Historia

Nie ufaj A.!

paulix007 3 9 lat temu 8 814 odsłon Czas czytania: ~8 minut

Zanim otworzyłam oczy czułam, że leżę na wilgotnym mchu. Rozchyliłam powieki i zobaczyłam zielony dywan pokrywający podłoże iglastego lasu. Usiadłam powoli i się rozejrzałam. Wszędzie drzewa, drzewa i krzaki. Nie kojarzyłam tego miejsca. I co ja w ogóle robię w lesie? Podniosłam się z ziemi i szybko oceniłam co mam na sobie - podarte szorty, za dużą koszulę w kratę i bose stopy. Nie rozumiałam co się dzieje i co gorsze nic nie pamiętałam. Jedynie to, że mam na imię Malia. Przerażona ruszyłam przed siebie ocierając się o drzewa, potykając o korzenie i raniąc stopy. Po jakimś czasie znalazłam wąską drużkę. Ruszyłam nią w nadziei, że dojdę do jakiegoś gospodarstwa lub leśniczego. Nogi ociekały mi krwią, czarne włosy były potargane, skołtunione, a skromne ubranie nie były wystarczająco ciepłe. Mięśnie mnie strasznie bolały, łzy ciekły po policzkach, a ciemne myśli kołatały się po głowie. Idąc tak spojrzałam na swoją dłoń. Na wewnętrznej stronie miałam kilka zadrapań, ale po dokładnym przyjrzeniu dostrzegłam, że linie układają się w znak. W cyfrę pięć. Nie wiedziałam co to oznacza, ale poczułam, że to coś ważnego.

Przemarznięta, wykończona i załamana nagle dostrzegłam dom majaczący za drzewami. Z nową motywacją ruszyłam przed siebie przyspieszając kroku. Przedarłam się przez krzaki i drzewa po czym stanęłam przed wielkim domem... którego dach był dziurawy, okna zabite dechami, a termity zeżarły połowę ganku. Jęknęłam. Nie coś takiego chciałam znaleźć, ale musiałam zadowolić się tą ruderą. Kulejąc weszłam po schodkach i pchnęłam drzwi. Skrzypiąc otworzyły się i wpuściły mnie do środka. Ze złymi przeczuciami i zeschniętymi łzami na policzkach zrobiłam krok do przodu.

To co tam ujrzałam przeraziło mnie, zmroziło krew w moich żyłach. W pomieszczeniu panował półmrok, ale zdołałam dostrzec rozbite lustro na ścianie, pomarańczowy dywan zakurzony tak, jakby nikt go nie odkurzał od dwudziestu lat i dziewczynę siedzącą pośrodku pokoju z telefonem w rękach. Cofnęłam się o krok, ale zmora i tak mnie już usłyszała. Podniosła głowę i spojrzała na mnie zielonymi, chytrymi oczami dziwnie przypominającymi

moje. Rude włosy spływały kaskadami na jej ramiona. Miała piękną twarz w kształcie serca, pełne czerwone usta i zaróżowione policzki.

- Cześć - odezwała się przyjaźnie.

- Hej - powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Jestem Ally, a ty?

- Malia - wyjąkałam robiąc kolejny krok w tył.

- Przestraszyłam cię? Przepraszam. Zapatrzyłam się - oznajmiła i pomachała telefonem.

- Co tu robisz? - spytałam udając odważniejszą niż byłam.

- Czekam. A ty? Po co tu przyszłaś?

- Tak jakby się zgubiłam.

- Mhm... jeśli chcesz możesz usiąść obok mnie i poczekać ze mną - zaproponowała klepiąc ziemię przy sobie. Nieśmiało podeszłam do dziewczyny i osunęłam się na podłogę.

- Na kogo czekasz?

- Właściwie już nie czekam. Zimno ci?

- Trochę - wydukałam. Jak to już nie czeka?

- Poczekaj - poprosiła i się podniosła. Podeszła do szafy stojącej w rogu pokoju, której wcześniej nie zauważyłam i wyjęła z niej szorty i koszulę w kratkę podobną do tej, którą miałam na sobie. Zamknęła szafę i wróciła do mnie.

- Dziękuję.

- Drobiazg. Wiem, że to prawie to samo co masz teraz, ale przynajmniej są świeże i suche.

- Wiesz gdzie jest najbliższe miasto? - spytałam, gdy siadała obok mnie.

- Lubię zwierzęta. Mam dwa psy i kota. Są bardzo słodkie, prawda? Też masz zwierzęta?

-Co...? Ja... nie wiem.

- Jak to nie wiesz? - spytała, ale jej zdziwienie nie było szczere.

- Po prostu - bąknęłam - To jest gdzieś blisko miasto?

- Hmm. Tak, jest. Moja mama tam pracuje, jest architektem wnętrz. A twoja mama? Czym się zajmuje?

- To nie ważne. Muszę się dostać do miasta. Zaprowadzisz mnie tam?

- Nie dopóki sobie nie przypomnisz - powiedziała patrząc na mnie wilkiem. Wystraszyłam się trochę. W tej dziewczynie było coś dziwnego...

- Czego?

- Wszystkiego. Jak masz na imię, na nazwisko, gdzie mieszkasz, kim są twoi rodzice, jaki jest twój ulubiony kolor... Wtedy cię zaprowadzę w miejsce z którego przyszłaś.

- Zaprowadzisz mnie do domu? I skąd wiesz, że niczego nie pamiętam?! - krzyknęłam wstając gwałtownie.

- Owszem... do domu - powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem - Wiem bo nie odpowiadasz na pytania. Nie znasz odpowiedzi na podstawowe pytania. Widzę nie wiedzę w twoich oczach.

- A co do tego wszystkiego mają moje oczy?

- W oczach widać wszystko - powiedziała spokojnie - A teraz przestań strzelać fochy i usiądź. Musisz sobie wszystko przypomnieć.

- No... - za jąkałam się. Nie wiedziałam co zrobić, ale chodzenie samemu po lesie odpadało - Dobrze.

Po kilku dniach wspomnienia zaczęły napływać. Wiedziałam coraz więcej o sobie, ale o Ally coraz mniej. Nie wiedziałam kim jest, skąd się wzięła w tym domu ani gdzie mieszka. Gdy pytałam ją o dom, rodziców czy szkołę odpowiadała wymijająco. Z każdym dniem mówiła o sobie coraz mniej. W końcu dałam jej spokój, ponieważ dzięki niej przynajmniej nie czułam się samotna, i zajęłam się sobą. Jak przez mgłę widziałam moją szkołę

(przynajmniej wydaje mi się, że to była ona). Chyba chodziłam do szkoły z internatem, ponieważ przypomniał mi się pokój w którym plotkowałam z moją współlokatorką. Ubierała się na czarno, prawdziwa Gotka. Widziałam mnie i tę dziewczynę na imprezach i to jak wymykałyśmy się z pokoju, aby na nie iść. Często się śmiałyśmy.

I przypominały mi się gorsze wspomnienia. Jakaś wielka hala, w niej pełno nastolatków w tym ja. Ciężko ćwiczyliśmy, pot lał nam się z czół, ale pracowaliśmy dalej. Pompki, brzuszki, podciągnięcia, biegi długodystansowe. Ale po co my to robiliśmy?

Mijał kolejny pochmurny dzień. Za oknem kropił deszcz. Siedziałam na podłodze opierając się plecami o szafę. Ally usadowiła się na dywanie na przeciwko mnie.

- Pamiętasz już coś? - spytała. W jej głosie można było wyczuć napięcie.

- Tak. Kawałki. Ale to bez sensu, bo mogłoby się wydawać, że byłam w jakimś poprawczaku - westchnęłam.

- Bo byłaś.

- Co? - spojrzałam na nią zdziwiona.

- Dlatego cię wybrałam. Jeśli mój żywiciel miał starczyć na więcej niż raz musiał mieć ciekawe życie. A ty miałaś!

- Cooo...? Żywiciel?

- Tak. Żywiłam się twoimi wspomnieniami już pięć razy - oznajmiła spokojnie patrząc na mnie zielonymi oczami... moimi oczami! I ta piątka wyryta na mojej dłoni... Mimowolnie spojrzałam na rękę. Cyfra znikła, nie było po niej nawet śladu.

- Jak... jak to? Kim jesteś?!

- Jestem A. i żywię się ludzkimi wspomnieniami. Wcześniej żywiłam się inną osobą za każdym razem. Porywałam, jadłam i zabijałam, ale to zwracało na mnie uwagę. Ludzie zaczęli coś podejrzewać, więc znalazłam ciekawą osobą, porwałam ją i karmiłam się nią wiele razy. I tą osobą jesteś ty.

- Czemu nie karmiłaś się mną od razu, gdy cię znalazłam? I czemu mnie wyniosłaś tak daleko stąd?

- Musiałaś najpierw odzyskać wspomnienia, żebym mogła się dobrze posilić. A wyniosłam cię, ponieważ chciałam, żebyś myślała, że sama mnie znalazłaś, żeby nie wzbudzać w tobie lęku. A ten las jest wielki, a jedyna ścieżka jaka przez niego wiedzie prowadzi do tego domu.

- Miałam ciekawe życie co? Jakie? - spytałam przerażona. Chciałam stamtąd uciec, ale nogi mi skamieniały i nie mogłam się ruszyć.

- Cóż... ogólnie byłaś w poprawczaku, ale czasami jeździliście całą grupą do miasta, żeby nie było, że jesteście całkowicie odcięci od świata. Szukałam wtedy mojej ofiary i zobaczyłam ciebie jak idziesz z

przyjaciółką śmiejąc się. W twoim śmiechu było tyle uczuć, że trudno wszystkie nazwać. Poczułam, że jesteś odpowiednia i cię porwałam. Gdy karmiłam się tobą po raz pierwszy byłam mile zaskoczona. Masz niesamowitą kartotekę! Trafiłaś do poprawczaka za zabójstwo ojca. Był on pijakiem i bił ciebie, twoją mamę i młodszą siostrę. Gdy przyłapałaś go na tym jak próbuje zgwałcić małą Krym wybuchłaś. wzięłaś nóż z kuchni i go zadźgałaś. W poprawczaku też nie miałaś łatwego życia. Twój "kolega" się do ciebie przystawiał. Próbował cię

zgwałcić, ale gdy to zgłosiłaś opiekunom nikt ci nie uwierzył. Trzy razy próbowałaś stamtąd uciec, ale zawsze coś szło nie tak.

- To... prawda - wyszeptałam. Kiedy Ally mówiła wszystko mi się przypomniało. Każde jej słowo było PRAWDĄ.

- No wiem. A teraz znów się tobą pożywię, a ty znów obudzisz się w tym samym miejscu...

- A ty będziesz na mnie czekać - dokończyłam przerażona - Ale... czemu twoje oczy są takie jak moje? I kiedy mnie wypuścisz?

- Są takie, ponieważ żywiłam się tobą więcej niż raz. I, kochanie, ja cię nigdy nie wypuszczę - uśmiechnęła się łakomie i wstała. Ja też się podniosłam.

- Ale... będziesz się mną karmiła do końca mojego życia?

- Które zresztą nie będzie takie długie. Za każdym razem zabieram ci część ciebie. Jeszcze może z trzy posiłki i umrzesz.

- Co?! - krzyknęłam. Znowu poczułam moje nogi i rzuciłam się do drzwi. Wybiegłam w deszcz, ale za nim znalazłam się przy ścieżce, Ally pojawiła się przede mną.

- Nie uciekniesz - oznajmiła obnażając zęby - Spokojnie... zrobię to szybko.

Zaczęła się do mnie zbliżać. Była kilka centymetrów ode mnie kiedy wpadł mi do głowy pewien pomysł. Ally nie wiedziała o piątce na mojej dłoni. Jakimś cudem sama próbowałam się ostrzec.

- Poczekaj! - wrzasnęłam. Z rozczarowaną miną cofnęła się o krok.

- Ostatnie życzenie? - zasugerowała.

- Tak. Daj mi coś ostrego i zostaw na minutę - poprosiłam. To była moja jedyna szansa. Ally przyjrzała mi się i pokiwała głową.

Zanim otworzyłam oczy czułam, że leżę na wilgotnym mchu. Rozchyliłam powieki i zobaczyłam zielony dywan pokrywający podłoże iglastego lasu. Usiadłam powoli i się rozejrzałam. Wszędzie drzewa, drzewa i krzaki. Nie kojarzyłam tego miejsca. I co ja w ogóle robię w lesie? Podniosłam się z ziemi i szybko oceniłam co mam na sobie - podarte szorty, za dużą koszulę w kratę i bose stopy. Nie rozumiałam co się dzieje i co gorsze nic nie pamiętałam. Jedynie to, że mam na imię Malia. Przerażona ruszyłam przed siebie ocierając się o drzewa, potykając o korzenie i raniąc stopy. Nogi ociekały mi krwią, czarne włosy były potargane, skołtunione, a skromne ubranie nie były wystarczająco ciepłe. Mięśnie mnie strasznie bolały, łzy ciekły po policzkach, a ciemne myśli kołatały się po głowie. Nagle poczułam pieczenie, które wcześniej ignorowałam. Spojrzałam na moje przedramię i szeroko otworzyłam oczy. Na mojej skórze zaschniętą krwią było napisane:

Nie idź ścieżką, ona doprowadzi cię do Ally!

Przetwarzałam tę informację idąc lasem. Kilka chwil później ujrzałam wąską dróżkę. Stanęłam. Wpatrywałam się w nią kilka sekund. Odwróciłam się. I rzuciłam biegiem w przeciwną stronę.

Część druga: http://straszne-historie.pl/story/9616

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Hmm, jestem mile zaskoczona. Mimo, ze styl pisania nie bardzo mi się podoba, to zakończenie jest świetnie. Jedyne, czego nie rozumiem to skąd wzięła się ta piątka na jej ręce :P
Odpowiedz
Może wcześniej myślała że jak wytnie sobie na ręce 5 to coś jej się skojarzy. A może to Ally jej to wyryła. Jednak bardziej zastanawiam się dlaczego to zniknąło.
Odpowiedz
Styl i klimat pasty raczej "nowoczesny" wydarzenia ładnie się układają akcja rosnie miarowo i trzyma w napięciu. Pasta mi się podoba 8/10 oby tak dalej :d.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje