Historia

Layne, przyjaciel ciemności.

harvis 8 10 lat temu 6 573 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Autor: Harvis aka Lesmoth (Ja).

Moja historia może wydać Ci się mniej przerażająca od wszystkich tandetnych legend i strasznych historyjek, jakie usłyszałeś w swoim życiu. Nie dbam o to, aby moja opowieść ci się spodobała. Muszę komuś o tym powiedzieć. W mojej głowie rodzą się straszne myśli... Jeżeli nie wyrzucę tego z siebie, zwariuję.

Miałem wtedy dwadzieścia lat. Pracowałem w markecie, w ten sposób zarabiałem na wyjazd do Londynu i rozpoczęcie studiów. Nigdy nie byłem lubiany, ciągle mnie odrzucano i spisywano na straty. Nawet moja własna rodzina mnie nienawidziła. Byłem najmłodszy i najgorszy. Zawsze poniżany. Nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela. W pracy codziennie spotykało mnie to, co przez ostatnie dwadzieścia słonecznych wiosen. Wyśmiewano mnie, krytykowano każdą moją pomyłkę tudzież byłem zwykłym chłopcem na posyłki. Nienawidziłem tego miejsca, ale miałem cel. Miałem coś, czego większość z tych ludzi nie miała. Ambicje. Kiedy po kolejnym piekielnym dniu wracałem do mojego ciasnego mieszkania, na ciemnej uliczce spotkałem jego. Był ubrany w czarny długi płaszcz, trampki i postrzępione oraz znoszone czarne jeansy. Miał długie, kruczoczarne włosy i niebieskie oczy. Wyglądał bardzo podobnie do mnie. Tyle, że ja byłem ubrany zupełnie inaczej. Mieliśmy podobne rysy twarzy, taki sam kolor oczu, a także taki sam kolor włosów. Nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie to, że podszedł do mnie i zapytał:

-Czy mógłbyś mnie poczęstować papierosem?- Nie lubiłem się dzielić. Jednak tego dnia zrobiłem wyjątek. Z pudełka wyjąłem jedną sztukę i podałem mu.

-Dziękuję. Nie wyglądasz zbyt dobrze przyjacielu. Czy mogę Ci w czymś pomóc? - Rzekł tajemniczy mężczyzna, po czym odpalił papierosa.

Przez dwadzieścia lat nikt nie zapytał mnie, czy może mi pomóc. Poczułem wewnętrzne ciepło. Mimowolnie uśmiechnąłem się i opowiedziałem mu co mnie dręczy. Spojrzał na mnie swoimi głębokimi oczyma, rzucił papierosa, usiadł na ławce. Westchnął i zaczął mówić:

-Widzisz, oni śmieją się z Ciebie, bo jesteś inny. Ludzie, którzy wyróżniają się, są znienawidzeni. Oni, choć są istotami ludzkimi, brak w nich człowieczeństwa. Każdy człowiek musi walczyć. Nie tylko z tym, co go otacza, ale także z samym sobą. Oto lekcja ode mnie. Musisz wierzyć w siebie, nie wierzyć w innych. - Mężczyzna skończył, po czym wstał i odszedł. Jeszcze przez chwilę jego czarne i długie włosy błyszczały w świetle latarni, a ja stałem w miejscu jak głupiec, próbując zrozumieć, co owy człowiek chciał mi przekazać. Może to były bardzo relewantne uwagi, a ja ich nie zrozumiałem? Siadłem na ławce i zacząłem rozmyślać. Rozmyślałem o wszystkim. O mnie, o swoim życiu, o rzeczach, które mnie otaczają a także o tajemniczym mężczyźnie, którego spotkałem. Dopadła mnie melancholia, zacząłem wierzyć w to, że naprawdę jestem śmieciem. Ale szybko odrzuciłem te myśli. Wstałem i szybkim krokiem zacząłem zmierzać do domu. Następnego dnia w pracy działo się to, co codziennie mnie spotykało. Znów byłem poniżany i wyśmiewany. Kiedy myłem podłogę w sklepie, do pomieszczenia wszedł człowiek, którego spotkałem w nocy. Był ubrany identycznie. Podszedł do mnie i powiedział:

-O! Znowu ty! Hmm, chyba naszym przeznaczeniem jest codzienne spotykanie się w losowych miejscach. Zapomniałem wczoraj Ci się przedstawić. Mam na imię Layne. Nie wyglądasz... - W tym momencie podszedł do nas mój szef i zaczął wykrzykiwać obelgi w moją stronę i w stronę mojego znajomego. Layne nie wytrzymał i stanowczym tonem głosu przerwał mojemu pracodawcy:

-Nie może go pan tak traktować! Witaj ciemności, moja stara przyjaciółko! - Niebieskooki mężczyzna zza pazuchy wyjął nóż i wbił go prosto w pierś mojemu szefowi. Przerażony patrzyłem, jak z mojego prześladowcy uchodzi życie, a Layne tylko się uśmiechał. Spojrzał na mnie i krzyknął, żebyśmy uciekali. Jednak ja stałem sparaliżowany strachem. Mój przyjaciel, o ile mogę go tak nazwać, jeszcze chwilę na mnie popatrzył i wybiegł ze sklepu. Ja dalej nie mogłem się poruszyć. Słyszałem tylko bicie mojego serca. W przeciągu chwili pod sklepem pojawił się radiowóz. Policjanci skuli mnie i wyprowadzili z mojego miejsca pracy. Kiedy mnie przesłuchiwano, wmawiano mi, że zabiłem mojego szefa. Nic takiego nie zrobiłem! Nie mógłbym nikogo zabić... Opowiadałem im o Layne'nie i całej tej sytuacji, ale na próżno. Nikt nie chciał mnie słuchać. Parę dni później zamknięto moją osobę w tym białym pokoju bez okien. Wszyscy są przeciwko mnie. Ja nic złego nie zrobiłem! Nie wiem dlaczego tu jestem. Lekarze nie chcą mi nic mówić, ale podsłuchałem rozmowę dwóch z nich. Rozmawiali o mnie, o rozdwojeniu jaźni i psychozie. Pomyślałem, że to bardzo zabawne, bo jestem normalnym człowiekiem i znalazłem się tu przez pomyłkę. Wygląda na to, że zostanę w tym miejscu przez długi czas. Będę mógł przynajmniej porozmawiać z moją przyjaciółką.

"Witaj ciemności, moja stara przyjaciółko."

*Cytat "Witaj ciemności, moja stara przyjaciółko." Pochodzi z utworu Simon and Garfunkel - The sounds of silence.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Rozdwojenie jazni wyciagniete z dupy, i ani slowa o tym czy policja sprawdzila monitoring
Odpowiedz
Rozdwojenie jazni wyciagniete z dupy, i ani slowa o tym czy policja sprawdzila monitoring
Odpowiedz
Rozdwojenie jazni wyciagniete z dupy, i ani slowa o tym czy policja sprawdzila monitoring
Odpowiedz
Widać, że zmyślone, bo policja by sprawdziła monitoring :/
Odpowiedz
Troche takie właśnie klimaty Van Helsinga(Oczywiście bez stworów), te mroczne postacie cytaty itp
Odpowiedz
Niezłe, choć przed zabiciem szefa jakoś średnio wyszlo ci z tym cytatem, zabrzmiało to wtedy bardziej jak modlitwa do szatana.
Odpowiedz
Szkoda że jego choroba nie jest bardziej podkreślona ..
Odpowiedz
niezłe
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje