Historia

Rok 1943, odległa wieś w Bośni. Część III: Uwięzieni w świątyni

seventhseal 6 9 lat temu 14 450 odsłon Czas czytania: ~5 minut
Ta historia posiada kilka części:
Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5

Część pierwsza: http://straszne-historie.pl/story/10406-Rok-1943-odlegla-wies-w-Bosni-Czesc-I

Część druga: http://straszne-historie.pl/story/10437-Rok-1943-odlegla-wies-w-Bosni-Czesc-II-Mezczyzna-powraca

Moi pradziadkowie byli oszołomieni widokiem dwóch, świeżych niemieckich trupów. Babcia siedziała przy oknie, nie mogąc się ruszyć. Wkrótce, zaczęli się zbierać ludzie.

"Mamy przesrane i to całkowicie!" krzyczał Zlatan, głowa rodziny Peric, "Jak Niemcy się o tym dowiedzą, zabiją nas wszystkich. Kobiety, dzieci, wszystkich. Każdego, kto jeszcze pozostał przy życiu. Z pewnością pomyślą, że to my!"

"Spokojnie." przerwał mu mój pradziadek, "Musimy się uspokoić, usiąść i porozmawiać. Musi być przecież jakieś logiczne wyjaśnienie. Wszystko będzie dobrze."

"Powiedz to tym żołnierzom." ktoś wymamrotał z tłumu.

"Poczekajcie!" zza okna krzyknęła moja babcia, "Nie ma Stojiców!"

Wszyscy zaczęli się rozglądać, i faktycznie, okazało się, że rodzina Stoiców nie była obecna.

"Niech ktoś po nich pójdzie, na miłość boską!" rozkazał Zlatan.

Tym razem, babcia nie mogła towarzyszyć grupie dorosłych, więc nie była w stanie dokładnie opisać, co stało się z rodziną. Usłyszała tylko, że cała trójka: ojciec, matka i córka, zostali znalezieni przybici do drzwi. Każde z nich do innych. Kiedy mieszkańcy otworzyli drzwi wejściowe, natychmiast zobaczyli ojca, przybitego do drzwi kuchennych. Siedział na podłodze, opierając się o drzwi, jego ręce były przybite ponad głową, jeden gwóźdź przechodził również przez jego szyję. Następnie odnaleziono jego żonę, w tej samej pozycji, przybitą do drzwi sypialni. W tamtym momencie zaskrzypiały drzwi frontowe. Wszyscy odwrócili się i ujrzeli córkę, zwisającą z nich. Była ukrzyżowana, lecz wciąż żywa. Podniosła głowę, popatrzyła na mieszkańców i powiedziała "ciiii" zanim wyzionęła ducha.

Rodziny Radenovic, Milinkovic oraz Stoic zostały brutalnie zamordowane. Do tego wszystkiego dochodziły ciała dwóch niemieckich żołnierzy.

Niegdyś, spokojna, pracowita wioska zamieszkana przez siedem rodzin i księdza, była teraz zdewastowana śmiercią. Pozostałe rodziny, moja, Pericowie, Popovicowie i Zolo, razem z księdzem postanowiły trzymać się razem, aby przetrwać noc. Wszyscy zebrali się w wiejskim kościółku. Nikt nie spał, każdy snuł teorie na temat tego, co mogło spowodować tyle zgonów. Niektórzy obwiniali Ustase, chorwacki, radykalny ruch, który terroryzował Serbów w tamtych czasach (z resztą, Serbowie nie pozostawali im wdzięczni), inni wciąż podejrzewali Niemców. Tylko ksiądz uważał, że oto sam Szatan zszedł na ziemię, by mordować niewinnych.

"Dzieci," mówił, "tylko Szatan mógłby odbierać ludziom życie z taką łatwością. Jeżeli to nie on, to na pewno jeden z jego podwładnych."

"Wydawało mu się, że Lucyfer nie ma nad nami fizycznej władzy?" zapytał Zlatan.

"Masz rację, mój synu, jednak jego żołdacy mają. Jeżeli wpuścisz ich do swojego umysłu, utracisz wiarę, już po tobie."

"Więc co powinniśmy zrobić?" Zlatan zapytał głośniej, "Czekać, aż znowu przyjdą? Widziałeś Stojocków? Zostali ukrzyżowani, na miłość boską!"

"Powinniśmy się stąd wynosić" powiedział mój pradziadek, "jutro, weźmiemy tyle ile damy radę unieść i pójdziemy do sąsiedniej wsi, tam, gdzie stacjonują Niemcy. Wszystko im opowiemy."

"Niemcy zrobią nam gorsze rzeczy niż sam Szatan ze swoimi pomagierami, jeśli tylko spostrzegą się, że ich żołnierze zniknęli. Jeżeli wyruszać, to w inną stronę!" odpowiedział Petar, głowa rodziny Popovic, "Wiem, że to długa droga, ale nie możemy zostać!"

Wszyscy przystali na tą propozycję. Do świtu brakowało już tylko kilku godzin.

Około 4 nad ranem, Petar usłyszał hałas na zewnątrz. Wszyscy podbiegli do okien, jednak nie mogli niczego dostrzec. Widoczność sięgała maksymalnie 10 metrów.

"I tak muszę się odlać." powiedział Petar, nakładając płaszcz.

"Nie, proszę, nie wychodź, zaczekaj do ranka!" prosiła Milena, jego żona, ale nie chciał jej słuchać.

Typowa cecha Serbskiego farmera - upartość. Chwycił widły i wyszedł na zewnątrz. Znikną za rogiem kościoła.

Minęło dobre dziesięć minut, a po Petarze wciąż nie było ani śladu. Poczucie strachu zaczęło przeszywać ludzi w świątyni. Moja babcia właśnie miała zaproponować, aby ktoś go poszukał, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

"Kto tam?" krzyknął Zlatan.

"Petar, otwórzcie!" odpowiedział mu zza drzwi.

Pomimo ogromnego zwątpienia, otworzyli drzwi. Był to Petar, we własnej osobie. Ludzie poczuli ulgę.

"Wszystko w porządku?" zapytał Ljubo Peric.

"Tak, w porządku, bardzo w porządku." odpowiedział Petar, przyoblekając, jak to opisywała moja babcia, nienaturalny uśmiech na swą twarz. Zostawił widły przy drzwiach. Podszedł do ołtarza i spędził kilka minut patrząc na figurkę Maryi. Następnie podniósł mały krucyfiks, leżący na jednym ze stołów. Podszedł do swojej żony i zaczął szeptać jej na ucho. Wszyscy obserwowali to w ciszy. Milena opadła na kolana, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swoim mężem i powiedziała: "Jestem gotowa." Petar podniósł złoty krzyż i dźgnął swą żonę w gardło. Wydała z siebie bolesny dźwięk osoby, która, no cóż, która została właśnie dźgnięta w gardło i opadła na plecy. Po pierwszym szoku, Zlatan dopadł Petara, próbując powalić go na ziemię, jednak ten szybko go odepchnął i pobiegł w stronę drzwi.

"Nie dajcie mu uciec!" krzyknął mój dziadek.

Jednak Petar wcale nie zamierzał uciec. Biegł prosto na widły, które pozostawił wchodząc do budynku. Dźgnął się w klatkę piersiową, zatapiając broń do końca. W momencie, kiedy z jego ust wylewała się już krew, zdążył powiedzieć: "Wszyscy... jesteście… już... martwi..." Zgromadzeni spojrzeli na Milenę, której ciało, nie dające już oznak życia, nie napełniło ich optymizmem. Była martwa.

Petar i Milena nie mieli dzieci.

"Boże kochany, co tu się kurwa dzieje!?" krzyczał Ljumbo, chwytając księdza za szaty, "Kto za tym stoi? To przecież nie mógł być Petar, on by nigdy..." nie mógł dokończyć zdania.

Ksiądz milczał.

"Słuchajcie ludzie." powiedział Zlatan, "Nie wiem co się tu dzieje i prawdę mówiąc niewiele mnie to teraz obchodzi. Nikt nie wychodzi z kościoła, do czasu aż nastanie dzień. Czy to jest jasne?"

Wszyscy, zgodnie kiwnęli głowami. Ljumbo, Zlatan i mój pradziadek podnieśli ciała Mileny i Petara, owinęli je obrusami i położyli za ołtarzem, pod figurką Maryi. Babcia wspomina tamtą chwilę głównie z powodu smutku, jaki czuła. Ci ludzie, byli jak rodzina, a zostali udręczeni przez coś, czego nikt nie mógł wyjaśnić. Do tego sposób w jaki zginęli!

Powoli, ciemność nocy, zaczęła ustępować szarości nadchodzącego dnia. Promienie słońca otulały dzwonnice kościoła. Dopiero wtedy babcia zorientowała się, jak niewielu ludzi jeszcze żyło. Ksiądz, Ljumno, jego żona i czwórka dzieci; Zlatan z żoną i synem oraz moi pradziadkowie, babcia i jej siostra.

"Dzieci, musimy otworzyć serca przed Bogiem, pozwolić by znów w nich zamieszkał! To jedyna możliwość ocalenia nas przed siłami zła." powiedział kapłan, gdy wszyscy gotowali się do wyjścia. "Nie możemy tracić wiary!" Niemal krzyknął, ściskając w rękach różaniec, "Nie możemy!"

Zlatan spojrzał na niego z pogardą. "Ojcze, gdzie był twój Bóg, kiedy go potrzebowaliśmy?" powiedział wskazując ręką na ciała leżące za ołtarzem, "Gdzie był twój Bóg?"

"Nie wiem, synu. Nie wiem. Jednak Bóg ma plany wobec każdego z..."

"Mam dość!" przerwał mu Ljumbo, "Dosyć tego gadania! Ty i twój Bóg nie jesteście już tutaj mile widziani!" krzyknął, przy czym był zaskoczony, że miał czelność obrazić księdza i Boga w jego świątyni. Pasterz nie odpowiedział. Pochylił tylko głowę, wciąż ściskając różaniec.

Trzeba było ruszać. Wszyscy chwycili w dłonie jakieś przedmioty, na wypadek gdyby zostali zaatakowani. Kilkoro wyczerpanych ludzi, trzymających widły i noże, zdających sobie sprawę z mierności ich broni. Jednak zdawali się być nieco podbudowani faktem, że jest dzień. Otworzyli drzwi, i poczuli na sobie promienie słońca. Były ciepłe, poczuli się bezpiecznie.

Wtedy zamarli. Na drodze przed kościołem stał mężczyzna w czarnym płaszczu.

Część czwarta: http://straszne-historie.pl/story/10448-Rok-1943-odlegla-wies-w-Bosni-Czesc-IV-Duszpasterz

Autor: inaaace

Źródło: reddit.com

Tłumaczenie: seventhseal

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

* Tu tururu, tu tu tu!* Dlaczego każda wieloczęściowa historia to taki wielki Polsat ? ;_;
Odpowiedz
Ale tam jest błąd. Powinno być napisane ,,podejrzewali ustaszów".
Odpowiedz
Jeśli nie przeczytam ciągu dalszego, włożę czarny płaszcz i pójdę do jakiejś wioski.
Odpowiedz
"Znikną za rogiem kościoła" - literówka, "zniknął" :) [+] Się należy.
Odpowiedz
Koniec normalnie jak reklamy w Polsacie, w najlepszym momencie i dłuższe od filmu :( Mega historia! Więcej! Szybciej!
Odpowiedz
pospiesz się błagam
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje