Historia
WYSPA
OPOWIEŚĆ OPARTA NA FAKTACH
Było to lato 2016 roku, swoją drogą bardzo ciepłe lato, aż zbyt ciepłe. Ale wracając do historii właśnie jak co roku miałem wyjechać tz. obóz ,, NIESPODZIANKĘ ”. Bywałem już na takich obozach i przeważnie wyjeżdżaliśmy w góry lub nad morze. Zawsze na takich obozach bawiłem się świetne, poznawałem wiele nowych osób, zawsze jechała jakaś osoba, którą znałem albo kolegów, których sam namawiałem na wyjazd. W tym roku nie jechał żaden mój kolega ani znajomy z właśnie takich obozów. Było to było jakieś 30 osób. Jechaliśmy pociągiem, i po 30 minutach dojechaliśmy do przystani dalej płynęliśmy łodzią trasa trwała 6 godzin. Dopłynęliśmy na średniej wielkości wysepkę, która nieważne jak, wzbudzała w nas niepokój. Na wyspie znajdowały się domki mniejsze przy brzegu i 1 większy trochę bardziej oddalony w głebi lasu . Pierwszy tydzień był spokojny choć też był lekko straszny i nie wiadomo co budziło w nas lęk. Mojemu poznanemu na wyspie koledze co 2 dni trafiały do niego wiadomość o treściach takich jak : ZGIŃ/PRZEPADNIJ!!!!! itd. Tylko na tej jednej wyspie!!! Mój kolega jak to on miał na to wywalone. W ok. 2 tygodniu idąc przez las razem z Markiem(bo tak miał na imię kolega) ok godz. 19-20.00, zobaczyłem 8 postaci idących lasem ,po tym zdarzeniu zacząłem chodzić coraz bardziej wystraszony. Niesamowicie wszystko dopełniały dziwne krzyki ,a były one straszne i głośne. W pod koniec 2 tygodnia mieliśmy ognisko wszyscy ,jakby zapomnieli o tym co się wydarzyło poprzednich dni, śmiali się oni wniebogłosy i bawili (oczywiście razem ze mną) do samego rana. Po chwili jedna osoba zaczęła krzyczeć i płakać z przerażenia okazało się, że jeden z opiekunów powiesił się zostawił tylko kartkę ,,TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE SARA!!!!DLACZEGO MI TO ZROBIŁAŚ?”. Tak Sara. Bo tak miała na imię jedna z naszych opiekunek,lecz to był dopiero początek. Dalej było już gorzej w 3 tygodniu o jakoś 3 w nocy drzwi do naszego pokoju zaczęły się samowolnie dygotać i , ja z moim kolegom zaczęliśmy się modlić i w tej chwili przestało. Trochę znałem się na rzeczach paranormalnych więc wiedziałem, że to jakiś demoniczny byt nawiedza to miejsce. Sądziłem, że na tej wyspie były przeprowadzane rytułały wiedziałem, że to jest najgorszy scenariusz. Właśnie mieliśmy wycieczkę do pobliskiego miasta. Wsiedliśmy w łódź teraz już 29 osób wypłynęliśmy o 10.00 i wróciliśmy o 21.00, od razu gdy wysiedliśmy usłyszeliśmy głośny krzyk tym razem kobiecy to gorzej. Usłyszeliśmy, że dźwięk dochodził z głębi lasu 5 opiekunów i oczywiście ja pobiegliśmy w to miejsce . Wchodzimy do domku, a w środku pełno poodwracanych krzyży, satanistycznych symboli i pentagramów. Odgłosy krzyków nie ustawały i były coraz to głośniejsze, aż doszliśmy do tego że jazgot dobiegał z piwnicy. Włączyliśmy latarki przeżegnaliśmy się i weszliśmy w dół miałem nóż tak jak reszta (oczywiście do obrony). Na dole był namalowany krwią wielki pentagram i łańcuchami w środku była przyczepiona kobieta. Już martwa. Wzięliśmy jej ciało i wezwaliśmy policje, która przybyła już po 15 minutach. Na miejscu okazało się, że ta kobieta buła uważana za zaginioną od 12 miesięcy. Wszyscy się spakowali i zostaliśmy odwiezieni do domu po 6 godzinach. 3 dni później znalazłem w pokoju list nabazgrolony ,, DZIĘKUJĘ „ . Podobno do dziś przepływając wokół wyspy można dojrzeć biegające dzieci i starsze osoby oraz usłyszeć krzyki. Tak naprawdę nie wiem jak jest tam teraz, ale wiem, że byłem tam i to przeżyłem. OTO CAŁA HISTORIA
Miłosz J./Franek J.
17.04.2017r.
Komentarze