Historia

Nienawiść

zbig 4 9 lat temu 9 084 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Lefuet dziwnie się dzisiaj czuła. Jakoś tak nieswojo. Na lekcjach w ogóle nie mogła się skupić. Cały dzień była rozkojarzona. A teraz w tempie żółwia wkładała do ust piątą łyżkę zupy pomidorowej.

- Co ty się tak modlisz nad tą zupą? - odezwała się matka.

Lefeut aż podskoczyła, zaskoczona istnieniem czegokolwiek innego poza jej myślami. Nie miała ochoty wdawać się w rozmowy, więc rzuciła na odczepnego:

- A tam. Po prostu jestem zamyślona.

- Chłopaka poznałaś, co?

- Wcale że nie! - wykrzyknęła poirytowana. Wkurzały ją te insynuacje powodowane idiotycznymi stereotypami.

Matka wzięła jej wybuch za przejaw młodzieńczego buntu, więc zmieniła temat:

- Zajmiesz się dzisiaj Piotrusiem?

- A ty nie możesz?

- Jak ja kocham ten twój entuzjazm i chęć ulżenia drugiemu człowiekowi... Do lekarza dzisiaj idę. Ojciec do siódmej w pracy. Tylko ty zostajesz.

- No błaaaagam, mamo...

- Nie błagaj. Pobawisz się z nim chwilę, poczytasz bajeczkę...

Na kolanach swojej starszej siostry siedział pulchny, jasnowłosy brzdąc. Tą siostrą była naburmuszona piętnastolatka o kruczoczarnych włosach, trzymająca w ręce kolorową książeczkę z grubymi kartkami.

- Dawno, dawno temu - zaczęła czytać zmęczonym głosem - była sobie mała dziewczynka. Nazywała się Czerwony Kapturek.

Zerknęła na brata, i zdziwiona dłużej zatrzymała na nim wzrok. Piotruś bowiem patrzył na nią jak nigdy - przenikliwie, spod półprzymkniętych powiek. Coś kazało jej patrzeć na jego twarz, która była jakby zawieszona w przestrzeni. W głębi, a jednocześnie wokół siebie usłyszała głos, który rozsadzał jej czaszkę: Bóg cię nienawidzi. Nie cierpi cię z całych swoich trzewi. On stworzył piekło, abyś tam dręczyła się wiek wiekiem. Jest głuchy na twoje cierpienie. Co więcej - lubi na nie patrzeć. On to uwielbia. Stworzył cię tylko po to, aby móc się nad tobą pastwić, a potem posłać na wieczne cierpienie. Po to, aby...

Głos w pół zdania urwał swój monolog. Lefuet wyrwała się z letargu. Chyba usnęła. Być może straciła przytomność, w każdym razie była pewna, że TO nie wydarzyło się naprawdę. Nagle, ni z gruszki ni z pietruszki, przypomniało jej się, że jakieś trzy lata temu oglądała program o ludziach opętanych. W tajemnicy przed rodzicami, o drugiej w nocy. Posikała się wtedy ze strachu, i potem jeszcze przez długi czas bała się ciemności. Najbardziej przerażał ją głos, jakim przemawiali ci ludzie. Coś jej podświadomie podpowiedziało, iż ten głos przed chwilą - choć nie umiała go dokładnie sprecyzować - był bardzo podobny. Spojrzała na Piotrusia - klęczał na podłodze i bawił się samochodzikiem... Poczucie nierealności, tak żywe dzisiejszego dnia, wzmogło w niej z nową siłą....

Włączyła komputer. Stwierdziła, że odciągnie swoją uwagę od dziwnych rzeczy sprawdzaniem wiadomości z ostatniego tygodnia, które mieli przygotować na WoS. Weszła na Wirtualną Polskę. Po dwóch kliknięciach jej oczom ukazał się slider pokazujący, co wydarzyło się ostatnio - i w tym samym momencie oblał ją zimny pot. Napis brzmiał: Pod Katowicami pijani mechanicy ukrzyżowali psa. Po libacji alkoholowej postanowili przybić go za pomocą gwoździ wszystkimi czterema łapami do płotu. Zwierzę wyrywało się gwałtownie, ale nic nie zdziałało w obliczu przewagi liczebnej. Była to śmierć w wielkich bólach. Obrońcy praw zwierząt przybyli za późno. Choć dwie osoby widziały to wydarzenie, nikt nie pomógł psu. I zdjęcie - zamęczony wiejski kundel o jasnej sierści i śmiesznych odstających uszach z szeroko rozłożonymi łapami przyciśniętymi gwoźdźmi do płotu i wydzielającymi krew spływającą strumieniem na ziemię... patrzył pustym wzrokiem przed siebie, a pysk wykrzywiał mu grymas bólu...

Lefuet łzy stanęły w oczach. Intuicyjnie chciała zamknąć całe okno, ale coś kazało jej nacisnąć cyferkę numer 2. Pod zdjęciem przedstawiającym bardzo stare ciała - i miejscami ich strzępki - oblepione krwią i oblezione przez robaki, widniała notatka: W domu spokojnej starości w Egipcie podłożono bombę. Zginęły wszystkie znajdujące się tam osoby. Na miejsce dotarła policja dopiero po kilku godzinach, gdy zwłoki były już w stanie rozkładu. Kolejne kliknięcie, kolejny dramat: Do prokuratury wpłynął wniosek w sprawie Marcina K., który więził w zakonie i gwałcił dwóch trzynastolatków. Pomimo telewizyjnych apelów zrozpaczonych rodziców, którzy prosili ludzi o informacje, gdzie mogą być ich synowie, ksiądz nie zwrócił chłopców. Gdy grozili mu, że go wydadzą, skatował ich. Przy próbie ucieczki zamordował chłopców siekierą. Po dwudziestu czterech godzinach okropnej męki chłopcy umarli. Sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia.

- Czy ty wiesz, która jest godzina?! Czemu nie jesteś w łóżku?

Lefuet niemal dostała zawału.

- Dlaczego dopiero teraz wracasz od lekarza?

- A ty dlaczego nie śpisz?

- A powinnam?

- No raczej!

Lefuet rozglądnęła się po pokoju. Faktycznie było ciemno, jedyne światło biło z włączonego komputera.

- Przecież dopiero co bawiłam się z Piotrusiem...

Nic z tego nie rozumiejąc, Lefeut poszła do łóżka. Nagle ujrzała na ścianie czarny napis: To wszystko jedna wielka mistyfikacja. ON pragnie twojej zguby. Jesteś jedynie marionetką w Jego rękach. Obudził ją odgłos przychodzącej wiadomości. Otworzyła oczy, i drżąc na całym ciele, doskoczyła do ściany. Pod palcami poczuła jakiś materiał, jakby ktoś nakreślił na niej ten napis. Gdy jednak przyświeciła latarką, złowieszczych wyrazów już nie było- jakby wyparowały... Z sąsiedniego pokoju dochodził odgłos włączonego komputera.

- „Przecież go wyłączyłam!” - pomyślała Lefuet.- „No cóż, ale tyle rzeczy człowiek robi mechanicznie, może tym razem tego nie zrobiłam” - usiłowała uspokoić samą siebie, z mizernym zresztą skutkiem. Weszła do drugiego pokoju. Na ekranie komputera widniała jasna koperta z czerwoną jedynką, opatrzona napisem: „Masz wiadomość”. Czysta ciekawość sprawiła, że Lefeut kliknęła na kopertę. Jej oczom ukazał się jedynie link do pobrania. Dziewczyna nie chciała go nacisnąć - ale w tym momencie jej umysł nie sterował resztą ciała. Po wykonaniu tej czynności uruchomiła się galeria zdjęć. Z każdym zdjęciem w nastolatce narastało przerażenie. Wszystkie przedstawiały diabelskie lub pogańskie znaki. Wydawało jej się, że już kiedyś je widziała - ale nie miała pojęcia, gdzie. Tło wyglądało na wyblakłe - to znaczy bardzo stare - lecz same znaki napisano długopisem. Zapełniały całe kartki. Jedne dziwniejsze, bardziej przerażające od drugich. Było ich dziesiątki. I nagle... nagle Lefuet poczuła panikę. Wiedziała, że już nie może wytrzymać w pomieszczeniu zamkniętym. Tak jak stała, cała zalękniona wybiegła z domu. Instynkt kierował ją do lasu za domem. Dostrzegła, że na korze jednej z drzew coś jaśnieje. Nie mogła odwrócić wzroku. Gdy spojrzała na drzewo, krew stanęła jej w żyłach. Na korze wyryto bowiem odwrócony pentagram. Chciała zawrócić, jednak ktoś lub coś popychało ją do dalszej wędrówki. Na kolejnych drzewach również wyryto tajemnicze oznaczenia. I wreszcie, na kilkunastym z kolei, Lefeut dostrzegła napis w języku polskim, napis wykonany ludzką krwią: WITAJ W KRÓLESTWIE BOŻYM. I nagle coś chwyciło ją żelaznym uściskiem. Próbowała się wyrwać, na próżno jednak- jej nogę również coś chwyciło. Później było jeszcze gorzej - tajemnicze siły zaczęły się nad nią znęcać. Czuła ciosy - bardzo bolesne ciosy. I to w każdej części ciała. Nagle... nagle coś dobrało się jej do trzewi. Jakaś bliżej nieokreślona postać, siła czy osoba wczepiła się pazurami w jej brzuch i równie ostrym narzędziem zaczęła po kolei wyrywać narządy wewnętrzne. Szepty, które nagle rozległy się w jej głowie, przyprawiały ją o szaleństwo.

...

Siedem dni później portal Wirtualna Polska zamieścił notatkę:

W lesie pod Poznaniem znaleziono tydzień temu pobitą nastolatkę. Miała krwotok wewnętrzny, nieludzko zmasakrowaną twarz- nie wiadomo, jakim cudem przeżyła. Umieszczono ją w szpitalu, podłączono do kroplówki. W dniu dzisiejszym znaleziono ją martwą w sali szpitalnej. Co prawda dziewczyna - nie wiadomo, jakim spodobem, gdyż nie mogła się poruszać - strzeliła sobie w ramię (prawdopodobnie chciała popełnić samobójstwo z powodu ogromu bólu), ale nie to było przyczyną jej śmierci. Znaleziono ją bowiem na łóżku szpitalnym w kałuży krwi. Nieznany sprawca zabił ją ze szczególnym okrucieństwem - na jej ciele znajdowało się około trzydziestu ran kłutych.

Autorka:

Pingwiniafanka1

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Rozumiem, że kiedy ona poszła do lasu i zobaczyła napis krwią to pobrała ją do badań chemicznych żeby jednoznacznie stwierdzić czy to krew zwierzęca czy ludzka -.-'
Odpowiedz
Lefuet od tylu to Teufel, a po niemiecku to znaczy diabel... Przypadek?
Odpowiedz
Straszne ale troche bez sensu (sory za błędy)
Odpowiedz
to jest prawdziwe ?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje