Historia

NAWIGACJA

mordumx 14 9 lat temu 9 377 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Nawigacje samochodowe, to dziwne urządzenia. Odpowiednio użytkowane, zazwyczaj dobrze wskazują wyznaczone trasy. Ale, bywa i tak, że mogą nas wywieść w pole, do lasu, rzeki albo jeszcze dalej...

Henryk czuł się jak ktoś wyjątkowy, kiedy za ciężko zarobione pieniądze udało mu się kupić nawigację do samochodu. Nie podróżował jakoś szczególnie dużo, ale wejść w posiadanie takiego urządzenia, to już było „coś”. Nienawidził, podczas podróży rozkładać się z wielkimi szeleszczącymi mapami i lupą w ręce. Nawigacja była idealnym rozwiązaniem. Urządzeniem niedużej wielkości i średniej klasy. Właściwie, zupełnie nie wyróżniającym z całej masy dostępnych gadżetów. Sprawowała się bez zarzutu. W czasie kilkumiesięcznej eksploatacji nigdy nie wywiodła go w przysłowiowe „pole”. Jednak pewnego dnia wydarzyło się coś, co przykuło jego uwagę. Podczas wpisywania nazwy miasta: Piekary Śląskie, na wyświetlaczu pojawiła się proponowana lista miast zaczynających się od litery „P”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale wśród wszystkich propozycji, jedna wyróżniała się szczególnie:

- P I E K Ł O -

Kolor tej czcionki był inne niż pozostałe. Jaskrawo czerwony napis intensywnie pulsował na ekranie. Wiedziony zwykłą ciekawością, wybrał gorejącą propozycję. Jakież było jego zdumienie, kiedy na ekranie pojawiła się odległość do wybranego punktu. Urządzenie pokazywało: 127 metrów. Henryk zmarszczył brwi, uśmiechnął się pod nosem i zrobił dwa kroki do przodu. Cyferka zmniejszyła się o jeden metr i teraz ekran wyświetlał 126 metrów. Co jest... szepnął sam do siebie. Henryk znajdował się akurat u siebie w garażu. Wyszedł z niego trzymając przed oczami urządzenie, które z każdym kolejnym krokiem zmniejszało wyświetlaną liczbę. Nawigacja pokazywała, że po kilkunastu metrach należy skręcić w lewo, a następnie iść prosto. 64, 63, 62, 61... Uśmiechnięty, zadowolony maszerował wzdłuż chodnika. Kiedy na ekranie pojawiła liczba 10, zatrzymał się i spojrzał przed siebie. Meta znajdowała się w zasięgu jego wzroku i mieściła się mniej więcej, na środku, znajdującej się przed nim jezdni. Mężczyzna podrapał się po głowie. Zastanawiał się jakież to PIEKŁO może się znajdować na środku ulicy. Może, to urządzenie zwariowało albo on coś źle odczytuje. Tak czy inaczej, podniósł nawigację do góry, aby przypadkiem nie zrobić kroku za daleko i ruszył do wyznaczonego punktu. Zaintrygowany, nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki. Kierowca z całej siły wcisnął hamulec, ale było już za późno. Przednią szybę zachlapała fontanna krwi. Samochód zatrzymał się z piskiem opon. Przerażony mężczyzna wysiadł z pojazdu i zauważył pod kołami zmasakrowanego człowieka. Nerwowo rozejrzał się wokoło, ale nie zauważył nikogo w pobliżu. Dobrze wiedział, że wczoraj wypił o kilka piw za dużo i całą winę za potrącenie tego cholernego niedorajdy zwalą na niego. Chwycił ofiarę za ubranie i przeciągnął w pobliskie zarośla. Były tak gęste, że nikt nie powinien go tutaj znaleźć. Wracając do samochodu zauważył na jezdni jakieś małe urządzenie. Bez zastanowienia schował je do kieszeni i jak najszybciej opuścił to miejsce.

Henryk konał w gęstych zaroślach. Połamane kości klatki piersiowej przebiły się przez skórę i wyrastały poprzez zakrwawione ubranie. Zmiażdżona ręka drżała pod wpływem niewyobrażalnego bólu, a wgnieciona żuchwa coraz bardziej uniemożliwiała oddychanie. Słyszał, przechodzących nieopodal ludzi, przejeżdżające samochody, ale nie było najmniejszych szans, aby ktokolwiek go tutaj zauważył. Po kilkunastu godzinach jego zmasakrowane ciało zwąchały małe owady leśne. Henryk czuł, jak armia bezlitosnych mrówek wciska mu się do nosa, uszu i szeroko otwartych oczu. Nie był w stanie drgnąć nawet o milimetr. Owady konsumowały żywy posiłek dostarczając Henrykowi kilkudniowej gehenny, okrutnego cierpienia. Jego ostatnią myślą było, że nawigacja miała rację, a ciekawość, to pierwszy stopień do piekła. Piekła na ziemi.

Kierowca, który potrącił Henryka chciał, jak najszybciej wymazać z pamięci przykre wydarzenie. Zamknął się w swoim mieszkaniu ze skrzynką wódki i na kilka dni zapomniał o bożym świecie. Kiedy wreszcie wytrzeźwiał przypomniał sobie o znalezionym urządzeniu. Sięgnął do spodni i wyciągnął nawigację. Ciekawe czy działa, pomyślał. Wklepał nazwę pierwszej miejscowości, która mu przyszła na myśl i zauważył, że wśród proponowanych, jeden napis szczególnie się wyróżnia. Zgadnijcie który?

MordumX

https://www.facebook.com/trupijadmordumx

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Przewidywalne, ale fajne.
Odpowiedz
Mi się nie podoba
Odpowiedz
Większość nawigacji samochodowych może "gadać" do użytkownika. Co za problem pójść za jej głosem i równocześnie obserwować, co się dzieje wokół? :D
Odpowiedz
Zdaje mi się że ta nawigacja zabije DUUUUUUUUŻŻŻOOOO ludzi :p
Odpowiedz
:D
Odpowiedz
Ja tam myślałam, że znajdzie jakąś studzienkę kanalizacyjną :-)
Odpowiedz
Przewidywalne ale ciekawe :)
Odpowiedz
Wiadomo ciekawosc to pierwszy stopien do piekla. W ogole nie bylo strasze ale ciekawe a tak pozatym niestety ja jestem bardzo ciekawa!
Odpowiedz
No fajne 7/10
Odpowiedz
całkiem dobre
Odpowiedz
Zajebiste, jedne z najlepszych opowiadań od was :)
Odpowiedz
Bardzo fajne. Jak wyszedł na ulicę to wiedziałam że coś go potrąci. Ale i tak dobre
Odpowiedz
Lekko przewidywalne ;) ale dobre
Odpowiedz
Zajebiste opowiadanie stary :D
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje