Historia

Obraz

andzia 6 9 lat temu 6 279 odsłon Czas czytania: ~4 minuty

Yup, znów ten sam sen, ten sam pieprzony sen. Miałeś go kiedyś? Jasne, że miałeś, MUSIAŁEŚ mieć. To uczucie kiedy ciągle śpisz, ale masz wrażenie, że już się obudziłeś. Nie widzisz nic dziwnego lub przerażającego. jesteś w wielkim błędzie, w bardzo bardzo wielkim błędzie. Wstajesz z łóżka, przeciągasz się kilka razy ziewając. „Huh? To zabawne”, mówisz patrząc na zegarek, wskazuje on godzinę 13.00, lecz na dworze ciągle jest cholernie ciemno. „Co za lipa – to już nie pierwszy raz, kiedy znowu się popsuł.”

Kierujesz się na korytarz, wygląda dziwnie nieznajomo, jakby nigdy nie był Twój. Nie wiesz do kogo należy i nieważne, jakby podobnie wyglądał czy pachniał, to na pewno nie należy do Ciebie, ale oczywiście nie dostrzegasz tego w porę. Hahaha, NIGDY nie dostrzegasz tego w porę. Wolno kierujesz się do kuchni żeby przygotować sobie jakieś śniadanie, po drodze jednak napotykasz coś dziwnego, coś co wzbudza w Tobie pierwszy niepokój.

„Huh? Nie pamiętam, żeby wisiał tutaj jakiś obraz”, mówisz sam do siebie.

Twoja dziewczyna nie spała dzisiaj u Ciebie, prawda? Nie jesteś żonaty. Mieszkasz sam. Jesteś cholernie pewny, że tego pieprzonego obrazu nie było tutaj wczoraj wieczorem. Więc?

Kto?!

Ściany powoli zaczynają ciemnieć, podczas gdy Ty skupiasz się na obrazie. „Czy to jest człowiek?” Pytasz sam siebie. „Nie. Żaden Bóg nie stworzyłby takiej osoby!”. Postać na obrazie jest czarna jak węgiel. Ogniste, wściekłe, pomarańczowe oczy zdają się przewiercać Cię na wylot. Postać jest bardzo wysoka, na oko gdzieś około 8/9 stóp (1 stopa ~ 31 cm przyp. tłumacza). Jego twarz na pierwszy rzut oka wygląda całkiem ludzko, jest podłużna, bardzo przypomina owal. Z drugiej strony przypomina nieco pysk dzika. Długie i ostre pazury, które zdają się wyrastać bezpośrednio z jego rąk przypominają noże. Postać stoi na lekko ugiętych nogach – jakby szykowała się do skoku. Jego „kolana” (jeżeli można nazwać to kolanami) wyginają się do wewnątrz, zresztą tak samo jak wszystkie inne jego stawy.

Nadal wpatrujesz się w obraz, który absorbuje całą Twoją uwagę…

Korytarz jest już teraz niemal czarny. Po chwili Twoje źrenice rozszerzają się ze zdumienia i strachu, gdy zauważasz, że „człowiek” na obrazie zaczyna się poruszać. Krwawe łzy spływają powoli po jego policzkach. Natychmiast odwracasz się i zaczynasz uciekać, byle dalej od niego, byle dalej od tego przerażającego widoku.

Nie mogąc złapać tchu uciekasz przez korytarz, który teraz wydaje się nie mieć końca. W oddali nie widać nic, dookoła Ciebie jest tylko nieprzenikniona czerń.

Wtedy popełniasz ten klasyczny błąd. Hahaha, zawsze to robisz, prawda? Oglądasz się za siebie.

Mounstrum stoi teraz skulone na końcu korytarza, głową dotyka sufitu, a swoje pazury ciągnie po podłodze zostawiając w niej głębokie wyrwy. Chwiejnym krokiem zmierza w Twoją stronę. Porusza się dość szybko jak na swoje rozmiary, ale wciąż nie jest dostatecznie szybki, żeby za Tobą nadążyć. Po długim biegu, który zdawał Ci się trwać w nieskończoność, wreszcie dobiegasz do kuchni.

To nie jest już kuchnia, którą pamiętasz. Jest pełna gnijącego mięsa, a brudny zlew wypełniony jest po brzegi krwią. Nie masz czasu, aby się zastanawiać, co się tutaj dzieje. Podbiegasz do drzwi, aby je otworzyć, ale są dokładnie zamknięte, oczywiście sprawdzasz wszystkie okna, które są w pobliżu, ale przez żadne z nich nie dasz rady się wydostać. Zbiegasz na dół mając nadzieję, że tylne drzwi są otwarte.

Gdy już czujesz, że dotrzesz do celu, niespodziewanie bestia skacze na Ciebie. Opadasz z głuchym łoskotem na ziemię. Jesteś przerażony, czujesz paniczny lęk. Twoje serce zaczyna bić coraz szybciej kiedy stwór unosi Cię na wysokość swojej twarzy. Uśmiecha się, odsłaniając rzędy wielkich i ostrych jak brzytwa zębów. Swoim długim językiem liże Cię po Twoim lewym policzku jakby sprawdzał jak smakujesz. Oczywiście próbujesz się wydostać, lecz im bardziej się szamoczesz, tym mocniej stwór wbija swoje szpony w Twoje ramię, zostawiając w nim głębokie rany. Jego głos sprawia, że zaczyna dzwonić Ci w uszach – czujesz, że zaraz ogłuchniesz jeżeli nie przestanie. Z nieprawdopodobną siłą ciska Tobą o ziemię. Dławisz się własną krwią, a Twoje oczy zachodzą mgłą.

Nagle budzisz się słysząc głośne krzyki, jednak szybko cichną, ponieważ uświadamiasz sobie, że to Ty jesteś ich źródłem. Jesteś oblany potem, a Twoje łóżko jest przemoknięte na wskroś. Ale nie od potu, Jest tam coś lepkiego. Z przerażeniem stwierdzasz że jest to krew. Twoja krew. Zaczynasz panikować.

„To był tylko sen… tylko sen… tylko sen.”

Dotykasz swojej twarzy, jakbyś chciał sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu. Czujesz na swoich palcach gęstą ślinę.

„Nie, to przecież niemożliwe” – zupełnie zdezorientowany mówisz głośno, patrząc na swoją dłoń. Na swojej ręce zauważasz głębokie i krwawiące rany, postanawiasz pojechać do szpitala. Wstajesz i sprawdzasz która jest godzina. Jest 13.00, ale za oknem jest dalej cholernie ciemno.

„Pieprzony zegarek.” – mówisz pod nosem, łapiąc płytki oddech.

Wychodzisz na korytarz, powoli kierujesz się w kierunku kuchni, wtedy też zauważasz coś dziwnego „Tego obrazu nie było wcześniej tutaj.”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Wciąga......
Odpowiedz
Jedna z najlepszych jakie czytałem ma w sobie to coś co pozostawia niepokój i nie daje ci spokoju aż chce się przeczytać jeszcze raz tylko po to by dokładnie to zrozumieć
Odpowiedz
Nie odnosząc się do poprzednich komentarzy, pasta jest bardzo fajna. Właśnie te napisane w drugiej osobie, są najstraszniejsze. Wg mnie.
Odpowiedz
Bez jaj to już było.
Odpowiedz
Straszna13*
Odpowiedz
Ja to napisałam pierwsza mój nick straszna1
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje