Historia

Przeklęte wzgórze

mrs.darkness 1 9 lat temu 1 069 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Niedawno przeprowadziłem się do małej miejscowości, w której majestatycznie wznosiło się olbrzymie wzgórze... a na nim – studnia, obok której rosło karłowate drzewo z garstką liści porozrzucanych na suchych gałązkach. Jestem tu nowy i nie do końca rozumiem wszystkich mieszkańców. Większość z nich zachowuje się naprawdę nienaturalnie, przechodząc obok wzgórza przyspieszają kroku, inni odwracają wzrok od tego miejsca, bojąc się spojrzeć tam choć przez sekundę. Najdziwniejsze jest to, że nikt nigdy nie chce zamienić ani jednego słowa o tym miejscu.

Kiedy wracałem ze szkoły , postanowiłem zapytać moich nowych znajomych, czy wiedzą coś na ten temat.

- Dla mnie to wielka ściema.- rzekł Joel.

- Ty to nigdy byś w nic nie uwierzył. Wiem coś na ten temat. – odezwała się Alessa.

- To mów. Nie rozumiem czego oni się boją! Studni, wzgórza ? Czy może tego drzewa? – roześmiałem się.

- Nic z tych rzeczy. To raczej… chodzi o sytuację, która kiedyś podobno się tam wydarzyła. Po mieście krąży legenda o dziewczynce, która wypuściła się na długi spacer po kłótni z siostrą. Wyszła właśnie na to wzgórze. Pochylając się nad studnią, pośliznęła się i po prostu do niej wpadła. Niestety długo sobie nie pożyła. Zanim ją znaleźli, była już sztywna. Istnieje teoria, że jeśli ktoś umiera w silnym gniewie lub żalu, wtedy rodzi się klątwa. Ludzie boją się po prostu, że ją ''obudzą".

- Nie obraź się, ale to brzmi, jak jakiś słaby horror. – powiedział Joel.

- No, może trochę, ale skoro się nie boisz, co ci szkodzi pójść i sprawdzić? Możemy się tam udać i zobaczyć, czy ta dziewczynka naprawdę straszy. – zaproponowałem z uśmiechem. – Zapewniam was, że ludzie wymyślili sobie coś takiego, tylko dlatego że to miasteczko jest po prostu zbyt spokojne, a każdy by chciał zasmakować jakiejś adrenaliny.

- No nie wiem. - wtrąciła Alessa.

- On ma rację. Straszą się tym nawzajem, bo tu nic się nie dzieje. Dziś wieczorem o ósmej spotykamy się u mnie w domu i razem tam idziemy. - rozkazał Joel. - A jutro będziemy się śmiać z wariatów, którzy wymyślili tę bajkę.

Oczywiście, pomysł Joela spodobał się każdemu i kiedy się ściemniło, udaliśmy się w podróż na "nawiedzone" wzgórze. Z początku każdy kozaczy, ale im bliżej tego miejsca, tym większy strach nas ogarniał. Było ciemno i ponuro, widzieliśmy tylko przestrzeń, którą zdołała oświetlić nam latarka. Poruszaliśmy się w milczeniu. Baliśmy się wszyscy - czułem to, ale nikt nie chciał się do tego przyznać. Kiedy dotarliśmy na miejsce, Alessa zaproponowała, aby zawrócić, snując swoje babskie przypuszczenia na temat okrutności losu i wszystkich możliwych przesądów. Nie zwracaliśmy na to uwagi, wydaliśmy jej polecenie, aby stała na czatach, a my tymczasem zabraliśmy się za wchodzenie do studni. Przypięliśmy linę i po chwili byliśmy już na dole.

Studnia, jak studnia, podobna do każdej innej. Idąc tam zbudowaliśmy naprawdę dobry klimat, a teraz okazuje się, że straciliśmy tylko czas. W studni nie było nic, co mogłoby wskazywać na obecność jakiejkolwiek dziewczynki. Zrezygnowani postanowiliśmy wyjść.

- Ej, coś tu nie gra. - powiedziałem. - Gdzie jest nasza lina?

- Alessa! - zawołał Joel. Niestety nikt nie odpowiadał. Lina leżała pod naszymi nogami.

Zaczynaliśmy się bać i szukać jakiegoś innego wyjścia, jednak nic nie przychodziło nam do głowy. Po długich namysłach, pomyśleliśmy, że to Alessa nas straszy i zaraz po wydostaniu się, marzyliśmy tylko o tym, aby się odwdzięczyć. Nagle ktoś podał nam drabinę. Bez wahania rzuciliśmy się w jej stronę i wdrapywaliśmy się do góry. Po wyjściu ujrzeliśmy przerażoną postać w rudych włosach - to była nasza wspólniczka.

- Uważąj , za tobą! - krzyknął mój kumpel.

Dziewczyna zaczęła krzyczeć i natychmiast porwała się do ucieczki. Pobiegliśmy za nią.

- Stój! To tylko żart. - rzekł Joel.

- Ładny mi żart. Myślałam, że to znów Ona.

- Kto? - sytałem.

- Ta ze studni. Była tu. Widziałam ją.

- Jasne, jasne. Nie wkręcaj nas już. Wiemy, że to ty odwiązałaś linę. I powiem ci jedno : tak się nie robi. Skoro trzymamy się razem, to działamy razem i nie przeszkadzamy sobie nawzajem - karcił ją nasz "przywódca".

Alessa zarzekała się, że jest niewinna, ale nie chcieliśmy jej w to uwierzyć, gdy nagle jakaś niewidzialna siła złapała Joela i zaczęła ciągnąć go z powrotem do studni. Nie mógł się bronić, my nie mogliśmy mu pomóc. Z daleka dojrzeliśmy upiorną postać, która kończy żywot mojego przyjaciela. Bez zastanowienia poderwaliśmy nogi do ucieczki i po chwili nas już tam nie było. Do momentu rozstania nie odzywaliśmy się do siebie. Rzuciłem tylko krótkie "cześć" na pożegnanie, jak gdyby nigdy nic się nie stało i pobiegłem do swojego domu.

Nigdy więcej już nie widziałem tej dziewczyny. Jej sąsiedzi mówili mi, że wyprowadziła się z rodzicami zaraz po "wypadku" Joela.

A ja idąc do szkoły codziennie mijam przeklęte wzgórze, jednak nie spoglądam na nie nawet przez sekundę ,przyspieszam kroku, by jak najszybciej ominąć to miejsce. Nie chcę JEJ obudzić.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

,,Krąg", ,,Silent Hill", ,,Deszczowe Wzgórze". Tymi właśnie filmami i opowiadaniem kierował się autor powyższej historii. Przykre, że zamiast stworzyć coś własnego młodzi pisarze idą po najmniejszej linii oporu, kopiując czyjeś historie...
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje