Historia
ona
Kiedy ruszałem nerwowo w kierunku schodów niechcący otarłem się rękawem o zardzewiałe pręty jej klatki i na moje cholerne nieszczęście...zbudziła się. Drobny głosik rozbrzmiał z ciemnego kąta-stare, cuchnące więzienie, które o dziwo nie zmieniło się od prawie dekady i chroni nas przed niewyobrażalną nienawiścią, która jest tu więźniem.
W miarę, gdy jej słowa zaczęły przybierać logiczną formę, dało się słyszeć świszczący oddech, przez co dreszcz przebiegł po moim ciele. Od razu wiedziałem, że nie powinienem tu przychodzić. Powinienem zostać na górze.
"Tatusiu, proszę! Wypuść mnie...tylko na chwilkę", głos prawie przypominał ludzki.
Dławiąc się łzami, zmuszałem się do ignorowania jej; to była noc mojej córki...
"Tylko nie zapalaj światła"-powiedziałem do siebie i odszedłem.
Jak tylko podniosła głos, klatka zaczęła się trząść, hałasować i rzucać na wszystkie strony, pogłębiając dawno powstałe wgłębienie w ściany.
"Jak możesz mi to robić, ojczulku?"
Nigdy nie mówiła do mnie "ojczulku", kiedy oczywiście żyła. Trzęsącymi rękami zapaliłem papierosa i ponownie zacząłem iść w kierunku schodów. Przekręcając klamkę drzwi piwnicy, zamarłem wsłuchując się w nagłą ciszę, jaka zaległa na dole i usłyszałem nagle coś czego wcześniej nigdy nie zdarzyło mi się usłyszeć w piwnicy.
Odgłos otwieranej klatki...
Komentarze