Historia

The Suffer Man

banan07002 9 9 lat temu 9 405 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Czy znasz historię Suffer Mana?

Gdybyś zadał to pytanie komukolwiek, spojrzałby na ciebie jak na wariata i odrzekł przecząco. To prawda, niewiele ludzi słyszało o Suffer Manie, a ci, którzy jednak słyszeli, nie mogą się ową wiedzą z nikim podzielić. Tak więc chcesz się o nim czegoś dowiedzieć? Cóż, nie będę cię powstrzymywał. Robisz to na własną odpowiedzialność, a ja będę miał czyste sumienie. Jesteś dla mnie ważny. Już wkrótce zrozumiesz dlaczego.

Zacznijmy od tego, że drogą nr 47 w stanie Arizona nie jeżdżą żadne samochody. Asfalt tam jest pokarbowany i dziurawy jak sito. Nad całą szosą rozciąga się baldachim z koron drzew rosnących wzdłuż drogi, co sprawia, że nawet w dzień jest tam niepokojąco ciemno. A i w nocy nie jest lepiej, bo nie ma tam ani jednej latarni. Tylko wszechobecny mrok uniemożliwiający ci zobaczenie czegokolwiek. No i ta mgła. W jej przypadku określenie ,,gęsta jak mleko” pasuje wręcz idealnie. Nawet reflektory przeciwmgielne nie były w stanie przedrzeć się przez nią. Nie pytaj mnie, jak się tam dostać, bo nie wiem. Ja po prostu chciałem tam pojechać, a ta szosa po prostu… no, tego, cholera, jak by ci to powiedzieć… ukazała mi się, gdy jechałem kiedyś do pracy. To dziwne, bo byłem więcej niż pewien, że tej drogi tam nie powinno być. Sprawdziłem w Google Maps, ale i one zaprzeczyły, jakoby droga o numerze 47 stanowiła odnogę mojej rodzimej autostrady o numerze 346. Ale mniejsza o to. Po prostu tam skręciłem. Wiedziałem z pewnego forum (Już nie istnieje, nie masz co szukać), że ów Suffer Man czeka na samym końcu drogi.

Tak więc jechałem przed siebie, podskakując na wybojach i obawiając się o mój nowy wóz, aż wreszcie zapadła noc. I tutaj znowu niespodzianka, bo kiedy wyjeżdżałem, było zaledwie południe. Wtedy też pojawiła się ta mgła i musiałem niechętnie zatrzymać samochód, bo dalsza jazda graniczyła z cudem. Wziąłem latarkę i po omacku brnąłem przed siebie. Jak sobie teraz o tym pomyśle, to mogła być próba zniechęcenia mnie do dalszych poszukiwań. I niech mnie szlag jasny trafi, że wtedy tego nie zrobiłem.

Szedłem coraz dalej i dalej, za jedyny punkt odniesienia wśród tej mgły mając ledwie widoczny asfalt, który szybko przerodził się w żwir trzeszczący mi pod stopami. Kiedy chciałem się już wycofać i zrezygnować, okazało się to niemożliwe. Za moimi plecami wyrósł znak ostrzegający przed końcem drogi. Co było za nim? Coś w rodzaju kanionu Kolorado – a przynajmniej równie wielkiego i głębokiego. Zrozumiałem, że zaszedłem już za daleko i nie mogę się wycofać. Chcąc nie chcąc, parłem na przód, aż mgła zaczęła powoli opadać, a ścieżka zwężała. Pojawił się pierwszy (i jedyny zresztą) zakręt na prostej jak od linijki drogi. Za nim stał ON.

Przeraźliwie chudy, z twarzą wykrzywioną w tak bolesnym grymasie, jakiego w życiu jeszcze nie widziałem. Z pustych, pozbawionych źrenic oczu ciekły obficie łzy. Nogi i ręce skute miał łańcuchami o grubych ogniwach, zardzewiałych i zakrwawionych.

- Pomóż mi!!! – Jęknął, wyciągając do mnie poznaczone bliznami dłonie.

Cofnąłem się przerażony. Nie tego oczekiwałem.

- Nie odchodź! Błagam cię, nie zostawiaj mnie! Za długo, o Boże, za długo już! Czas na zmianę! Zmianę! Zmianę! ZMIANĘ!!!

Odwróciłem się i puściłem pędem w drogę powrotną. O dziwo przepaść zniknęła, mgła również.

- Przekonam cię!!! – Ryknął boleśnie Suffer Man za mną – Znajdę cię i przekonam! Czas na zmianę! Czas na…

Ale nie usłyszałem reszty. Dobiegłem do samochodu, otworzyłem drzwi, wsiadłem i odjechałem z piskiem opon.

Do domu dotarłem kilka minut po południu… tego samego dnia, w którym wyjechałem! Jednak im bliżej byłem swojego domu, tym gęstsza robiła się mgła. Pełen najgorszych przeczuć wszedłem do domu, nie zauważając, że drzwi były otwarte.

Moja żona siedziała odwrócona plecami do mnie w salonie, jak wtedy, kiedy wyszedłem. Usłyszałem, że płacze.

- Skarbie – Zacząłem, podchodząc do niej – Co się stało?

- Za długo już to trwa – Rzekła, szlochając. Ręka spoczywająca na oparciu fotela zadrgała.

- Co za długo? Co…

Nie dokończyłem. Odwróciła się do mnie, spoglądając na mnie pozbawionymi źrenic oczami Suffer Mana.

- Czas na zmianę! – Krzyknęła ze złością – Za długo już to trwa!

Krzyknąłem, wpadając na stolik. Chwyciłem stojący na nim wazon i rzuciłem w to coś, co jeszcze dziś rano było moją żoną. Wazon trafił ją prosto w twarz, lecz ona nawet nie drgnęła. Zamiast tego rozwrzeszczała się jeszcze głośniej.

- Nie możesz mi tego zrobić! Za długo już! Musisz mnie zmienić!!! Musisz, rozumiesz?! Przekonam cię!

Uciekłem z domu. Wsiadłem ponownie do samochodu i odpaliłem silnik.

- Nie możesz od tego uciec!

Podskoczyłem tak wysoko, że głową wyrżnąłem w sufit pojazdu. Na tylnym siedzeniu skulony klęczał Suffer Man w swojej prawdziwej formie. Łańcuchy grzechotały nieprzyjemnie.

- Czego chcesz, do kurwy nędzy?! – Ryknąłem, wyskakując z pojazdu – No czego!?

- ZMIANY – Wysyczał Suffer, Man zbliżając się – Musisz mnie zmienić!

- Dobra, dobra, DOBRA! – Wrzasnąłem z całej siły, nie zastanawiając się nawet nad tym co mówię.

Suffer Man otarł łzy, spojrzał na mnie i po raz pierwszy się uśmiechnął.

- Przykro mi – Rzekł, i w tej samej chwili opadły mu łańcuchy. Oczy nabrały koloru, a spod łachmanów, jakie nosił, wychynęło umięśnione ciało dwudziestokilkulatka.

W tym momencie poczułem, że olbrzymi ciężar zgniata mi nadgarstki i kostki. Ze zgrozą ujrzałem, jak całe ciało pokrywa mi się ranami, ból był tak okropny, że przez chwilę myślałem, że umarłem. Ale to by było zbyt piękne.

Mężczyzna podszedł do mnie i pozbierał moje ciuchy, po czym ubrał się w nie, nie przestając uśmiechać.

- Życzę ci powodzenia, Suffer Manie – Rzekł do mnie – Może kiedyś ktoś cię zmieni.

Jeśli więc dotarłeś aż do tego momentu opowieści, już wiesz, czym jest Suffer Man. Nie pamiętam, ile już tak cierpię, skuty łańcuchami i pogrążony w bólu. Więc mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, jeśli cię zapytam…

- ZMIENISZ MNIE?

Zapraszam do polubienia fanpage'a

https://www.facebook.com/banan07002

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Nie lubie tego oklepanego wątku pustych oczodolow, czy braku zrenic, poza tym +
Odpowiedz
Masz tam komputer i wifi? Super...
Odpowiedz
Nie
Odpowiedz
ciekawe jak on pisze na klawiaturze skoro jest ponoć skuty łańcuchami
Odpowiedz
Ludzie... To są tylko historie...
Odpowiedz
Ciekawa :) Do tej historii idealnie nadawałby się jakiś krótkometrażowy film
Odpowiedz
Wyślijmy to w liście putinowi, on załatwi Suffer Mana :P
Odpowiedz
Świetny pomysł! I to nie jest sarkazm :)
Odpowiedz
A może jednak? ;)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje