Historia

"Będziesz następny.."

Użytkownik usunięty 2 9 lat temu 1 496 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Maciek był zwykłym nastolatkiem. Kończył właśnie pierwszą klasę liceum. Jak każdy młody chłopak lubił po skończeniu lekcji posiedzieć ze znajomymi gdzieś w głębinach miasta, gdzie ktoś przechodzi raz na 20min., gdzie mogli spokojnie pogadać, zapalić i się pośmiać. Tym razem trochę się zasiedział. Zaczął wracać do domu dopiero około 21. Wiedział że kiedy wróci, rodzice będą się wściekać. Mieli powód. Maciek dojeżdżał do szkoły około 6km, kawałek drogi. Kiedy przyszedł na przystanek, już po kilku minutach przyjechał tramwaj 27, który miał zawieść go prawie pod dom. Miał szczęście.. w nieszczęściu. Nie wiedział jeszcze że to będzie jego ostatni kurs..

Sama droga przystanek-dom zajmowała mu około 50min. . Jak zawsze wsiadł do tramwaju, założył słuchawki i z zrelaksował się przy swoim ulubionym zespole. Po kilku minutach jazdy zauważył, że w wagonie jest niewiarygodnie zimno jak na maj. Zauważył również, że jest w nim bardzo spokojnie. Oprócz niego siedziało w nim jakieś 10 osób. Nikt się nie odzywał. Kątem oka dostrzegł jakąś reklamówkę, od której było czuć woń zgnilizny. Pomyślał, że to pewnie jakieś jedzenie, którego ktoś zapomniał i tak sobie leży. Nie przepadał za takimi zapachami, więc przesiadł się bliżej przodu. Nie czuł już smrodu, a za chwile o nim zapomniał. Po kilku przystankach doszedł do wniosku, że został w tramwaju sam. "heh" pomyślał, "jadę na ostatni przystanek, a już późna godzina".

Tramwaj ruszył z kolejnego przystanku, teraz czekała go przejażdżka obok lasu, gdzie nie ma żadnych latarni ani przystanków przez dobre trzy kilometry, lecz po kilku minutach tramwaj stanął. Po prostu się zatrzymał, bez powodu. "Czyżby jakaś awaria?" pomyślał. Stwierdził, że może zaraz ruszy, więc czekał.. lecz się nie doczekał. Przez 20 minut nic się nie wydarzyło. Rozejrzał się, lecz lampy wewnątrz tramwaju nie dawały my zbyt dużego pola widzenia na zewnątrz. Zaczął się niecierpliwić.

Pomyślał, że może zadzwoni do matki i powie jej że siedzi w tramwaju i nie wie kiedy ruszy. Już czuł ból w uchu od wrzasku mamy do telefonu. Lecz po wyjęciu urządzenia z kieszeni zdziwił się. Nie miał zasięgu.. To nie podobne do jego operatora. No ale cóż, może jakaś awaria anteny, czasem się zdarzają.

Po kolejnych dziesięciu minutach czekania chłopak zdecydował się spytać motorniczego o co chodzi, dlaczego stoją. Podszedł do okienka, ale to, co zobaczył w środku zmroziło mu krew w żyłach. Mężczyzna siedzący przed kierownicą był martwy. Ale to nie było zwykłe martwe ciało. To co zostało z tego człowieka nie miało kończyn. Ktoś, lub coś wydłubało mu oczy, wyrwało nos i rozerwało szczękę. Jego ubrania były całe we krwi. Chłopak zwymiotował na widok zwłok. Wtedy wystraszył się nie na żarty. W ataku paniki zaczął dobijać się do drzwi, lecz niczym to nie poskutkowało. Następnie podjął próbę wydostania się przez okno, na próżno. Okno było zbyt małe by się przez nie przecisnął. Kolejną próbą ucieczki było wybicie szyby za pomocą młotka bezpieczeństwa. Lecz czego się spodziewać po takiej okolicy. Młotków nie było, ktoś je ukradł. Jego ostatnią nadzieją była ta nieszczęsna reklamówka pod krzesłem. "Może ktoś jej zapomniał, może będzie tam jakiś telefon, cokolwiek" pomyślał Maciek. Wyciągnął worek. Warzył jakiś kilogram. Otworzył go, ale jego zawartość była zbyt straszna na jego nerwy. W środku znajdowało się ciało może rocznego dziecka. Było w jeszcze gorszym stanie niż "pozostałość" po motorniczym. Również nie miało rączek, nóżek, ani oczu, szczęki również nie było. Ciało od pasa do klatki piersiowej było oberwane ze skóry, zostały same mięśnie. Kiedy je upuścił, dziecko upadło brzuchem w dół i chłopak ujrzał jego plecy. A dokładniej ich brak. Nie miało ani skóry, a na dole nawet mięśni, była dziura, przez którą ktoś wyciągnął wnętrzności. Znajdowała się tam kartka z tekstem w niezrozumiałym dla niego języku, oraz narysowany pentagram.

Nagle w tramwaju zgasło światło. Całą okolicę przesłoniła ciemność. Po chwili chłopak zaczął słyszeć głosy. Głos mężczyzny który płakał, błagając o litość i wrzeszczał na przemian. Potwornie wrzeszczał, głos dziecka, mówiącego jakąś dziwną wyliczankę, oraz kobiecy, szyderczy śmiech. Poczuł zimny oddech na policzku oraz delikatny dotyk na ramieniu który przerodzi się w silny uścisk, który prawie zmiażdżył mu kość. Próbował się od niego uwolnić, chciał się cofnąć lecz upadł, potykając się prawdopodobnie o zwłoki dziecka. Uderzył się głową w krzesło i dostał mroczków przed oczami, co i tak nie robiło mu dużej różnicy, przecież było ciemno. Myślał że zaraz zemdleje, lecz po jakimś czasie mroczki ustały, pozostał tylko silny ból głowy. Nagle głosy ucichły. Niczego nie widział ani nie słyszał. Trzymając się oparcia krzesła, z trudem się podniósł. Po kilku minutach pomyślał, że przecież może sobie poświecić telefonem. Jak pomyślał tak zrobił. Wyjął go z kieszeni, kątem oka dojrzał godzinę. Zesztywniał. Na zegarze widniała 00:00. Według jego wyczucia minęła maksymalnie godzina odkąd tu jest. Nie rozumiał tego. Nie rozumiał niczego.

Odwrócił się, i było to ostatnie co zrobił. Kilka centymetrów od niego stała kobieta. Jej oczy były czarne, płakała krwią. Była blada jak ściana. Tyle zdążył dostrzec nim się na niego rzuciła. Znów uderzył się w głowę, poczuł że mdleje, lecz kiedy był jeszcze świadomy, "kobieta" odezwała się nieludzkim głosem: "Widziałeś moje ofiary, a mój Pan jest nadal głodny, więc będziesz następny" po czym dojrzał jak podnosi z ziemi ogromny nóż. Wtedy stracił przytomność..

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać
Dokonaj zmian: Edytuj

Komentarze

Ogólnie straszne nie jest, ale podoba mi się styl pisania - można w pewnym sensie wczuć się w sytuację bohatera ^^ Mi się podobało, daję 7/10 :D
Odpowiedz
Mało straszne :P.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje