Historia
Nowa rodzina
Głucha cisza zdaje się zalewać swoją nicością całe miasto. Uliczne latarnie świecą przerywanym, pomarańczowym blaskiem, budząc grozę wszystkich bezdomnych piesków. Pośród szkieletów drzew siedzą czarne liście - kruki. Nie śpią. Martwymi oczami śledzą jakieś zamieszanie w mroku uliczki.
Ty też nie śpisz. Obserwujesz. Widać cię zza firanki. Idź spać. To nic ciekawego.
Zgaduję, że nie masz zamiaru wracać do łóżka. Trudno, teraz z pewnością nie pozwolę ci zasnąć. Widzisz tego człowieka? Nie możesz spostrzec twarzy zza kaptura. Zresztą, cała postać zasnuta jest czarną peleryną. To kobieta. Słyszysz jej głos. Kogoś woła, twoim imieniem.
Z mroku wybiegł mały chłopczyk, wprost w objęcia tajemniczej pani. Światło latarni znów przerywa. Ciemno, jasno, ciemno, jasno. Kobieta z synkiem i nagle mrok, znów kobieta z dzieckiem, ciemność. Przy następnym przebłysku zamierasz. Ze strachu, z zaskoczenia. Widok ich twarzy kilka centymetrów od twojej, które dzieli tylko cienkie szkło, z pewnością nie opuści cię przez bardzo długi czas. Odskakujesz od okna z tym śmiesznym wyrazem twarzy. Oczy wydają się zaraz wyskoczyć z orbit. Uwierz, łóżko na prawdę nie jest już tak bezpieczne jak kiedyś. Gdy chroniło cię przed potworami, duchami, strachem we własnej osobie.
Już się uspokoiłeś? Wystarczająco, by opuścić na chwilę swój azyl. Na momencik, przecież tylko popatrzysz. Podejdź do okna. Odsłoń firankę. Spójrz na nas. Setki twarzy zwrócone są teraz w twoją stronę. Stanowisz punkt kulminacyjny naszego planu. Mądry chłopczyk. Okno zdecydowanie jest najkrótszą drogą do twojej nowej rodziny. Nawet na czwartym piętrze.
Czekamy.
Komentarze