Historia

Jeszcze zdążę wszystko dokończyć...

Użytkownik usunięty 9 10 lat temu 8 990 odsłon Czas czytania: ~1 minuta

Kiedyś słyszałem, że ”prawdziwy mężczyzna musi umrzeć z krzykiem na ustach, robiąc wokół siebie jak najwięcej hałasu”.

Nigdy się nie zastanawiałem jak umrę. Na pewno nie myślałem, że umrę wykrwawiając się powoli, zaszlachtowany jak wieprz przez jakiegoś psychopatę. O nie, tak łatwo się nie dam! - mówię do siebie, gdy wyjmuję nóż tkwiący w moim brzuchu. Gdy nóż ostatecznie wysuwa się z mojego ciała, z miejsca gdzie wcześniej tkwił, wytryskuje krew. Próbuję niezdarnie wstać z podłogi, lecz ranne ciało odmawia posłuszeństwa i upadam na pobliską szafkę, strącając z niej szklaną lampę, która rozbija się z hukiem. Zastygam w bezruchu, nasłuchując kroków od strony korytarza, lecz gdy przez dłuższą chwilę nic się nie dzieje, uspokajam się i znów próbuję wstać, tym razem mi się udaję. Dobrze -mówię - podczas, gdy chwiejnie idę w stronę korytarza, podpierając się ścian. Teraz muszę go tylko znaleźć i zabić.

Gdy wychodzę na korytarz widzę prawie całą swoją rodzinę. Są ustawieni w rządku pod ścianą, przybici do niej, lecz obok nich widzę jedno puste miejsce. Wszyscy są pozbawieni oczu, ust i języków. Cały korytarz jest umazany krwią. Próbuję to wszystko minąć, nie myśleć o tym. Muszę go znaleźć nim się wykrwawię. Nie mam czasu na rozpaczanie. Gdy przyśpieszam kroku, by to wszystko minąć, zaczynam ślizgać się na krwi i upadam. Tym razem od razu słyszę kroki i po chwili widzę postać wyłaniającą się z drzwi na końcu korytarza. Próbuję się podnieść, lecz śliska krew skutecznie mi to uniemożliwia. W tym momencie on jest już przy mnie. Chwyta mnie jedną ręką za kołnierz koszuli i podnosi do pozycji klęczącej. Czas umierać- mówi i nachyla się do mnie, przymierzając się do poderżnięcia mi gardła nożem trzymanym w drugiej ręce. Nie dzisiaj skurwysynu! -krzyczę wbijając mu prosto w serce nóż, który wcześniej wyciągnąłem ze swojego ciała. On przez chwile zdziwiony patrzy się na mnie, po czym robi kilka chwiejnych kroków w tył i upada na plecy. Umierając podryguje chwilę na podłodze.

O tak! To już koniec, zabiłem go, już nic mi nie grozi. Pozwalam sobie na chwilę wytchnienia na zakrwawionej podłodze, po czym patrzę na puste miejsce na ścianie. Nagle do głowy przychodzi mi myśl. Jeszcze zdążę wszystko dokończyć, nim się wykrwawię...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Dla osób, które nie ogarnęły, spieszę z wyjaśnieniem - narrator nie jest tutaj ofiarą, tylko mordercą. To on przybił swoją rodzinę do ściany. Puste miejsce na niej było przeznaczone dla osoby, którą na końcu zabił. Ta osoba próbowała się bronić, stąd zranienie narratora i próba poderżnięcia mu gardła. Mówiąc "zdążę wszystko dokończyć", narrator prawdopodobnie ma na myśli pozbawienie swojej ostatniej ofiary oczu, ust i języka oraz zawieszenie jej na ścianie, tak jak to zrobił z całą resztą rodziny.
Odpowiedz
Takie komentarze jak Twój sa niezwykle przydatne, także dzięki :D
Odpowiedz
Całkiem całkiem.
Odpowiedz
Nieźle, a z początku myślałem, że to on jest ofiarą.
Odpowiedz
o, tego się nie spodziewałem ;D
Odpowiedz
Do przewidzenia ale fajne c:
Odpowiedz
niezłe. Nie tyle straszne co ciekawe, a takie są lepsze
Odpowiedz
Tak:-) Fajne:-)
Odpowiedz
fajne, czyli wychodzi na to że ten który to opowiada jest zły, bo zrobił to rodzinie?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje