Historia

Palacz zwłok

~~terribia 0 9 lat temu 1 339 odsłon Czas czytania: ~2 minuty

W każdym miejscu jest ktoś, kto potrafi wszystko załatwić.

Ja jestem właśnie kimś takim. Jeśli chcesz się kogoś pozbyć, mogę się tego podjąć. Szybko i po przystępnej cenie. Jeśli jednak nadal masz wątpliwości, co do jakości moich usług, pokażę Ci, przyjacielu, jak cała sprawa wygląda z bliska.

Moje zlecenie na najbliższy tydzień? Muszę usunąć kobietę o nazwisku Aveyard. Caroline Aveyard. Przeglądam teraz skrupulatnie jej teczkę. Dwadzieścia trzy lata. Ciemne włosy, niebieskie oczy. Pracuje jako pielęgniarka w Szpitalu Św. Bernarda. Według zleceniodawczyni, uwiodła jej męża.

Kiedy moje wiadomości na temat ofiary są już odświeżone, mogę wyruszyć na łowy.

Zwykle, zebranie informacji zabiera mi trzy, cztery dni. Po tym czasie następuje moment najciekawszy, który teraz notuję w pamięci, by próżniej przelać go na papier.

Mój strój roboczy? Może się to wydać śmieszne, składa się z czarnego płaszcza, czarnych spodni, czarnego kapelusza i takich samych okularów przeciwsłonecznych. Główną rolę odgrywa jednak niewidzialność, która jednak odbyta się bez magii.

Opanowanie do perfekcji roli „człowieka cienia”, zajęło mi dobre parę lat. Teraz jednak dzięki temu jestem iluzją, halucynacją. Ludzie mijają mnie na ulicy, lecz nie widzą. Patrzą prze zemnie na wskroś, lecz nic nie dostrzegają…

***

Stoję na parkingu przed szpitalem. Papieros, którego trzymam w dwóch palcach powoli dogasa. W końcu zgniatam peta obcasem buta i kpię w kierunku rynsztoku. Lustruję otoczenie. Niewidziany przez nikogo, widzę wszystko. Szczupła kobieta o ciemnych włosach wychodzi ze szpitala. Rusza w kierunku białej skody, a ja idę za nią. W ogóle mnie nie dostrzega zajęta swoimi myślami. Uśmiecham się pod nosem, mijając obiekt uśmiecham się pod nosem i ruszam do własnego czarnego wozu. Jadę za panną Aveyard, aż pod dom. Dlaczego nie załatwię jej na parkingu? To proste. Skoda by tam została. Byłoby łatwe do wydedukowania, że ktoś ją napadł. A ja jestem dość … popularny. Ale nikt nie ma dowodów.

Obiekt wychodzi z samochodu i rusza do drzwi. Robię to samo jak wierny cień. Zamykam drzwi pojazdu i wyciągam z kieszeni płaszcza mały lecz ostry nożyk.

Sięga do kieszeni i wyciąga pęk kluczy z doczepionym kolorowym breloczkiem. Stoję tuż za nią i przykładam do jej twarzy chustkę nasączoną chloroformem. Ciało wiotczeje mi w dłoniach. Bez trudu zanoszę je do samochodu i układam na tylnym siedzeniu. Zbyt ryzykowne? Koleżanka wypiła o parę głębszych za dużo i alibi gotowe. Siadam na miejscu kierowcy i jadę do swojego domu. Tam podaję środek usypiający, a następnie przeprowadzam prosty zabieg uszkadzający struny głosowe. Po skończonej operacji wycieram dłonie w fartuch. Teraz wszystko jest proste. Ofiara się budzi. Jest zdezorientowana i próbuje krzyczeć, jednak z jej gardła nie wydobywała się żaden dźwięk. Patrzy na mnie błękitnymi oczyma, w których strach miesza się z bólem i ciekawością. Wpatrując się w nie, chwytam Carolina za dłonie i prowadzę do małej, metalowej skrzynki z drzwiczkami i kominem. Już wiesz co to, prawda?

Nie wiedząc co ją czeka, zdezorientowana kobieta zachowuje się jak lalka. To bardzo ciekawe co strach może zrobić z człowiekiem.

Im bliżej jednak jesteśmy kresu naszej zabawy, zaczyna panikować i szarpać się. Tym razem wbijam w jej szyję środek uspakajający. Zadziałał po paru minutach.

Starannie układam alabastrowe ciało w skrzyneczce i podpalam. Czemu jej nie zabiję za nim, ją spalę? Lubię patrzeć jak wiją się w agonii.

Nic nie poradzę na to jaki jestem…

Nagle dociera do niej co się dzieje. Zaczyna się wiercić, próbuje krzyczeć, wydostać się. Jej ciało pochłaniają płomienie.

Nic nie poradzę na to, że się uśmiecham…

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Czas czytania: ~2 minuty Wyświetlenia: 8 676

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje