Historia

Miłość.

kesaile 22 9 lat temu 10 810 odsłon Czas czytania: ~12 minut

To nie ma na celu nikogo przestraszyć.

Nazywanie tego straszną historią byłoby nieco obraźliwe, ponieważ to zdecydowanie nią nie jest. To wyraz wdzięczności względem przyjaciela, przyjaciela, który zawsze był. Był dla mnie. Opiekował się mną, kiedy dorastałam i był najlepszym kumplem, jakiego dziecko mogło sobie wymarzyć.

Nawet jeśli nie zauważyłam tego na czas.

Zawsze tam był, nawet jeśli nie mogłam go dojrzeć, i zawsze działał na moją korzyść, nawet jeżeli tego nie rozumiałam. Chciałabym zabrać Ci trochę czasu, by podzielić się z Tobą moją historią, bo być może - o ile jesteś szczęśliwcem - również możesz mieć takiego przyjaciela jak ten.

Sądzę, że na początku stosownym byłoby, bym pozwoliła Ci przeczytać jego list. W maju 2010 kupiłam nowy komputer i oddałam stary do sklepu, by uzyskać kopie zapasowe. Przywlokłam nowy komputer do domu, rozpoczęłam przywracanie wszystkiego z pendrive'a i ponowne instalowanie programów, gdy spostrzegłam, że w folderze misc. - który techniczny ze sklepu utworzył na pliki nie pasujące w żadne inne miejsce - był pewien plik. Nazywał się WszystkiegoNajlepszegoSkarbie.txt

Początkowo myślałam, że to wiadomość, którą mama napisała dla mnie i której nigdy nie przeczytałam, ale otwarłam ten plik i tu jest zapis tego, co tam znalazłam:

Pewnego dnia może to znajdziesz... Nie jestem jakiś super w tych komputerowych sprawach, ale ostatnio podpatrzyłem jak majstrowałaś przy tej maszynie i myślę, że wiem jak to zapisać, tak byś to odnalazła. To mój czas, by się pożegnać, więc chcę ci tu zostawić ostatnią, malutką wiadomość.

Wiem, że nigdy nie spotkałaś swojego ojca, ale dla mnie był on Płk Marcusem Andrewem Stadtfieldem i myślę, że matka ci o tym wspomniała. Był dobrym człowiekiem o lwiej dumie, sile niedźwiedzia i prawdziwie złotym sercu. Prawdą jest, że długo nim się urodziłaś, byłem dla niego prawie jak syn. Byłem jego zastępcą i służyłem z nim przez 3 lata.

Widziałem jak twoja matka płacze, gdy usłyszała TE wieści, jej brzuch spuchł, gdy twój "debiut na świecie" był już blisko i byłem przy niej każdej sekundy każdego dnia. To było przed tym, kiedy przyszłaś na świat - później moja uwaga skoncentrowała się na tobie.

Patrzyłem jak cię myli i wręczali matce. Wydawała się patrzeć dokładnie na mnie wzrokiem, który wiedział, że byłem tam dla was. Mógłbym założyć się o ostatniego pensa, że wiedziała, iż tak jest. Patrzyłem jak dorastasz i pamiętam wszystko; nawet rzeczy, które ty dawno puściłaś w niepamięć. Zawsze byłaś takim radosnym dzieckiem i wyglądało na to, że odziedziczyłaś tatusiowe poczucie humoru. Przed czwartym miesiącem życia już sabotowałaś każdą próbę przewinięcia cię, śmiejąc się w głos przez cały czas. Byłaś dzika sercem, dokładnie tak jak teraz.

Dokładnie jak Marcus.

Kiedy miałaś pół roku bawiliśmy się bez przerwy. W sumie to mieliśmy tylko jedną zabawę, w której łapałem cię za stopy i łaskotałem twój brzuszek. Uwielbiałaś to, ale za każdym razem gdy przychodziła Twoja matka, musiałem przestawać. Zawsze była zakłopotana tym, czemu zaczynasz nagle płakać - po jakimś czasie wydawało się, że myśli, że jej nie lubisz. W tym samym czasie zrozumiałem, że muszę się czasem wycofywać.

Kiedy miałaś już roczek wyglądało na to, że uzyskałaś szósty zmysł "dla mnie" i mimo tego, że nie mogłaś tak naprawdę już widzieć mnie tak wyraźnie i często jak kiedyś - nadal wiedziałaś, że tam jestem. Nie mogłem się z Tobą bawić tak często jak wcześniej, bo wiedziałem, że na dłuższy dystans tylko by cię to zraniło, ale i tak trzymałem nad tobą pieczę. Wiedziałem, że pamiętasz to, że mnie widziałaś, ponieważ miałaś sposób na to, by sprawdzić czy nadal tu jestem. Rzucałaś zabawki w kąt, gdzie stałem i czekałaś na to, czy będę się nimi bawić. Wiem, że już tego nie pamiętasz, ale pewnego razu rzuciłaś mi misia i szmacianą lalkę i - dlatego, że twoja mama była zajęta robieniem obiadu - zabawiałem cię odgrywając małe przedstawienie. To nie było nic nadzwyczajnego, po prostu sprawiłem, że tańczyły troszeczkę. Głośno się śmiałaś i twoja mama przyszła, żeby zobaczyć co cię tak bawi, ale kiedy wkroczyła, wcale nie było jej do śmiechu. Założę się, że gdybyś teraz jej o tym wspomniała to cały kolor spłynąłby z jej policzków, ale wyświadcz mi przysługę i lepiej tego nie rób. Myślę, że milszym pytaniem byłoby to, czy kiedykolwiek rzucałaś zabawki w kąt, to nie jest tak traumatyczne wspomnienie jak ten... taniec.

Pamiętasz swoje pierwsze słowo? Bo ja pamiętam... "Miłość". Hahah. Twoja mama odwaliła kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o twoje wychowanie, w każdym momencie każdego dnia mogłaś usłyszeć od niej "kocham cię, skarbie..." Pamiętam, jak kiedyś okropnie mocno mnie wzruszyłaś, kiedy twoja matka przebierała cię w łazience. Wydawało się, że twój wzrok uchwycił moje odbicie w lustrze za twoją mamą, wyciągnęłaś paluszek wskazujący i powiedziałaś "Miłość" (cóż, bliżej było temu do "miośś”, ale twoja mama wiedziała o co chodzi), zaśmiała się i skinęła głową. Przez pewien czas było to jedyne słowo, jakiego używałaś, ale kiedy usuwałem się w cień, stawałaś się niespokojna i potwierdziłaś tym to, że muszę być bardziej dyskretny. Rosłaś z każdym dniem i nie mogłem sobie pozwolić na złamanie obietnicy danej twojemu ojcu, i dlatego musiałem wycofać się po raz kolejny.

Złamałem zasady wiele razy, by cię bronić, ale obietnica złożona twojemu tacie była dla mnie wszystkim. Pamiętam, kiedy miałaś trzy latka i opanowałaś mistrzowsko chodzenie, byłaś jak mały zwiadowca, hahah. Mogłaś ciągle być w ruchu - te malutkie nóżki otwarły ci całkowicie nowy świat i nie lękałaś się go zwiedzać. Pewnego dnia byłaś z mamą w markecie i pewna pani ze świecącą torebką przykuła twoją uwagę. Pobiegłaś w jej stronę, w tym samym czasie w stronę tej pani zmierzał wózek na zakupy. Nie zauważyła cię, ty jej również (w końcu biegłaś za torebką, a nie za nią...). Łamanie zasad nie było dozwolone, ale pozwolenie na to, by stała ci się krzywda było jeszcze większym pogwałceniem zasad. Gdy ją zauważyłaś było już za późno i upadłaś na tyłek nim mogłaś czmychnąć z jej drogi. Pozostawiony bez żadnej innej możliwości, skierowałem wózek w stronę zamrażarki - roztrzaskał się. Kobieta przenikliwie krzyknęła "CZ-CZ-CZŁOWIEK W MUNDURZE!". Ty po prostu zachichotałaś gdy zebrał się tłum i twoja matka przybiegła. Gdy odnalazła cię w tej scenerii byłaś bezpieczna i całkiem głośna, wskazałaś na wózek, który rozbił szybę zamrażarki.Wiesz, co wtedy do niej powiedziałaś? "Miłość mamusiu". Chowałem się wtedy - zawstydzony tym, co zrobiłem - ale musiałem przyznać, że w środku trochę mnie to wszystko bawiło.

Gdy dorastałaś i stawałaś się bardziej ostrożna, tak samo jak ja, w końcu zorientowałem się kiedy mogę - i nie mogę - interweniować. Przeginanie zraniłoby nas oboje, więc wybierałem te momenty ostrożnie. Byłaś mądrym dzieckiem, dokładnie jak twój ojciec, i przez większość czasu wiedziałaś jak poradzić sobie z przeróżnymi sytuacjami. Jeśli było jakieś rozsądne wyjście - używałaś go. Mimo tego, że noga powinęła mi się parę razy gdy dorastałaś, to myślę że nieźle się tobą opiekowałem. To były tylko drobnostki, które uczyniły twoje życie odrobinkę łatwiejszym, rzeczy, których prawdopodobnie nie pamiętasz. Coś w stylu wkładania ci nut na fortepian do torby nocą, wyłączania telewizji, kiedy ty już spałaś, przykrywania cię kołdrą w zimniejsze noce, sortowania twoich gaci, ustawiania budzika czy zamykania twoich drzwi i okien... Parę razy przyłapałaś mnie na robieniu jednej czy dwóch z tych czynności i chciałbym cię teraz przeprosić za to, że cię nastraszyłem. Pewnego razu, gdy zasnęłaś odrabiając zadanie domowe, wypełniłem odpowiedzi w twoim teście z matematyki. Wcześniej strasznie żaliłaś się matce jak bardzo surowy jest ten nauczyciel co do zadań domowych, a ja wiedziałem, że i tak znasz odpowiedzi, ale - gdy się obudziłaś - byłaś bardziej podejrzliwa niż kiedykolwiek. W końcu całe pół testu, którego nie uzupełniłaś, było zrobione. Byłaś coraz starsza i zapomniałaś, iż byliśmy przyjaciółmi. Lękałaś się rzeczy, które media mówiły o duchach - i miałaś pełne prawo być przerażona. Chciałem cię tylko przeprosić. Nigdy nie chciałem sprawić, byś płakała. Jeśli uważałbym tylko odrobinę bardziej, nigdy byś się nie dowiedziała. Chciałem tylko sprawić, byś była bezpieczna. I szczęśliwa.

Kiedy wydoroślałaś i stałaś się małą panienką - zaczęłaś dowiadywać się o ludzkiej nieprawości. Mimo tego, że byłaś mądra, zawsze podejmowałaś głupie wyzwania i troszczenie się o ciebie stało się nieco bardziej uciążliwe. Stopniowo musiałem dawać o sobie znać coraz częściej, najbardziej pamiętnym momentem był ten, gdy ten niedobry chłopak, którego przyprowadziłaś do domu, zaczął się do ciebie dobierać. Twoja matka była w pracy, a jemu w głowie było tylko jedno i - mimo tego, że wiedziałem, iż to nie moja sprawa - nadal byłaś tylko kochaną dziewczynką, miałaś tylko 15 lat... Gdy leżałaś pod nim, a on zaczął cię rozbierać i zdjął własną koszulkę szepcząc ci do ucha te słodkie, nic nie znaczące frazy - twoja twarz ukazywała wszystko. Byłaś przerażona. I gdy kazałaś mu przestać, a on nie posłuchał, i kiedy próbowałaś go odepchnąć, a on się wkurzył i w końcu spróbował wepchnąć ci łapę pod spódniczkę, całe zło, które chowałem w środku, wypłynęło w ciągu momentu i to nie było coś, co mogłem kontrolować. Gotowałem się ze złości, w końcu wydałem z siebie ryk, światło zaczęło migotać, dźwięk w telewizorze stawał się coraz głośniejszy, okna i drzwi otwierały się i zamykały. Klawisze w twoim fortepianie zaczęły grzechotać a ja krzyknąłem (głosem na podobieństwo twojego ojca) "WYNOŚ SIĘ Z TEGO DOMU, CHŁOPCZE!". Wybiegł z pokoju, a ty próbowałaś za nim podążać, ale zatrzasnąłem drzwi przed twoim nosem i nie wypuściłem cię do czasu, aż twoja matka wjechała do garażu. Tak bardzo mi przykro, cała ta sytuacja przyprawiła cię o chwilową traumę... Bałaś się mnie bardziej niż kiedykolwiek (co po takim wydarzeniu nie jest dziwne) i pomimo mojej wielkiej miłości do ciebie, nie mogliśmy już być przyjaciółmi. Nie po tym, co zrobiłem.

W niektóre noce siedziałaś do późna, czekając na mnie, a ja siedziałem w najciemniejszym kącie patrząc na ciebie i nie mogąc zapewnić, że nie byłem tam po to, by cię krzywdzić. Często krzyczałaś "NIENAWIDZĘ CIĘ! WYNOŚ SIĘ! ZOSTAW MNIE W SPOKOJU!". I - tak samo jak wtedy, gdy byłaś małym dzieckiem - rzucałaś w "mój" kąt różne rzeczy. Tylko, że zamiast zabawek, teraz leciały w moją stronę ciężkie książki, płyty CD, w sumie wszystko, co złapałaś i mogło sprawić, bym się ruszył. Siedziałaś na łóżku obserwując ten kąt... Zawsze czułem się potwornie myśląc o tym, co zrobiłem. Prawie złamałem obietnicę daną twojemu ojcu, ale - co ważniejsze - prawie złamałem osobistą obietnicę złożoną tobie.

Zachowywałem się tak do nocy, kiedy próbowałaś się ze mną pogodzić, do nocy, kiedy usiadłaś na swoim łóżku i powiedziałaś 'Jeśli tutaj jesteś, to przepraszam, chciałeś tylko go powstrzymać..." Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem, nawet wtedy, kiedy nerwowo się wierciłaś i zawołałaś "Jesteś tutaj, prawda? Mógłbyś dać mi jakiś znak?" Tak bardzo chciałem pokazać ci jakoś to, że tam byłem i wszystko słyszałem, ale bałem się, że gdy to zrobię, to wszystko stracisz, więc po prostu siedziałem cicho i kiwałem głową w najciemniejszym kącie, tam, gdzie nie mogłaś mnie zobaczyć... Musisz wiedzieć, że nigdy nie byłem na ciebie zły, byłaś tylko malutką dziewczynką, a ten mały drań doprowadził mnie do furii... Obiecaj mi, że już nigdy nie zrobisz czegoś takiego, dobrze?

Dziś są twoje osiemnaste urodziny, co jest powodem, dla którego to piszę. Chcę ci życzyć wszystkiego najlepszego. Jestem pewny, że twój ojciec ma już dosyć trzymania tego stołka dla mnie. Żyj dobrze, spróbuj o mnie nie zapomnieć i wiedz, że jesteś wspaniała.

Twój ojciec byłby z ciebie taki dumny.

Ten list jest moim prezentem dla ciebie. Nie martw się już o ten przerażający kąt już więcej, moje główne zadanie zostało wykonane. Nie wiem jak ty, ale ja sądzę, że ten stróż prawa zasługuje na drinka, serio byłaś pożyteczna, hahah!

Jeśli kiedykolwiek to znajdziesz, spróbuj mnie zawołać.

Bądź ostrożna, bezpieczna i wiedź szczęśliwe życie.

Z Miłością,

Lt. Ashley Gilchrist

PS. Jeśli mnie wywołasz, zrób to używając imienia, którym nazywałaś mnie w dzieciństwie, na jego dźwięk zawsze przybędę.

Zaniemówiłam gdy przeczytałam ten list; w końcu wszystko nabrało sensu. Wszystkie te rzeczy, które się zdarzyły, gdy dorastałam. Do dnia, kiedy mój eks-chłopak prawie mnie zgwałcił, miałam wrażenie, że widzę różne rzeczy. Oczywiście, bałam się go, nie wiedziałam kim jest, czemu on tam był czy czym stał się potem, ale teraz zrozumiałam, że wszystko jest inaczej, niż myślałam.

Parę dni po przeczytaniu tego listu zapytałam moją mamę o parę rzeczy dotyczących tych upiornych wydarzeń, które działy się gdy dorastałam. Była bardzo nonszalancka opowiadając o tym wszystkim – póki nie wspomniałam o tym, co stało się w markecie. W tym momencie przestała sprzątać, odłożyła szmatkę, odwróciła się w moją stronę i się uśmiechnęła. „Zawsze miałaś anioła stróża opiekującego się tobą, słońce. Nie wiem, czy to był twój ojciec czy nie, ale to coś – lub ktoś – troszczyło się o to, by nie stało ci się nic złego.” Odwracając się i zaczynając myć naczynia, zapytała: „Więc, spotkałaś to, co? Twojego duchowego przyjaciela?”

„Nie do końca, zostawił coś dla mnie.” Poszłam na górę, wzięłam mojego laptopa i zeszłam z nim na dół, po czym pokazałam jej zapisany list. Matka płakała do czasu, aż skończyła czytać i powiedziała mi wszystko o przyjacielu mojego ojca...

„Był miłym chłopcem. Marc raz przyprowadził go do domu, bym go poznała; miał na jego punkcie fioła. Ten mężczyzna był dla twojego ojca lojalnym psem, kochał go i darzył takim respektem, że byłam tym onieśmielona... Kiedy przyszedł do naszego domu na urlopie, Marcus prawie że rozkazał mu się rozgościć; trzeba było mu nawet kazać ściągnąć mundur. Obserwował Marcusa niemalże tak jak chłopiec obserwuje swojego ojca. W sumie to nie znam jego historii, ale pamiętam, że twój ojciec mówił o nim jako o dobrym partnerze do picia, niezłym żołnierzu i nieocenionym przyjacielu”

Wzięła głęboki oddech i przełknęła parę swoich łez nim ponownie zaczęła mówić.

„Znaleźli tego biednego chłopaka i twojego tatę samotnych w budynku, który został spustoszony przez wroga. Byli na zwiadzie i ich oddział został odseparowany, kiedy rozpoczął się odstrzał. Reszta chłopców z oddziału twojego taty przeżyła, ale ta dwójka nie miała tyle szczęścia...Pozycja, w jakiej ich znaleźli, była osobliwy” ciężko przełknęła, patrząc mi prosto w oczy i powiedziała „Ten chłopak był znaleziony na twoim ojcu, naszpikowany pociskami... ochraniał go, póki nie umarł. Mógł uciec, lecz odmówił opuszczenia twojego zranionego taty.”

Wtedy obie wybuchnęłyśmy płaczem... Miłość. To dokładnie to, czym on był, był stróżem. Nigdy nie miałam powodu, by się go lękać i oddałabym wszystko tylko po to, by powiedzieć mu, że jest mi przykro i że ja również go kochałam. Nie miałam prawa do robienia tak okropnych rzeczy, jakie zrobiłam na końcu, i zrozumiałam, zrozumiałam, że kochał mojego ojca tak mocno, że nawet śmierć nie mogła go powstrzymać od wypełnienia obietnicy, o której wspomniał w liście. Kiedy zapytałam, co to była za obietnica, moja matka ze łzami w oczach spojrzała w moje i powiedziała: „Została złożona w tym domu , kiedy meblowali twój pokój, to było zwykłe-"

„Nieważne co się stanie, obiecaj mi, że będziesz się troszczył o moją córkę.”

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Niesamowite! Dlatego tak bardzo lubię tu zaglądać. Między opowiadaniami pełnymi krwi, przemocy, nienawiści, które oczywiście nie są złe, ale często się powielają, są takie perełki :) Brawo dla autora!
Odpowiedz
Jejciu... Troche smutne ;/ fajnie napisane i wgl najlepsze jakie dzisiaj czytałam :*10/10
Odpowiedz
Kolejna już creepypasta, a może i nie creepypasta - po prostu opowieść, która kojarzy mi się z grą Beyond: Two Souls. Świetne.
Odpowiedz
GENIALNE!
Odpowiedz
Naprawdę świetne opowiadanie, więcej takich... Ogólnie pomysł jest bardzo podobny jak w Beyond: Two Souls, różnica jest taka, żę tam był nienarodzony brat bohaterki.
Odpowiedz
Wchodzę tu coraz rzadziej...ale czasem można trafić na "cuda". Nie wiem,czy to napisała kobieta,czy mężczyzna,ale wiem,że jest strasznie uczuciową osobą. Historia mnie osobiście zachwyciła,wzruszyła. Boska,wspaniała i...zajebista! :) Autorze tekstu,napisz do mnie :P
Odpowiedz
Kurde, masz talent. Doprowadzenie kogoś do szczerego, dobrego płaczu, to ogromny talent. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, chcę Cię czytać codziennie.
Odpowiedz
piękna opowieść naprawde
Odpowiedz
Piękne i wzruszające ;(
Odpowiedz
Świetne 10/10 :D
Odpowiedz
Wspaniałe, mało sie nie popłakałem, może nie jest creepy, ale jak najbardziej zasługuje na główną. Oby tak dalej.
Odpowiedz
Ojeju
Odpowiedz
No no, fajne.
Odpowiedz
Fajne
Odpowiedz
Boże wzruszyłam się :( (jedna z lepszych historii jakich czytałam)
Odpowiedz
Wspaniała, poruszająca historia. :)
Odpowiedz
Świetny jest ten, kto to napisał. Miłość naprawdę mnie wzruszył :)
Odpowiedz
Co prawda nie płakałam (po tych wszystkich dramatach raczej trudno mnie do tego skłonić...), ale muszę przyznać, że niesamowite i wzruszające opowiadanie. Bardzo skojarzyło mi się z Beyond: Two Souls, ale może to tylko moje wrażenia xd.
Odpowiedz
Kinga Kaszak, na tę stronę potrzeba też małego odlotu. W tym przypadku to właśnie ta, wzruszająca historia. Chyba jedno zdanie jest straszne, ale wiadomo, iż to było zwykłe "dotrzymanie obietnicy". Naprawdę, niesamowita opowieść :)
Odpowiedz
Wzruszyłam się :(
Odpowiedz
Płakłem ;_;
Odpowiedz
Smutne...
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje