Historia

Senna Rzeczywistość

Mroczny Wilk 3 9 lat temu 7 103 odsłon Czas czytania: ~5 minut

Wróciłem późnym wieczorem, zmęczony całym dniem spędzonym w pracy. Spojrzałem na zegarek. Była 21:43. Jęknąłem i złapałem się za bolącą głowę. Na szczęście jutro sobota, pomyślałem. Nareszcie sobie odpocznę.

Normalnie pooglądałbym telewizję albo poczytał, ale nie miałem na nic ochoty. Byłem po prostu cholernie zmęczony. Zjadłem kilka kanapek, umyłem się, uchyliłem okno, położyłem się, oddałem swój umysł Morfeuszowi i zapadłem w głęboki sen.

Szedłem przez centrum miasta. Kierowałem się do pracy. Najdziwniejsze było to, że wszystkie ulice były puste. Nie widziałem żadnej żywej duszy. Usłyszałem powolne skrzypienie. Rozejrzałem się, ale nie mogłem zauważyć źródła dźwięku. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej, bo miałem mieć ważną prezentację i nie mogłem się spóźnić. Gdybym to zrobił, szef wyrzuciłby mnie na zbity pysk. I tak ostatnio sobie u niego wystarczająco nagrabiłem.

Poczułem kilka kropli, które spadły na moją twarz. Spojrzałem się na szare niebo i westchnąłem. Raptem zaczęło padać. Przyśpieszyłem. Nie mogłem zmoknąć. Nagle coś za mną syknęło i uderzyło mnie w plecy. Niewiele brakowało do tego, żebym się przewrócił na brudną ulicę. Rozejrzałem się, ale znów nie widziałem niczego. Plecy bolały niemiłosiernie. Spojrzałem na zegarek i pomimo bólu, zacząłem biec.

Wpadłem do sali konferencyjnej idealnie na czas.

– O, Łukasz, jesteś – powitał mnie szef. – Już zaczynałem się obawiać, że się spóźnisz. Możemy zaczynać?

– Tak, oczywiście, szefie – odpowiedziałem i złapałem oddech po parominutowym biegu.

Podszedłem do wykresów i rozpocząłem prezentację.

Doszedłem prawie do połowy, kiedy włączyło się radio w mojej komórce. Szef spojrzał na mnie zażenowany. Zacząłem wszystkich przepraszać. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Był wyciszony. Zastanawiałem się, jakim cudem sam się włączył. Przytrzymałem czerwony przycisk, a komórka się wyłączyła. Jednak jakimś cudem z głośników nadal wydobywał się dźwięk radia. Zacząłem denerwować się jeszcze bardziej. Roztrzęsionymi rękami odpiąłem tylną klapkę i wyciągnąłem baterię. Radio nadal grało! Nie wiem jakim cudem, ale grało! Rzuciłem telefonem o podłogę, ale on nadal nie chciał się wyciszyć. Zacząłem go deptać, ale to nic nie dawało. Wszyscy w pomieszczeniu patrzyli na mnie jak na wariata. Nagle coś sobie uświadomiłem . Uderzyłem się w czoło, załamany nad samym sobą. Pomieszczenie rozpłynęło się w powietrzu, a ja otworzyłem oczy.

Radio nadal grało. Podniosłem się z łóżka i wyłączyłem pobudkę. Zaśmiałem się krótko. Tak to jest, gdy ma się głęboki sen. Chyba każdy inny obudziłby się wcześniej, ale nie ja. W moim przypadku rzeczywistość wdzierała się do snu, powodując w nim anomalie.

Zacząłem się rozciągać, ale nagle poczułem ostry ból w okolicach kręgosłupa. Dotknąłem tamtego miejsca ręką i zabolało jeszcze mocniej. Podszedłem pod wysokie lustro stojące w łazience i po chwili gimnastykowania i obracania głowy we wszystkie strony, udało mi się zauważyć długą, czerwoną ranę ciągnącą się wzdłuż moich pleców. W tym momencie nie zastanawiałem się nad tym, skąd się ona wzięła. Otworzyłem wiszącą szafkę i wyciągnąłem z niej butelkę z wodą utlenioną. Nie mogłem dopuścić do zakażenia. Odkręciłem korek i zgiąłem się, żeby płyn nie spłyną. Wykręciłem rękę do tyłu i zacząłem polewać ranę. Jęknąłem z bólu i zakląłem przez zęby. Paliło jak diabli. Ale wiedziałem, że to i tak lepsze od tego, co by się działo, gdybym nie odkaził rany.

Wyciągnąłem paczkę bandaży i obwinąłem się wokół tułowia.

Założyłem koszulkę i dopiero wtedy zacząłem się zastanawiać nad tym, co mi się przydarzyło. Może lunatykowałem, pomyślałem. Zdarzało mi się robić to w dzieciństwie. Ale w jaki sposób mogłem tak się urządzić? Różne myśli przychodziły mi do głowy, ale nic nie było na tyle logiczne, by mogło być prawdą.

Zacząłem rozglądać się po sypialni. Zauważyłem coś dziwnego koło łóżka. Klęknąłem przy nim. Na podłodze było kilka kropel ciemnego płynu. Zawahałem się, ale po chwili wetknąłem w jedną palec. Podsunąłem go pod nos i poczułem słodki zapach. Zastanawiałem się, czy nie polizać palca, tak jak robią specjaliści w telewizji, ale ta myśl wyleciała z mojej głowy tak szybko, jak się pojawiła. Nie miałem pojęcia, skąd się to wzięło, ani co to jest. Wziąłem ścierkę i wytarłem maź.

Resztę dnia spędziłem w miarę normalnie. Wciąż trawiły mnie myśli o tym, co się stało, ale nie mogłem z tym niczego więcej zrobić. Nie jestem jakimś Sherlockiem. Pozostało mi mieć nadzieję, że to się nie powtórzy.

Do domu wróciłem jeszcze później niż poprzedniego dnia, ale tym razem nie byłem tak zmęczony. Wyskoczyliśmy z kuplami na miasto na piwko i bilard. Taki męski wieczór.

Kiedy wszedłem do domu, byłem tylko lekko rozkojarzony. Nie wypiliśmy wiele.

Wziąłem prysznic i jeszcze trochę posiedziałem na Internecie. Gdy kładłem się spać, na dworze było już całkowicie ciemno. Latarnie już dawno zgasły, a nawet księżyc ukrywał się za ciemnymi, deszczowymi chmurami.

Znajdowałem się w liściastym lesie. Ziemię pokrywały kolorowe, jesienne liście.

Co ja tu, kurwa, robię, pomyślałem? Rozejrzałem się, ale las był jednolity. Nie było niczego, co by się wyróżniało. Stwierdziłem, że muszę pójść w jednym kierunku, żeby się stąd jakoś wydostać.

Wtem znów zaczęło padać. Nie była to wielka ulewa, ale wystarczająco duża, bym zmókł.

Nagle coś zaskrzypiało. Dźwięk był podobny do dźwięku uchylanych drzwi albo okna. Ale co mogło wydawać go w środku jakiegoś lasu?! Zacząłem nerwowo spoglądać we wszystkie strony. Coś zaszeleściło w pobliskich krzakach. Raptem wyskoczył z nich młody jelonek. Akurat zaczynałem się uspokajać, ale zorientowałem się, że biegnie on w moim kierunku. Zdarzało mi się widywać jelenie, ale nigdy nie widziałem, żeby poruszały się tak szybko.

Rzucił się na mnie i powalił mnie na ziemię. Moje ramiona przygniótł kopytami. Zaczął wydawać dziwne dźwięki. Nagle jego zęby przemieniły się w ostre kły, którymi zaatakował moją szyję.

Obudziłem się cały spocony. Jednak to, co zauważyłem, przeraziło mnie o wiele bardziej niż koszmar. Tuż przed moją twarzą znajdowała się okropna, plugawa morda. Oświetlało ją księżycowe światło. Kapał z niej czarny płyn. Poczułem słodki, odurzający zapach. Tak samo pachniała maź, którą znalazłem przy swoim łóżku.

Monstrum syknęło niezadowolone, gdy zauważyło że się obudziłem. Roztworzyło swoją mordę chyba do maksymalnej szerokości, ukazując białe, ostre kły.

Stwór siedział na łóżku i próbował przygnieść mnie całym swoim ciężarem. Z jego wychudzonego tułowia nagle wyrosły trzy czarne odnóża, które poderwały się do góry i wyglądały tak, jakby zaraz miały spaść w moim kierunku. Adrenalina popchnęła mnie ku działaniu. Podciągnąłem nogi ku tułowiowi, by po chwili z całej siły kopnąć stworzenie. Odleciało na drugi koniec pokoju i przy okazji zniszczyło komodę. Syknęło przeciągle, prychnęło i wyskoczyło zwinnie przez okno. Szybko podbiegłem do niego i zamknąłem je. Osunąłem się rozdygotany pod ścianą. Gdybym poprzedniego dnia zauważył, że okno było bardzie uchylone niż wtedy, gdy je otworzyłem… Już nigdy nie zasnę przy otwartym oknie.

Mam nadzieję, że się podobało. Zostawiajcie komentarze. Motywują do działania, szczególnie te pozytywne :)

Zapraszam wszystkich na mojego fanpage'a na FB.

https://www.facebook.com/mrocznywilk.autor

Jeśli nie czytaliście innych moich opowiadań, zachęcam Was, żebyście to zrobili :)

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Kiedy znowu zaczęło padać jakoś skapnąłem się, że to na pewno będzie jakiś stwór na fusicie albo coś.
Odpowiedz
Twoje opowiadania są super ale fajnie by było jakbyś pisał kontynuację mojego bożego narodzenia aha i jeszcze coś - nie pisze się fanpage? Bo jest napisane panpage :D
Odpowiedz
Słabe. Końcówka jest strasznie naciągana, niezbyt dopracowana. Całość jest ciut nudna z powodu powtarzającego się schematu "coś mi się śniło - coś się stało - mój sen był odzwierciedleniem rzeczywistości". Czytałam już dziesiątki takich. Ogółem 3/10
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje