Historia
żołnierz
Jesienią 1945 roku znajdowałem się wraz z kompanią Highlanderów w pobliżu Leh w
Himalajach, w Indiach. Któregoś wieczoru, kiedy siedziałem w namiocie pisząc listy, które nazajutrz miały odejść pocztą do Anglii, wszedł do namiotu jeden z moich młodych żołnierzy.
Człowiek ten jednak nie miał na sobie munduru, lecz szpitalną piżamę. Także na głowie nie miał czapki, a wchodząc — nie zasalutował. Zwyczajnie zwrócił się do mnie: Proszę, niech kapitan prześle mój zaległy żołd mojej matce w Manchesterze. Niech pan będzie uprzejmy i zanotuje jej adres.
Mechanicznie zapisałem, co mi żołnierz podyktował i powiedziałem: — W porządku,
będzie załatwione.
Żołnierz opuścił mój namiot milcząc i bez salutowania, tak jak wszedł.
Będąc znów sam w namiocie uprzytomniłem sobie, że wystąpienie żołnierza było co
najmniej dziwne. Jak on w ogóle śmiał wejść do namiotu dowódcy w piżamie i bez
salutowania wypowiedzieć swoją prośbę?
To mnie zirytowało. Kazałem więc wezwać sierżanta, aby z nim pogadać. — Sierżancie — zawołałem — dlaczego pozwoliliście szeregowcowi Youngowi wejść w piżamie do mojego namiotu? Rozkazuję, aby szeregowiec Young natychmiast stawił się umundurowany.
— Panie kapitanie — odparł sierżant zdetonowany — czy pan zapomniał, że szeregowiec Young zmarł wczoraj w szpitalu w Svingar? Meldunek o tym położyłem panu dziś rano na stole.
Meldunku jeszcze nie czytałem. Dziwne mi się jednak wydaje, że Young był u mnie i prosił, aby jego zaległy żołd wysłać matce. Podał nawet jej adres.
— Rzeczywiście dziwne — zauważył sierżant a ja Jego rzeczy sprzedałem wśród kolegów w drodze licytacji i byłem w kłopocie co zrobić z pieniędzmi, bo w jego papierach nie ma żadnego adresu. Kapitan Brighton polecił więc sprawdzić, czy adres matki Younga jest właściwy.
Okazało się, że tak.
Jest to prawdziwa relacja, takie wydarzenie miało miejsce w rzeczywistości.
Komentarze