Historia

"Wylinka"

sundowner 7 10 lat temu 8 049 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Poparzenia słoneczne nigdy nie były mi obce, chociaż muszę powiedzieć, że nigdy nie zdarzało się to w takim stopniu; byłem po prostu czerwony jak rak. I nigdy dotąd moja skóra aż tak się nie złuszczała.

Pod koniec lutego spędziłem pierwsze słoneczne dni tego roku na plaży. To było zupełnie spontaniczne - czterech facetów, samochód i wynajęty domek. Byliśmy już tam wcześniej i znaleźliśmy całkiem ciche miejsce przy plaży, głównie zamieszkaną przez miejscowych. Kilku innych turystów było zaskoczonych równie widocznie, jak my byliśmy - miejscowi, w przewadze młodych mężczyzn i kobiet, mniej chętnie podchodzili do pływania i opalania się nago, niż my.

Plaża była nadzwyczajnie zapełniona; musieliśmy iść na sam koniec w pobliże klifów, dopiero tam znaleźliśmy duże, puste miejsce. Zawsze chcieliśmy mieć dużo przestrzeni tylko dla siebie, więcej niż inni; dla naszych pijackich zabaw.

To był jeden z tych dni, kiedy po prostu wszystko jest nie tak. Pogubiłem się już w liczbie przegranych gier, częściowo dlatego, że nie chciałem wiedzieć, a częściowo jako "kara".

Mówię o wyzwaniu - popłynąć do boi i z powrotem. Zadziwiająco ciężko się pływa po pijaku.

Zajęło mi chyba dziesięć minut dotarcie do boi; walczyłem z falami. Złapałem za pomarańczowy plastik i przylgnąłem do niego, musiałem trochę odsapnąć, zanim będę kontynuował.

Pozostali grali już w co innego.

Wodorost zaplątał mi się na prawej nodze. Próbowałem go ściągnąć lewą nogą, ale był śliski i mocno się trzymał. Pochyliłem się, aby ręką sięgnąć po glona. Nogą nie czułem różnicy temperatur, ale ręką już tak - to było ciepłe.

Chwilę później zostałem pociągnięty w dół. Jedno krótkie, mocno pociągnięcie, nie zostawiło mi nawet chwili na zaczerpnięcie powietrza. Czułem, jak wzrasta ciśnienie. Woda stawała się coraz zimniejsza i ciemniejsza. Bolały mnie płuca.

Nagle przestało. Obślizgła wić uwolniła moją nogę. Płynąłem w stronę światła; miałem wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje, ale parłem przed siebie.

Wypłynąłem na powierzchnię; kaszlałem wodą i jednocześnie płynąłem czym prędzej w kierunku plaży.

Maxwell zapytał, dlaczego jestem taki blady. Inni nic nie zauważyli.

Resztę dnia spędziłem leżąc na plaży, w odpowiedniej odległości od wody, z piwem w ręku. I tak by mi nie uwierzyli.

W domku zauważyłem, że moja skóra nabrała lekko pomarańczowego odcienia; nic niezwykłego i nic, z czym nie poradzi sobie krem z filtrem.

Rano moja skóra nadal była wrażliwa na dotyk. Nasmarowałem się i dołączyłem do reszty. Byli pijani, ja skacowany. To była moja wymówka. Pijany facet ma, ze tak powiem, "obowiązek" bycia śmiesznym i robienia głupich rzeczy, ale skacowany jest z tego zwolniony. Poszli do wody, ja sobie tym razem odpuściłem.

W nocy bolała mnie głowa. Skóra miała teraz jasnoczerwony odcień i była sucha jak piach. Bolało mnie leżenie, siedzenie, nawet stanie. Niedzielę spędziłem w domku, przewracając się z boku na bok. Wieczorna przejażdżka samochodem Maxwella była jeszcze bardziej bolesna - niewygodne siedzenia, mało miejsca, nie było mowy o zmianie pozycji.

Kiedy wróciłem do łóżka, wciąż byłem obolały. Rano ból zniknął, ale moja skóra sprawiała wrażenie ciężkiej i mokrej. Obejrzałem się w lustrze, moje ciało było popielatego koloru; bąble był wszędzie. Zadzwoniłem do lekarza, ale udało mi się umówić na wizytę dopiero w czwartek po południu. Nie mogłem tyle czekać.

Nocą skóra zaczęła łuszczyć. Na początku na głowie; powstało otwarcie w skórze na środku czaszki, które jednostajnie się poszerzało - głównie dlatego, że sam przy nim grzebałem. Do 20:00 większość mojej głowy zdobiła nowa, różowawa warstwa skóry. Nożyczkami przeciąłem resztki, aby całkowicie pozbyć się ich z mojej głowy. Około 22:00 udało mi się naciąć ramiona. Nie czułem, jakby to była moja skóra, bardziej przypominało to noszenie obcisłych spodni.

O 02:00 od głowy po pas moje ciało miało różowy kolor, natomiast od pasa w dół - warstwa szarego, martwego naskórka.

Zasnąłem, mimo odczuwanego ciepła w dolnej części ciała i przejmującego chłodu w górnej.

W czwartkowy poranek moja głowa i twarz wciąż był zaróżowione, ale szarość wdarła się z powrotem na ramiona. Spanikowałem i zdarłem ją tak gwałtownie, że większość odkrytej, różowej skóry była pokryta krwawiącymi nacięciami.

Do wieczora szarość pozostała jedynie na stopach.

O 01:00 całe moje ciało było różowe, a stara, szara powłoka leżała niczym garnitur na podłodze łazienki. Wyrzuciłem zaskakująco ciężką, starą skórę do kosza.

Poszedłem pod prysznic; chłodna woda ukoiła ból i powstrzymała krwawienie niemal całkowicie.

Nie minęło nawet dziesięć minut, jak byłem pod prysznicem. Wyszedłem, wytarłem się ostrożnie. W między czasie zauważyłem, że stara skóra rozpadła się na proch. Nie było już śladu po ciężkiej, skóropodobnej bryle, którą wyrzucałem, jedynie szary proszek.

Dzisiaj chłopaki znów poszli na plażę. Ja odmówiłem i starałem się ich przekonać, aby także zostali. Nie posłuchali.

Kilka minut temu dzwonił do mnie Maxwell.

- Cześć, Max! - powiedziałem.

- Co ty robisz, do cholery?

- O czym mówisz?

- Stary, - powiedział Maxwell - nie mam nic przeciwko twoim naturystycznym zapędom, ale-

- Co masz na myśli?

- Mam na myśli dzisiejszą akcję na plaży; spoko, biegaj sobie na golasa, ale nie traktuj nas w ten sposób!

- Jesteś wściekły, że nie poszedłem z wami?

- Nie - powiedział. - To znaczy, nie mam ci za złe, że poszedłeś sam. Nie przeszkadza mi też, że leżysz sobie na plaży i pokazujesz wszystkim swoje przyrodzenie. Ale nie możesz nas tak po prostu ignorować.

- Ja nie-

- No przestań - powiedział Maxwell. - Jesteś na tyle głupi i myślałeś, że cię nie poznamy? A potem jeszcze wbiegłeś do wody, kiedy podeszliśmy.

- Max, przysięgam, nie ruszałem się dzisiaj z domu.

- Nie bądź takim chujem - powiedział Maxwell. - I to, że mnie wciągałeś pod wodę, też nie było zabawne.

---

Tłumaczenie: Lestatt Gaara

Autor: scheller @ Reddit NoSleep

(CC) BY-NC-ND 3.0 © Przy kopiowaniu proszę o zachowanie autora, tłumacza i obu źródeł.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

4/10
Odpowiedz
najprawdopodobniej nie jest to Polska ludzie ;P Opowiadanie... ciekawe. Ale jakby niedokonczone. brak puenty :)
Odpowiedz
Mi się bardzo podoba ale koniec lutego to chyba nie aż taka ciepła pora? xD
Odpowiedz
Koniec lutego a oni na plaży?
Odpowiedz
http://www.chick.com/reading/tracts/1659/1659_01.asp
Odpowiedz
morski wąż zmiennokształtny? Gdzie są winchesterowie, gdy są potrzebni? Na CP raczej się nienadaje, ale do Discovery Channel to już tak.
Odpowiedz
dla mnie średnie i na początku się troche dziwnie czyta 5/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje