Historia
Berek
Miejska legenda głosi, że około sto lat temu, pewna kochająca się para postanowiła zabrać piątkę swoich dzieci do lasu. Po kilku godzinach spaceru najmłodsze dziecko - dziewczynka o imieniu Alicja wpadła na pomysł by pobawić się w berka. Dzieci biegały po lesie śmiejąc się głośno i dokazując. Alicja jednak nie mogła ich dogonić. Chwilę później para straciła dzieci z oczu. Zmartwieni rodzice szukali dzieci słysząc ich śmiech, jednak po chwili śmiech zamienił się w pisk, potem trzask i wszystko ucichło. Kilka minut później rodzice znaleźli swoje pociechy. Leżały w bardzo głębokiej dziurze, były podrapane na twarzy i miały połamane nogi po upadku.
***
Jeszcze niedawno w domu stojącym obok tego lasu mieszkała trzyosobowa rodzina. Julia - uczennica klasy II gimnazjum i jej rodzice. Jej życie byłoby idealne, gdyby nie pewien mały szczegół. Sny. Od tygodnia Julii śnił się tylko jeden sen:
Noc. Droga przy lesie. Jedynym źródłem światła są latarnie rzadko poustawiane przy chodniku. Julia przechadza się wzdłuż lasu. Nagle czuje na twarzy ból i uderzenie pulsującego gorąca. Widzi kawałki swoich policzków upadające na zimne płytki chodnikowe. Potem głośny chrzęst. Jej nogi zostały połamane w piszczelach. Upada na ziemie. Jej oczy zostają wyciągnięte z oczodołów, a jej gardło rozdrapane na miazgę.
Najgorsze jest to, że Julia widziała tą śmierć z perspektywy agresora. Dziesiątki a może nawet setki razy.
Pewnego dnia z nocnego koszmaru wyrwał ją krzyk matki. Była godzina piętnasta. Krzyczała, że przyjechali do nich kuzyni i, że Julia ma ich ugościć. Ubrała się i odrazu do jej pokoju weszła piątka dzieci. Dwójka z nich (chłopiec i dziewczynka) wyglądali na dwanaście lat, kolejna dwójka wyglądała na sześć lat, a najmłodsza dziewczynka miała ok. trzy albo cztery lata. Na ich twarzach było widać głębokie blizny, nacięcia,a na twarzach niektórych z nich brakowało kawałków skóry. Wyglądało to okropnie, ale Julia z grzeczności udawała, że nic nie widzi. Poza tym ubrania które nosiły te dzieci wyglądały na bardzo stare, a już na pewno dawno niemodne.
Julia przywitała się z nimi, poznała je i próbowała zająć im jakoś czas. Posługiwały się zrozumiałym, ale nieco archaicznym Polskim. Po godzinie czworo z nich postanowiło zejść na dół i porozmawiać z jej rodzicami. W drzwiach dzieci zatrzymały się, odwróciły wszystkie w stronę Julii i zapytały się chórem: "O której godzinie sąsiedzi ścinają trawę?". Julia mocno zaskoczona całą sytuacją wyksztusiła, że około 19. W pokoju została tylko najmłodsza dziewczynka. Julia długo z nią rozmawiała. Dowiedziała się że ma na imię Alicja, że zawsze chciała zostać baletnicą, ale ma chore nogi, i że jej ulubiona gra to "berek". Brakowało im zajęć więc Julia wyjęła kartki i ołówek i poprosiła Alicję żeby coś narysowała. Rysunek który zobaczyła był dość niepokojący. Dziewczynka narysowała las, dziurę w ziemi oraz siebie w tej dziurze. Nad tą dziurą stały dwie postacie z zamazanymi twarzami. Julia zapytała się, co ma przedstawiać ten rysunek. Dziewczynka zaczęła płakać i wyjaśniła że postacie na górze to jej rodzice. Julia przytuliła ją do piersi, pocałowała i zastanawiała się co ma oznaczać ten rysunek. Gdy tak siedziały, wybiła godzina 19, zza okna rozległ się głośny krzyk. Julia podeszła do okna żeby sprawdzić co się stało, a Alicja nienaturalnie szybko wybiegła z pokoju i zbiegła na dół po schodach. Za oknem było ciemno, prawie nic nie było widać. Julia stała tak i wpatrywała się w noc. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyła coś przerażającego. Zobaczyła swojego sąsiada - starego pana Krystiana, leżącego obok kosiarki na trawniku. W oczach bielały jej połamane kości piszczelowe. Twarz jego była poszarpana, gardło rozdrapane na miazgę.
Julia przerażona zbiegła na dół. To co tam zobaczyła przyprawiło ją o silny odruch wymiotny i wybuch rzewnego płaczu. Wszędzie było pełno krwi. Do ściany przybite były grubymi, drewnianymi kołkami głowy jej rodziców. Niżej, pod głowami przybity kołkami był tors, bez rąk i nóg, które odpowiednio przybite były obok i poniżej. Każdy z tych kawałków jej rodziców był obdarty ze skóry i krwawił całą objętością. Na podłodze, pod jej rodzicami leżała sterta pociętych wnętrzności. Na ścianach było pełno krwistych odcisków dziecięcych rąk. Po chwili Julia podniosła się z ziemi, sprawdziła czy w mieszkaniu nikogo nie ma, zamknęła drzwi i okna. Chciała dzwonić na policje, ale jej telefon się rozładował. Gdy szukała ładowarki, nagle w całym domu zrobiło się ciemno. Próbowała włączyć światło, ale to nic nie dawało. Ktoś odłączył prąd. Wyjęła z szuflady latarkę, położyła się w łóżku w swoim pokoju i czekała, aż na zewnątrz zrobi się jasno. Po chwili jednak, zasnęła ze zmęczenia.
ZNOWU MIAŁA TEN SEN.
Po przebudzeniu, zamarła ze strachu. Po prawej stronie jej łóżka stał sześcioletni chłopiec i dwunastoletni chłopiec. Po lewej stronie dwie dziewczynki. U stóp jej łóżka stała, ledwo widoczna, najmłodsza dziewczynka - Alicja.
Alicja wyciągnęła palec w jej stronę, podeszła bliżej, dotknęła jej nogi i powiedziała
-Berek
Komentarze