Historia

Dzień jak co dzień, ale czy aby na pewno?

anon1m 4 10 lat temu 2 312 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

Jest godzina 22:30, jak zwykle wracam tą samą drogą z treningu piłki nożnej. Idąc sam ( gdyż nikogo nie było na ulicy ) we mgle, pewne uczucie nie dawało mi spokoju. Zdawało Mi się że, ktoś lub coś za mną idzie bądź mnie obserwuje, aczkolwiek ilekroć się odwracałem niczego nie udawało mi się dostrzec...

Do dziś nie wiem co to dokładnie było, ale to co tam się wydarzyło na zawsze zostanie w mojej pamięci.

Więc jak mówiłem, o godzinie 22:30 wracałem do domu słuchając muzyki. Dziwne uczucie nie dawało mi spokoju przez bite 23 minuty, aż w końcu szybkim ruchem głowy udało mi się coś dostrzec. Jakby zamazany cień, który z dużą sprawnością bezszelestnie znikał nagle na moich oczach...

Udało mi się ,, To '' zobaczyć może 3 razy, aż za czwartym było tak blisko że przekrwione ślepia przeszywały moją dusze, a oddech poczułem na swoich policzkach. Zacząłem biec, myślałem że jako piłkarz kondycja i szybkość mi pomogą, lecz myliłem się. TO było tak szybkie i tak zręczne że po 3 sekundach mnie dogoniło i powaliło na ziemię wbijając we mnie swe szpony. W tym momencie dostrzegłem mojego sąsiada, a raczej jego samochód, chodź jeszcze wtedy nie wiedziałem że to On akurat. Zrzuciłem z siebie poczwarę zadając mu 5 mocnych ciosów co najwyraźniej wystarczyło aby go zamroczyć, jeżeli go zamroczyłem to na bardzo krótko...

W ostatniej chwili rzuciłem kamieniem w okno samochodu który się zatrzymał. Owszem był to mój sąsiad który właśnie wracał z polowania.

Gdy zobaczył co mną szarpie, wyjął pistolet i sprawnie strzelił w głowę bestii. Wsiedliśmy do samochodu starając się o tym nie myśleć. Myślałem że to już koniec piekła, lecz jednak się myliłem...

Gdy przejeżdżaliśmy nieopodal lasu coś z dużą siłą uderzyło w drzwi, tak mocno że straciliśmy panowanie nad samochodem wjeżdżając na jakiś szlak, nawet nie wiedząc gdzie jedziemy. Kolejne uderzenie, pamiętam jak ocknęliśmy się w rozbitym pojeździe. Dostałem krótki pistolet gdy On wziął karabin snajperki. Wyruszyliśmy w poszukiwaniu tajemniczej istoty, gdyż nie mieliśmy zbytnio większego wyboru. Albo my zapolowalibyśmy na to, albo to zapolowało by na Nas. Więc nie zwlekaliśmy i wyruszyliśmy w drogę w celu zabicia ,,Tego''. Nic nadzwyczajnego, przez pierwsze 15 minut nic się nie działo. Lecz w dalszym ciągu czułem te samo dziwne uczucie. W ułamku sekundy bestia wyskoczyła zza rogu pozbawiając mnie broni. Sąsiad spanikował i zaczął uciekać. Na dzień dzisiejszy, chodź to dziwnie zabrzmi. Tym sposobem uratował mi życie. Bestia momentalnie za Nim pogoniła. Chociaż skatowany już drugim atakiem bestii zacząłem uciekać w przeciwnym kierunku. Gdy się odwróciłem widziałem tylko bestię pochylającą się nad pewnie już martwym człowiekiem zajadając jego wnętrzności. Znalazłem moją broń i uważnie podbiegłem do bestii wystrzeliwując cały magazynek w jej plecy oraz głowę. Bestia padła. Uznałem to za dziwne ale wpadłem w stan tak zwanej euforii. Szaleńczy uśmiech na mojej twarzy, nagle zaczął padać deszcz. Krzyczałem z bólu. Po kilku godzinach znalazłem drogę, szedłem parę minut aż zauważyłem nadjeżdżające auto. Wybiegłem na środek jezdni i zacząłem macać rękoma. Pamiętam huk. Następne co pamiętam to szpital. Miałem połamane obie nogi i kilka żeber, a na całym ciele miałem rany cięte. Następnie przyszedł doktor, ale jego twarz wydawała mi się znajoma. Jakbym go gdzieś wczoraj widział. No tak! On był w tym lesie tej nocy!

W momencie w którym ujrzałem jego twarz przypomniał mi się moment gdy się ocknęliśmy. Pierwsze co ujrzałem to drzewa a pomiędzy stał On z szyderczym uśmiechem. Gdy krzyknąłem te słowa na głos, moich rodziców wyprowadzili lekarze, zdawało mi się albo omdleli. Lekarz powiedział, ,, Zabiłeś moją zabawkę, teraz ty będziesz nową. Spokojnie, co tak się wiercisz zaboli tylko chwile ale porządnie ''

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Moglo byc lepsze, ale nie bylo by tak wciagajace
Odpowiedz
dziwne i do dupy
Odpowiedz
źle napisane ;/
Odpowiedz
Ciekawe, ale czegoś mi tu brak
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje