Historia
Wypadek samochodowy
Miałem dziesięć lat, kiedy razem z ojcem pojechaliśmy w odwiedziny od wujostwa. Mieszkali w małej wiosce w stanie Oregon. Zostaliśmy u nich do późna, wyjechaliśmy w drogę powrotną około dwóch godzin po zachodzie słońca. Powrót miał zająć nam czterdzieści minut.
Jechaliśmy przez rzadki las, mijaliśmy rancza. Przez większą część trasy otaczała nas tylko ciemność, rozświetlana przez reflektory naszego wozu. Podróż trwała w najlepsze, gdy – jakby znikąd – zauważyliśmy samochód jadący za nami z ogromną szybkością. Wyprzedził nas, i zniknął za następnym zakrętem. Tyle go widzieliśmy. „Baran!” – tak skwitował mój ojciec. Przytaknąłem mu. Byłem zmęczony – oparłem głowę o szybę i zacząłem przysypiać. Ale po przejechaniu jakiegoś kilometra znów zobaczyliśmy tego faceta.
Zjechaliśmy na pobocze żeby zobaczyć co się stało. Zbyt duża prędkość, za ostry zakręt – samochód wyleciał z drogi i zatrzymał się na drzewie. Auto było skasowane. Cały przód przestał niemalże istnieć. Wszędzie szkło, do tego para buchająca spod maski wprost w nocne zimne powietrze. A obok wraku stał kierowca, wpatrywał się zszokowany na rozbity pojazd.
Ojciec powiedział, żebym został w samochodzie i poszedł porozmawiać z tym gościem. Widziałem, jak podszedł do niego i zaczęli rozmowę. Facet pokazywał na swój samochód, gestykulował i coś mówił. Po minucie podeszli razem do naszego wozu. Tato usiadł za kierownicą, nieznajomy z tyłu. Ja siedziałem z przodu.
Spojrzałem jeszcze raz na rozbite auto. Przeszły mnie ciarki, a włosy na karku stanęły mi dęba. Siedziałem sztywno w fotelu, ojciec odpalił i ruszył.
„Podwieziemy tego pana do domu” – powiedział. „Ok” – odpowiedziałem.
Nieznajomy również przemówił: „chłopaki, dziękuję, że to dla mnie robicie. Źle wszedłem w zakręt. Żona będzie ostro wkurzona. No ale cieszę się, chociaż wyszedłem z tego cało”.
„Spoko” – odpowiedział mój tato.
Mężczyzna zagajał rozmowę z ojcem, próbował również rozmawiać ze mną – pytał gdzie mieszkamy, gdzie chodzę do szkoły, czy lubię moich nauczycieli – zadawał podobne pytania. Odpowiadałem jednym słowem, i nie chciałem patrzeć na niego, ani przez ramię, ani widzieć go w lusterku.
Po kilku kilometrach powiedział „to tu!”, zatrzymaliśmy się. Wysiadł i podszedł do przednich drzwi taty. Ojciec otworzył okno. „Dziękuję, naprawdę!” – powiedział i uścisnął dłoń taty. Pojechaliśmy dalej.
Po dziesięciu minutach w końcu powiedziałem: „Tato. Ten facet…”. „Wiem!” – odpowiedział.
„Ale tato, widziałem go w tamtym samochodzie. On ciągłe był w środku!”. – powiedziałem.
Ojciec spojrzał na mnie bardzo poważnym wzrokiem, jakiego nie widziałem jeszcze ani wcześniej, ani później, po tym zdarzeniu.
„Wiem” – powiedział.
Od tamtej pory nigdy więcej o tym nie rozmawialiśmy.
---
Tłumaczenie: ScaryGuy dla Straszne-Historie.pl
Autor: AdumLarp - Reddit Nosleep
Komentarze