Zdjęcie

[AUTENTYK!] Ranczo Skinwalkera

Poszukiwacz dobrej creepypasty 4 9 lat temu 17 748 odsłon Czas czytania: ~6 minut

[AUTENTYK!] Ranczo Skinwalkera

Jesienią 1994 r. Tom Gorman - dobrze prosperujący hodowca bydła wraz z rodziną nabył po okazyjnej cenie 195-hektarowe ranczo położone między miastami Roosevelt a Vernal w stanie Utah, w odległości ok. 240 km od Salt Lake City. Na początku uwagę rodziny przykuł dziwnie wyglądający dom, w którym drzwi, okna, a nawet szafki miały zamontowane metalowe zasuwy. Niebawem ranczer przekonał się, że wraz z ziemią sprzedano mu ponurą tajemnicę…

Na przełomie 1994 i 1995 r. Gormanowie zaczęli uświadamiać sobie przerażającą "wyjątkowość" nowego miejsca zamieszkania. W ciągu kilku miesięcy zaczynają obserwować różnokolorowe kule światła (białe, żółte i niebieskie), poruszające się wokół ich bydła oraz domu. Obserwują także systematycznie kule w rozmiarach piłki do baseballu w kolorze błękitnym „naładowane elektrycznie i wypełnione wirującym płynem”, które powodują gaśnięcie świateł, gdy tylko zbliżają się do domu. Widują również dziwaczne chmury „wypełnione eksplodującymi w ciszy światłami”. Kilka zwierząt zniknęło bez śladu, inne znajdywane były martwe. Pewnego dnia ranczer zauważył w śniegu ślady krowy, która oddzieliła się od stada. Wynikało z nich, że uciekała, choć obok nie było tropów drapieżników. Ślady racic niespodziewanie urywały się pośrodku polany. Tom nigdy potem nie widział zaginionej krowy i nie miał pojęcia, co się z nią stało. Inny dziwny incydent dotyczył cielaka, na którym odkryto zadane z chirurgiczną precyzją cięcia. Co dziwne, na kwadrans przed brutalnym okaleczeniem młody Gorman widział zwierzę w doskonałej formie. W sumie Gorman stracił 14 sztuk bydła ze stada liczącego 80 zwierząt, co stanowiło dla niego znaczną stratę finansową.

Pewnego dnia ogromny „wilk” (w rzeczywistości znacznie od normalnego wilka większy), podszedł blisko właścicieli znajdujących się wówczas na polu. Gdy stworzenie znajdowało się blisko, niespodziewanie zaatakowało cielę. Strzelono do niego, ale trudno było je zatrzymać, nawet przy pomocy potężnej broni. Choć trafiono go kilkakrotnie, co wystarczyłoby na powalenie jelenia, „wilk” zwyczajnie oddalił się i zniknął w lesie. Za zwierzęciem, które pozostawiło ślady w błocie blisko rzeki, podążyli farmerzy. Wkrótce jednak trop się urwał pomimo faktu, że zwierzę zostało ciężko zranione. Farmerzy odstrzelili nawet kawałek jego ciała.

Odnotowano także aktywność poltergeistów: drzwi zamykały się same, przedmioty znikały i pojawiały się następnie w innych miejscach, w domu lub poza nim. Niektóre incydenty wyglądały na złośliwe żarty – znajdowano np. pieprz w solniczce i na odwrót. Innym razem Ellen Gorman znalazła z powrotem na stole wszystkie zakupione produkty, jakie poukładała w szafkach.

Doglądający zwierząt Tom ujrzał pewnego razu "obiekt", który unosił się na tle sąsiadującego z posesją wzniesienia. Zdziwiony zauważył, że intruz wygląda niczym niewielki "myśliwiec", którego szperacze intensywnie przeczesują grunt. Zbliżywszy się do niego na ok. 100 m. gospodarz zrozumiał, że ma do czynienia z czymś nie do końca normalnym. Niedługo potem obserwacje zagadkowych świateł i innych obiektów były na ranczu codziennością. Kilka tygodni po obserwacji UFO dokonanej przez męża, wracająca do domu Ellen Gorman dostrzegła śledzący ją trójkątny pojazd latający. Ciągły stan napięcia mocno nadwyrężył kondycję psychiczną rodziny.

Tom Gorman, który większość czasu spędzał przy krowach, przeżył jeszcze kilka zaskakujących spotkań z nieznanym. Do ciekawszych należała obserwacja tajemniczego "portalu". Nad lasem oddalonym o milę od domu pojawiała się często niezidentyfikowana, pomarańczowa "struktura". Pewnej nocy Tom zauważył przez lornetkę przebijające się przez nią… błękitne niebo. Innym razem widział, jak z "okna" wyłania się ciemny obiekt. Zagadkową "bramę do innego świata" widzieli potem także członkowie NIDS i choć wiele o tym mówiono, na "Ranczu Skinwalkera" działy się jeszcze dziwniejsze rzeczy.

W 1996 r. przeżycia Gormanów zostały nagłośnione przez lokalną prasę, co pociągnęło za sobą napływ niepożądanych gości i poszukiwaczy wrażeń. Latem o wejście na posesję gorąco prosił Toma pewien ezoteryk. Obwożony pikapem, w pewnym momencie nakazał zatrzymać wóz, po czym wysiadł i rozpoczął medytację.

"Niespodziewanie coś oderwało się od linii drzew i zaczęło swobodnie przemieszczać się w stronę medytującego mężczyzny. Tom nie mógł dostrzec, co to, mimo że był środek dnia. Wyglądało jak zakamuflowana lub skryta w gorącej chmurze bryła, która poruszała się z niebywałą prędkością. […] Tom chciał krzyknąć do faceta, ale było za późno. Ogromna masa zatrzymała się zaledwie kilka cali od niego i wydała z siebie potworny, gardłowy ryk, który rozszedł się po całym ranczu. […] Przybysz odskoczył i zaczął wrzeszczeć. Zagadkowa istota równie szybko oddaliła się tam, skąd przyszła". Gorman śledził ją wzrokiem, ale mógł dostrzec jedynie migoczące i falujące "piksele".

Gormanowie i odwiedzający ich okazjonalnie krewni donosili o wielu innych dziwnych zdarzeniach, takich jak spotkania z humanoidami przypominającymi legendarnego Bigfoota, wystrzeliwujących spod ziemi promieniach, a nawet pojawiających się znikąd "głosach", które szeptały coś w niezrozumiałym języku. Coraz poważniej myśląca o przeprowadzce rodzina dowiedziała się z czasem, że ich teren stanowi dla lokalnych Indian miejsce przeklęte, leżące na ścieżce "Skinwalkera" - legendarnej zmiennokształtnej istoty słynącej z wrogości do ludzi.

Gormanowie słyszeli często odgłosy pracy ciężkiej metalowej maszynerii dochodzące spod ziemi. Poprzedni właściciele przestrzegali ich przed jakimikolwiek pracami ziemnymi!

Tom Gorman ostatecznie poddał się po wydarzeniach z kwietnia 1996 r. W czasie spaceru z psami zauważył niebieskawe światełko, które unosiło się w pobliżu topolowego zagajnika. Choć przywykł do takich widoków, psy agresywnie zareagowały na intruza. Nie reagując na komendy próbowały złapać igrający z nimi obiekt, który zaciągał je coraz głębiej między drzewa. Po chwili Gorman usłyszał przeraźliwy skowyt. Bał się iść dalej. Choć miał nadzieję, że psy wrócą, rankiem rozpoczął poszukiwania.

"Kilka metrów w głąb zagajnika była mała polana. Na jej środku widniały trzy skupiska wysuszonej roślinności, na których leżały trzy czarne bryły. Woń zwęglonych zwierząt była nie do zniesienia".

Niebawem ranczo Toma zakupiła interesująca się nim wcześniej organizacja NIDS (National Institute for Discovery Science), której sponsorem i założycielem był miliarder Robert "Bob" Bigelow. Grupą, której celem było badanie zjawisk z pogranicza, kierował biochemik dr Colm Kelleher. Koncentracja niezwykłości na "Ranczu Skinwalkera" otwierała dla niego niezwykły worek z możliwościami. Mając do dyspozycji wielu techników, laborantów i analityków, NIDS postanowiło zapolować na nieuchwytnego "Skinwalkera". Tom Gorman, któremu mocno dał się on we znaki, zdecydował się im towarzyszyć.

Łowy okazały się bardzo trudne. Mimo dużych możliwości i dobrych chęci, zagadkowa siła wydawała się być zawsze o krok przed badającymi. Choć od czasu zmiany właściciela rancza dziwne zjawiska stały się mniej intensywne, nadal widywano zagadkowe światła. Dochodziło także do "większych" incydentów, z których jeden miał miejsce 25 sierpnia 1997 r. podczas obchodu, na który wybrało się dwóch anonimowych naukowców z NIDS. Około 2:30 w nocy zauważyli światło pojawiające się niewysoko nad ziemią. Jeden ze nich tak opisał późniejsze wrażenia: "Przez otwór przeciskała się duża, czarna istota, która wydostała się i oddaliła". Spanikowani mężczyźni udali się na miejsce, jednak niczego nie znaleźli. Udało im się, co prawda, wykonać zdjęcie "portalu", ale nie było na nim nic poza rozmazanym świetlnym punktem.

W lutym 2002 r. po tym, jak intensywność pojawiania się różnych dziwnych zjawisk zmalała, miał miejsce inny nowy incydent: doskonałego kształtu koło pojawiło się w ciągu nocy na płytkim, pokrytym lodem stawie położonym niedaleko domu. Warto wspomnieć o innych przypadkach formowania się kręgów lodowych, które porównywalne mogą być do kręgów zbożowych.

Fakt, że członkowie NIDS obserwowali również wiele dziwnych zjawisk podobnych do tych, o których donosiła rodzina Gormana, bardzo uwiarygodnia ten przypadek. Są również zeznania sąsiadów „rancza Skinwalkera”. Z drugiej jednak strony, pożyteczne i interesujące wydaje się odnalezienie poprzednich właścicieli rancza i poznanie ich historii. Niektórzy okoliczni mieszkańcy, którzy ich znali uważają, że w jakiś sposób zaakceptowali oni zjawiska i nauczyli się obcować z nimi na co dzień.

Choć NIDS nie ukrywał, że na ranczu dochodziło do sporadycznej paranormalnej aktywności, nie udało się w tej sprawie zebrać żadnych twardych, reprezentacyjnych dowodów. Z wniosków Knappa i Kellehera wynikało, że za zdarzenia na ranczu Gormanów odpowiadała inteligencja, która nie miała chęci na kontakt z badaczami i niekiedy niszczyła ich sprzęt. Próbując określić jej pochodzenie odwoływano się do teorii o światach równoległych, przybyszach z kosmosu, a nawet zakamuflowanym wojskowym eksperymencie psychologicznym.

Każdy, kto pozna historię rancza z Utah, zapragnie wyjaśnień. Niestety, z powodu rozwiązania NIDS w 2004 r. sprawa utknęła w martwym punkcie. Brak jednoznacznych ustaleń obudził krytyczne głosy. Dziś "Ranczo Skinwalkera" stanowi mekkę poszukiwaczy wrażeń, którzy często wyczekują pod jego płotem w nadziei ujrzenia zagadkowego portalu lub spotkania z UFO. Wiele osób wierzy, że nadal dzieje się tam coś niezwykłego.

Prócz książki opisującej wydarzenia na ranczu Skinwalkera powstał w oparciu o tą historię w 2013 roku także film pt. "Skinwalker Ranch".

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Historia od nas :)
Odpowiedz
Będę za 5min ^.^ Bardzo ciekawe :)
Odpowiedz
Heh, Indianie się mszczą. Zła karma zawsze do narodu wróci.
Odpowiedz
Kto jedzie ze mną?
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje