Historia

Litowy Tron

kosa22 0 7 lat temu 488 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Gdzie ja jestem… ojcze, ojcze, ojcze, potrzebuję Twojej pomocy… jestem w fatalnym położeniu, i potrzebuję Twojej pomocy…

Co to jest wojna tato ? co to jest wojna tato ? wojna Arturze, jest czymś, co sprawia, że młodzi chłopcy, zabijają siebie nawzajem.

Nie pamiętam, kiedy żyłem, pomiędzy swoimi narodzinami, a śmiercią… jak możesz powiedzieć, co jest rzeczywistością, a co nią nie jest, podczas gdy nie potrafisz wskazać, kiedy śnisz, a kiedy jesteś świadomy…

Gdzie ja jestem…

Obudził się, ocenił, że znajduje się w samym środku, jakiegoś ogromnego lodowiska.

- Halo, czy ktoś mnie słyszy?? - Wykrzyczał - czy jest tu jakiś człowiek? - Powiedział już prawie szeptem.

Zaczął trząść się z zimna, wargi drżały mu nieustannie, od momentu przebudzenia, a łzy zastygły mu na policzkach.

Rozejrzał się i zauważył, że siedzi na czymś, co przypomina ogromną szachownicę, tak dużą, że nie mógł dostrzec niczego poza nią.

-Widziałeś Artura?? Wczoraj dziwnie się zachowywał, bredził.

-Myślałem, że jest z Tobą, nieistotne, pojedyncza jednostka, nie ma żadnej wartości.

-To mój brat - dodał szeptem Bart.

-Gdzie ja jestem… - wyszeptał Artur - nie spodziewał się jednak usłyszeć odpowiedzi.

Zauważył że na czarnym polu ,,szachownicy,, pojawia się obraz, zobaczył w nim swojego brata, maszerującego w towarzystwie Dominika.

Zobaczył że za nimi, kroczy żołnierz wrogiej armii.

Próbował ostrzec swojego brata.

Krzyczał żeby się odwrócił.

Uderzał w ,,pole,, pięściami, i krzyczał do swojego brata, żeby się odwrócił.

Bagnet wbił się w plecy Barta, niczym igła w ,,poduszkę,,

Przeszedł go na wylot, przebijając przy tym serce.

Pole na powrót zrobiło się czarne.

-Wrócę po niego Dominik, wrócę i go poszukam.

-Słyszałeś rozkazy, nie możemy marnować czasu.

-To niemożliwe - powtarzał sobie Artur, to moja wina, mogłem to powstrzymać, mogłem temu zapobiec.

-Arturze, wstawaj, musimy już ruszać.

-Co z Bartem? Co z moim bratem?

-Nie żyje.

-Bart! - dobrze wiesz co zrobię, strzelę Ci w plecy bez mrugnięcia okiem, to dezercja!

Ale Bart, nie usłyszał, w głowie pojawił mu się obraz Wigilii, dostał prezent od Artura, dostał prezent pod choinkę od brata, nigdy jeszcze nie byli tak blisko, jak podczas ostatniej Wigilii, oczy zaszkliły mu się Łzami.

Do żadnego wystrzału nie doszło, broń Dominika nie wystrzeliła, a Bart pognał do szpitala z którego wyruszyli bez Artura…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje