Historia
Dziadkowie
Historia własna i prawdziwa. Nie "prawdziwa" na potrzeby budowania atmosfery tylko taka która przydarzyła mi się jeszcze za czasów dzieciństwa. Pisząc prawdziwa oczywiście nie wykluczam kwestionowania mojej bujnej wyobraźni. Jednak dla mnie miało to miejsce naprawdę nawet jeśli był to tylko sen a ja nie dostrzegłem różnicy.
Przejdźmy jednak do meritum.
W roku 2002 w sierpniu zmarł mój dziadek (zawal serca). Wraz z mama zamieszkaliśmy wtedy z babcią aby nie czuła się aż tak samotna. Ja spałem w dużym pokoju a mama w pokoju z babcią na drugim łóżku (tym na którym zmarł dziadek)
Nie minęły dwa miesiące a babcia trafiła z rakiem do szpitala. Niestety już z niego nie wyszła i odeszła z tego świata prawie równo dwa miesiące po śmierci dziadka. Rodzice próbowali poprawić mi nastrój mówiąc, że dziadek poszedł do nieba wcześniej aby przygotować babci pokój w tamtym świecie. Nie jestem jakąś religijną osobą jednak wtedy do mnie to przemawiało.
W ciągu kilku tygodni przeprowadziliśmy się do tego mieszkania (właścicielka kamienicy w której mieszkaliśmy zaczęła świrować z cenami więc można powiedzieć, że nam się udało. Brzmi okrutnie jednak realia są takie a nie inne...)
W ciągu miesiąca rodzice wyremontowali łazienkę, przedpokój, wymienili meble w pokoju dziadków (ten pokój dostał się mnie) a sami zajęli duży pokój.
Przez kilka dni miałem duży problem by usnąć gdyż w bloku wszystko słychać, piszczące i stękające rury, upadająca laska sąsiada z góry, szczekanie psa małżeństwa z dołu itd.
Nie będę też ukrywał, że byłem strachliwym dzieckiem i lubiłem zasypiać przy zapalonym świetle i zawsze twarzą na pokój bym wszystko widział. Zwyczaj był taki, że kładąc się spać o 22:00 koło 0:00 ojciec albo matka wyłączali mi radio i gasili światlo. Pewnej jednak nocy nie mogłem się ułozyć i próbowałem to na plecach to na brzuchu na lewym boku i prawym. W końcu ułożyłem się na lewej stronie twarzą skierowany w boazerie. Byla może godzina 23:00 może troche później. Jedna rekę miałem pod głową drugą wzdłuż ciałą od strony zewnętrznej łóżka. Minął jakiś czas i usłyszałem jak tata albo mama wchodzi do pokoju by zgasić światło. Po zgaszeniu poczułem lekki uścisk na dłoni sądząc, że jeden z rodzicieli sprawdza czy śpie. Uścisk jednak trwal dziwnie długo i zacząłem się bać. Z jednej strony chciałem się odwrócić z drugiej panicznie się bałem. W końcu po może 5-7min. odwróciłem się i w tym samym momencie uczucie uścisku zniknęło a w ciemności nie dostrzegłem nikogo. Szybko zapaliłem światło i usiadłem na łóżku. w przedpokoju widziałem łunę światła która informowała, że rodzice jeszcze nie spali.
Wtedy tłumaczyłem sobie to tym, że babcia (albo dziadek bo miejsce w którym leżałem było tym samym w kórym umarł) przyszedł się ze mną pożegnać.
Teraz z perspektywy czasu nie wiem czy to był zwykły skurcz, czy coś innego... jednak, że dopiero trafiłem na ten portal stwierdziłem, że podziele się z wami moją historią.
Komentarze