Historia

Polana

Mroczny Wilk 11 9 lat temu 7 971 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Był ciepły, lipcowy poranek. Szedłem ukrytą w trawie ścieżką. Ktoś, kto nie wie o jej istnieniu, nie zwróciłby na nią nawet uwagi. Jednak ja znałem tę drogę. Chodziłem nią wiele razy.

Otaczały mnie kolumnady zielonych, liściastych drzew. Ciągle słyszałem ćwierkanie ptaków, budzących rozświetlony las do życia. Śpiewacze spoglądali na mnie z zaciekawieniem. Odlatywali, gdy byłem zbyt blisko. Ze wszystkich stron dobiegały szelesty powodowane przez zwierzęta.

Rozglądałem się dookoła, podziwiając piękno natury. Jednak nie popadałem w wielki zachwyt. To miejsce wydawało się znacznie piękniejsze kilka miesięcy wcześniej, kiedy nie przechodziłem przez nie sam.

Po kilkunastu minutach las zaczął się przerzedzać. Przeszedłem przez jego granicę i wyszedłem na polanę, porośniętą kwiatami przeróżnych gatunków. Spojrzałem na środek wielokolorowego placu. Nic się nie zmieniło. Stała tam ogromna jabłoń, której soczyste owoce były najlepszymi, jakie jadłem w całym moim życiu.

Im bardziej zbliżałem się do centrum tego magicznego miejsca, tym więcej fal wspomnień dawnych lat napierało na mój umysł. Oczyma wyobraźni wdziałem wszystkie dni, kiedy kroczyłem przez tę łąkę wraz z ukochaną. Niemalże czułem jej zniewalający zapach, który wywoływał tęsknotę i smutek. Tak bardzo pragnąłem w tej chwili poczuć ciepło jej delikatnej dłoni, którą zawsze obejmowałem swoją.

Nie było to możliwe. Widziałem Olgę martwą.

Nadal pamiętam tamten przeklęty dzień w najdrobniejszych szczegółach. Przygotowywała się na przyjęcie. Zaniepokoiłem się, gdy nie usłyszałem przez kilka minut żadnego dźwięku. Zawołałem ją, ale nie odpowiedziała. Pobiegłem do łazienki i ujrzałem dziewczynę leżącą nieprzytomną na podłodze. Uklęknąłem obok jej i sprawdziłem puls. Nie wyczułem niczego. Zadzwoniłem jak najszybciej po pomoc i rozpocząłem resuscytację. Karetka przyjechała dosyć szybko. Zabrali ją do szpitala. Pojechałem za nimi i krążąc po korytarzu, oczekiwałem na jakiekolwiek informacje. Nie udało im się. Powiedzieli mi, że dostała zawału. Czułem się rozbity. Nie byłem w stanie pojąć, jak mogło do tego dojść. Ola nigdy nie miała żadnych problemów z sercem, a poza tym miała dopiero dwadzieścia pięć lat. Wciąż się obwiniałem. Byłem pewien, że gdybym tylko zareagował wcześniej, to dziewczyna wciąż by żyła.

Usiadłem w cieniu drzewa. Po moim policzku spłynęła łza. To miejsce było tylko nasze. Nikt obcy nie miał prawa wiedzieć o jego istnieniu.

Zamknąłem oczy.

Widziałem, jak siedzi obok mnie. Jej złociste, długie loki spływały po drobnych ramionach. Patrzyła na mnie swoimi szmaragdowymi oczyma, w których migotały wesołe ogniki. Na jej pięknej twarzy pojawił się figlarny uśmiech, za który oddałbym wszystko, gdybym mógł go tylko zobaczyć jeszcze raz. Przytuliła się, a jej kształtne usta zbliżyły się do moich.

Otworzyłem oczy, a jej nie było już obok mnie. Zostałem sam. Moje złamane serce bolało jeszcze bardziej. Pojawiały się na nim kolejne pęknięcia. Pojedyncze krople spływające po mojej twarzy zmieniły się w słone strumyki.

Wiedziałem, że już nigdy nie ujrzę ukochanej, ale nie mogłem tego dopuścić do świadomości. Była całym moim światem, ideałem, nadającym sens życiu.

Moje myśli zagłuszył odgłos kroków. Podniosłem głowę. Stała przede mną wysoka postać. Była odziana w czarny płaszcz z kapturem, ukrywającym twarz. Przeszedł mnie dreszcz. Tylko ja i Olga znaliśmy drogę do tego miejsca. Nikt o nim nie wiedział. Poczułem przeszywający chłód, bijący od stworzenia.

– Witaj – powiedziało grubym, męskim głosem.

– Kim jesteś?– spytałem przerażony.

– To nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest to, co mogę ci oferować.

Siedziałem sparaliżowany i patrzyłem na postać stojącą przede mną. Byliśmy sami, a ja nawet nie wiedziałem, kim lub czym jest mój rozmówca. Mogłem próbować uciekać, ale nie wydawało mi się to dobrym pomysłem.

– O czym mówisz? – spytałem.

Obawiałem się najgorszego.

– Mogę dać ci czas z twoją ukochaną – powiedział i zrobił przerwę, aby dotarł do mnie sens jego słów. – Pojawi się tutaj, jeśli zrobisz to, o co cię poproszę.

W tym momencie pomyślałem, że mam do czynienia z jakimś wariatem. Moja ukochana była martwa od kilku miesięcy. Ale skąd on w ogóle o tym wiedział…

– Nie jestem nawet człowiekiem, więc tym bardziej nie wariatem – stwierdził.

Zamarłem. Nieważne, czym było to coś. Liczyło się, że potrafiło odczytywać myśli. Musiałem być jeszcze bardziej ostrożny.

– Nie marnuj mojego czasu, zadając bezsensowne pytania – syknął. – I tak ci na nie nie odpowiem. Wysłuchaj mojej propozycji. Dam ci możliwość spotkania się z Olgą. Ale chcę czegoś w zamian.

„A co jeżeli to wszystko prawda? Co jeśli on naprawdę może to uczynić?” – pomyślałem. Przecież tego pragnąłem najbardziej na świecie.

– Czego chcesz?

– Duszy. Nie, nie twojej. Chyba, że nie przyjmiesz oferty… Jednak bardziej opłacalne będzie dla mnie i zarazem dla ciebie, jeśli się zgodzisz.

Z prawego rękawa wysunęła się biała, koścista dłoń, która dotknęła mojej głowy. Przeszyło mnie zimno. Czułem, że ulegam woli istoty.

– Spójrz – powiedział.

Wyciągnął drugą dłoń, w której trzymał pożółkłą kartkę z napisem: „א̟̬̓ͅנ̮̋͗י̈́ ̗̻͎̪̬͉́͋מ̜̋̅ש̰̥̬̟̂͌ͅח̼̪̔̇ͬ̅̉̀ר̙̙̩̞̼̔̄ͥ̇ͫ̈͌ר̗̥͎͓̞̿ ̩͒̃͐̅̑͌א͉̘̠̿̏̄̈́̆ת̘̔̊ ̬̱͓͒̅̾̉ͫה̤͙̱̼͓̤ͥ̄̆נ̲͍̲͑ש͓̜̩̮͈͕̲̾͛͂̔ͣמ̤̘͈̻̮̮̬̉͌ͤ̃̐̔ͨה̫ ̱̰̉͂̄ͯ̇ש̝̎ל͇ͅי͉̝̘͙̭̎͊̉.̯̐ͬ̍̈͆̚”͕̪̬̌̓ͤ̈́̒

– Przyniesiesz mi duszę kogokolwiek, kto spojrzy na te znaki.

Chciałem się mu sprzeciwić , ale nagle poczułem w głowie mróz, który niwelował mój bunt.

– Jak mam to zrobić?

– Zrozumiesz sam. Za każdą duszę, którą dla mnie zdobędziesz, dostaniesz kwadrans z twoją ukochaną. A teraz ruszaj – nakazał i podał mi kartkę.

Wróciłem do domu całkowicie otępiały. Nadal miałem zmrożony umysł. Dopiero gdy się przespałem, zaczęło do mnie docierać, co się wydarzyło na polanie. Wiedziałem, jakie jest moje zadanie, a także jak mogę zostać ukarany za jego niewykonanie. Nie chciałem nikogo krzywdzić, nieważne jaka byłaby cena. Jednak byłem do tego zmuszony. Chwyciłem kartkę i poszedłem do mojego znienawidzonego sąsiada. Jeśli miałbym doprowadzić do czyjejkolwiek śmierci, to był on osobą, która sobie na to najbardziej zasłużyła. Utrudniał życie wszystkim w okolicy. Nikt by po nim nie płakał.

Energicznie zapukałem do drzwi. Otworzyły się dopiero po niecałej minucie. Sąsiad nie śpieszył się na spotkanie z kimkolwiek. W końcu to jego czas był najważniejszy.

– Ach, witajże sąsiedzie – powiedział, uśmiechając się krzywo. – Coś marnie dzisiaj wyglądasz. Bladyś, jakbyś ducha zobaczył.

Wiedziałem, że zaraz zacznie coś kombinować, więc przerwałem mu zastanawianie nad moim stanem.

– Bez złośliwości, sąsiedzie. Mam ważną sprawę do załatwienia. Mogę wejść do środka?

– Oczywiście. Zapraszam – uśmiechnął się obrzydliwie. – Wrota me przed tobą stoją otworem.

Usiedliśmy przy stole.

– A więc co jest tak ważne, że się do mnie pofatygowałeś?

– Spójrz proszę na tę kartkę – powiedziałem i wyciągnąłem ją z kieszeni. – Znalazłem ją dziś rano i stwierdziłem, że może cię zainteresować.

Sąsiad przyjrzał się badawczo znakom i zmarszczył brwi.

– Nie mam pojęcia, co to jest – odparł.

– Trudno. No to chyba się już pożegnamy.

Spojrzałem prosto w jego oczy. Ponoć są one portalem do duszy. Jego po chwili stały się puste, a ja poczułem, jakbym połknął żarzący się węgiel.

Ciało sąsiada nadal siedziało na krześle. Machnąłem mu ręką przed twarzą i kilka razy go szturchnąłem. Nie zareagował. Wzdrygnąłem się i wybiegłem z budynku. Moje uczucia ciągle były zmrożone.

Wróciłem na polanę. Stwór już na mnie czekał.

– Wykonałeś swoje zadanie? – spytał zaciekawiony.

– Tak – odpowiedziałem posłusznie.

– Spójrz mi w oczy – rozkazał. W mroku, ukrywającym się pod kapturem, zauważyłem dwa błyszczące punkty. Skupiłem się na nich. Po chwili poczułem, jak coś opuszcza moje ciało.

– Bardzo dobrze – stwierdził zadowolony. – A teraz pora, abym wywiązał się z umowy. – Wskazał ręką w kierunku jabłoni.

W drzewie pojawiła się czarna wyrwa. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Z dziury wyszła moja ukochana. Ruszyłem oniemiały w jej kierunku. Zauważyła mnie i podbiegła. Rzuciła mi się na szyję. Objąłem ją troskliwie. Do moich nozdrzy dotarł słodki zapach. Poczułem, jak łzy mimowolnie wypływają z moich oczu. I to nie były wreszcie łzy smutku.

Odsunęła się na długość swoich ramion i spojrzała mi w oczy.

– Jak…? – spytała. – Jak to możliwe?

– To nie jest istotne – odparłem. – Teraz liczymy się tylko my.

Uśmiechnęła się radośnie. Nasze usta znów się złączyły, tak, jak kiedyś.

Usiedliśmy pod jabłonią i po prostu radowaliśmy się ze swojej wspólnej obecności.

Spojrzałem na czarną postać stojącą kilkadziesiąt metrów dalej. Kiwnęła powoli głową. Czas się kończył.

– Musimy się znów rozstać.

– Dlaczego? – Spojrzała na mnie błagalnie.

– Zbyt długo zajmie mi tłumaczenie tego. Ale wiedz, że nie pozwolę, by rozłąka trwała długo. Przyrzekam ci, jutro znów się spotkamy. Zdobędę dla nas jak najwięcej czasu. Nie oddam cię pustce – powiedziałem zdecydowanym głosem.

– Będę czekała. – Uśmiechnęła się. – Do jutra, ukochany. – Ucałowała mnie na pożegnanie i zniknęła w wyrwie, która pojawiła się pod nią.

Nie czułem przez to żalu. Wiedziałem, co muszę robić. Już nie czułem żadnych skrupułów. Wystarczyło tylko znaleźć kolejne ofiary.

https://www.facebook.com/mrocznywilk.autor

Obserwujcie, komentujcie i piszcie :)

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Spoko ale zakończenie średnie
Odpowiedz
Już przy tych znakach miałam takie "Autorze, i see what you did there" W dodatku "Po moim policzku spłynęła łza." "Pojedyncze krople spływające po mojej twarzy" TEN KOLEŚ JEST MARY SUE! Jeżu, ludzie, czy te postacie nie mogą płakać normalnie? ;D Średniak, ale daję plusa ^^.
Odpowiedz
Jaka znowu Mary Sue? xD
Odpowiedz
Justyna Kłeczek Mary Sue to wyidealizowana postać literacka. W "blogaskach" często płacze "pojedynczymi, kryształowymi łzami". XD
Odpowiedz
A mnie jest zimno w kark, bo się o ścianę opieram xd
Odpowiedz
Po odszyfrowaniu tej wiadomość: " „א̟̬̓ͅנ̮̋͗י̈́ ̗̻͎̪̬͉́͋מ̜̋̅ש̰̥̬̟̂͌ͅח̼̪̔̇ͬ̅̉̀ר̙̙̩̞̼̔̄ͥ̇ͫ̈͌ר̗̥͎͓̞̿ ̩͒̃͐̅̑͌א͉̘̠̿̏̄̈́̆ת̘̔̊ ̬̱͓͒̅̾̉ͫה̤͙̱̼͓̤ͥ̄̆נ̲͍̲͑ש͓̜̩̮͈͕̲̾͛͂̔ͣמ̤̘͈̻̮̮̬̉͌ͤ̃̐̔ͨה̫ ̱̰̉͂̄ͯ̇ש̝̎ל͇ͅי͉̝̘͙̭̎͊̉ " Ukazał się napis: " אני משחרר את הנשמה שלי " Co po hebrajsku oznacza: " Uwalniam Swoją Duszę "
Odpowiedz
not bad, ale spodziewałem sie takiego zakończenia
Odpowiedz
Zacne,ale szybciej się skończyło,niż zaczęło.
Odpowiedz
WOW :O (Mam na imię Olga :D)
Odpowiedz
daję okejkę
Odpowiedz
cudowne
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje