Historia
Topielec
Była noc. Obok bagna wyglądającego trochę strasznie o tej porze przejeżdżał samochód. Jechał w nim młody mężczyzna ze swoją narzeczoną.On prowadził.
- Jesteś pewien, że nie zabłądziliśmy? - spytała dziewczyna.
- Jestem pewien. Zmierzamy w dobrym kierunku, znam to miejsce - odparł jej narzeczony.
Jechali do hotelu, gdzie mieli spędzić noc.
- Wierzę - mruknęła dziewczyna - Szczerze to sama nie mam zbyt dobrej orientacji w terenie.
Wierzyła, że chłopak doprowadzi ich do celu. Nie bała się w jego towarzystwie. Spojrzała na bagno i z powrotem odwróciła wzrok w kierunku chłopaka. Zaraz, zaraz. Spojrzała jeszcze raz na bagno. Tak...wystawała z niego biała ręka...
- Johny, ktoś tam się utopił - wyszeptała.
- Wypadki chodzą po ludziach - mruknął Johny.
- Niestety. Powinniśmy sprawdzić, kto to. Może uda nam się zadbać o jego pogrzeb...przecież nie powinien tu gnić - przedkładała dziewczyna.
- Coś ty. Nie zidentyfikujesz go tak łatwo. A przecież nie będziemy wieźć ciała w naszym samochodzie. W dodatku mokrego, brr - wzdrygnął się.
- Serca nie masz? Mnie też byś tak zostawił?
- Nie mów takich rzeczy. Poza tym ty jesteś moją ukochaną, Liso.
- Jego też ktoś kochał.
Johny'emu zabrakło argumentów. Lisa wyskoczyła z samochodu i podbiegła do bagna. Za trudem podciągnęła topielca tak, by mogła zobaczyć jego twarz.
- Nie, Liso, nie! - zdążył zawołać Johny, jednak ona już spojrzała.
Miała przed sobą martwą twarz swojego narzeczonego.
Komentarze