Historia

Portret

białadama 24 11 lat temu 10 469 odsłon Czas czytania: ~9 minut

Wiem, ze to bez sensu. Wiem, ze nie trzyma się to kupy. Ale widzicie, to jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy. Jestem jak ktoś, kto za wszelką cenę szuka rozwiązania, i uwierzę już chyba we wszystko. Nawet największą głupotę.

Gdy byłem w liceum, było nas coś dwadzieścia dwie osoby. Nie pamiętam zbytnio.

I była ona.

Miała na imię Emilia.

Nie powinien być jej nawet zapamiętać, była jednym z cieni, jakąś tam osobą w tle. Nie była ani bardzo wysoka, ani bardzo niska, ani anorektycznie chuda, ani otyła, ani bardzo pociągająca, ani jakoś brzydka. Miała swoich przyjaciół i ich się trzymała. Ja miałem swoich.

Nie znałem jej nawet. Do teraz nie znam.

Uczyła się całkiem dobrze. Nie najlepiej, ale dobrze.

Ale wiecie… Była nie do końca… Normalna? To trochę dziwne słowo, ale chyba taka była prawda. Teraz, gdy na myśl nasuwa mi się słowo „dziwne” do głowy przychodzi mi coś całkiem innego, jakieś bardziej wysublimowane wyobrażenie, dla mnie linia pomiędzy normalnością a nienormalnością prawie się zatarła, ale wtedy wydawało mi się to odpowiednie. Była u nas w klasie grupka ludzi, którzy uważali, ze są lepsi. Zasze tak jest. Na początku nie zwracali na nią uwagi. Chociaż czasem komentowali jej wygląd. Wiecie, Emilia wolała ponure barwy. I specyficzne dodatki. I miała czarne poczucie humoru. Tak jak jej przyjaciele, chyba… Pewnie normalnie nikogo by to nie dziwiło, ale tak jakoś wyszło. Teraz tego żałuję.

Ale zaczęło się od czegoś całkiem innego.

Pewnego dnia pobili młodszego chłopaka. Ich było czterech i teraz nawet z trudem sobie przypominam ich imiona. Ale jakoś musicie ich znać. Nie wiem, może po prostu numery 1,2,3,4? Chyba na nic więcej nie zasługują…

Ale wtedy myślałem inaczej. Sam stałem obok i wrzeszczałem „Dawaj, dowal mu, dowal mu!”. Pobili go tak, ze chłopak aż się popłakał, pluł krwią i płakał, wyglądało to tak żałośnie, prosił, żeby przestali, ale oni dalej go kopali. Bez żadnego powodu. Ot, po prostu tak. W końcu, gdy już leżał skulony na zimnym betonie za szkołą, napluli na niego i odeszli. A ja z nimi, śmiejąc się. Byłem dobrym kumplem. Cholera…

Wtedy zobaczyłem, że ona się wszystkiemu przyglądała. Stała daleko od nas ze swoją przyjaciółką. Było już dawno po lekcjach, może usłyszały jakieś krzyki czy coś. Ale nie bałem się. One nic by nie powiedziały. Teraz myślę, ze to sensowne określenie – obserwatorzy. Są tacy ludzie. Tylko patrzą. I zapisują wnioski.

Dojrzałem jeszcze, jak Emilia podbiega do tego chłopaka. Pochyliła się nad nim i o coś zaczęła pytać. Po chwili podniosła głowę i spojrzała w nasza stronę.

Było to najbardziej wypełnione nienawiścią spojrzenie jakie kiedykolwiek widziałem.

Młody w końcu dostał kilka szwów. Nic strasznego. W naszej budzie to była norma.

Ale odtąd zacząłem na nią zwracać uwagę. A co jeśli wygadałaby się? Ja niby nic nie robiłem, jak kilku innych, ale patrzyłem się. I nie pomogłem. Nie czułem się wtedy winny Czasem ktoś musi dostać po ryju. Bylebym to tylko nie był ja.

Chociaż teraz czuje się tak samo winni jak oni. Możecie się śmiać, ale widok tamtego chłopaka, z zakrwawioną twarzą męczy mnie nocami.

A świat biegł dalej. Było jeszcze kilka ciekawych akcji. Raz ten numer 1 potracił kogoś po pijaku. Nawet nie miał prawa jazdy Potrącił i szybko spieprzył, więc nie wiem co dalej. Może to było jakieś zwierze czy coś, podobno była już noc… 3 pił strasznie dużo i pobił swoją dziewczynę, która była w ciąży. Poroniła.

Teraz to rozumiem. Wiecie, Ci goście mieli może po osiemnaście lat…

Ale oni tacy byli. Idealnie się dobrali. Może nie sadyści, ale nie było w nich ani trochę współczucia. Każdy mógł dostać mocny wpierdol za nic. Bo tak. Bo dlaczego nie?

Tych spraw było strasznie dużo. A najgorsze, że przy większości byłem. Oczywiście jako ten bierny, albo kibicujący widz.

Ale Emilia też była. Było ich pięcioro. Jej grupa. Takie same, jak to zawsze mówił 2, pojeby jak ona. Czasem się z nich śmialiśmy. Dobrze się uczyli, nie mieli większych problemów. I trzymali się tylko siebie. Frajerzy. Czasem gdy przechodziliśmy, szydziliśmy z nich głośno. Ale oni… Nawet się nie odwracali. Nie zwracali uwagi. Nawet nie przerywali swoich rozmów. Jakbyśmy nie zasługiwali na ich uwagę. To strasznie wkurzało czwórkę…

Ale zawsze gdy tych czworo coś robiła, mogłem dostrzec kogoś z piątki Emilii.

Przyglądali się.

To trochę śmieszne, bo wtedy myślałem, ze próbują na nas zakapować.

Ale zapomniałem o najważniejszym w tej opowieści.

Emilia rysowała.

Nawet nie wiem co! Niby zawsze miała ze sobą jakiś notatnik, coś bazgrała, ale trzymała to w wielkiej tajemnicy. Nigdy nie widziałem jej prac powieszonych na tablicy, czy cokolwiek. Pokazywała je tylko przyjaciołom. A ja byłem jej wrogiem.

Obserwowali nas. To już się stawało trochę straszne Często widziałem ich z notesami, coś piszących.

Tak jak mówiłem, czas mijał. Trochę dorosłem i przestało mnie bawić bicie frajerów, ale jeśli nie śmiejesz się z frajerów, to jesteś jednym z nich. Więc udawałem, że się dobrze bawię. To była już ostatnia klasa. Prawie koniec roku szkolnego.

Emilia dosyć mocno się zmieniła. Kojarzyłem ja raczej jaką cichą i wycofana, ale w tym roku przeszła… Metamorfozę?

Jej kumple zresztą też.

Czerń. Czerń była jedynie akceptowalnym kolorem. Pamiętam jak usłyszałem jak rozmawia ze swoją przyjaciółką

- W kulturze europejskiej czerń zawsze była symbolem śmierci i żałoby – mówiła spokojnym głosem – W niektórych krajach ten kolor to biały, ale…

- Ale biały to jednocześnie symbol czystości i niewinności – przerwała jej – A my już nie jesteśmy czyste i niewinne.

- To cena która musimy zapłacić

Wzdrygnąłem się. Brzmiało to jak jakieś brednie. Bardzo głupie brednie. Coś w stylu „Oh moja przeklęta dusza, ja, biedny upadły anioł(…)”

Zaczęła tez bronić swojego zdania. Bardzo ostro. Przedtem była tylko tym cieniem, ale nagle okazało się, że Emilia jest inteligentna, ze wie dużo, więcej niż czwórka. Czasem na lekcjach wręcz kłóciła się.

To nas wkurzało. Niesamowicie. Jako cichy odludek była do zniesienia, ale jako głośny odludek wkurwiała.

Wyzywali ją czasem. Całkiem głośno. Taki rodzaj rozmowy, by wydawał się prywatny, ale jednocześnie wystarczająco głośny by wszyscy usłyszeli.

A ona ich ignorowała. Jak wcześniej.

Boże, gdyby się rozpłakała, gdyby błagała o litość, przepraszała, może by przestali. Ale z każdym nieudanym atakiem nienawiść w nich wzbierała.

Oni byli tymi frajerami. Byli jacyś inni. Nienormalni. Więc zasługiwali.

W końcu postanowiliśmy zrobić jej bardzo brzydki żart.

Ukradliśmy jej notatnik.

Chcieliśmy go spalić. Spalić na jej oczach.

Ci idioci nawet do niego nie zajrzeli. Jezu, może wtedy…

Ale nie zrobili tego.

Gdy Emilia zorientowała się, ze coś jej brakuje… Zacząłem jej współczuć. Przez pierwszy dzień biegała wszędzie z przyjaciółką, przeszukiwały swoje szafki, torby. Ale w końcu wróciły do domu strasznie przygnębione. I tak było przez cały tydzień. Na każdej lekcji wyglądała prawie, jakby miała się popłakać. Umilkła i zamknęła się w sobie.

Cieszyli się z tego oczywiście. Ale ja jej współczułem.

Czy zrobiła coś złego? Czy kiedykolwiek zrobiła coś złego?

Tak jak napisałem, byłem starszy i mądrzejszy.

Dlatego wykradłem ten notatnik z plecaka nr 1. I postanowiłem, ze go oddam.

Mi również nawet przez myśl nie przyszło, żeby go otworzyć.

Ledwo co trafiłem w miejsce, gdzie mieszkała. Jej dom był bardzo oddalony od centrum miasta, dwupiętrowy, z ogromnym ogrodem z tyłu. Był wieczór i księżyc oświetlał to miejsce, nadając mu jakichś magicznych barw i kształtów.

Jak nawiedzony dom z jakiegoś słabego opowiadania.

Stałem przed drzwiami i bardzo, ale bardzo się bałem. Ale w końcu przemogłem się i zapukałem w czarne drzwi.

Dopiero po chwili ktoś je otworzył. Stała tam i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak piękna jest. Tak, wiem jak to głupio brzmi.

Była ubrana w bardzo długa, prostą, czarną sukienkę. Długie, ciemne włosy opadały falami na jej ramiona. I miała chyba zbyt ostry, jak dla dziewczyny w jej wieku, makijaż. Patrzyła na mnie zdziwiona i zaskoczona.

- Czego chcesz? – zapytała ostro

Wyciągnąłem w jej stronę nieśmiało notatnik, a ona pobladła.

- Wejdź – wyszeptała i odebrała mi szybko zeszyt.

Stałem teraz w długim, ciemny korytarzu. Czułem kadzidła i słyszałem cichą, spokojną muzykę. I nadal się bałem. Nie zapaliła światła i kazała iść za sobą. Minęliśmy kilka drzwi aż w końcu chyba wylądowałem w salonie.

Siedziała tam pozostała czwórka. Ubrana podobnie jak ona.

Przed nimi stał niski, zaścielony czarnym obrusem stolik, na którym paliły się świece i kadzidła. Obok leżała gruba ksiązką, którą któryś z nich szybko zamknął gdy tylko wszedłem.

- Powiedz mi tylko jedna – wyszeptała – Dlaczego?

Wiedziałem dlaczego, ale bałem się o tym mówić. Wstydziłem się. Była to rzecz, której nie powinien robić taki twardziel jak ja, którą ukrywałem przed moimi kumplami.

- Ja… Pisze wiersze – wydukałem w końcu – I wiem jakbym cierpiał, gdyby ktoś mi je ukradł – zamilkłem, szczęśliwy, że w pokoju panuje mrok i nie widza mojej czerwonej ze wstydu twarzy.

- Mam nadzieję – powiedziała jej przyjaciółka – Że kiedyś przeczytasz nam jeden z nich. Że kiedyś będziesz sławnym pisarzem.

Powiedziała to z taką prostotą, szczerością, że myślałem, że się popłaczę.

Siedziałem z nimi cała noc. Paliliśmy kadzidła, piliśmy czerwone wino i śmialiśmy się. Pierwszy raz czułem się tak wolny i szczęśliwy. Mówiłem im o wszystkim, o miłości, o moich poglądach, marzeniach, a oni nie śmiali się tylko słuchali. To był najpiękniejszy wieczór mojego życia. Nie wiedziałem, że można tak żyć.

Był już prawie ranek, ale nie byłem zmęczony. Zaczęła już się sobota. Emilia oprowadziła mnie ostatni raz po domu.

- Gdzie twoi rodzice? – zapytałem nagle, ale ona tylko wzruszyła ramionami.

Staliśmy w jej pokoju. Ciemne kotary zasłaniały okna, na półkach widziałem mnóstwo książek. Poznałem niektóre. Horrory, thrillery, sci-fi. I ksiązki religijne. Uznałem, że jest w tym coś zabawnego.

Nagle nachyliła się w moją stronę a ja byłem pewny, ze chce mnie pocałować. Miałem nadzieję, ze to zrobi. Błagałem w myślach. Ale ona tylko wyjęła nie wiadomo skąd naszyjnik i zawiesiła na moje szyi

- On cię obroni – wyszeptała cicho.

To było koło przez które przebiegało piec linii, które przecinały je na równe części.

1,2,3,4 zalewała krew gdy odkryli, ze zeszyt znikł. Ale cieszyłem się z tego. Bardzo się cieszyłem.

Zacząłem znowu pisać i pisze do teraz. Mam skończony tomik wierszy. Kilka osób twierdzi, ze jest świetny… I zawdzięczam to tylko im.

Nadszedł koniec roku.

Siedziałem w klasie razem z 1,2,3,4 i jeszcze kilkoma. Siedziałem z boku. A wtedy ona weszła. A w rekach trzymała kilka kartek.

- Co chcesz, zjebie? – zapytał wprost 1 a ja się skrzywiłem.

- Prezent – powiedziała i podała im kartki.

Patrzyli się na nie chwilę, a ona wybiegła z klasy.

- Znajde cię! - ryknął 3 i wstał tak nagle, ze aż przewrócił ławkę przy której siedzieli. Zmiął kartkę i ruszył za nią. Reszta postąpiła tak samo.

Ja też. Bo byłem pewny, ze jeśli będą chcieli jej coś zrobić, ochronię ją..

Wybiegł ze szkoły. Ona stała po drugiej stronie ulicy.

- Zabije cie! – wykrzyczał – Zabije, bo cos takiego jak ty – był już w połowie drogi przez ulice – Nie powinno żyć!

I wtedy potrąciła go ciężarówka.

Leżał w kałuży krwi, flaków, moczu. Nie żył. Ale w dłoni ciągle trzymał tą kartkę.

Nie wiem, dlaczego. Nie wiem. Ale pierwsze co zrobiłem, to podszedłem i wyjąłem ten zwitek papieru z jego dłoni.

To był portret. Portret 1. Ale… Na nim miał rozwaloną czaszkę. Jak teraz.

To był jakby portret już po jego śmierci.

Minęło już kilka lat. Wszyscy oni już nie żyją. Nie wiem, czy reszta portretów się zgadza, ale czuję, ze tak. Nie wiem kim, albo czym była Emilia.

Szukałem jej wszędzie. Jej przyjaciół też. Ksiązki telefoniczne, Internet. Ale na nic. Jednak za każdym razem, gdy spoglądam na naszyjnik wiem, ze nie opuściła mnie. Że „On” i ona czuwają. Że kiedyś usłyszę o nich.

Że kiedyś się spotkamy a ona opowie mi całą prawdę.

Cold Ethyl

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Super !
Odpowiedz
Zajebiste! 100/100
Odpowiedz
Świetne ;)
Odpowiedz
Świetne! ;-)
Odpowiedz
trochę takie... no nie wiem jak to nazwać ale przez ponad połowe historii było tak nudno... można by to lepiej opisać ;) :)
Odpowiedz
Po prostu zajebista.
Odpowiedz
Bardzo fajne... mogłabym tak czytac i czytac.
Odpowiedz
no no .. ciekawe:DD:
Odpowiedz
Bardzo fajne.
Odpowiedz
bardzo dobre,bardzo.....
Odpowiedz
Niektóre zdania nie miały sensu, ale ogólnie fajne.
Odpowiedz
yup
Odpowiedz
Mega klimatyczne, super ^^
Odpowiedz
Świetny bardzo mi się podoba, jest tu ten dreszczyk emocji
Odpowiedz
bardzo mi się to podobalo bylo bardzo glembokie poprostu zarąbiste *.*
Odpowiedz
Długa troche przymulająca z początku a końcówka zajebista ^^
Odpowiedz
Myślałam, ze ta historia będzie straszna, ale zawiodłam się... ta historia jest zarąbista :D
Odpowiedz
Świetne . *-*
Odpowiedz
Takie głębokie, no poprostu zajebiste :)
Odpowiedz
Zajebiste, prawie się wzruszyłam, nie wiem czemu...
Odpowiedz
Piękne *-*
Odpowiedz
Czytałam już kiedyś, ale ciągle czytam ją z zapartym tchem...
Odpowiedz
Świetne
Odpowiedz
Zaiste *__*
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje