Historia

Zeznanie upośledzonej

kaczorex26 17 7 lat temu 7 305 odsłon Czas czytania: ~15 minut

Jednymi z często zadawanych pytań przez filozofów lub naukowców są: "Czy moje postrzeganie i zmysły potrafią zarejestrować prawdziwą rzeczywistość?" lub "Czy można bezgranicznie ufać zmysłom nawet, gdy pokazują nam coś, co wydaje się być niemożliwe?". Co jeśli to, co nas spotyka jest całkowitym zaprzeczeniem naszego dotychczasowego życia, naszych przyzwyczajeń czy możliwości? Mam na imię Christine Stewart. Obecnie mam 24 lata i mieszkam na North Street 36 w Sheffield, Yorkshire i odpowiedź na te pytania otrzymałam 2 lata temu, gdy mieszkałam na obrzeżach Londynu.

Właśnie skończyłam 22 lata. Jednym z prezentów urodzinowych, które dostałam było mieszkanie. Kupiła mi je mama. Była to niesamowita niespodzianka - tym bardziej, że sama nie zarabiała dużo. Wyznała mi, że zbierała fundusze od kilku lat odkładając jakiś procent swoich zarobków na konto. Byłam jej niezmiernie wdzięczna, ponieważ studiując ciężko było mi znaleźć odpowiednią, dobrze płatną pracę - na tyle elastyczną, abym mogła pogodzić grafik z wykładami i nauką.

Minął tydzień od mojego zamieszkania w Hatfield. Wcześniej mieszkałam z mamą. Podczas 3-godzinnej podróży do nowego miejsca czułam strach, stres, smutek, szczęście i radość. Wszystko naraz. Mimo wszystko cieszyłam się niezależnością. Jeśli chodzi o uniwesytet, długość podróży na uczelnię wydłużyła się o około 40 minut i teraz zajmowała niecałe 2 godziny. Nie był to dla mnie problem, ponieważ uwielbiałam powtarzać materiał w pociągu. Na początku zdziwiłam się, że mama wybrała mi mieszkanie tak daleko od domu. Wyjaśniła mi jednak, że było to za namową jej brata, który mieszkał niedaleko Hatfield, w Hertford. Dzieliło nas 20 minut drogi samochodem. Sama swojego nie miałam, ale wiedziałam, że wujek nie będzie miał nic przeciwko, aby przyjechać w razie potrzeby.

Moja przeprowadzka odbyła się latem, w wakacje. Stwierdziłam, że to bardzo wygodne ze względu na to, że zdążę przyzwyczaić się do miejsca, poznam miasto i zorientuje się jak jeżdżą pociągi łączące mnie z University of Leicester. Pierwszego dnia rozpakowałam wszystkie ubrania i resztę bagażu. Kiedyś wszystko trzymałam w swoim pokoju, więc mając do dyspozycji sporą sypialnię, salon i przedpokój wszystkie moje rzeczy nie tworzyły już żadnego artystycznego nieładu. Niezbędne produkty chemiczne, sprzęty kuchenne i naczynia dostałam jako dodatek do mieszkania od rodziny, więc nie musiałam martwić się o ich zakup.

Pierwszy tydzień minął bez problemu. Sąsiedzi byli bardzo mili. Młody mężczyzna spotykając mnie z zakupami na schodach pochwycił torby i wniósł mi je pod same drzwi mieszkania. Byłam oczarowana ludźmi, starszymi paniami uśmiechającymi się życzliwie i dzieciakami biegajacymi po placu zabaw. Moim ulubionym miejscem obserwacyjnym była kuchnia, w której okna wychodziły na zachód. Patrzyłam z nich na pobliski park i boisko, po którym z piłką biegali chłopcy, a dziewczynki skakały na skakankach i grały w klasy.

Wszystko wydawało się być wręcz idealne. W sobotę, równe 10 dni od mojej wyprowadzki z domu mamy, dostałam od niej list. Oto jego treść:

Moja ukochana Christine!

Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko gra. Wiem, że nie minęły nawet dwa tygodnie, ale już za Tobą tęsknię. Będę się musiała w końcu przyzwyczaić do tego, że nie ma Cię przy mnie. Tak to już jest, gdy dziecko wylatuje z rodzinnego gniazda. Musisz mieć do mnie cierpliwość, a ja obiecuję, że już niedługo przestanę marudzić, że mi Ciebie brakuje. Jestem szczęśliwa, że zaczęłaś własne życie. Zawsze lubiłam, gdy opowiadałaś mi o swoich marzeniach o byciu samodzielną i niezależną, dlatego właśnie zdecydowałam się sprawić Ci taki prezent. Wierzę, że dasz sobie radę. W końcu radziłaś sobie, gdy nie było mnie dwa miesiące w domu, gdy miałam rehabilitację. Mam nadzieję, że nie skłamałaś mówiąc, że dłuższe podróże pociągem na uczelnię nie są problemem. Wiem, że mieszkanie jest dość daleko naszego domu i uniwersytetu, ale było na tyle ładne, duże i tanie, że było mnie na nie stać i byłam z niego zadowolona. Wiesz, że nie kupiłabym Ci byle czego. Muszę przyznać, że było ciężko znaleźć odpowiednie lokum. Osobiście szukałam gdzieś bliżej, ale po skontaktowaniu się z wujkiem Rodgerem okazało się, że niedaleko jego miejsca pracy są rozwieszone ogłoszenia o tanim mieszkaniu. Jeśli miałabyś z czymś problem możesz do niego śmiało zadzwonić. Szczerze mówiąc byłam zdziwiona niedużą ceną mieszkania, ale myślę, że była to niesamowita okazja. Mam nadzieję, że Ci się podoba. Odwiedzę Cię za tydzień, ponieważ teraz muszę zająć się babcią. Nie martw się, nic się nie stało. Zwykłe przeziębienie, ale wiesz jak to jest w jej wieku. Lepiej, żeby miała kogoś pod ręką. Życzę Ci dobrego wypoczynku i spokoju w nowym mieszkaniu. Pisz do mnie tak często, jak tylko chcesz.

Całuję,

Mama.

Odpisałam jej od razu. Opisałam mieszkanie, jak je urządziłam, jak wygląda okolica i sąsiedzi. Opowiedziałam jej również o dziwnym zachowaniu sąsiadki z góry. Była to dziwna, starsza pani. Miała wiecznie niezadowoloną minę i jako jedyna zawsze patrzyła na mnie badawczo, przeszywając mnie wzrokiem. Ewidentnie o coś jej chodziło. Tylko o co? Postanowiłam się tym nie martwić do czasu, gdy zobaczyłam ją siedzącą w parku na ławce. Rozmawiała z jakaś inną kobietą, również starszą. Wskazała palcem na przedawnione ogłoszenie o sprzedaży mieszkania. Mojego mieszkania. Gdy przeszłam obok wbiła we mnie wzrok. Minęłam obie kobiety i zaraz potem się odwróciłam. Staruszka wskazywała na mnie palcem, na co jej koleżanka spojrzała na mnie ze współczuciem i lekkim strachem. O co tu chodzi?

Stwierdziłam, że z mieszkaniem musi być coś nie tak. Starsza pani rozmawiająca o moim mieszkaniu z inną kobietą i zmartwiony wzrok tej drugiej musiał coś znaczyć. Może coś było nie tak z jakąś instalacją? Nie miałam zielonego pojęcia o co może chodzić. Postanowiłam poszukać czegoś w Internecie. Wpisałam ulicę i numer mojego mieszkania, po czym kliknęłam w link prowadzący na jakieś forum. Dziwne, że w ogóle taki wątek powstał. Znalazłam tam zdjęcia budynku, parku, boiska, placu zabaw i innych miejsc w okolicy mojego mieszkania. Następne było ogłoszenie o sprzedaży udostępnione przez użytkownika tanie_nieruchomości. Musiał być to jakiś agent, który zajmował się sprzedażą mieszkań. Nie ma co się dziwić, ponieważ forum znajdowało się na stronie dotyczącej sprzedaży, kupna i wynajmu takich lokum. Była to idealna strona do polecania usług swojej firmy czy publikacji ogłoszeń i reklam. Pod ogłoszeniem ujrzałam wypowiedź niejakiej lorraine_a1963, oznaczona jako SPAM. Brzmiała ona tak:

ludzie, nie kupujcie tego mieszkania w Hatfield. dopiero co wyprowadziliśmy się z niego z mężem. to jakiś koszmar. nie mogliśmy spać przez ciągłe hałasy i inne dziwne rzeczy. naprawdę, nie kupujcie tego mieszkania. z całego serca odradzam.

Odpowiedź użytkowinika tanie_nieruchomości brzmiała:

Nie rozumiem dlaczego oczernia Pani jeden z naszych najlepszych mieszkań, które są aktualnie dostępne dla nowych nabywców. Atrakcyjna cena i duża powierzchnia mieszkania wydają się być bardzo atrakcyjnymi kryteriami, które powinny podsycać ciekawość szukających nowego lokum. Jeśli jest Pani byłym właścicielem mieszkania uważam, że możliwe chce Pani w ten sposób zniechęcić innych, aby ktoś z Pani znajomych zdążył dokonać transakcji z naszą firmą. Dlatego proszę o zakończenie swojego wywodu, który jest bezpodstawny i nieprawdziwy.

Kobieta odpisała:

to oszustwo! firma, która nie potrafi przyjąć krytyki to nie prawdzwia firma, tylko jakiś żart! nocne hałasy, otwierajace się okna i stukające szafki to też nieprawda?! zainstalowaliśmy z mężem kamery, które wszystko zarejestrowały. jeśli ktoś zainteresowany tym mieszkaniem poczuł, że nie jest pewien prawdziwości moich słów, może śmiało napisać do mnie prywatną wiadomość, a ja udostępnię mu materiały!

Użytkownik tanie_nieruchomości odpisał:

Z przykrością zawiadamiamy, iż jako jedni z administratorów tej strony internetowej musimy zablokować Pani konto na czas nieokreślony. Szczegóły prześlemy na Pani adres mailowy podany przy rejestracji. Wiadomość zostanie do Pani wysłana w przeciągu 12 godzin. Odwołanie się od naszej decyzji jest niemożliwe.

Kobieta już nie odpisała, co znaczyło, że faktycznie jej konto zostało w jakiś sposób zablokowane. Jednak jej komentarze nie zostały usuniete. Zdziwiłam się, że sami administratorzy tej strony biorą udział w dyskusjach. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Stwierdziłam, że musi być to niewielka, prywatna strona internetowa jakiejś małej firmy.

Kolejne dwie noce minęły spokojnie, aż przyszedł poniedziałkowy wieczór. Włączyłam telewizor i zaczęłam przerzucać bezmyślnie kanały. Trafiłam na film akcji z napisami. Idealnie. Uwielbiałam takie filmy. Wzięłam miskę pełną chipsów i piwo, które kupiłam rano przy okazji zakupów i rozsiadłam się na kanapie. Pół godziny później poczułam nisamowity chłód. Rozejrzałam się po salonie, ale żadne z okien nie było otwarte. Mimo to ewidentnie czułam jak wiatr hula po pokoju. Niesamowity przeciąg zaczął poruszać otwartymi drzwiami do sypialni. Zamknęłam je i potruchtałam do kuchni. Okno było otwarte na oścież, a doniczki z kwiatami leżały na kafelkach. Pozbierałam rozsypaną ziemię i resztki rośliny wyrzuciłam do kosza. I tak nigdy nie lubiłam zajmować się kwiatami. Poczułam się dziwnie, ponieważ nigdy nie otwierałam tego okna. Nie potrafiłam. Nie byłam w stanie przekręcić rączki, która pozwalała na jego otworzenie czy choćby uchylenie. Poczułam się nieco nieswojo, ale stwierdziłam, że nie ma co się przejmować. Postanowiłam, że jutro rano napiszę do wujka, aby sprawdził, czy wszystko w porządku.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Koło godziny 11:00 był u mnie już wujek Rodger. Wziął ze sobą narzędzia i inne rzeczy, które miały mu się przydać. Sprawdził wszystkie rury i zawiasy, naoliwił wszystko co się dało i nauczył mnie otwierać to przeklęte okno. Zjedliśmy razem obiad około godziny 14:00 i znów zostałam sama. Uspokoiłam się nieco, ponieważ wujek wszystko sprawdził i mieszkanie było bezpieczne. Sprzęty działały, a drzwi nie skrzypiały. Myślałam, że już nic takiego się nie wydarzy. Nawet nie wiecie jak bardzo się myliłam.

Przez trzy dni z rzędu budziłam się koło 3-4 w nocy z poczuciem, że ktoś mnie obserwuje. Często miałam tak w dzieciństwie, dlatego stwierdziłam, że stres związany z przeprowadzką wywołał u mnie takie stany lękowe.

Nadeszła sobota. Dostałam od mamy SMS, w którym napisała, że będzie u mnie o 10:00. Zrobiłam nam kawę i przez cały dzień byłyśmy razem, aż do 23:00. Bałam się o nią, gdy wsiadała do pociągu, ponieważ było już późno. Na szczęście wsiadła do wagonu, w którym była mama z dzieckiem, starsza pani i siwy mężczyzna. Stwierdziłam, że takie towarzystwo nie wygląda podejrzanie czy niebezpiecznie. Nieco uspokojona odstawieniem mamy na sam dworzec poszłam do domu i koło godziny 1:00 w nocy położyłam się spać. Gdy rano wstałam, pierwsza rzeczą jaką zrobiłam było pójście do kuchni. Przeszłam przez salon. Telewizor był włączony, mimo, że nie oglądałam żadnego filmu, gdy wróciłam. Coś mi nie pasowało. Poduszki nie leżały na kanapie, lecz na dywanie. Poszłam do kuchni. Szafki były otwarte. Na oścież. Coś było bardzo nie w porządku. Aby uspokoić samą siebie postanowiłam napisać do kobiety, która opisywała podobne zjawiska na forum na stronie z nieruchomościami. Weszłam na jej konto i znalazłam tam adres mailowy. Napisałam do niej wiadomość:

Witam serdecznie!

Jestem nową właścicielką mieszkania w Hatfield, o którym pisała Pani na forum na stronie z nieruchomościami. Z Pani opowieścią spotkałam się dopiero tydzień po mojej przeprowadzce tutaj. Chciałabym zapoznać się z materiałami, o których mówiła Pani w swoich komentarzach. Bardzo mi na tym zależy, ponieważ sama zaczęłam zauważać dziwne zjawiska, które mają miejsce w tym mieszkaniu. Przepraszam również za fatygę i jednocześnie z góry dziękuję za pomoc.

Z poważaniem,

Christine Stewart.

Odpowiedź otrzymałam bardzo szybko, bo już po 6 godzinach od wysłania prośby.

Witam!

Po zapoznaniu się z Pani prośbą, razem z mężem zadecydowaliśmy wysłać Pani na ten adres mailowy nagrania z naszych kamer zamontowanych niegdyś w tym mieszkaniu. Bardzo się cieszę, że mimo ukrycia moich komentarzy przez administratorów oraz ich potraktowania mojej osoby, postanowiła Pani zapoznać się z naszą wersją wydarzeń. Swoją drogą, mamy nadzieję, że poważnie potraktuje Pani te nagrania, gdyż są one autentyczne. Dowodem na ich prawdziwość jest jedynie fakt naszej niezwłocznej wyprowadzki po nagraniu tego materiału. Załączam cztery filmy pochodzące z naszej kamery.

Z poważaniem,

Lorraine Adams

Pod wiadomością znalazłam 4 pliki wideo. Było już późno, więc postanowiłam obejrzeć je jutro na spokojnie. Okazało się, że był to najwiekszy błąd, jaki mogłam popełnić. Położyłam się spać koło godziny 23:30. Długo nie mogłam zasnąć. Wierciłam się na łóżku. Nie mogłam znaleźć dość wygodnej pozycji, aby się chociażby zrelaksować. Czuwałam do godziny 2:00. Wtem, światło księżycowe sączące się spod moich zasuniętych do połowy rolet zniknęło. Ogarnęła mnie ciemność. Moje oczy poruszały się chaotycznie szukajac jakiegoś blasku, jakiejś iskierki, czegokolwiek, co mogłyby zarejestrować i uspokoić moje zmysły. Do moich nozdrzy dostał się ciężki zapach, przypominający zgniłe, zepsute mięso. Zaczęło dzwonić mi w uszach. Nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałam taki szum. Nie pamiętam kiedy. To bolało. Tak strasznie bolało. Zacisnęłam zęby, a z moich oczu polały się łzy. Zewsząd dochodził ten piekielny szum. Mój kręgosłup wygiął się w pałąk z ogromnego bólu. Nagle wszystko ucichło. Przez kilka sekund leżałam bez ruchu. Ani drgnełam. Wtem rozległ się szept. Nie zrozumiałam, co mówił. Był męski. Odbijał się dziwnym echem, nierzeczywistym. Był coraz głośniejszy. Nagle zniknął i po kilku sekundach usłyszałam boleśnie głośny, wysoki, donośny, żeński pisk, który przeszył moje uszy. Myślałam, że moje błony bębenkowe pękły. Wyskoczyłam z łóżka i chwytajac za komórkę oraz laptopa zamknęłam się w łazience. Napisałam do wuja Rodgera, żeby szybko przyjechał. Zawiadomiłam również pogotowie, ponieważ miałam wrażenie, że tracę przytomność. Otworzyłam wiadomość od pani Adams.

Pierwszy film był zatytułowany The First Night. Składał się z czterech nagrań umieszczonych obok siebie na ekranie. Kuchnia, sypialnia, salon i przedpokój. Koło godziny 3:00 okno w kuchni zaczęło się powoli otwierać, a do środka dostał się silny podmuch wiatru, wyrywając zasłony przypięte do ramy okna. W sypialni zauważyłam ruch. Mąż pani Adams odwrócił się tyłem do żony. Po chwili usiadł na łóżku i pocierając oczy wstał. Zniknął mi z oczu i pojawił się na nagraniu pochodzącym z kuchni. Zamknął okno, poprawił zasłony i zaspany wrócił do łóżka.

Drugi film był zatytułowany The Fifth Night. Tym razem koło godziny 3:00 okno pozostało nietknięte. Stało się jednak coś innego. Obraz stał się niewyraźny. Po kilku sekundach się zaciął. Nagle wszystkie szafki w kuchni otworzyły się wyrzucając całą swoją zawartość na podłogę. Zobaczyłam szybki ruch na nagraniu w sypialni. Małżeństwo skoczyło na łóżku i pobiegło do kuchni. Żona zaczęła zamykać szafki chowając do nich produkty, sprzęty i naczynia. Mąż chwycił za nóż kuchenny i zaczął skradać się do innych pokojów nie zapalając światła. Nic jednak nie znalazł. Państwo Adams wrócili do sypialni i przez dwie godziny siedzieli razem na łóżku. Koło godziny 5:30 zasnęli.

Trzeci film był zatytułowany The Sixth Night. Pani Adams leżała na łóżku przykryta kocem, a pan Adams leżał obok niej, czuwając. Czytał jakąś książkę. Nadeszła godzina 2:40. Mężczyzna położył otwartą książkę na piersi i odchylił głowę do tyłu. Wyglądał, jakby zasnął. O godzinie 3:10 obraz zaczął być niesamowicie niewyraźny. Po 5 minutach wyostrzył się gwałtownie, a wszystkie okna i szafki otworzyły się. Do środka wleciał silny wiatr wyrywający zasłony z ram. Z parapetów pospadały wszystkie zdjęcia, figurki i rośliny w doniczkach. Na kuchennej podłodze rozrzucone były produkty spożywcze, naczynia, sztućce i sprzęty. Lodówka otworzyła się i wyrzuciła z siebie jedzenie. To samo stało się z zamrażarką. W salonie wszystkie ozdoby leżały na panelach. Poduszki leżały w różnych krańcach pomieszczenia. Patrzyłam jak pan Adams łapie za nóż schowany pod poduszką i chwyta za telefon. Pani Adams zerwała się z łóżka. Nagrania z kamer w kuchni i salonie zacięły się i zniknęły. Widziałam, jak małżeństwo biega po sypialni. Mężczyzna krzyczał do telefonu, a kobieta szukała jakiejś broni, której mogłaby użyć w razie konieczności zareagowania na atak czegoś nieznanego. Nagle ujrzałam kuchnię, w której nie było już bałaganu. Jedynym dowodem na zaistnienie jakiś dziwnych zjawisk było otwarte okno. W salonie nic nie było stłuczone ani połamane. Jedynie poduszki pozostały w nieładzie tak, jak były wcześniej. Widziałam, jak małżeństwo biega po domu. Nie znaleziwszy jednak niczego, co świadczyłoby o włamaniu, wrócili do sypialni i nie zasnęli już do rana.

Ostatni, czwarty film, zatytułowany był The Eighth Night. Pani Adams czytała czasopismo, a pan Adams leżał obok niej i wpatrywał się w sufit. Po chwili siegnął do szafki nocnej i wyciągnął z niej książkę. Pogrążeni w lekturze pozostali tak do godziny 3:15. Wtem ujrzałam, jak ich twarze rozdziera krzyk. Obraz się nieco zamglił i przyciemnił. Nie było widać ani salonu, ani kuchni, ani przedpokoju. Jedynie jedna wątła wiązka księżycowego światła oświetlała ich sypialnie padając na ich twarze. Przyciskali dłonie do uszu wrzeszcząc w niebogłosy. Ich oczy wyrażały przerażenie, panikę oraz niesamowity ból i cierpienie. Do oczu napłynęły mi łzy. Patrzyłam na kobietę wijącą się w bólach po podłodze i mężczyznę próbującego wstać z łóżka. Po kilku sekundach obraz stał się statyczny. Pani Adams przestała wierzgać, a pan Adams znieruchomiał. Nagle rzucił się do swojej żony i ciągnąc ją pod pachy zaniósł do łazienki zamykając drzwi. Chwycił za nóż i ruszył w kierunku salonu. Nieprzenikniona ciemność uniemożliwiała zobaczenie tam czegokolwiek. Nagle włączyły się wszystkie światła i za panem Adamsem stała ciemna, wysoka postać. Ledwo widoczna. Unosiła się w powietrzu. Nagle obraz zniknął.

Zaczęłam szybko oddychać. Czułam obecność tego czegoś w moim mieszkaniu. Nie wiedziałam, co robić. Nagle na mój telefon przyszedł SMS. Wujek już jest pod drzwiami. Rzuciłam laptop na ziemię i wybiegłam z łazienki drzwiami wychodzącymi na korytarz. W tym momencie byłam wdzięczna projektantowi, który zamieścił w łazience dwie pary drzwi - jedne prowadzące do mojej sypialni, a drugie wychodzące na przedpokój. Chwyciłam za klucz leżący w małym koszyku przy drzwiach i otworzyłam je. Wujek wpadł do środka chwytajac mnie w ramiona. Po kilku chwilach nadjechał ambulans. Wuj Rodger oglądał pokoje, w których panował istny chaos. Wszystko było porozrzucane. Jedzenie i naczynia leżały na kuchennych kafelkach. W salonie telewizor leżał na panelach, a wszystkie moje ozdoby były albo stłuczone, albo połamane. Sypialnia wyglądała, jakby przeżyła bliskie spotkanie z trąbą powietrzną. Siedziałam na kanapie. Obok mnie siedział ratownik medyczny. Sprawdzał mi puls. Inny ratownik przeglądał moją książeczkę zdrowia. Czytał historię mojej choroby. W głowie nadal słyszałam ten okropny pisk i szepty, które usłyszałam w sypialni. Podszedł do mnie wujek Rodger z ratownikiem. Rozmawiali o czymś. Nie wiem o czym. Wiem tylko, że rozmawiali bardzo głośno, ponieważ mężczyzna mierzący mi tętno podniósł głowę i pokiwał nią, patrząc na swojego kolegę. Podczas ataku tego czegoś z moich uszu pociekły strużki krwi. Nie czułam jej jednak, dopiero po opatrzeniu przez personel medyczny zauważyłam, że krwawię. Ślady zrobione przez krew były jednak zaschnięte, więc nie doszło do silnego krwotoku. Podszedł do mnie wujek Rodger. Ukucnął przede mną, a obok niego pojawił się ratownik, z którym rozmawiał. Ten spojrzał na mnie badawczo i gestykulując poinfromował mnie:

- Krwotok został zatamowany. Nie wiemy jeszcze skąd się wziął. Musimy zabrać panią do szpitala na obserwację i zestaw badań. Zawiadomiliśmy już pani lekarza prowadzącego. Przyjedzie jutro o 10:00. Chciałem jeszcze zapytać... Czy naprawdę podtrzymuje pani zeznania o wysokim dźwięku i szeptach, które pani usłyszała?

Pokiwałam głową. Wiem, że mi nie wierzą. Nie dziwie im się. W końcu od 5. roku życia jestem głucha.

Autor - Altera X

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Końcówka niszczy, no tego się nie spodziewałem.
Odpowiedz
Ta końcówka.WOW
Odpowiedz
Cieszę się, że się spodobało ^^
Odpowiedz
mega
Odpowiedz
WTF?!
Odpowiedz
Nie rozumiem jednego :( Skoro była głucha, to w jaki sposób usłyszała co mówi do niej ratownik?
Odpowiedz
przecież tam pisze "gestykulując poinformował mnie" xd
Odpowiedz
Gestykulacja to nie język migowy :/ Nawet jak normalnie się z kimś rozmawia to czasem macha się rękami zeby to lepiej zobrazować xd
Odpowiedz
Julia Ostrowska Jest napisane "gestykulując", język migowy to nic innego jak język gestów.
Odpowiedz
Nie zbyt rozumiem chyba ;D To coś było tak mocne, że nawet głusi to słyszeli?
Odpowiedz
Wow! Mega ;pp
Odpowiedz
Najlepsze jakie czytałam! Ogromny szacunek
Odpowiedz
^^
Odpowiedz
Końcówka przywaliła tak jak strzał z karabinu przeciwpancernego w kolano ._.
Odpowiedz
Cieszy nas to! :D
Odpowiedz
O.....rewelacja ,a koncowka powalila mnie na kolana .swietne.
Odpowiedz
Wersja audio - https://www.youtube.com/watch?v=yj0hQGQAqmw
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje