieniał sie w pewnym stopniu. Gdy pierwszy raz przewinąłem stronę, zegar pokazywał około 4:15. Teraz pokazywał 4:56. Zegar zmieniał się przez ten cały czas. Obserwowałem go przez całą minutę i pomiędzy kolejnymi odświeżeniami zobaczyłem jak minutnik zaczał wskazywać pięćdziesiątą siódmą minutę. Czas na zegarze nie odzwierciedlał prawdziwego czasu.

Mimo wszystko, stworzenie tej strony było nie lada poświęceniem. Ktoś musiał robić zdjęcia co minutę przez godzinę, lub przynajmniej przez czterdzieści pięć minut, by ukazać zmianę czasu na zegarze. Oglądałem go aż do momentu, gdy ukazał godzinę 5:00. Oczekiwałem, że powróci do godziny 4:00, lecz zegar pokazał 5:01. To nawet jeszcze bardziej imponujące. Może zdjęcia te obejmują całe dwanaście godzin? Ktoś chyba potrzebuje pracy...

W każdym razie, od tamtej chwili byłem pełen entuzjazmu. Musiałem zobaczyć, czy grafika przedstawiała pełen zakres godzin. Teraz wiedziałem, że nie muszę już intensywnie gapić się na obrazek, ponieważ nic oprócz godziny się na nim nie zmieniało. Mogłem zwrócić uwagę na tekst. Zdecydowanie wydawał się dziwny. Zdałem sobie sprawę, że był to kod polegający na sortowaniu odpowiednich znaków. Szyfr mówił: XIIXIX. Pomyślałem nad tym chwilę i zorientowałem się, że jest tam jeszcze dwukropek. XII:XIX. 12:19. Domyśliłem się, że muszę czekać do 12:19, aby zobaczyć co się stanie... Ale... co było warte całej tej pracy...?

Kolejne godziny były nudne. Sprawdzałem każdą z nich i nie widziałem żadnej zmiany. Raz zdawało mi się, że widzę coś na obrazie, ale byłem pewien, że to tylko moja wyobraźnia i mój umysł pragnący coś w końcu zobaczyć. Nastawiłem wszystkie zegary w domu, aby pokazywały ten sam czas, co zegar na tajemniczej stronie. W taki oto sposób wiedziałem, która jest według niego godzina - nawet gdy nie było mnie przy komputerze.

Nastała 12:00 i byłem wręcz przyklejony do komputera. Zero wstawania. Zero innych kart w przeglądarce. Wpatrywałem się intensywnie, patrząc jak wskazówki zegara się odświeżają. Minuta po minucie. 12:18. Odśwież. Odśwież. Odśwież. Byłem przekonany, że minęło jakieś pięć minut zanim wskazówka sie poruszyła pokazując godzinę 12:19. Nareszcie! ... Nic. Zero zmian w obrazku. Zero zmian na stronie.

Poczułem się zawiedziony. Liczyłem, że przynajmniej dostanę jakąś wiadomość, ukaże sie inny obrazek lub... cokolwiek! Może to był tylko żart... Nic. Facet, który to zrobił, stworzył coś takiego chyba tylko po to, aby skusić ludzi do marnowania czasu. Dał im prostą zagadkę do rozwiązania aby ich zaintrygować i w końcu ogromnie zawieść. 'Brawo' pomyślałem. Zostawiłem stronę i wróciłem do normalnego spędzania dnia.

Mimo to, nie mogłem przestać myśleć o tej stronie. Nie minęło nawet pół godziny, i przekonałem samego siebie, że powinienien wrócić do tego linku. Ctrl+Shift+T. W końcu są dwie 12:19 w ciagu dnia, prawda? Zegar pokazywał 12:48. Spojrzałem na zegar na moim biurku. Pokazywał tę samą godzinę. Twórca strony musiał zsynchronizować zegar z obrazka ze swoim czasem lokalnym lub coś w tym stylu.

Miałem przed sobą około 12 godzin czekania. Mogłem zostać na nogach całą noc (w końcu noc jest dla mnie a dzień dla większości normalnych ludzi), ale nie chciałem popaść w obłęd, więc poszedłem spać. Nie spałem zbyt dobrze, ani zbyt długo, ale w sumie i tak rzadko mi się to zdarza. Sprawdziłem zegar na biurku, który nadal był ustawiony równo z zegarem ze strony. Pokazywał 8:52. Zostały tylko ponad 3 godziny. Sprawdziłem obrazek, na którym nadal nie było żadnych zmian. Porobiłem trochę rzeczy w domu i przejrzałem Internet dla zabicia czasu. Tak szybko jak wybiła 12:00, znalazłem się usadowiony sztywno naprzeciwko ekranu mojego komputera. Myślałem, że kolejne osiemnaście minut mnie zamęczy. Ostatnia minuta była nawet gorsza. Wskazówki zegara znów pokazały 12:19, i po raz kolejny nic się nie stało. Byłem zrozpaczony. Poświęciłem na to mnóstwo czasu. Minuta jeszcze się jednak nie skończyła, więc patrzyłem dalej.

Wtedy usłyszałem kliknięcie. Ciche, lecz słyszalne. Potem zauważyłem, że strona nie odświeżała się już bez przerwy. Ekran telewizora przedstawiony na grafice zaczął jaśnieć. Byłem w stanie ujrzeć tam obrazek. Był mały, ponieważ ekran telewizora na moim monitorze był szeroki na jakieś dwa cale. Mimo wszystko mogłem bez problemu zobaczyć, że przedstawiał las. Może był to las pokazany na obrazie nad telewizorem? Kamera kiwała się w górę i w dół. Ktoś musiał nagrywać samego siebie podczas spaceru w lesie. Kamera była skierowana w ziemię przez pierwszą minutę nagrania, ale potem zaczęła powoli pokazywać obraz bardziej poziomo. Byłem w stanie określić, że operator kamery wchodził na teren jakiegoś podwórza. Na brzegach kadru pojawiło się szybko kilka domów. Było tam paru ludzi mówiących w innym języku, nie potrafiłem jednak określić w jakim. Usłyszałem trzaski i huki, jakby ktoś robił coś z ekwipunkiem. Kamera robiła dużo większe ruchy niż wcześniej. Gdy dźwięki ustały, a obraz stał się raptownie stabilny zrozumiałem, że ktoś przymocowywał kamerę na statywie. Gdy ją ustawiono, usłyszałem strzępki rozmów i wtedy kamera zrobiła ostateczny zwrot. Podczas tego zwrotu zobaczyłem, że miejscem akcji jest las. Kamera przestała się w końcu trząść a w kadrze, na samym środku, stał dom. Ze względu na to jak mały był mogłem stwierdzić, że... to był... MÓJ dom.

Skoczyłem na krześle jak oparzony - cały czas wpatrując się w ekran komputera. Mężczyzna zostawił kamerę i podszedł do domu - podszedł do MOJEGO domu, gdzie był jego towarzysz. Stali przed drzwiami jeszcze jakieś 20 sekund, które wydawały mi się trwać nieskończoność. Nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem czy w ogóle jest cokolwiek, co mogę zrobić. Zapukali. Usłyszałem to słabo przez moje słuchawki, nie usłyszałem jednak pukania do moich drzwi.

Fakt, że nie usłyszałem pukania w moim domu uspokoił mnie na tyle, by sprawdzić czy ktoś jest na zewnątrz. Nikogo nie było. Nie widziałem nikogo blisko domu, ale nie mogłem zobaczyć nic w odległości większej niż kilkaset metrów. Było ciemno, a księżyc nie świecił wystarczająco jasno, żeby się dokładniej rozejrzeć. Zamknąłem drzwi i przekręciłem klucz. Pobiegłem do komputera. Ekran wciąż pokazywał dwóch mężczyzn stojących przed domem. Zapukali znowu, tym razem mocniej.

Patrzyłem jak drzwi się otwierają. Na pukanie odpowiedział mężczyzna. Nie mogłem go dokładnie zobaczyć. Częściowo podejrzewałem, że to ja. Ulżyło mi, ponieważ okazało się, że owy mężczyzna nie jest mną. Ja mam brązowe włosy, a facet, który otworzył drzwi był rudy. Jeden z nagrywających zaczął gestykulować w jego kierunku, na co rudowłosy mężczyzna zaczął zamykać drzwi. W tym momencie drugi nagrywający pchnął drzwi, które pod wpływem jego siły otworzyły się na oścież. Przyłożył do głowy rudego mężczyzny pistolet, który trzymał przy pasku spodni i strzelił.

Poczułem jak krew odpływa mi z twarzy, a szczęka opada. Pociemniało mi w oczach, ale zmusiłem się do zachowania spokoju. Dwóch mężczyzn uciekło od drzwi, w kierunku kamery. Mimo małego ekranu telewizora na moim monitorze i niewyraźnego obrazu spowodowanego szybkimi ruchami kamery i tak mogłem dostrzec ich szerokie uśmiechy. Chwycili za sprzęt nie zawracając sobie głowy demontażem i wbiegli do lasu. Kamera obróciła się na statywie i pokazała twarz jednego z mężczyzn. Niestety obraz był zbyt zamazany, aby mu się przyjrzeć. Spojrzał w kamerę, sięgnął do niej drugą ręką i ekran telewizora stał się pusty.

Strona odświeżyła się znowu, ale tylko raz. Zegar nadal pokazywał godzinę 12:19.

Wyłączyłem przeglądarkę, a zaraz potem komputer. Pobiegłem do drzwi jeszcze raz, żeby sprawdzić, czy niczego tam nie widać. Tak jak poprzednim razem, nikogo tam nie było.

Do dzisiejszego dnia nie mam pojęcia co się właściwie zdarzyło. Nie odważyłem się odwiedzić tej strony ponownie, ani zapytać kogokolwiek o to, co stało się z ludźmi, którzy mieszkali tu przede mną. I nie sądzę, abym kiedykolwiek się odważył.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Kurna, aż się dziwnie czuję... Bardzo dobra pasta!
Odpowiedz
NIeźle, nieźle
Odpowiedz
Trochę się zawiodłem cała pasta super ale nie było na końcu bum! skończyło się nijak
Odpowiedz
A tu jeszcze moje nagranie tej pasty, tłumaczenie jest autorstwa bliskiej mi osoby - Altery X ;) Zapraszam serdecznie :) https://www.youtube.com/watch?v=-aKqmPAZThQ
Odpowiedz
Ciekawe, intrygujące. Fajnie się czyta:)
Odpowiedz
Pomysł bardzo dobry, gratuluję. Naprawdę lubię historie o dziwnych stronach internetowych.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje