Historia

Dzień jak każdy inny

rudy lis 0 7 lat temu 517 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Świat wirował. Byłam bliska kolejnej utraty przytomności. Drżącą dłonią dotykałam zimnej powierzchni, na której się znajdowałam. Nie rozumiałam czemu ocknąwszy się po każdym omdleniu, zawsze lądowałam w innej pozycji. Jakbym lunatykowała, a ciałem kierował ktoś inny. Wszystko rozpoznawałam po omacku, dotykając poszczególnych przedmiotów i mebli. Przedwczoraj straciłam wzrok.

Jeszcze tydzień temu byłam okazem zdrowia. Wstałam rano, umyłam się, zjadłam śniadanie i wyszłam do pracy. Pracowałam w pobliskiej szkole podstawowej jako nauczycielka języka angielskiego. Byłam lubiana, zawsze traktowałam uczniów z należytym szacunkiem, pomagałam. Nigdy nie miałam problemów w kontaktach z uczniami.

Tego dnia pierwsza lekcja zleciała bardzo szybko. Wszyscy byliśmy spokojni, jakby ten dzień miał się skończyć jak każdy inny.

Kolejna klasa weszła do sali. Zaniepokoił mnie wygląd Fabiana. Chłopczyk miał nieobecny wzrok, podkrążone oczy. Skóra lśniła mu od potu. Zatrzymałam go zanim dotarł do swojej ławki.

- Fabian - zaczęłam cicho, łapiąc chłopca za ramię – Możemy porozmawiać na osobności?

Chłopiec podniósł lekko wzrok i zmarszczył czoło. Czyżby słońce aż tak go raziło? Nie było tego dnia aż tak słonecznie.

- Daj mi spokój – parsknął. Zamarłam. Nigdy nie odezwał się do mnie w taki sposób. – Odwal się ode mnie! Wszyscy mnie zostawcie! – Fabian strzepnął moją rękę z jego ramienia i... Nie mogłam w to uwierzyć. Wbił zęby w moją dłoń.

W klasie zaczęła się panika. Kilku chłopców rzuciło się na Fabiana, próbując go ode mnie odciągnąć. Fabian gryzł, drapał i bił. Objęłam chłopca w pasie i przewróciłam. Reszta próbowała go przytrzymać.

- Niech ktoś biegnie po pomoc! – krzyknęłam, przybijając chłopca do ziemi. Cały lepił się od potu. Kilka dziewcząt ruszyło biegiem w stronę sekretariatu, jedna zaczęła dzwonić po pogotowie. Ktoś wychylił się przez okno.

- Pani Beatko! – zawołał mnie.

- Nie teraz! – serce waliło mi jak młotem. Nie rozumiałam co się działo. Jeszcze dziesięć minut temu wszystko było normalnie. Bałam się o Fabiana i resztę uczniów.

- Pani Beatko! – usłyszałam znowu.

- CO SIĘ DZIEJE?! – krzyknęłam. Odpowiedziano mi milczeniem. Chłopcy, którzy trzymali ze mną Fabiana podnieśli spojrzenia, jednak tak jak ja nie byli w stanie wyjrzeć co działo się za oknem.

- Niech pani zobaczy, my go przytrzymamy – powiedział jeden z uczniów. Do dzisiaj śni mi się ten moment. Podniosłam się. Bardzo powoli i ostrożnie. Bałam się tam spojrzeć. Nie chciałam. Rozejrzałam się po klasie. Uczniowie stali nieruchomo, jakby byli zaklęci. Z końca klasy słyszałam płacz dwóch przerażonych dziewczynek. Spojrzałam tam.

Na boisku szkolnym stały trzy osoby. Starsza pani, menel z parku, dziewczyna w stroju do biegania. Szli powoli. Ich ciała były poważnie uszkodzone, a na ich rękach i ustach widniała świeża krew.

Szamotanina w klasie ucichła. Fabian dostał jakiegoś ataku, otworzył szeroko oczy i przestał się ruszać.

Do dzisiaj pamiętam jak jego kolega próbował go reanimować. Fabian odgryzł mu wargę. Do pokoju wbiegli nauczyciele i dzieci z innych klas. Mieli rany, przy których żywy człowiek nie powinien być w stanie się ruszać. Krew była wszędzie. Uczniowie wciągnęli mnie do środka schowka, który szybko udało nam się zabarykadować.

Leżę tu już od tygodnia. Po każdym przebudzeniu się czuję metaliczny smak i zapach. Nie rozumiem tylko dlaczego od dwóch dni żaden z uczniów się nie odzywa.

__

Mam nadzieję, że się podoba. Moje pierwsze opowiadanie. c:

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje