Historia

Cally cz.2

scarykiller 3 9 lat temu 10 431 odsłon Czas czytania: ~5 minut

CZĘŚĆ PIERWSZA: http://straszne-historie.pl/story/9636

Rozejrzała się. Dla jej martwych oczu wszystko wyglądało tak samo jak, przedtem. Lekko szarpnęła rękoma. Więzy wokół jej nadgarstków pękły jak gumki recepturki. Usiadła i zajęła się rozwiązywaniem sznurów oplątujących jej nogi. Oswobodzona z więzów ustała na kamiennej podłodze kaplicy. Kilka świec pozostałych po rytuale nadal paliło się na lichtarzach. Dziewczyna oddychała ciężko, jak po przebiegnięciu długiej drogi. W pewnym sensie czuła jakąś nieodzowną ulgę. Jej wzrok powędrował w kierunku wschodniej ściany kaplicy, pod którą dymiło małe, gasnące ognisko. Blondynka podeszła do niego i zaczęła rozgrzebywać popiół kawałkiem niespalonego patyka. Po chwili natknęła się na kawałek jakiegoś mięsa, czegoś wyglądającego jak rozmiękła skwarka. Oczy zaszły jej mgłą. Wzięła mięsko do ręki i przyglądała się mu uważnie. Jej serce... Kawałek jej serca, które niedawno biło w jej piersi... Zwęglony kawałek JEJ SERCA!

Wściekłość, jaka zalała ją od środka była nie do opisania. Rzuciła tkankę na palenisko i podeszła do wyjścia. Pamiętała, że Ronnie zamknęła je przed nią... Nastolatka oparła dłonie na skalnych drzwiach i myślała o śmierci czerwonowłosej oszustki... O jej powolnej, bolesnej agonii... Drzwi rozprysnęły się na miliony mniejszych skalnych odłamków. Cally patrzyła z przerażeniem na gruzy. Jednak w jej niewinnej dotąd duszy rosła ekscytacja. Każdy z nas chciałby pewnego dnia odkryć, że ma jakąś super moc, prawda?

Nie zwlekając, Cally wybiegła z kaplicy i pomknęła schodami na górę. Sądząc, że te małpy zamknęły drzwi od katakumb, przyspieszyła. Jeszcze nigdy nie biegła tak szybko. Zderzyła się z drzwiami z wielką prędkością. Przebiła je na wylot. Przez chwilę leżała na trawie ze złamanym nosem i rozciętym łukiem brwiowym, ale one szybko się zagoiły i nie pozostała po nich nawet rysa. Dziewczyna podniosła się i pędem rzuciła się do ucieczki, słysząc ujadanie psa dozorcy.

Około pierwszej w nocy znalazła się pod swoim domem. Weszła oknem, aby nie zbudzić rodziców. Zabawne... Kiedyś nie potrafiła nawet skoczyć przez kozła, a teraz przebija drzwi i z łatwością wspina się po budynkach... Weszła do łazienki. Chciała wziąć szybki prysznic. Czuła się taka brudna... Po zdjęciu bluzki, spojrzała w lustro i doznała szoku. Pomiędzy jej piersiami, wzdłuż mostka przebiegała długa, poszarpana blizna przypominająca ogromną szramę po ugryzieniu rekina. Wyglądała na zszywaną w pośpiechu. Z pomiędzy szwów, które były zdawały się być na stałe wrośnięte w ciało, wypływała krew wymieszana z ropą. Cally pochyliła się nad zlewem i zwymiotowała. Nie mogąc spojrzeć ponownie w lustro rozebrała się do końca i weszła pod prysznic.

O siódmej jak zwykle obudził ją wkurzający dźwięk budzika. Przewróciła się na plecy i przyglądała się sufitowi. Rana nie bolała jej ani trochę. Wyciek ropy ustawał, ale nadal na wszelki wypadek owijała się bandażem. Wstała i chcąc wyłączyć budzik jedną ręką, rozgniotła go na miazgę. Uśmiechnęła się leciutko. Może warto by było poćwiczyć swoje nowe umiejętności? Ubrała niebieskie dżinsy, sprany T-shirt z logo Red Hot Chili Peppers i czarne trampki. Włosy związała w wysokiego koka, zgarnęła torbę i pomknęła na dół. Jeszcze nigdy nie ubierała się tak jak tamtego dnia. Zwykle nosiła proste spodnie w jasnych kolorach, swetry lub koszule. Gdy tylko pojawiła się na dole matka zaczęła biadolić, jak bardzo się martwiła. Cally spojrzała na nią z politowaniem i poklepała ją po ramieniu.

- Może cię podwieźć Cally? - wyjąkał ojciec.

- Mów mi Callisto. - spojrzała na ojca. - Mam już dość tej głupiej ksywki. Za każdym razem, gdy ją wypowiadacie, wasz głos brzmi jakbyście wymiotowali.

Odwróciła się i wyszła. Czuła się pewniejsza siebie. Miny Ronnie, Atheny i Yan były bezcenne. Callisto patrzyła na nie najbardziej obłąkanym wzrokiem jaki tylko udało jej się wywołać. Inni oprawcy którzy wcześniej pastwili się nad dziewczyną bali się do niej podejść. Ona sama nie wiedziała dlaczego, dopóki pęcherz nie zagnał jej do łazienki. Spojrzała w lustro i aż odrzuciło ją do tyłu. Wychodząc z domu, wyglądała jak normalna, dawna Cally. Teraz stała się swoim przeciwieństwem. Włosy wypadały jej i kruszyły się zmieniając długość z mega długiej do ledwie sięgającej jej ramion. Oczy zmieniły kolor z czystego błękitu na mętną czerń otoczoną przekrwionymi białkami. Twarz w kilka sekund stała się koścista, a pod oczami pojawiły się zmęczone cienie. Callisto zakryła usta rękami i pozwoliła łzom spływać po prawie nieistniejących policzkach. "Co się stało z moją twarzą?!" - myślała. Wiedziała, że nie może się tak pokazać rodzicom. Po zakończonych zajęciach udała się do lasu na obrzeżach miasta. Chciała ocenić swoje możliwości i przetestować siłę. Podnosiła największe głazy, kruszyła kamienie siłą woli i ścinała drzewa dłońmi. Usiadła na ściółce. Zaczęła obmyślać plan działania. Od czasu rytuału jej mózg działał inaczej. Jej myśli były przepełnione smutkiem, wściekłością i pragnieniem zemsty. Chciała tego samego, czego wcześniej chciała Ronnie. Krzywdy tych, którzy zmieniali jej życie w piekło i sprawiali jej ból. Wiatr przywiał wspomnienia z dzieciństwa... Widziała siebie rozbijającą czaszkę chłopca który kiedyś nazwał ją czarownicą. Tak... Miała dar... Mogła go rozwijać... Bardzo tego chciała... Ale wszyscy mówili że magia nie istnieje... Uwierzyła im i przez to nie może już robić tych wspaniałych rzeczy... No cóż... Teraz jest przeciwieństwem dawnej siebie i potrafi robić więcej, niż tylko leczyć rozbite kolana. Jej twarz wykrzywił szatański uśmiech.

- Dobrze, dziecino... - odezwał się mężczyzna który pojawił się znikąd. Spod kaptura długiego czarnego płaszcza widać było tylko czerwone, lśniące oczy.

- Kim jesteś? - zapytała.

- To nie jest ważne w tym momencie. Mam wiele imion. Chciałem ci po prostu uświadomić kilka spraw. Ronnie złożyła z ciebie ofiarę dla mojego pana. Ale jak na osobę niemyślącą przystało nie spełniła wszystkich warunków rytuału i nie doczytała punktów napisanych drobnym druczkiem. - zachichotał - Chciały wywołać coś, co pomogłoby im zemścić się na wrogach. Udało się. Jeden z demonów zgodził się opętać twoje ciało aby dokonać mordu. Ale te dziewczyny nie spaliły do końca twojego serca, co sprawiło, że wróciłaś przejmując moce demona. Z tego co widzę, podniszczył cię trochę.

- Czego ty ode mnie chcesz?! - warknęła wkurzona.

- Ja? Niczego... - zarechotał - Chciałem ci tylko uświadomić, że masz moce, które mogą dokonać czegoś wielkiego. Zostawiam ci wolną rękę...

Zanim Callisto zdążyła coś odpowiedzieć, zniknął. Dziewczyna wróciła do domu, tak jak wcześniej wchodząc przez okno. Bała się,ale coś mówiło jej, co powinna zrobić. Callisto zasnęła z szaleńczym uśmiechem. W tamtym momencie niewinna duszyczka Cally przestała istnieć.

CZĘŚĆ TRZECIA: http://straszne-historie.pl/story/9638

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Epicka historia.... Tylko czemu ona nazywa się Callisto XD to jest bardziej męskie przezwisko lub imię a to dlatego że w WWE jest taki zawodnik Kalisto.... Ale jak dla mnie to super
Odpowiedz
To moja ulubiona historia.
Odpowiedz
Zajebiste :)
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje