Historia

Blade Wspomnienia Vol. I
Przez ciemny las prowadziły dwie ścieżki. Jedną z nich wybierał każdy wędrowiec, ponieważ była najbardziej dostępna i najbardziej wygodna, natomiast o drugiej zapominano, ze względu na jej starość i kłopotliwość. Lecz właśnie tę nieuczęszczaną ścieżkę wybrał młody mężczyzna, który podróżował w stronę wielkiego miasta ze swoją małą córeczką. Niestety w czasie długiej drogi zapomnieli uzupełniać paliwo, więc ich samochód stanął na autostradzie. Z trudem udało się mężczyźnie zepchnąć maszynę na skraj lasu. Na początku postanowił poszukać zapasowego paliwa w bagażniku, ale zapomnieli go wziąć. Zrezygnowany mężczyzna spojrzał w prawo od swojego samochodu i zauważył wtedy tira, w którym siedział inny mężczyzna. Kierowca tira podszedł do młodego ojca.
- Jeżeli skończyło się paliwo, to najlepiej iść tą ścieżką przez las, a dojdzie się do hotelu. Tam można przenocować, a obsługa na pewno pomoże z samochodem. – to mówiąc wskazał ścieżkę i wrócił do swojego wozu.
- Dziękujemy bardzo! – krzyknął młody mężczyzna i spojrzał na swoją córeczkę. – Emilio, wygląda na to, że jesteśmy uratowani.
- Ale ja chcę spać! – dziewczynka przytuliła pluszowego misia i wbiła wzrok w ojca.
- Kiedy dojdziemy do tego hotelu, o którym mówił tamten pan, to na pewno się tam prześpimy.
- Dobrze. – ruszyli razem wąską ścieżką.
Nie przypuszczali, że droga będzie tak długa i tak wąska. Napotykali również różne przeszkody, takie jak rzeka lub bagno, ale mimo to szli dalej. W pewnym momencie dziewczynka nie mogła już dłużej wytrzymać i co minutę pytała kiedy dojdą, ale ojciec spokojnie odpowiadał jej, że nie wie. Kiedy Emilia miała rzucić się w błoto i zasnąć zza drzew wyłoniła się duża budowla, zbudowana w stylu wiktoriańskim. Przypominała mały pałacyk i okazała się nim być, co potwierdzał duży znak z napisem: „Leśny Pałac”. Mężczyzna ucieszył się i razem z córką zrobili wyścigi do drzwi. Wygrała dziewczynka i nacisnęła dzwonek. Po kilku minutach otworzyła im kobieta średniego wzrostu w bufiasto-koronkowej sukience w wiktoriańskim stylu. Miała kruczoczarne włosy, które zakręciły się w loki.
- Witam w „Leśnym Pałacu”. Zapraszam do środka! – odsunęła się tak, by ojciec z córką mogli przejść. Weszli do małego przedpokoju, w którym leżało wiele butów i wisiało wiele płaszczy.
- Ech... dobry wieczór, chciałbym za...
- Spokojnie. – kobieta przerwała mężczyźnie i wskazała wolny wieszak. – Zaraz zawołam właścicielkę. Proszę zaczekać.
- Dobrze... – ojciec zdjął córce kurtkę i powiesił na wieszaku wskazanym przez kobietę, potem sam się rozebrał, a ubranie powiesił na wieszaku obok. Gdy zdejmowali buty podeszła do nich starsza kobieta w ciemnozielonej sukience w wiktoriańskim stylu.
- Witam, witam! Proszę nie zdejmować butów, bo podłoga jest brudna! I bardzo przepraszam, że tak późne są moje powitania, ale byłam zajęta jednym z gości. – mężczyzna szybko zaczął zakładać buty Emilii.
- Nic nie szkodzi. – powiedział mężczyzna. – Chcieliśmy zapytać czy jest wolny pokój, ponieważ nasz samochód...
- Zepsuł się?
- Y... tak...
- Przepraszam, ale mówię tak, dlatego że wielu naszych gości przybywa w te strony właśnie dlatego, że zepsuł im się samochód. Zapewne zabrakło paliwa i stanęli państwo na autostradzie.
- Dokładnie tak. – Mężczyzna spojrzał na nią podejrzliwie.
- Oczywiście, że mamy wolny pokój. – powiedziała z uśmiechem i wskazała drzwi naprzeciwko nich. – Zapraszam.
Przeszli do większego pomieszczenia z dużym stołem pod jeszcze większym oknem. Przy wschodniej ścianie był kominek, przy którym znajdowały się dwie sofy i trzy fotele w osiemnastowiecznym stylu. Siedzieli na nich: młody mężczyzna przeglądający jakieś dokumenty, był ubrany w koszulę i spodnie, obok niego siedziała kobieta o włosach koloru blond popijająca herbatę, obok niej siedział czarnowłosy starszy mężczyzna czytający książkę i pijący kawę, na fotelu siedziała kobieta z komputerem, na fotelu obok siedziała starsza kobieta patrząca w ogień, a na fotelu przy oknie siedziała mała dziewczynka ubrana w wiktoriańską sukienkę i wyglądająca przez szybę do ogrodu.
- Oto pokój ogólny, tutaj podawane są śniadania i kolacje oraz, zawsze do dyspozycji o każdej porze dnia, herbata i inne napoje. Można tutaj przyjść, by poczytać lub porobić inne rzeczy. Tylko w tym pokoju znajduje się gniazdko elektryczne. - wszyscy spojrzeli w stronę ojca i córki.
- Dobry wieczór... – zaczął mężczyzna. – Nazywam się Oliver, a to jest moja córka Emilia.
- Dobry wieczór. – odpowiedział mu młody mężczyzna i podszedł do niego. Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. – Nazywam się Arthur Comsley i jestem studentem medycyny. Bardzo mi miło.
- Ja – kobieta o jasnych włosach wstała i podeszła do Olivera. – Nazywam się Juliette Perdue.
- Ja jestem Agatha Stretch. – powiedziała starsza kobieta przy kominku.
- Ja jestem Arnold Stretch. – powiedział starszy mężczyzna z książką. Podszedł do Olivera i uścisnął mu rękę oraz dodał szeptem. – To tylko zbieżność nazwisk.
- Ja jestem Anna Burg. – dziewczyna z komputerem podniosła rękę.
- Ja jestem Enma. – mała dziewczynka podeszła do mężczyzny i spojrzała na niego. Potem podeszła do Emilii. – Jak masz na imię?
- Emilia. Miło mi cię poznać. – dziewczynka wyciągnęła rękę do Enmy.
- Mnie także. – powiedziała Enma z uśmiechem i uścisnęła dłoń Emilii. Przez chwilę trzymała ją i puściła. – Wydaje mi się, że będziemy się razem dobrze bawić.
- Na pewno! – Emilia uśmiechnęła się. Razem zaczęły się śmiać.
- Zapraszam, zaprowadzę państwa do wolnego pokoju. – powiedziała właścicielka pałacu i wskazała im schody po lewej stronie pokoju.
- Dziękujemy. – Oliver i Emilia ruszyli schodami. Córka pomachała do Enmy, a ta odmachała jej z uśmiechem.
Ruszyli w górę schodów i dotarli do długiego korytarza wypełnionego pokojami. Właścicielka poszła na sam koniec i wskazała drzwi.
- Oto pański pokój. – wyjęła klucz z zamka i podała mężczyźnie. – Mam nadzieję, że będzie się państwu dobrze spało.
- Z pewnością. – powiedział Oliver z uśmiechem i otworzył drzwi. Ich pokój był dość duży. W rogu, przy oknie stały dwa łóżka, naprzeciwko była duża szafa, a w prawym rogu, zaraz przy drzwiach znajdowała się mała toaleta. Wszystko urządzone w wiktoriańskim stylu.
- Ale tu pięknie! – Emilia skoczyła na łóżko.
- Miło mi, że się państwu podoba. – kobieta spojrzała na Olivera.
- Dziękujemy bardzo.
- Nie ma za co. Nazywam się Anastazja Haudorfe. Miłej nocy. – to mówiąc zamknęła za sobą drzwi.
- Będziemy mieli świetne wakacje! – dziewczynka uśmiechnęła się i wyjrzała przez okno.
- Jesteśmy tu tylko na jedną noc. – powiedział Oliver.
- Och, tato, spójrz! Tu jest ogród! – dziewczynka wskazała na okno. – Ale piękny! – mężczyzna westchnął i podszedł do okna. Rzeczywiście ogród był bardzo imponujący i idealny do zabawy. Stwierdził, że może zostaną tu dłużej.
Obudził się. Była noc. Spojrzał na zegarek w telefonie. 3:51. Och, znów nie będzie mógł zasnąć do rana. Nagle usłyszał skrzypnięcie. Podniósł się i rozejrzał się po pokoju. Przecież to stary dom, wiadomo że skrzypi. Znów ten dźwięk, ale teraz długi i nieznośny, jakby ktoś otwierał nienaoliwione drzwi. Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Przypomniał sobie teraz wszystkie horrory jakie widział i wiedział, że wszystko co jest straszne jest w szafie. Otworzył ją i spojrzał do środka. Nic. Stuknięcie. Głuchy dźwięk, jakby coś komuś wypadło z ręki i uderzyło o podłogę. Stanął na środku pokoju. Teraz słyszał dokładnie skrzypienie, jakby ktoś powoli szedł korytarzem. Szybko otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. Pusto. Nie, chyba zaczynam wariować! Wracam do łóżka. Zamknął drzwi i położył się w łóżku. Już zaczynał zasypiać, gdy usłyszał głoście głuche stuknięcie. Szybko wybiegł na korytarz i rozejrzał się. Zauważył, że światło na schodach paliło się. Pobiegł w tamtą stronę. Doszedł do schodów i na dole zobaczył jakiś cień. Zbiegł na dół i prawie wpadł na Enmę.
- O, przepraszam. – powiedziała dziewczynka. – Obudziłam pana?
- A... nie... – powiedział Oliver w zakłopotaniu. – Co tutaj robisz?
- Nie mogłam zasnąć, więc stwierdziłam, że napiję się herbaty. – Oliver spojrzał na dziewczynkę. Trzymała w rękach lalkę. Pewnie ona wydała ten głuchy dźwięk, może spadła jej ze schodów, kiedy schodziła? – Bardzo przepraszam, że pana obudziłam. – dziewczynka zgięła się w ukłonie.
- Nic, nie szkodzi. – dziewczynka wyprostowała się i ruszyła w stronę stolika z herbatą. Oliver zaczął wchodzić po schodach.
- Coś się stanie. – dziewczynka spojrzała na Olivera. On odwrócił się.
- Słucham?
- Tak? – dziewczynka pytającym wzrokiem omiotła twarz mężczyzny.
- Nic, myślałem, że coś mówiłaś.
- A, nie. – Enma uśmiechnęła się i zaczęła nalewać sobie herbaty.
- Dobranoc. – Oliver wszedł po schodach na górę. Enma usiadła na parapecie i spojrzała w stronę ogrodu. Popijała powoli herbatę, patrząc na zarysy czarnej sylwetki miotającej się w krzakach.
Komentarze