Historia

Grotołaz Ted cz.5 - ostatnia

caedes 22 9 lat temu 16 179 odsłon Czas czytania: ~9 minut
Ta historia posiada kilka części:
Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5

To jest część piąta opowiadania Grotołaz Ted. Poprzednie części znajdziesz tu:

Część pierwsza: http://straszne-historie.pl/story/6666

Część druga: http://straszne-historie.pl/story/6667

Część trzecia: http://straszne-historie.pl/story/6668

Część czwarta: http://straszne-historie.pl/story/6669

Część 5 - ostatnia

5/19/01

Minęły trzy tygodnie od naszej ostatniej wizyty w jaskini. Chciałbym uaktualnić nieco informacje o moim stanie, moich planach co do jaskini i o ostatnich wydarzeniach. Przepraszam, że nie odbierałem waszych telefonów. Dostawałem wszystkie wiadomości, ale po prostu nie czułem się na siłach, aby oddzwonić. Steve i Marc, dzięki za wasze słowa zachęty. Wiem, że wasza dwójka jest szczerze mną zatroskana. Jesteście świetnymi przyjaciółmi. Marc, wiem, że kilka razy zachodziłeś do mojego domu i przepraszam, że nie otwierałem ci drzwi. Sama myśl, że ktoś chciał mnie odwiedzić bardzo mi pomagała. Siostro, słyszę zmartwienie w twoim głosie. U mnie wszystko w porządku. Nie martw się o mnie. Po prostu opiekuj się moimi siostrzeńcami i siostrzenicami.

Wydaje mi się, że mogę aktualizować tę stronę tak, aby wszyscy wiedzieli jak sobie radzę. Wiele się wydarzyło przez ostatnie trzy tygodnie, więc zrobię co w mojej mocy, aby wszystko opowiedzieć. Chyba zacznę od momentu, na którym kończy się ostatni wpis.

Napisanie tamtego wpisu zajęło mi kilka dni. Byłem tak wstrząśnięty swoimi doświadczeniami, że mogłem po prostu siedzieć i zastanawiać się, co właściwie się tam stało. W tej chwili jestem na długotrwałym zwolnieniu lekarskim z pracy. Próbowałem wrócić do roboty parę dni po tamtym wydarzeniu, ale szef odesłał mnie do domu. Nie potrafiłem się skoncentrować i wyglądałem okropnie. Byłem nawet u lekarza, ale nie mogłem przecież opowiedzieć mu o tym co się stało, więc po prostu powiedziałem, że żyję w dużym stresie. Zalecił odpoczynek i wypisał mi receptę. Mmmmm! Dobre leki!

Kiedy opuściliśmy jaskinię, byłem oszołomiony. Nie mogłem jasno myśleć i z trudem pojmowałem co się wokół mnie dzieje. Nie jadłem ani nie spałem wiele. Cieszyłem się, że mózg działał na tyle, abym mógł spisać swoje doświadczenia, dopóki były świeże. Po przeczytaniu tego co napisałem, czuję, że trafnie zobrazowałem, to co wydarzyło się tamtego dnia. Nie zmieniłbym nic. Nawet jeśli napisanie tego zajęło mi trzy dni, to sprawiło, że poczułem się dużo lepiej. Szkoda, że długo to nie potrwało. W istocie, właśnie wtedy rzeczy znacznie się pogorszyły.

Po ostatnim wypadzie straciłem kontakt z B i nie widziałem go aż do wczoraj. Nie próbowałem się z nim skontaktować ani on ze mną. Tak samo żaden z nas nie dzwonił do Joe. Po powrocie z jaskini, B podrzucił mnie do domu, a ja spędziłem następne dni samotnie. Próbowałem coś jeść, ale nie miałem apetytu. Byłem niespokojny, ale nie potrafiłem znaleźć nic, co odwróciłoby uwagę mojego umysłu od niedawnych wspomnień. Wtedy właśnie postanowiłem je spisać. Jak już mówiłem, pozwoliło mi to myśleć nieco jaśniej, a ja sam byłem trochę spokojniejszy. Ale nie potrwało to długo. Poszedłem do pracy następnego dnia, ale odesłali mnie do domu. Dzień później miałem przytłaczające uczucie trwogi zalewające moje ciało. Byłem w depresji i nie miałem do kogo się zwrócić po poceiszenie. Dostawałem wiele różnych telefonów od ludzi, ale nie odbierałem żadnego z nich. Nawet zmieniłem wiadomość z poczty głosowej, aby powiadamiała ich, że wszysto u mnie OK. Siedziałem tak w tym żałosnym stanie, jedząc i śpiąc, kiedy tylko mi się udawało, aż do tygodnia po powrocie. Wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy.

Początkowo słyszałem w domu dźwięki, które nie miały wyjaśnienia. Kroki. Szuranie. Skrzypienie drzwi. Wiecie, typowe dla horrorów. Tyle, że nie były wyraźne. Tak jakbym nie był pewien czy słyszałem, to co słyszałem. Mogłem jeść lub brać prysznic i nagle się zaciąć, myśląc, że coś usłyszałem. Ale dźwięk się nie powtarzał. W istocie, gdyby nie to, że często się powtarzały, to nie mógłbym być pewny, że te hałasy w ogóle istniały. W każdym razie, bałem się. Zupełnie tak, jakbym został złapany w pajęczą sieć. Uczucia niepokoju, złych przeczuć i napięcia zalały moje życie. Potem pojawiły się halucynacje.

Zacząłem widzieć rzeczy w podobny sposób, w jaki słyszałem dźwięki. Widok jakiegoś ruchu kątem oka, a kiedy się odwracałem – nic. Wtedy spałem z zapalonymi światłami w sypialni, ale teraz zapalałem już wszystkie w całym domu. Kiedy zacząłem widzieć rzeczy regularnie, kupiłem pistolet. Zamówiłem go z ogłoszenia w gazecie, więc nie musiałem czekać na pozwolenie. Poszedłem do lekarza, ale nie wspominałem o szczegółach z mojego życia. Po prostu powiedziałem mu, że nie mogę się zrelaksować i wyszedłem z receptą w dłoni. Na szczęście, w tamtej chwili moje rany i inne obrażenia były już w znacznej części wygojone. Plecy wciąż trochę bolały, ale recepta poradziła sobie i z tym. Gdy brałem leki, czułem się świetnie, ale nie chciałem przez resztę życia chodzić naćpany, więc zażywałem je tylko pod koniec ciężkiego dnia. Niestety, co raz częściej miałem widziadła i wzrosła potrzeba brania lekarstw.

O ile przebłyski kątem oka pozostały, to teraz zacząłem widzieć kształty i cienie. Znajdowały się poza oknami, najczęściej w środku nocy. Wciąż nie mogłem wymyślić dobrego wyjaśnienia, więc ciężko było mi to pojąć. Wkrótce zacząłem zasuwać wszystkie zasłony i żaluzje, aby pozbyć się prawdopodobieństwa zobaczenia czegokolwiek. Robienie tego trochę pomagało, ale moje życie cały czas pozostawało w bałaganie. Moja codzienna rutyna była mechaniczna i pusta. Spałem tak długo ile się dało, zazwyczaj ze zmęczenia. Następnie byłem się i próbowałem coś zjeść. Straciłem dużo na wadzę, więc starałem się w siebie wciskać tyle, ile mogłem. Potem trochę ćwiczyłem i brałem drzemkę. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dom opuściłem tylko parę razy. Sklep, lekarz, kupno broni. Nie oglądałem telewizji, bo nie potrafiłem się skupić. Dużo siedziałem na internecie, szukając informacji o jaskiniach i mitach. Jedyną historią, jaką znalazłem, była legenda wsród grotołazów o Hodagu. Jest to w założeniu stworzenie, które błąka się po jaskiniach.

Dwa tygodnie po powrocie z jaskini i tydzień odkąd zacząłem słyszeć rzeczy, pojawiły się koszmary. Nadzwyczajnie wyraźne. Brak określonego tematu lub powracających wydarzeń. Po prostu przerażające. Czasami byłem w domu i ktoś próbował mnie dorwać. Z tym, że nie mogłem uciekać, bo nie miałem nóg. Innym razem znajdowałem się w dużej kadzi a ktoś wylewał na mnie ciecz przypominającą syrop. Budziłem się w panice. Pozostawałem przytomny, dopóki zmęczenie nie zmusiło mnie do powrotu do krainy snów. Brutalna rutyna. Trwało to przez kilka dni, aż szóstego dnia osiągnęło punkt kulminacyjny (wczoraj). Sny wydawały się tak prawdziwe, że ciężko było mi stwierdzić czy śpię czy nie. Byłem wykończony, wypłukany z energii. Szedłem z salonu do sypialni wczesnym wieczorem, kiedy spojrzałem w dół na korytarz i dostrzegłem czarny kształt na jego końcu. Pomyślałem, że to złodziej i powoli zacząłem się cofać. Nie ruszał się. Wtedy zadzwonił telefon! Wytącił mnie z równowagi i potknąłem sięo krzesło. Jak się podniosłem, wychyliłem się, aby spojrzeć na korytarz i niczego tam nie było! Zabrałem kluczyki i opuściłem dom. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do punktu widokowego nad miastem, aby zobaczyć jego światła. Nie wiedziałem czemu tam jadę, ale wiedziałem, że MUSZĘ. Im byłem bliżej, tym większą miałem tego pewność. Kiedy tam dotarłem, zobaczyłem coś, co najpierw mnie zaskoczyło a po chwili sprawiło, że się rozluźniłem. Joe tu był! Stał obok samochodu i wpatrywał się w światła. Spojrzeliśmy na siebie. Ze zmęczenia na jego twarzy wyczytałem, że przeszedł przez tak samo beznadziejne chwile jak ja. Nasza konwersacja była niewiarygodnie krótka. „Wróciłeś?”, zaczął pomimo tego, że znał odpowiedź. „Tak.” „Musimy wrócić.” „Jutro będzie dobrze?”, zapytałem. „Tak, w południe.” Wsiedliśmy do swoich samochodów. Nie chciałem nawet rozmawiać z nim o jego doświadczeniach. Oczywiście on też nie chciał znać moich. Pojechałem do B.

Kiedy otworzył drzwi, wydawało mi się, że radzi sobie całkiem nieźle, jest nawet szczęśliwy. Jedno spojrzenie na mnie i jego twarz zmieniła wyraz. Ta rozmowa też była bardzo zwięzła. „Spotkałem Joe i wracamy jutro w południe.” B patrzył śmiertelnie poważnie. Kiwnął głową. Zapytałem, czy mogę spędzić u niego noc. Ochoczo zaprosił mnie do środka. Dopiero później zauważyłem, że wszystkie światła w domu były zapalone. Zaprowadził mnie do wolnego pokoju. „Czuj się jak u siebie.” „Dzięki.” Umyłem się w łazience, wziąłem leki i poszedłem spać. Pierwszy porządny sen od dawna. Obudziłem się wczesnym rankiem i udałem się do domu, aby przygotować się do wyjazdu. Pomyślałem, że wyślę tę wiadomość, aby nikt nie zastanawiał się co się ze mną dzieje. Podejrzewam, że do czasu aż większość z was to przeczyta, ja już będę w domu mając świętną historię do opowiedzenia. Obiecuję, że wkrótce dowiecie się ode mnie więcej. Teraz jest 10 rano, sobota 19-ego maja. Za dwie godziny wyruszamy.

Przygotowanie się do tego wypadu będzie inne niż dotąd. Po raz pierwszy w życiu zabiorę ze sobą pistolet do jaskini. Wezmę też nóż, zestaw pierwszej pomocy, dużo jedzenia i wody oraz aparat. Poza tym, kilka zapasowych źródeł światła, kartkę papieru i ołówek oraz wszystkie liny do wspinaczki, ponieważ B stracił swoją w jaskini. Do Krypty Floyda zabiorę sznur dużej długości. (To pierwszy raz od trzech tygodni, odkąd widzę nawiązanie do Krypty Floyda. Ciarki przechodzą mnie przez plecy, kiedy o tym piszę.)

Jest tak wiele rzeczy, które chciałbym osiągnąć tego dnia. Tyle odpowiedzi, które mam nadzieję znaleźć. Zastanawianie się nad wszystkimi zdarzeniami do dnia dzisiejszego powoduje, że kręci mi się w głowie. Czy to wszystko jest po prostu złym snem? Niestety, jestem przytomny i wciąż, w ciągu kilku następnych godzin mogę spotkać się z prawdziwym koszmarem. Myśl posiadania innej osoby u swojego boku wcale nie łagodzi strachu, który czuję. Trzęsę się rozmyślając nad dziecinnymi pytaniami, które trzeba będzie rozważyć: Kto jako pierwszy wejdzie do Krypty? Kto będzie iść z przodu? Kto postanowi kiedy mamy wracać? Ale najważniejszym pytaniem jest: Co z kamerą, którą zostawiłem ostatnim razem? Powinna być w stanie nagrywać w kompletnej ciemności. Zostawiłem ją włączoną, więc co możemy znaleźć na taśmie? Teraz przychodzą mroczniejsze pytania – Co jeśli kamera zniknęła? Co jeśli została zniszczona?

Chociaż ciężko jest znaleźć nazwę dla mojej motywacji, wydaje mi się, że „zakończenie” pasuje idealnie. Muszę dowiedzieć się kilku rzeczy o tej jaskini. Wierzcie w to lub nie, ale najważniejsze jest znalezienie jej końca. Biorąc pod uwagę wszystkie ostatnie wydarzenia, których doświadczyłem, może się to wydawać banalne, ale to jest to, czego pragnę. Po drodze postaram się znaleźć odpowiedzi na pozostałe pytania, nurtujące mnie od dawna. Jeśli jednak znajdę koniec głównego tunelu i koniec tunelu ukrytego za kamieniem, będę zadowolony i nigdy nie wrócę więcej do tej jaskini. Nigdy!

Może się wydawać, że przeciskanie się przez wąską szczelinę bez uprzedniego zastanowienia jest rzeczą nienaturalną. Tak jak wspinanie się po klifie dla rozrywki. Lub skakanie z samolotu prosto na ziemię. Robimy te rzeczy, aby zaspokoić naszą potrzebę przygody. Podświadoma chęć zdobycia naszego własnego Everestu. Jak B zwykł mówić, „Wędrowanie po jaskiniach jest ostatnią okazją odkrywania nowych rzeczy dla osoby o skromnych środkach.” To prawda. Krótka przejażdzka z jakiegokolwiek miejsca z kraju i jesteśmy w jaskini, czekającej aż ktoś ją zwiedzi. Nawet do jaskini powszechnie znanej przez ludzi można podejść jak do przygody, czegoś nowego, czegoś do przezwyciężenia. Bo tam jest.

Wielu z was nie zgadza się z moimi decyzjami co do tej jaskini. Wiem o tym z wiadomości, które otrzymywałem. Obawiam się, iż nie mam wyboru. Jeśli kiedykolwiek mam jeszcze zaznać kojącego snu, muszę wrócić. Jeśli kiedykolwiek będę chciał przejść przez korytarz własnego domu w spokoju, muszę wrócić. Jeśli kiedykolwiek będę chciał zwiedzać kolejne jaskinie, muszę teraz wrócić. Nie wydaje mi się, abym miał jakiś wybór. MUSZĘ wrócić.

Do rodziny i przyjaciół, którzy to czytając – żyjcie w pokoju. Zdobędę tę jaskinię. Potem wrócę i natychmiast zaktualizuję tę stronę. Załączę wszystkie zdjęcia jakie dzisiaj zrobimy, a jeśli zajedziecie do mojego domu, pokażę wam także filmy. Spodziewam się wrócić w nocy, najpóźniej jutro.

Do zobaczenia wkrótce z masą odpowiedzi!

Ted

THE END

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

No jednak szkoda, że autor zabił Teda zanim wyjaśnił co jest w jaskini, bo spodobał mi soę film i jak się dowiedziałem o tej historii odrazu chciałem ją przeczytać :) a tak opowiadanie było naprawdę fajne, napięcie rosło, rosło, a tu nagle... koniec. Przynajmniej w filmie spróbowali dokończyć, chociaż te ziemne stworki wydają mi się poprostu brakiem pomysłu na to co mogło by być za okrągłym głazem.
Odpowiedz
http://alltube.tv/film/zywa-ciemnosc-histora-teda-grotolaza-living-dark-the-story-of-ted-the-caver-2013/30306
Odpowiedz
Jedyne co zostawił przed portalem to dziennik, którego nikt nie odszukał.
Odpowiedz
Swietna pasta i znakomite zakończenie. Dobrze się to czytało. Dzięki i pozdro dla autora.
Odpowiedz
Polubiłam nawet postać Teda, teraz mi strasznie przykro, ze coś mu się stało :(
Odpowiedz
Po prostu nie wrócił :) jak dla mnie takie zakończenie lepsze od opisywania tego wszystkiego co mogli znaleźć pod ziemią... polecam książkę "tunele". Podobny klimat tylko bardziej rozwinięty :)
Odpowiedz
Genialne, końcówka wyjaśniona nie do końca. Chciałabym wiedzieć co się stało po tym :) Cała historia długa ale zacna. Szacun.
Odpowiedz
dupa liczyłem na więcej w ostatniej części ; (
Odpowiedz
Autor mógłby się trochę bardziej wysilić z rozwinięciem zakończenia.
Odpowiedz
Chcę 6 część ;-;
Odpowiedz
Raczej nie będzie, bo to koniec i ja nie bo koniec był chujow* !!
Odpowiedz
Weronika Ignacy Nie ważne, że nie będzie, nadal pragnę kolejnej części.
Odpowiedz
Weronika Ignacy koniec był świetny, być może go nie zrozumiałaś ;-)
Odpowiedz
Powinien byc jeszcze cnd 6 czesc a nie
Odpowiedz
Nie będzie, miał zaktualizować stronę jak wróci, a nigdy nie wrócił = to coś co wciągało linę ich zabiło
Odpowiedz
Zajebiaszte ! Tylko koniec bardzo gówniany. Zmarnowałam ponad 1,5 h na przeczytanie tago. Koniec mógłby pokazać co to wciągało tą line.
Odpowiedz
Prawdopodobnie jakby to zobaczył to nie mógłby tego opisać, przecież wiadomo że jak coś tam żyło (na początku podejrzewałam jakieś zaginione rasy ludzi, tacy wiecie, neandertalczycy) to po zobaczeniu tego, nie opisałby, bo by zginął i został zjedzony
Odpowiedz
Co jak co, ale zakończenie gówniane. Rozumiem, że się nie wrócili z tej jaskini, ale dużo ciekawiej byłoby, gdyby autor wyjaśnił co tam później zastali bohaterowie tej bajeczki. Czuję ogromny niedosyt i rozczarowanie, bo zmarnowałem około godziny na przeczytanie wszystkiego :C
Odpowiedz
Spotkali portal do innego świata, przez który dostało się tamto stworzenie. Portal został jednak zamknięty na kolejne 3 tysiące lat.
Odpowiedz
Czyli nie wrócili już stamtąd. :)
Odpowiedz
kuźwa, a co z resztą ;/? Co z zejściem i informacjami o tym?! jprd, ale lipe odwalili ;'/
Odpowiedz
no więc.. tak ;___;
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje