Historia

Ślub

wytrych 5 10 lat temu 11 247 odsłon Czas czytania: ~5 minut

-Kochanie, wstawaj! - krzyknęła Julia, do swojego zaspanego męża - spóźnimy się na ślub!

-Przecież to nie jest już nasz ślub - odpowiedział zaspany Krzysztof - daj mi jeszcze 5 minut - ziewnął

-Nie, wstawaj! - odkrzyknęła Julia, wskakując na łóżko i zaczynając bić go poduszką - Wstawaj, wstawaj, wstawaj, wstawaj!

-Ok, niech będzie wstaje.

Krzysztof przetarł oczy i zobaczył swoją ukochaną w pięknym, biało - beżowym stroju.

-Ładnie Ci w tej sukience - skomplementował małżonkę.

-Ciesze się, ale jest już w pół do dziesiątej a ty dalej leżysz w łóżku... - odpowiedziała podirytowana.

-Dobrze, chodźmy.

Krzysztof wstał z łóżka, przemył twarz wodą, umył zęby, założył garnitur, złapał za kluczyki i wyszedł z Julią z domu.

Przywitał ich podmuchem ciepła słoneczny poranek. Powietrze było suche a na niebie nie można było znaleźć nawet chmurki.

Wsiedli do samochodu i ruszyli.

-Nie zapomniałeś niczego? - zapytała Julia

-Nie, mam portfel, czego mógłbym zapomnieć?

-A prezent ślubny? - Julia złapała się za głowę - albo mógłbyś chociaż zatankować ... - westchnęła zażenowana

-Eee. Ups? - odparł zawstydzony Krzysztof

Z piskiem opon zawrócił auto i ruszył szybko do domu.

-Bilety na Hawaie są w którejś szufladzie, poszukaj. - powiedział do żony

-Ehh, ale z ciebie gapa. - odpowiedziała Julia i wysiadła z auta

Krzysztof nerwowo spoglądał na zegarek. "Jak długo ma zamiar szukać tych biletów" pomyślał. Znudzony włączył radio.

(w tle słychać szumy) coraz więcej ataków, ludzie wsyłają s(szum) nie wiadomo co sie dzieje chmury spowiły cały obs(szum) na miejscu zbrodni zos(szum) ludzie mieszkający w pobliżu rogu ulic Kwiat(szum) (szum)skiej apelujemy o pozostanie w domach(szum)

Wyłączył radio. "Ależ to radio przerywa" pomyślał.

-Mam je! - krzyknęła z oddali Julia, zamykając drzwi od mieszkania - Zapomniałeś jeszcze zamknąć drzwi - dodała z przekąsem

-Dzięki, że mi przypominasz kotku. - odpowiedział beznamiętnie Krzysztof - Musimy się spieszyć

Ruszyli. Po kilku minutach jazdy, Julia złapała Krzysztofa za ramie i szepnęła mu do ucha złośliwym tonem:

-Nadal nie mamy paliwa.

-Spokojnie dojedziemy na miejsce na tym, co zostało. - odpowiedział równie złośliwie Krzysztof.

-Kocham Cię gapo - odparła uroczo Julia

-Wyjątkowo bezczelna ta miłość - odpowiedział Krzysztof śmiejąc sie pod nosem

Po dziesięciu minutach byli już na miejscu. Paliwa jednak starczyło.

-Przez chwile słuchałem radia, mówili coś o jakiś atakach, zachmurzeniach, ludzie gdzieśtam umierają, nie niepokoi Cie to? - zapytał Krzysztof wysiadając z samochodu

-Nie? To pewnie kolejna zupełnie niedotycząca nas bajka rozdmuchana przez media - odpowiedziała - poza tym, mamy czyste niebo, co nie?

-No w sumie.

-Krzyyysieeek! - ktoś krzyknął - nareszcie jesteś! Już myślałem, że sie spóźnisz

-Nie tym razem Michał. - odpowiedział koledze Krzysztof i uścisnał mu dłoń - Jak tam ślub? Wszystko idzie zgodnie z planem?

-Tak, ksiądz już jest, wszyscy goście też. Restauracja jest już przygotowana na wesele, jeszcze tylko Karolina nie jest gotowa. Nie wiem czemu spędza tyle czasu na ubieraniu się i malowaniu, przecież jest naturalnie piękna...

-Też nie wiem, wyjątkowo urodziwa z niej kobieta - odpowiedział Krzysztof

Julia obrzuciła go zazdrosnym spojrzeniem

-To my już usiądziemy ... - odpowiedział zmieszany Krzysztof

-Ok, bawcie sie dobrze - dodał Michał

-Na wzajem - odpowiedział Krzysztof.

Wziął Julię za ręke i poprowadził na ich miejsca, gdzieś na końcu rzędu krzeseł.

-To fajnie, że robią ślub na powietrzu, nie sądzisz? - spytała Julia Krzysztofa

-Tak, całkiem przyjemnie ... czy to jakaś aluzja odnośnie naszego ślubu? Nie podobało Ci się?

-Nie, nie ... - odpowiedziała - było niesamowicie

Julia ścisnęła rękę męża mocniej i oparła mu głowę na ramieniu.

Na dźwięk organów Julia gwałtownie podniosła głowę i wyprostowała się.

-Zasnęłaś? - zapytał szeptem Krzysztof

-Nie. Zamyśliłam się - odpowiedziała Julia

Para młoda podchodziła do ołtarza, wszyscy byli uśmiechnięci. W końcu przyszedł czas na przysięgę małżeńską.

-Czy ty Michale bierzesz za żonę Karolinę?

-Tak.

-Czy ty Karolino bierzesz Michała za m

-AAAAAAAAAAAAAA! - rozległ się głośny krzyk Karoliny

Cofnęła się z ołtarza i padła na kolana. Przy Michale stało sześć postaci. Każda miała zwyczajne ubranie, jednak podarte, brudne i przesiąknięte krwią. Najwięcej krwi znajdowało się przy kołnierzu. Każdy z nich miał wywierconą wielką dziurę w głowie, po prawej stronie czaszki. Dziury te nie były zapełnione mózgiem, tylko jelitami, żołądkami albo innymi narządami różnego rodzaju.

Niebo spowiły chmury.

Jedna z postaci chwyciła Michała, wbiła mu nóż w bok głowy, i wycięła dość duży otwór. Gołą ręką wyjęła mózg, rzuciła go na ziemie, przykazała nóż Michałowi do ręki i wyszarpała swoje narządy wewnętrzne, wkładając je Michałowi do wnętrza pustej czaszki. Michał padł na ziemie, tak samo, jak jego agresor, jednak po chwili podniósł się. Jego źrenice były nienaturalnie duże. Nie miał tęczówek. Podszedł do swojej przyszłej żony i zrobił z nią to samo, co jego agresor z nim. Potem padł na ziemie. W tym czasie pozostałe 5 postaci dokonywało tego obrzędu na księdzu i gościach znajdujących się w pierwszych żędach. Niektórzy z nich atakowali po 2 osoby na raz, więc ich liczba cały czas się powiększała. Żaden z gości nie rwał się do ucieczki. Wszyscy, łącznie z Julią patrzyli sie przerażenie na to krwawe przedstawienie. Tylko Krzysztof zachował zimną krew, złapał małżonkę za rękę i pobiegł z nią do samochodu. Samochód nie zapalił.

-Kurwa czemu nie zatankowałem! - wrzasnął przez zęby

-Spokojnie kochanie, uciekajmy piechotą, oni nie poruszają się zbyt szybko. - powiedziała wyjątkowo spokojna Julia

Krzysztof wyskoczył z samochodu. Nagle usłyszał krzyk swojej żony. Obiegł auto dookoła i zobaczył ją, siedzącą na ziemi i kurczowo trzymającą się swojej nogi. Skręciła kostkę.

Nic nie mówiąc, wziął ją na ręce i zaczął uciekać. Biegł pustą ulicą prosto w stronę ich domu. Biegli sami, nikt z wesela się nie uratował.

Krzysztof zaczynał tracić już siły. Słyszał krzyki ludzi z domów dookoła niego. Słyszał wybijane okna. Słyszał alarmy samochodowe i wołanie o pomoc. Biegł dalej.

Zrobiło mu się słabo. Cały świat ucichł. Słyszał wszystko tak, jakby znajdował się pod wodą. Wszystko było takie odległe, przytłumione.

Biegł dalej.

Julia. Ona wygląda tak pięknie. Nie możemy dać się zabić. Nie dzisiaj.

Zdawało mu się że Julia coś mówi. "Doganiają nas". "Dasz rade kochanie".

Biegł ile sił w nogach, jednak jego niewyćwiczone ciało poddawało się.

"Kochanie, jest za Tobą, szybciej! Nie możemy tutaj zginąć!"

Upadł. Ktoś złapał go za nogi i ciągnął do tyłu. Poczuł wielokrotne pchnięcia nożem w udach.

Świat ciemniał mu w oczach.

Julia wstała i szarpała go za ręce.

"Kochanie! Wyjdziemy z tego! Nasz dom jest już niedaleko"

-Uciekaj - wyszeptał Krzysztof, zanim świat zapadł się w ciemność już na zawsze.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Kojarzy mi się z REC3 tylko tam była wścieklizna ;)
Odpowiedz
Takie zombie-podobne
Odpowiedz
Prawie jak Rec3
Odpowiedz
To jest bardziej obrzydliwe niż straszne -,-' 3,5/10
Odpowiedz
Ja myślę, że można by było zrobić jeszcze jedną część:-)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje