Historia

Sala Samobójców

yorozuya 6 9 lat temu 9 500 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Już chyba nie pamiętam, jak to się zaczęło. Było mi… źle? Smutno? Powiedzmy, że na tym polegał mój stan. Typowa depresja, której nie chce się leczyć.

Zawsze myślałam, że pogadanie z ludźmi lepiej mi zrobi. Pomoże, jakkolwiek. Jednak nigdy nie umiałam się do tego zabrać. Nigdy nie potrafiłam po prostu powiedzieć, co mnie boli. To było przykre. Jednak chyba tylko dlatego weszłam na Chat.

Sala samobójców. Śmieszna nazwa, prawda? Dziwne było to, że to wcale nie byli niedoszli samobójcy. Wręcz przeciwnie – ludzie śmiali się tam, bawili, wygłupiali. Nie pozwalali się smucić. Wyzywali się, a chwilę potem admin kogoś banował. Porządek był, ludzie też, a tylko moje myśli dalej zostawały jedynie w głowie.

Trochę zajęło mi wejście w ich społeczność. Czasami z kimś pisałam. Mówiłam o sobie: „Poczytaj mój nick”. W ten sposób się przedstawiałam. W końcu Ta_Inna zawsze daje coś do myślenia.

Śmiałam się. Z nimi. Od dawna się tak nie czułam. Aż w pewnym momencie, jak zawsze, przyszedł nowy. Miał nick… Baniaq_Psycholog, bodajże. To chyba z nim najwięcej rozmawiałam. Dużo, naprawdę.

Dowiedziałam się trochę o jego życiu, on o moim. Rozmawialiśmy długo, często, zostawialiśmy po nocach. Było naprawdę dobrze. Naprawdę. Myślałam, że wychodzę z tego, co się ze mną działo, a to pomagało mi żyć. Urocze, nieprawdaż?

Minął miesiąc, dwa, cztery. Pisaliśmy już może nawet osiem miesięcy. Śmiałam się z nim często właśnie z takiej sytuacji. W końcu jak długo można utrzymywać z kimś kontakt? Ludzie odchodzili i przychodzili na salę. Dzisiaj byli, a potem nigdy się nie pojawili. Wchodzili samobójcy z problemami, idioci i duża ilość normalnych, ciekawskich ludzi. To było piękne, a mimo to Baniaq dalej mnie nie zostawiał.

Nie wiem, czy ja coś do niego czułam. Może tak. I nawet nie jesteście w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo ucieszyłam się na wiadomość, że chce się spotkać. Bo w końcu to ja naciskałam, a on zawsze był zajęty. To był chyba najlepszy dzień mojego życia.

Było lato. Wsiadłam w pociąg i pojechałam do Gdańska, a raczej do małej wioski pod nim. Dojechałam tam już autobusem. Czekałam na przystanku. Godzinę, półtora. Miał po mnie wyjść, więc zawiodłam się, kiedy już słońce zaszło, a mój drogi przyjaciel się nie pojawił. Weszłam na archiwum portalu, przez który pisaliśmy. Kiedyś podawał mi swój adres, bo wysyłałam mu pocztówkę z jakiegoś wyjazdu rodzinnego. Zapisałam go sobie na karteczce i nie czekając dłużej zapytałam się jakiegoś przechodnia o ulicę. Wskazał, nawet powiedział, żebym szukała miętowego domu z czarnym dachem.

Chwilę mi to zajęło, ale w końcu stanęłam przed drzwiami. Liczyłam na to, że za drzwiami będzie czekał Patryk, wyjaśni, dlaczego po mnie nie przyszedł i przeprosi.

Zapukałam. Raz, drugi, trzeci.

Chciałam już odejść, mając łzy w oczach. Usłyszałam otwieranie się zamka, a po chwili drzwi zostały otworzone. Stanęła w nich starsza pani. Białe kosmyki pokrywały praktycznie całą jej głowę, a zmarszczki opanowały połowę jej czoła. Przejechała po mnie wzrokiem.

- Jeżeli jest pani z jakiejś reklamy, to podziękuję – powiedziała oschłym tonem i zamknęła prawie drzwi. Zagrodziłam je stopą.

- Ale ja nie jestem z reklamy. Szukam Patryka. Jest w domu? – zapytałam. Dobrze wiem, że właśnie o to pytałam. Czy jest w domu, z wielką nadzieją, że zaraz zejdzie po schodach.

Jednak kobieta nie odezwała się, otworzyła tylko szerzej drzwi i pociągnęła mnie za rękę do domu. Nie powiem – przeraziłam się. Jaka starsza pani na słuch o swoim synu nagle robi się taka zimna?

Poszłyśmy do salonu. Zrobiła mi herbatę, a walizkę odstawiła pod drzwi. Po chwili przyniosła jakiś album. Zaczęła go przeglądać, aż znalazła zdjęcie. Postawiła je przede mną.

To był Baniaq. Mój Patryk. Jednak… Był trochę inny. Miał bardziej niebieskie oczy, a także mundur. Nigdy nie mówił, że był w wojsku.

- Widzisz… Mój synek… On… - jąkała się. Jednak nie powtarzała liter, a robiła jedynie małe przerwy między słowami. Budowała napięcie, którego ja wcale nie chciałam słyszeć.

– Od trzech lat nie żyje – mruknęła, a mi stanęło serce.

Może nie dosłownie.

Jednak… Z kim ja pisałam od roku?!

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Dobre,jest dalsza część? Jestem ciekawa z kim pisałaś
Odpowiedz
Dziwne, ale fajne ;p
Odpowiedz
Dość ciekawie, ale ten opis, że babcia budowała napięcie zepsuł mi efekt :/
Odpowiedz
Bardzo fajne :>
Odpowiedz
Dobre
Odpowiedz
Niezłe, chociaż nazwa forum... xD
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje