Historia

Polne okolice

maraard 13 10 lat temu 6 370 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Witam ! :)

Chciałbym wam opowiedzieć o moich dwóch "wyprawach" do dziwnych miejsc. Ten cudzysłów zamieściłem dlatego, że były to po prostu zwykłe: spacer i jazda rowerem, które zmieniły się w coś dziwnego. No, ale do dzieła.

Najpierw może powiem, że oba te zdarzenia stały się niedaleko siebie, w tej samej okolicy. Dodam jeszcze, że w tej okolicy doszło do kilku zaginięć... Może się wam to wydać naciągane, ale to co pisze nie jest fikcją pisaną w formie retrospekcji czy pamiętnika. To wydarzyło się naprawdę.

Poszedłem się przejść z moim najlepszym kumplem i ten nagle zaproponował abyśmy wybrali się do opuszczonego magazynu. Magazyn się spalił i groził zawaleniem, więc nie powinno tam być nikogo. To była i wada i zaleta jednocześnie, bo nikt by mi nic nie zrobił, ale z drugiej strony mogłem skończyć pod kupą gruzu. Jednak bardzo lubiłem chadzać po takich dziwnych i opuszczonych miejscach, więc się zgodziłem. Budynek magazynu stoi w szczerym polu, najbliższe domy znajdują się około 100 metrów od niego, ale tylko z jednej strony, bo po drugiej ciągną się pola. Kolejna wada i kolejna zaleta, bo nikt nie zobaczy jak my tam wchodzimy i nie zawiadomi policji, ale tez nikt nie zobaczy jeżeli ktoś tam wejdzie. I nie zawiadomi nikogo...

Podeszliśmy do drzwi magazynu, a raczej do tego, co zostało z bramy wjazdowej. Brama była zrobiona z drewna, co było trochę dziwne. Dało się jednak ją odchylić. I tu zaczyna się robić dziwnie, bo nie my odkryliśmy to pierwsi. Brama była uchylona. Spojrzeliśmy po sobie. Nie było to jeszcze aż tak dziwne i straszne byśmy mieli zrezygnować. Weszliśmy do środka i znaleźliśmy się w dużym, jak oczywiście przystało na magazyn, pomieszczeniu.

Pod jedną ze ścian stał jakiś stary tapczan, na którym leżało sporo starych szmat. Były brudne i porozrzucane w nieładzie. Wyglądało to trochę jakby ktoś zrobił sobie z tego jakieś legowisko. Po lewej stronie łóżka, jakieś 5 metrów od niego, znajdowały się schody. Mając na uwadze, że sufit może się zawalić poszedłem w stronę schodów wzdłuż ścian. Kolega ruszył za mną. Minęliśmy łóżko i stanęliśmy u podnóża schodów. Zacząłem po nich wchodzić, kolega ruszył za mną, ale dopiero gdy byłem około połowy drogi na piętro. Gdy znalazłem się już na górze zobaczyłem, że leży tam, na podłodze, kilka opakowań po jogurcie, a z każdego z nich wyrasta sadzonka. Obok nich leżała butelka z oranżadą. Była do połowy pełna i jeszcze pływały w niej bąbelki dwutlenku węgla, co świadczyło, że została otwarta całkiem niedawno.

Zszedłem na dół, by pozwolić koledze zobaczyć to, co sam przed chwilą ujrzałem. Podczas gdy on stał u szczytu schodów, ja popatrzyłem po pomieszczeniu. Po drugiej stronie, obok wejścia, stała beczka, której wcześniej nie zauważyłem. Stała tam cały czas jestem tego pewien. Podszedłem tam od razu jak tylko kolega zszedł ze schodów. Na beczce leżało kilka dziwnie wyglądających przedmiotów, wyglądały trochę jak kagańce, chociaż wcale nie twierdzę,że nimi były. Poszliśmy w głąb magazynu i znaleźliśmy pomieszczenie, które było lub miało być warsztatem albo garażem. Nie znam się na tematach związanych z motoryzacją, więc nie wiem jak się nazywa "pomieszczenie" pod karoserią samochodu. Chodzi mi o to, że wchodzi tam mechanik i coś reperuje. Pisze o tym dlatego, ze tylko po tym dało się poznać co miało być/ było w tym pomieszczeniu. Była tam jeszcze tylko jedna szafka, zresztą pusta. Cały czas zdawało się nam, że ktoś nas obserwuje. Na pewno mieliście kiedyś takie wrażenie np. jak byliście sami w domu albo wracaliście po ciemku do domu o późnej porze. W tym magazynie to uczucie było naprawdę silne. Weszliśmy do pustego pokoju ( był drugi ale drzwi były zamknięte na klucz ) i nie zastaliśmy tam nic oprócz białych ścian i zabitego deskami okna. Dalej były drzwi do piwnicy, ale było tam ciemno a nie mieliśmy latarek, więc woleliśmy tam nie wchodzić z nikłym światłem wyświetlacza komórki. Wyszliśmy stamtąd i odeszliśmy szybko po usłyszeniu dźwięku, który dochodził zza zamkniętych drzwi. Był to cichy dźwięk, ale wystarczył, by nasza odwaga prysła. Dziś podejrzewam, że była to jakaś mysz, ale wtedy wydawało się to sam nie wiem czym.

Gdy, już po jakimś czasie, jechałem w tamte strony rowerem ( nie twierdzę, że nie jeździłem tamtędy, chodzi mi o czas ) przejechałem przez tory i skręciłem w polną dróżkę, którą nigdy nie jechałem. Była to dróżka biegnąca przez lasek, a raczej polny zagajnik. Po jakimś czasie ścieżka, która była dobrze wykoszona ( była to dróżka po której jeździły samochody ) rozdzieliła się. Pojechałem wersją zarośniętą, ponieważ biegła dalej przez ten zagajnik, a druga ewentualność skręcała w pola. Po jakimś czasie przedarłem się ta ścieżką do polanki. Na polance stała szopa lub mała chałupka. Zdziwił mnie ten widok, bo rzadko widuje się jakiekolwiek zabudowania w takich okolicach. Wtedy sobie przypomniałem, że wcześniej widziałem pustaki. Stały sobie po prostu wśród drzew. Nie były nawet przykryte żadną plandeką, nic. Po prostu stały.

Nagle usłyszałem krzyk. Do tej pory nie wiem czyj był to krzyk. Ruszyłem szybko rowerem, ale trawa utrudniała mi jazdę. Dobrze, że widok chałupki mnie tak zdziwił, że przestawiłem rower zanim usłyszałem ten krzyk. Gdy wyjechałem z tej porośniętej dróżki znowu usłyszałem ten krzyk, jakby bliżej. Ruszyłem ścieżką, tą wykoszoną, ile sił w nogach, mało się nie wywróciłem, gdy najechałem na rowek w ziemi. Serce znowu mi zamarło, bo krzyk znowu nastał, do tego jakby ten ktoś, kto krzyczy, był w zaroślach po mojej lewej stronie. Nawet tam nie patrzyłem, ale ciągle miałem wrażenie, że ktoś zaraz na mnie wyskoczy. Na szczęście udało mi się uciec, a raczej po prostu wyjechać ze ścieżki.

Wróciłem tam po jakimś czasie z tym samym kolegą, chociaż nie, nie wróciłem, a raczej chciałem, lecz zobaczyłem, już z daleka, bo z torów, że mniej więcej w okolicach chałupki jakiś facet kosi trawę. Patrzył na mnie dziwnie, więc spasowałem i odeszliśmy stamtąd. Zapomniałem dodać, że wtedy gdy byłem przy tej polance, drzwi od chałupki były otwarte.

Do tej pory nie wiem co mam o tym myśleć. Sprawa jest podejrzana, ale ten krzyk był dziwny. Pewnie zaraz się ukażą jakieś komentarze, że wymyślam, ale muszę wam powiedzieć, że takiego krzyku jeszcze nie słyszałem...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Buduje jest ciekawe i buduje napięcie, ale chujowo sie konczy
Odpowiedz
Pomieszczenie pod karoserią auta to kanał ;-) A opowiadanie ciekawe.
Odpowiedz
Masz seryjnych psychopatycznych zabójców w okolicy T-T
Odpowiedz
"Witam ! :)" Matko, ja czytam opowiadanie, czy post powitalny na forum?
Odpowiedz
Intrygujące :) Chciałabym tam być ^^
Odpowiedz
Dobre, ale również jestem ciekaw gdzie to było?
Odpowiedz
ciekawe:)
Odpowiedz
Fajne, bardzo ciekawe . :D
Odpowiedz
Fajne nawet :D
Odpowiedz
najsik
Odpowiedz
Bardzo ciekawe, lecz interesuje mnie w jakiej to miejscowości?
Odpowiedz
Chaotycznie napisane, ale nawet fajne. .3.
Odpowiedz
dość ciekawe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje