Historia

Audycja

intothedark 11 10 lat temu 8 365 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Miasteczko Studenckie w Krakowie. Dwunaste piętro odrapanego z tynku wieżowca.

Północ. Dla niektórych godzina duchów, dla innych - najwyższa pora, by kłaść się do łóżek. Ale nie dla Adriana. Dla niego to czas, gdy zaczyna się dobra zabawa. Od niedawna mieszka sam, więc nie musi się już martwić, że obudzi współlokatora. Może bez przeszkód oddawać się swojej nowej pasji - prowadzeniu pirackiej rozgłośni radiowej. Ma do dyspozycji profesjonalny sprzęt: mikrofon i komputer podłączony z dziwnymi urządzeniami, wszystko podpięte do znajdującego się na dachu nadajnika. Wystarczy odpalić i zagłuszyć sygnał wybranej rozgłośni - choćby dla draki... No i te emocje, ta adrenalina, buzująca w żyłach na samą myśl o tym, że robi się coś nielegalnego... I jazda na maksa, dopóki sen nie zmorzy.

Anka nie może usnąć. Jutro ma ważny egzamin. Choć uczyła się przez cały miesiąc, dręczą ją ponure myśli.

"A jeśli nie trafię z pytaniami? Profesor jest ostry, już on coś wykombinuje, żeby większość oblała..."

Spojrzała na elektroniczny zegarek stojący na szafce koło łóżka - 00.00 - czerwone cyfry mrugały w ciemnościach jak oczy potwora. W pokoju za ścianą rodzice już smacznie spali.

"Co robić? Pouczyć się? Nie, teraz to nic nie pomoże - wywnioskowała. - Powinnam się wyluzować, poczytam coś lekkiego!..."

Wzięła z półki książkę, ale szybko ją odłożyła.

"Cholera, od tego zakuwania czuję się tak, jakbym miała w oczach piasek. Czytanie odpada. Co pozostaje? - rozejrzała się wokół. - Może posłucham radia."

Włączyła stojący na podłodze radiomagnetofon.

- SUPER LISTA!!! NON STOP HITS!!! - ryknęło z głośników.

Anka ściszyła dźwięk tak szybko, jak tylko mogła. Mimo tego serce załomotało jej w piersi. Postanowiła poszukać innej rozgłośni.

- Dobry wieczorek wszystkim! Przy mikrofonie Pan A., znudzony student, mieszkaniec jednego z krakowskich akademików. Słuchacie mojego autorskiego, całkowicie nielegalnego i całkowicie alternatywnego programu, który nazwałem po prostu "Nocną audycją". Jest to coś dla zestresowanych uczniów, jeżdżących po okolicach kierowców i dla wszystkich cierpiących na bezsenność. Przez najbliższe godziny będę starał się was zabawić - czy to dowcipem, czy dobrą muzą, czy choćby swoją maksymalnie odjechaną gadką. Tak więc trzymajcie się mnie, bo tylko razem przetrwamy tę cholerną noc...

"Wreszcie coś dla mnie" - pomyślała Anka. Po raz pierwszy od wielu dni choć na chwilę zapomniała o tym, co czeka ją jutro. Zamknęła oczy i wsłuchała się w niski, hipnotyzujący głos Pana A.

- Jest sześć minut po północy, ale zabawa dopiero się rozkręca. Noc jeszcze młoda! Dobra impreza powinna zacząć się od dobrego kawałka. Na początek będzie "Lithium" Nirvany - niezwykła do alienacji, śpiewana przez człowieka, który był na tym świecie tak cholernie samotny, że postanowił strzelić sobie w łeb. Ale któż z nas nie jest samotny...? Śpij z aniołami, Kurt. My cię nie zapomnimy.

- Moja ulubiona piosenka - szepnęła Anka sama do siebie, a może do pustego, pogrążonego w ciemnościach pokoju. Muzyka delikatnie wpływała do jej umysłu, przynosząc spokój. Gdy nagranie się skończyło, Pan A powrócił.

- Jestem, już jestem. Stęskniliście się za mną? Ja za wami też! Wiecie, co wspólnego ma krótkowzroczny ginekolog z misiem koala? Mokry nosek! Hi, hi, hi... Ale nie odbiegajmy od tematu. A jaki jest dzisiejszy temat? Taki jak nastrój słuchaczy. Stres, stres, stres. Puk, puk, do ciebie mówię Aniu!

Po plecach Anki przebiegł dreszcz.

- Może jego dziewczyna ma na imię Anka - stara się uspokoić

- Chciałem ci tylko powiedzieć: nie martw się, kochana, jutrzejszy egzamin zdasz na cztery z plusem. Czy ta ocena cię satysfakcjonuje? Jeśli nie, w każdej chwili możemy to zmienić. Pan A. potrafi manipulować tak zwanym "przeznaczeniem". Oj tak! Teraz powróćmy do muzyki.,,

Przez najbliższe minuty Anka była jak sparaliżowana. Leżała na łóżku i gapiła się w mrok.

Eryk miał za sobą pięć godzin jazdy non stop. Ciężarówka nie była dobrym środkiem do odbywania tak dalekich podróży. Lecz co miał zrobić? Fakt, mógł się zatrzymać i przenocować tu, w Krakowie. Ale po kiego czorta robić coś takiego, skoro do domu zostały jeszcze dwie godziny drogi? A tam już czeka na niego żonka, z którą jak najszybciej chce nadrobić łóżkowe zaległości...

- Dość już mam tego szjasu! - powiedział sam do siebie. - W kółko tylko rzępolenie. Czy nie ma żadnej stacji, która nadawałaby jakiś ludzki program? - Pokręcił gałką radioodbiornika.

- ... Siemanko, moi drodzy! Skaczecie ze stacji na stację? Denerwuje was tandeta, którą nadają? Więc posłuchajcie mojej audycji, jedynego skutecznego leku na nudę. Tutaj dostaniecie czystą rozrywkę, do późnych godzin nocnych. niech mój głos was poprowadzi, moje wy zbłąkane w mroku owieczki...

"O. To jest coś nowego!" - pomyślał Eryk, poprawiając się w fotelu.

- Teraz parę dowcipów. Kowalski spił się do nieprzytomności. Stoi pod latarnią i chwieje się. - Skąd pan jest? - pyta jakiś inteligent. - Z Atlantydy... - Przecież Atlantyda dawno zalana! - A ja to nie?... Hi, hi... A posłuchajcie tego: Dlaczego blondynka zmienia swojemu dziecku pampersa raz na miesiąc? bo na opakowaniu jest napisane "do 20 kilogramów"... I jeszcze jeden żarcik: Idzie dwóch idiotów. Pierwszy z nich trzyma dwa widelce w rękach. Drugi pyta: - Co masz? - Lornetkę. - Daj popatrzeć! Pierwszy wkłada mu widelce w oczy. - nic nie widzę! - Pierwszy zaczyna kręcić widelcami i mówi: Czekac, podkręcę ostrość!

Eryk śmiał się tak bardzo, że po policzkach płynęły mu łzy.

- Te teksty były przeznaczone specjalnie dla mojego Eryczka, który już od wielu godzin siedzi za kółkiem. Szerokiej drogi, Eryku! I obetrzyj łzy, bo ci się widok rozmaże i jeszcze spowodujesz wypadek...

Erykowi zrobiło się nieswojo.

"Ta audycja jest nieźle odjechana - myślał Staszek, podkręcając głośność. - Prowadzący opowiada dowcipy, rzuca aluzje do swoich znajomych i na dokładkę puszcza fajne kawałki."

Staszek miał dwadzieścia jeden lat i mieszkał sam w kawalerce na Krowodrzy. Dręczyła go bezsenność, więc całe noce spędzał na czatowaniu przez internet i słuchaniu radia. Audycje Pana A. usłyszał dziś po raz pierwszy. Od razu mu się spodobała, zupełnie jakby prowadzący był jego bratnią duszą - jego gadka do Staszka po prostu trafiała.

- Yo, yo, yo, tu Pa A., wasz wierny przewodnik w podróży do kresu nocy. Teraz posłuchamy refleksyjnej piosenki "Parabola" zespołu Tool.

- Chryste, uwielbiam Toola - szepnął Staszek, podkręcając głośność jeszcze bardziej. Ryzykował w ten sposób interwencję sąsiadów albo, co gorsza - policji, ale mu było wszystko jedno.

Na czacie gadał właśnie z kimś o nicku Sweet_Christine:

Sweet_Christine: Bezsenna noc, co? ;)

Stachu: Jak co noc.

Sweet_Christine: Co rb?

Stachu: Słucham radia, leci Tool. :D

Sweet_Christine: Żartujesz? Na jakiej stacji?

Stachu: To piracka rozgłośnia. Program nazywa się "Nocna Audycja". Coś koło 66-67 FM

Stachu: I jak?

Sweet_Christine: Nie ma

Stachu: Niemożliwe

Sweet_Christine: Wszędzie tylko ten pieprzony pop, albo jakieś smęty D:

Stachu: Poszukaj jeszcze, jestem pewien...

- Staszeek! Staaaaaszek! Tu Pan A., Pan A. nadaje do ciebie!

Staszek obrócił się w fotelu i spojrzał w kierunku radia, skąd dobiegał głos.

- Stachu. Ona nie może słyszeć tej audycji, bo ona jest tylko dla wybranych.

Staszek poczuł się tak, jakby dostał młotkiem w głowę.

- Jest dwadzieścia jeden minut po północy i wszystko może się zdarzyć. A więc nie odchodźcie od radioodbiorników. Posłuchajcie utworu "Hurt" i przepełnionego cierpieniem głosu Trenta Reznora...

Adrian był zmęczony. Dochodziło wpół do pierwszej, a on miał wrażenie, że jest co najmniej czwarta. Dwa kwadranse nawijania wyczerpały go.

- Dobra, chyba już pora na wyjaśnienie zagadki - powiedział do mikrofonu. Pan A. jest znużony tą zabawą w Boga. Anka, Eryk, Staszek... Posłuchajcie. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak "Nocna Audycja". To tylko moje marzenie, które się nigdy nie spełniło. Chciałbym mieć własną piracką rozgłośnię radiową, ale prawda jest taka, że na razie nie stać mnie na odpowiedni sprzęt. Nie mam przekaźnika, do którego mógłbym się podpiąć. Więc siedzę tu, w pustym pokoju, gadając do mikrofonu, który nawet nie jest podłączony, i wyobrażam sobie, że ktoś mnie słucha. Od czasu do czasu puszczam swoje ulubione kawałki albo opowiadam dowcipy, które lubię... tak po prostu, żeby mi było raźniej. Myślę, że powoli zaczynacie rozumieć, jak to było możliwe, że zwracałem się bezpośrednio do was. Tak, macie rację... Wcale nie istniejecie, jesteście wymyśleni, tak jak cała ta audycja. To miał być sposób na walkę z nudą, ale postanowiłem, że z tym kończę. To zbyt męczące. I zbyt... dziecinne. Tak więc - żegnam was! Pan A. życzy wszystkim dobrej nocy. Bez odbioru.

Anka, Eryk i Staszek zdrętwieli z przerażenia. Ich usta otwarły się do krzyku, lecz żaden dźwięk nie wydobył się z ich gardeł...

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Słabizna.
Odpowiedz
co ty gadasz stary, to jest ZAJEBISTE!
Odpowiedz
Niby oni nie istnieją? LOL
Odpowiedz
Pomysł pierwsza klasa, choć zapewne zaczerpnięty z pewnego głośnego swego czasu filmu ( jakiego, zgadnijcie sami). Dodatkowy punkt za promocję dobrej muzy.
Odpowiedz
Świetna muzyka :D
Odpowiedz
trochę nielogiczne koleś na początku ma jakiś amatorski sprzęt a pod koniec nic WTF
Odpowiedz
najlepsza muzyka ^^
Odpowiedz
Nine Inch Nails, Tool... jestem pod wrażeniem, mało ludzi w tych czasach zna te zespoły, a co dopiero lubi!
Odpowiedz
Jest świetne:D Jeszcze lepsze było by gdyby końcówka zawierała coś w stylu, że Pan A. obserwował tych wszystkich ludzi i na koniec audycji o tym wspomniał:P
Odpowiedz
Wow, nie zrozumiałam ostatniego akapitu, ale super :D
Odpowiedz
Dziwne,nawet śmieszne...jest ciekawe ale niezbyt straszne ._.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje