Historia

Nieśmiertelny Duchem

migmig 1 7 lat temu 315 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Ja? Ja nigdy nie byłem człowiekiem, a później poznałem ją - wskazał na pusty kąt pokoju i zanotowałam w notesie "Problem o podłożu psychicznym".

-Kim ona jest?

-Jest moją miłością, na zawsze - i jakby ktoś szepnął mi do ucha ciche "na zawsze" echo rozniosło się po wąskim pokoiku.

-Kim ona jest?

-Jest moją miłością, na zawsze - i jakby ktoś szepnął mi do ucha ciche "na zawsze" echo rozniosło się po wąskim pokoiku.

-Jak wygląda?- zapytałam a on odwrócił głowę w stronę kąta w którym "ona stała" i zaczął ją opisywać.

-Ma włosy, czarne i nieprzeciętnej długości...

-W jakim sensie? - uśmiechnął się na to pytanie i wydał z siebie śmiech.

-Są długie, bardzo długie- oplótł wzrokiem cały pokój, a jego spojrzenie w pewnej chwili powędrowało w moją stronę- jednym ruchem mogłaby skręcić Pani kark albo zrzucić tamtą doniczkę.

Spojrzałam w miejsce, które wskazywał palcem. Z niedowierzaniem podeszłam do doniczki lewitującej półtora metra nad ziemią.

-Czy ona chce mi coś zrobić?- z całych sił utrzymywałam kamienny wyraz twarzy, próbując nie pokazywać strachu. To nie był wariat... Nie odpowiedział mi, dlatego podniosłam głos - czego ona chce?!

Usłyszałam znów ten potworny śmiech i szybko się odwróciłam. Zobaczyłam za nim ją. Faktycznie jej włosy były długie, oplatały moje wszystkie kończyny i przedmioty w pokoju. Miała płucienny worek na głowie tak mocno zaciśnięty w okolicy szyi, że po jej dekolcie i szarej, zniszczonej sukni spływała czarna maź, jakby krew, ale czarna. Pod jej stopami rozciągała się dość duża kałuża.

-Ona chce żebyś spojrzała jej w oczy.

Na jego twarzy wciąż rozciagał się szeroki uśmiech. I tak jakby ją kierował wskazał na mnie ręką, a ona w błyskawicznym tempie znalazła się przede mną.

-Zdejmij- rozkazał mi, a ja delikatnie i powoli rozluźniłam snur oplatający jej szyję- Zdejmij!- tym razem krzyknął, a ja szybko zciągnęłam worek i rzuciłam go za siebie. Zamknęłam oczy. Nie wiedziałam co będzie dalej i nie chciałam ich otwierać. Poczyłam siarczysty policzek wymierzony z nieludzką siłą, który zmusił mnie do otworzenia oczu.

Dziewczyna. Nie. To było zło, demon.

Położyła kościste ręce na moich policzkach i zwróciła moją twarz zmuszając do kontaktu wzrokowego. Jej oczy okalała zupełna ciemność. I nagle tak jakbym się w niej znalazła oświetlona jednynym światłem. Siedziałam na krześle pośród czerni. I nagle krzyk, drugie światło gdzieś dalej, ale jednak blisko. Majacząca dziewczyna. W pewnej chwili tak jakby ktoś wyciągnął z niej życie, opada bezwładnie, a światło gaśnie i dochodzi do mnie, że będę następna. Głosy, nie tylko, piszczenie, które rozsadza mi głowę, nie jestem związana, ale nie mogę ruszyć się z krzesła. Nagle odchyla mi szybkim ruchem głowę do tyłu i dotyka mojego policzka. Czuję jej ciepły oddech.

'Już niedługo'-powiedziała szeptem, a po moim ciele przeszły dreszcze.

Odchodzi w ciemność, a ja wydaję z siebie głośny krzyk, który niknie od razu wraz z moją duszą. Podchodzi powoli i całuje mnie lekko w usta, a ja wiodczeje jak tamta dziewczyna i już nie żyje.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Niespójne. Początek jest nawet dobry. Może nie specjalnie straszny, ale ciekawy. "Z niedowierzaniem podeszłam do doniczki lewitującej półtora metra nad ziemią." Wyciąć wszystko od tego momentu, łącznie, aż do końca. Lewitujące doniczki nie są straszne, czarna krew też nie, a co się dzieje dalej, to już nie podejmuję się zgadywać. Motyw z włosami fajny, co dokładnie oplatają, do dopracowania. Kobieta- narratorka potrzebuje wyjaśnienia skąd się tam wzięła i gdzie w ogóle jest. Ma notes. Czy jest dziennikarką? Więcej nic nie mówię, bo to nie moje opowiadanie.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 5 200

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje