Historia

Telefon

orzeszek 1 6 lat temu 1 912 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Wibracje. Znowu dzwonił ten przeklęty telefon. Zapomniał go wyłączyć przed pójściem do spania. Półprzytomny wstał z łóżka, a raczej, niczym ludzka karykatura pająka, wygramolił się z niego. Mrużąc oczy spróbował zlokalizować w panującym mroku zarys biurka na którym leżała komórka. Z początku wydawało mu się to zadaniem niemożliwym. Mrok spowijał wszystko, a oczy nieprzywykłe jeszcze do niego nie były w stanie dać mu jakiekolwiek wskazówki co do celu. Panowała głucha cisza, przerywana jedynie  rytmicznymi głośnymi niczym młot pneumatyczny wibracjami telefonu. Wreszcie zebrał w sobie siły i powoli ruszył przed siebie z ręką wyciągniętą, aby mógł wyczuć przeszkody nim te spróbują go powstrzymać. Wibracja nabrała na mocy, gdy znalazł się wreszcie przy biurku.

"Niech zgadnę.. Znowu ten sam, pieprzony, numer?" -  jego umysł odruchowo zapętlił to pytanie, przez co raz za razem przechodziło przez jego głowę.

Niepewnym ruchem chwycił telefon i przyjrzał się ekranowi na tyle długo, by wzrok złapał ostrość cyferek, które widniały na jego środku.

" No tak.. A kto inny." - mógł wreszcie udzielić sobie odpowiedzi. Tym razem powiedział jednak to na głos. Jego suchy zaspany głos przeszył pokój. Gdy tylko odrzucił połączenie spróbował przypomnieć sobie jak to się wszystko zaczęło.

W jego głowie od razu ukazał się obraz pracy. To wtedy po raz pierwszy odebrał połączenie. Uznał, że to zwykły marketigowiec dzwoni z ofertą, którą szybko odrzuci. Było jednak inaczej. Usłyszał miękki kobiecy głos, dosyć uprzejmy, lecz na tyle pewny, by nie przerywano mu. Głos w słuchawce nie poinformował go o żadnych ofertach. Usłyszał zdanie, które powtarzało się podczas każdej następnej rozmowy - "Witaj Adamie, cieszę się, że odebrałeś. Posłuchaj co mam ci do powiedzenia."

Znali jego imię, mieli coś do powiedzenia, za każdym razem dokładnie to samo. Jednak on nie miał zamiaru słuchać, poza tym był w pracy. Podziękował dziewczynie najmilej jak umiał, a potem rozłączył się. Uznał, że to wyjaśni sprawę. Następny telefon padł kilka godzin później, ten sam numer, to samo zdanie, lecz tym razem głos należał do staruszki. Nim rozłączył się powiadomił kobietę, że zarówno ona jak i jej koleżanka mogą już nie dzwonić na jego numer, bo zdecydowanie nie jest zainteresowany tym co mają do powiedzenia. Tym razem był stanowczy i dumny z siebie. Uznał, że załatwił sprawę ostatecznie, lecz czas miał mu pokazać, że to było najbardziej błędne stwierdzenie do którego mógł dojść.

Telefony padały co kilka godzin, to samo zdanie, lecz inny głos. Za każdym razem inny. Zupełnie jakby mieli nieskończoną ilość pracowników. Gdy czwartego dnia znowu odebrał i po raz kolejny usłyszał formułę wypowiadaną tym razem przez, na ucho, osmioletnie dziecko, pękł. Rozłączył się, ale tym razem nie był stanowczy, ani zły, ani rozbawiony. Jedyne co czuł to przerażenie, oraz strach, bo miał wrażenie jakby zderzył się z najczystszym złem, jakie może spotkać człowieka. Rozpoznał głos dziecka, to był zdecydowanie jego syn. Tyle, że Patryk smacznie spał w łóżeczku w swoim pokoju. Przed chwilą sprawdzała to jego żona. Spojrzał na ich łóżko, a z jego oczy spłynęły łzy. A co jeśli następnym razem usłyszy jej głos, patrząc jak ona śpi. To pytanie wwierciło się w jego głowę i nie opuszczało jej. Od tamtego czasu odrzucał połączenia. Blokowanie numeru nie było nawet możliwe. Za każdym razem gdy próbował opcja ta podświetlała się jako niemożliwa do wykonania.

Powrócił myślami do chwili obecnej. Wiedział, że już nie uśnie. Anna na szczęście miała mocny sen, więc nie musiał bać się, że cokolwiek zauważy. Szybko ubrał się i wyszedł z mieszkania. Postanowił wrócić do dawnego sposobu na stres, miał zamiar zapalić. Droga nie była daleka, raptem kilka kroków od klatki i już znalazł się przy swoim ulubionym sklepie osiedlowym. W środku panowała usypiająca atmosfera, ekspedientka, której imienia nie znał opierała się o blat i patrzyła w przestrzeń, w radiu grał jakiś smętny kawałek. "Typowy całodobowy" - pomyślał, po czym podszedł do kasy i poprosił o niebieskie L&M'y. Nie lubił ich, ale poprosił o nie, bo nie znał żadnych innym marek. Spojrzał jak pani sprzedawczyni sięga po nie nad ladą i zbliża do skanera. Sam zaczął wyciągać już portfel, gdy cały ten proces przerwały dwa dzwoniące telefony. Jego i jej. Jednocześnie. Nawet nie zastanawiał się. Doskonale wiedział, kto dzwoni. Gdy tylko wyciągnął telefon z kieszeni przybliżył go do lady sprzedawczyni i poprosił ją gestem, by zrobiła to samo ze swoim. Jej zdziwiony wyraz twarzy przemienił się w szok, gdy zobaczyła, że na ich komórki dzwoni dokładnie ten sam numer. Jednocześnie. Ich przerażone spojrzenia spotkały się. "Odbierz" - rzucił cicho, po czym nacisnął zieloną słuchawkę. Kasjerka zrobiła to samo. Z głośników obu odbiorników usłyszał głos swojej żony, oraz znaną formułkę, z jedną malutką drobną różnicą. W

momencie gdy głos wypowiadał imię w jego telefonie faktycznie usłyszał Adam, natomiast w drugim wyraźnie oboje usłyszeli - Ewa. Cała reszta idealnie się pokrywała i była mu doskonale znana. Tym razem postanowił dokładnie posłuchać tego co pani ze słuchawki ma mu do przekazania.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dokończ to, błagam. ;-;
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje