Historia

Rysunek

yume 16 11 lat temu 15 361 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Uwielbiam rysować. Wiele osób twierdzi, że w moich rysunkach coś jest. Jedni twierdzą, że moje rysunki zyskują niesamowity wyraz poprzez cieniowanie, a niektórzy, że jest to wynikiem tego, że nikt inny w klasie nie poświęca na to tyle wytrwałości co Ja.

Jest to w istocie fakt, nikt inny z mojej klasy nie poświęca tyle czasu na cieniowanie, a co dopiero na mierne szkice. Pomimo tego, że razem tworzymy "klasę artystyczną", wszyscy znajdują się w tej klasie, myśląc, że materiał do nauki, nie będzie tak wyczerpujący jak na przykład w klasie biologicznej itp. Jednakże jest to w zupełności nieprawdą. Lubię się uczyć, więc nie robi mi to żadnej różnicy, czy mamy dużo roboty, bądź też wręcz przeciwnie.

Zasadniczo projekt tej klasy skupia się także na zajęciach teatralnych, muzycznych i plastycznych.

Czyli to, co lubię w sztuce najbardziej.

Kocham recytację, pisanie i szkicowanie, więc powinnam czuć się spełniona...

Nie jestem.

Jak już zdążyłam wspomnieć na początku: moje rysunki spotykają się z uznaniem, ale tylko ludzi, którzy nie znają się na rzeczy. Ja sama nie czuje nigdy satysfakcji z moich wątpliwych "dzieł", w następstwie czuję się... smutna. Jestem przekonana, że znajdzie się multum osób w moim wieku, które będą to robić lepiej.

W takich sytuacjach, zazwyczaj stronię od chwytania ołówka w dłoń i bazgrolenia, ale tym razem zrobiłam wyjątek.

Ostatnio spostrzegłam u siebie inne zachowanie i stosunek wobec mojego "rękodzieła". Otóż coraz więcej czasu poświęcam się rysowaniu, nawet takich banalnych rzeczy jak torebki, czy komiksowe koty. Oczywiście: cienie są umiejscowione realistycznie, ze szczególnym uwzględnieniem zagnieceń na materiałach, tkaninach...

Wzięłam się za surrealizm i psychodelię.

Jako fanka strasznych historii, psychozy i niedoszła pani psycholog, postanowiłam narysować coś, choć w nieznacznym stopniu... obrzydliwego i poniekąd smutnego. Jak się okazało, natchnienie mogłam czerpać zewsząd, nawet z ławki. Dlaczego z ławki? Mam mały problem ze wzrokiem, może dlatego, że często siedzę przed komputerem, przeglądając strony z rysunkami, digitalami itp.

Na ławce, były nakreślone trzy kreski. Jak mniemam, miały tworzyć uśmiechnięta buźkę typu: ":)", albo liczbę "pi", tyko że były to znaki narysowane "do góry nogami". Nie jest to jednak istotne.

Doszłam do wniosku, że mogłabym ten bazgroł opatentować w jakimś swoim, nowym rysunku.

Jako że niemiłosiernie bolała mnie głowa, od niechcenia, po powrocie do domu (muszę wspomnieć, że jestem wielkim leniem), nie biorąc się za lekcje, chwyciłam (o dziwo!) perforowany ołówek i rysowałam. Nie chciałam czekać, aż natchnienie mnie opuści i zapomnę układ kresek na ławce.

Tak jak myślałam, wyszło mi szkaradne, połączanie człowieka z... żabą.

Ustał były grube, oczy zamknięte, spuchnięte, z których leciały łzy, włosy, jak jakiejś nieudanej postaci z mangi. Narysowałam na jej głowie, w światłocieniu bliznę, prostą: składającą się z czterech kresek. Jednej poziomej, i trzech nałożonych na nią pionowych, lekko przechylonych w prawą stronę. Miała grube ręce i nogi, a właściwie nogę, bo wyglądała, jakby wchodziła na stół, będąc już jedną nogą na nim.

Postać, mimo że narysowana w samym centrum kartki, lekko surrealistyczna, wydawała się być całą zawartością kartki.

Nie ukrywam, czułam się emocjonalnie z nią związana, ponieważ rysując tą szkaradę wylałam na papier całe zmęczenie i udręki piątku, 30 listopada. Także ból tego cholernego łba.

Nawet tej postaci było mi trochę szkoda, ponieważ wyglądała na cierpiącą, przeze mnie i moją wolę... Przez mój ołówek.

Miałam dylemat. Chciałam ten rysunek mieć na widoku, ale nie byłam w stanie. Czułam, że klimat tego małego "rysuneczku", mi się udzieli, chociażby zaraz po przebudzeniu, jeśli powieszę go nad łóżkiem, lub położę na nocnym stoliczku.

Poszłam spać z myślą o tym, jakie tło mogłabym zrobić, gdyby mi się chciało urozmaicić tez bazgroły.

Rano wstałam szybko, ponieważ o 11:00 miałam korepetycje z fizyki, a należało wszystko sprzątnąć, by nie najeść się ewentualnego wstydu, przed nową panią korepetytor.

Po wszystkich przygotowaniach, sięgnęłam ręką do szuflady pod biurkiem, by napawać się widokiem światłocienia tej "istoty".

Nie było, nie było tam tej pieprzonej kartki.

Oczywiście, mama mi pomagała w porządkach i mogła wyrzucić lub gdzieś indziej położyć tą kartkę, ale to mało prawdopodobne, to samo mi powiedziała.

Szukałam jej, wszędzie. Koniec końców zajrzałam ponownie do szuflady, nie mogąc nigdzie indziej znaleźć tego "arcydzieła". W niej zaś znajdowały się moje wszystkie rysunki, które były doszczętnie zniszczone i pomazane markerem. Nie mam rodzeństwa, choć zawsze chciałam, więc takie wybryki nie mogły znaleźć swojego wytłumaczenia u żadnej z osób trzeciej... no właśnie... "osób".

Ostatnim rysunkiem, znajdującym sie w tej skrytce, był właśnie ten, którego poszukiwania zajęły mi cały sobotni poranek.

"Cholera!" Krzyknęłam, zacinając się o rogiem kartki. Pojawiło się na niej kilka kropelek krwi.

Wtedy, zauważyłam coś dziwnego. Ułożenie kresek, składających się na bliznę... zmieniło się. Teraz to była strzałka. Odwróciłam kartkę, a w rogu, którym się zacięłam pisało:

"Mam pomysł na kolor tła... Dobrze? :D".

I wtedy, zacięłam się po raz kolejny.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Demon który używa emotikonek. Nieźle.
Odpowiedz
zakończenie fajne, motyw też, jednak czuje pewien niedosyt. więc 7/10
Odpowiedz
Pomysł super, zakończenie również :) Przydałoby się jednak trochę więcej lekkości stylu i poprawności językowej.
Odpowiedz
Fikcja- nikt nie lubi się uczyć
Odpowiedz
drewno
Odpowiedz
WTF? Nijakie i nudne.... Co to jest?
Odpowiedz
Okej... tez uwielbiam rysowac, tez kocham straszne historie ale nie nawidze sie uczyc xd
Odpowiedz
wciągające. 8/10
Odpowiedz
Nawet, nawet xD
Odpowiedz
Ciekawe, nie straszne ale wciąga, 8/10 ;)
Odpowiedz
ZA-JE-BIS-TE
Odpowiedz
spoko
Odpowiedz
Pomysłowa;)
Odpowiedz
dobra historia, nie masakryczna ale jedna z tych psychicznyhc, dobre
Odpowiedz
dokładnie .. brrr xdd
Odpowiedz
Wow, sama jestem w plastyku, haha masakra xD
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje