Historia

Prawdziwy strach.

mikimaje 2 9 lat temu 1 049 odsłon Czas czytania: ~6 minut

Zastanawia mnie czasem, czy wiecie czym jest prawdziwy strach. Nie mówię tutaj, o przeczytaniu strasznej historii, lub oglądaniu horroru. Mam na myśli prawdziwą grozę, która wdziera się wgłąb czaszki i penetruje mózg niczym kula wystrzelona z pistoletu, która trafia w głowę. Większość z Was nie zna uczucie, gdy nerwy nie wytrzymują, a mózg wyłącza wszystkie procesy myślowe, zapalając czerwoną lampkę. Chciałbym opowiedzieć, o tym co mnie spotkało. Nie stało się to wczoraj, czy nawet rok temu, a jednak dalej mnie prześladuje. Zdarzenie, które za chwilę Wam opowiem miało miejsce 7 lat temu, stało się to nagle, w słoneczny, piękny dzień. Miałem wrażenie, że nic nie może zniszczyć mi tego dnia, a o godzinie 22:40 wylądowałem... zresztą, sami się dowiecie, gdzie się znalazłem. Ważniejsze jest, to dlaczego tu trafiłem. Wróciłem z mojej pracy, którą wtedy wręcz kochałem. Byłem informatykiem, w dużej firmie, której nazwy tutaj nie podam, moja praca była ciężka, była wyzwaniem, za to kochałem tą robotę. Jednak teraz, ta posada jest dla mnie bezsensu, marnowanie życia, które otrzymałem chyba przez jakiś cholerny przypadek, pieprzony błąd w sztuce! Dobrze, raz, dwa, trzy... Wróciłem do domu i zjadłem coś na szybko. Niektórzy powiedzieliby, że to obowiązkowe danie informatyka, pizza, ale była pyszna. Mając przed sobą 12 godzin wolnego od pracy, do której nawiasem mówiąc już nigdy nie wróciłem. Postanowiłem pójść spać, ot chwila odpoczynku w zapracowanym życiu. Położyłem się i oddałem w słodkie objęcia Morfeusza. Zasnąłem o 22:10, a mój sen był niespokojny i nie trwał długo. Obudziłem się, a raczej ocknąłem nad zlewem w kuchni, obok mnie leżał nóż, w zlewie rozbita szklanka, a z niewielkiej rany na dłoni, sączyła się krew. Najdziwniejsze w tym wszystkim był fakt, że nie pamiętałem tego co działo się wcześniej. Ostatnie co pamiętam, to rozmyte słowa jakiejś dziewczynki. Wtedy nie wiedziałem co powiedziała, ale nie wydawało się to dla mnie aż tak ważne. Ważniejsze było, to że stałem nad zlewem z rozciętą ręką i wrażeniem, że powinienem chwycić nóż i zwiać z tego miejsca. Tylko dlaczego nie pamiętam jak wstałem, dlaczego nie wiem co się dzieje? Uznałem, że czas wracać do łóżka. Odwróciłem się i mechanicznie, ręką chwyciłem nóż, wiecie jak to jest, gdy wykonujesz daną czynność wiele razy, a później robisz, to już automatycznie. Właśnie takie miałem wtedy wrażenie, zdawało mi się, że robiłem to już wiele razy, a za każdym razem, gdy tylko wrócę do sypialni, dzieje się coś strasznego. Coś, co nie pozwala mi spać i zmusza do powrotu w to miejsce. Dlaczego muszę wracać ciągle do kuchni, stać nad zlewem, i wykonywać te same czynności. Zdałem sobie wtedy sprawę, że wcale nie muszę robić tego samego. Gdy wszedłem do przedpokoju, który pełen był obrazów, zauważyłem, że na wielu z nich powtarza się jeden motyw, smutne dziecko. Nie byłem wtedy w stanie stwierdzić jakiej jest płci. Po prostu wiedziałem, że jest smutne, a ja nie mogę oderwać od tych obrazów oczu. Wtedy właśnie usłyszałem skrzypienie drzwi i gdy spojrzałem na nie, ujrzałem wyglądającą zza rogu drzwi do piwnicy dziewczynkę. Usłyszałem wtedy jak mnie woła.

- Chodź ze mną, T...

Wtedy myślałem, że pomyliła mnie z kimś o imieniu zaczynającym się na literę T. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że obecność jakiejś dziewczynki w moim domu jest dziwna, w końcu nie miałem dzieci. Mała nie dokończyła tego co chciała powiedzieć, a zdążyła tylko wypowiedzieć literę T i z krzykiem, wychylić się zza rogu. Wtedy przypomniałem sobie, że znam ją, że mój mózg ukrywa coś przede mną, lub ja ukryłem coś tak głęboko w swojej podświadomości, że sam nie mam do tego dostępu. Wtedy poczułem ból, który rozszedł się z mokrym plaśnięciem po całym moim ciele. Nie bardzo zdawałem sobie sprawę z tego co się stało, aż do momentu, gdy uderzyłem twarzą o ziemię. Nie usłyszałem już drugiego plaśnięcia, obudziłem się w kuchni nad zlewem. Wtedy zdałem sobie sprawę, że krew na ręku, wcale nie jest z rozcięcia, bo żadnego tam nie było. Krew była, z mojej cholernej głowy, którą przed chwilą ktoś rozpierdolił na kawałki jakimś młotkiem, lub innym dziadostwem! Ale przecież żyłem... jak to możliwe? Chwila, to działo się już wcześniej, dlatego miałem przeczucie, że muszę zabrać ten nóż. Dlaczego? Nie wiedziałem, dalej nie wiem. Znałem tą dziewczynkę, byłem w jakiejś cholernej pętli czasu? Umierasz i BUM! Pojawiasz się znowu. Jedno nie dawało mi spokoju. Dlaczego pamiętałem, to co stało się wcześniej, przecież wcześniej też musiało się dziać coś podobnego, ale nie miałem o tym pojęcia. Nie chciałem wychodzić z kuchni, ale usłyszałem głos, który był mi świetnie znany, coraz lepiej pamiętałem tą dziewczynkę. Nie wiedziałem kim jest, lecz wiedziałem, że miała ze mną wiele wspólnego. Teraz już wiem, że o wiele więcej niż myślałem. Skoro znałem tą dziewczynkę, to musiała mi pomóc, ona... ja ją kochałem. Nie, nie byłem pedofilem, to była raczej miłość braterska, lub rodzicielska. Usłyszałem jej krzyk, to musiała być moja rodzina, lub inna bliska mi osoba. Ruszyłem szybko, chwytając nóż, w stronę korytarza, gdzie dostałem w głowę. Coś się zmieniło, nie było tam obrazów, zamiast nich były zdjęcia tej dziewczynki. Teraz byłem pewien, że ją znam. Ruszyłem żwawym krokiem, w kierunku drzwi od piwnicy i otworzyłem je szybkim ruchem. Jedyne co do mnie dotarło, to okropny smród zgnilizny, gnijącego mięsa i zepsutych jaj. Okropny zapach, który nie mógł być wytworem mojej wyobraźni, to było coś prawdziwego. Dopiero wtedy sprawdziłem mój zegarek, który pokazywał godzinę 22:12. Wtedy zdałem sobie sprawę, że to tylko sen, że to nie jest prawdziwe. Przecież, to trwało, co najmniej 20 minut. Jednak z nieznanego powodu nie mogłem się obudzić,a zapach stał się silniejszy.

-Idź do piwnicy, zobacz mnie, zobacz swoje dziecko.

Moje dziecko? To było śmieszne, nie miałem dzieci! Zaraz, chwila. To uderzyło na mnie jak grom z jasnego nieba. Przecież miałem córkę, nazywała się... nazywała się Dorothy? Już wszystko pamiętałem, nie wiedziałem czemu się tutaj znalazłem, nie wiedziałem już czy to jest sen, czy może rzeczywistość. Wiedziałem tylko jedno, miałem córkę, Dorothy, która zaginęła. Nigdy jej nie odnaleziono, nikt nie wie co się stało. Zacząłem szybko iść w dół, a jedyne co tam zobaczyłem, to dół wykopany moją starą łopatą i jeszcze gorszy i ostrzejszy zapach, który pochodził jakby z innego wymiaru. Powoli skierowałem się w stronę dołu, który... sam niegdyś wykopałem. Leżały tam... rozkładające się szczątki mojej małej córeczki, mojej Dorothy! Wtedy czułem prawdziwy strach, nie mogłem się ruszać. Mój mózg dał sygnał, aby przestać myśleć i uciekać. Wiedziałem, że to ona, mimo, że były w okropnym stanie. Padłem na kolana z łzami w oczach, moje nogi nie pozwoliły mi na nic więcej. Szkielet z resztkami mięsa, które odchodziło od kości i setkami robaków, ruszył się. Wpadłem do dziury i zobaczyłem jak moja córeczka zakopuje mnie ze swoimi szczątkami.

-Zobacz co mi zrobiłeś.

To były ostatnie słowa jakie usłyszałem przed wybudzeniem się. Już wiedziałem, byłem potworem. Gdy się obudziłem, zapach był duszący, był wszędzie. Wtedy zrozumiałem, że ten zapach był tu od co najmniej roku, kiedy pozbyłem się... kiedy ją zabiłem! Zadzwoniłem po policję, nie chciałem z tym żyć, chciałem się zabić, ale stróże prawa wbrew pozorom zareagowali szybko. Gdy trzymałem broń w ustach, ktoś szybko mi ją wyrwał. Nie sądziłem, że to możliwe, ale nie zdążyłem pociągnąć za spust. Wtedy mnie powalili i pytali o ciała, o których mówiłem przez telefon. Powiedziałem im o piwnicy, jednak gdy tam zeszli, nic nie znaleźli. Nie sądzę, aby to był przypadek, ona chciała żebym cierpiał ze świadomością, iż zabiłem swoje własne dziecko, chciała tego. Nie miałem zginąć. Właśnie wtedy trafiłem do pieprzonego wariatkowa, gdzie stwierdzili u mnie schizofrenie. Jednak ja znam prawdę. Zabiłem moją kochaną córeczkę, zabiłem tego pieprzonego bachora! Teraz wyszedłem i mogę dokończyć moje dzieło. Ta mała, która trafiła na mój stół już niedługo przestanie się wiercić, a ja poznam w końcu smak naboju, który jest mi pisany.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Ale poza przecinkami jest super :)
Odpowiedz
Opowiadanie całkiem całkiem, ale proponowałbym rozsądne korzystanie z przecinków, bo w tekście jest ich po prostu za dużo.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje