Historia

Terapia cz.5

poltergeist 1 10 lat temu 3 947 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

W końcu stanąłem przed oszkloną celą Mateusza- Jakie to smutne, kiedy jednego dnia człowiek przechadza się uśmiechnięty w bezkresie i beztrosce tego świata a drugiego wiesza się na sznurze w przez zapomnianej przez Boga i ludzi placówce na końcu świata. Istotnie świat jest pełen niespodzianek- zachichotał- Dzień dobr dr. Pałęcki. Oczekiwałem pana, choć jest pan znacznie wcześniej niż zwykle- - Mateuszu, musimy porozmawiać. Wczoraj dr. Ostrowski rozmawiał z Tobą, dziś nie żyje. Coś mi mówi, że wiesz co się mogło stać—Wszystko wyjaśniłem policji doktorze- - Ja wiem, że coś ukrywasz. Czuję to. Nic nikomu nie powiem, tylko oświeć mnie. O czym rozmawialiście?- znów nastała cisza. Ta piekielna cisza. Nie powiedział mi ani słowa, tylko wpatrywał się na mnie zza czeluści mrocznej celi.- Nie chcesz rozmawiać to nie, do widzenia- - Ostrowski był słaby- powiedział kiedy zerwałem się z krzesła- Żył w świecie materialnym. Czcił wszystko co go otacza, co widział i słyszał. Popadł w obłęd poprzez swoją arogancję i jednowymiarowy wgląd w rzeczywistość. - - Zabiłeś go?- - Zza tej celi? Niemożliwe doktorze. Sam się powiesił. To był jego wybór.- Nie mogłem się z nim nie zgodzić. Ostrowski sam dokonał tego makabrycznego wyboru targnąc się na własne życie. Usiadłem na krześle, wpatrywałem się w szkło.- Patrzysz się teraz w szkło mojej celi. Patrzysz się w to co pokazują Ci oczy. Mimo wszystko wiesz, że tu jestem. Wyczuwasz moje spojrzenie. To odróżnia cię od niego, nie jesteś płytki. Oczy często nas oszukują, pokazują to co chcemy zobaczyć lub to co ktoś chce nam pokazać żeby zasłonić prawdziwy obraz rzeczywistości lub własnych zamiarów. Jako doświadczony doktor powinien to wiedzieć, zwłaszcza że był psychiatrą.- Nie mogłem zaprzeczyć. Mateusz to bardzo inteligentna i wnikliwa bestia. Jednak musiałem podjąć walkę, chciałem jej. Konfrontacja dwuch sił nieznanego pochodzenia. Walka dobra ze złem? Wnikliwości umysłów? Szlag by to. Nie chciałem dać mu za wygraną, nie po tym wszystkim.- Destrukcyjny charakter ludzi to nie tylko fizyka ale również psychika, czy o to ci chodzi?- Mateusz znów się zaśmiał.- Taaak. Wszyscy jesteśmy skłonni do destrukcji, a nawet autodestrukcji. Chce mi pan pomóc doktorze, czy może pomóc sobie?- - Co masz na myśli?- - Zanim dostał pan tutaj pracę, miał pan pacjenta. Ciężki przypadek prawda? Nie udało się zdiagnozować problemu i ze swej niedoli i udręki uciekł zabijając samego siebie prawda? Od tamtej pory dręczą doktora nocne koszmary, wizje przyszłych wydarzeń oraz demony histerycznie śmiejące się z pana- nagle zbladłem, ciarki przeszły po moich plecach niczym lodowa fala. Chciałem uciec, zostawić cały ten pieprzony szpital w diabły. Z daleka od Mateusza i tych chorych sal „Hadesu”. Nie byłem gotowy na pranie mózgu, a tym bardziej mroczne odgadywanie myśli. Czyżbym rozmawiał z samym diabłem?- Skąd to wszystko wiesz?- - Wiem wiele rzeczy. Niech pan idzie, będzie miał pan dziś gościa.- Zaczekaj, odpowiedz mi na moje pytania!- Zamiast odpowiedzi słyszałem histeryczny śmiech obłąkanego. Miałem tego dość. Poszedłem do ordynatora, potrzebowałem kilku dni wolnego z żoną. Chciałem odpocząć od tego szaleńca. Parzęcki nie był przekonany ale dał mi kilka dni na pozbieranie myśli. Wróciłem do domu.

Było kilka minut po godzinie dwunastej. Moja żona miała być lada chwila. Wciąż w głowie brzmiały mi słowa Mateusza. Wyjąłem z teczki dane moich pacjentów. Mimo wszystkich sukcesów, faktycznie miałem jeden dziwny przypadek. Cezary, 23 letni pacjent szpitala psychiatrycznego na Srebrzysku w Gdańsku. Miał omamy. Wydawało mu się że słyszy i widzi demony. Ogólnie spokojny facet, intelgentny i przenikliwy. Pewnej nocy odgryzł sobie żyły tętniczne w swojej celi. Nagle coś mnie olśniło, jego przypadek był bardzo podobny do przypadku Mateusza. Również potrafił odczytywać ludzkie intencje i myśli, wydawało mu się nawet że czyta w myślach. Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Od jego śmierci nawiedzają mnie moje koszmary. Chryste, co ja mogłem zrobić? Byłem zbyt młody i niedoświadczony. To wszystko moja wina?

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

jak można odgryźć sobie żyły? nie ma czegoś takiego jak żyły tętnicze...albo żyły albo tętnice...
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje