Historia

Zaginęli na niecałą dobę, część 2

tłumacze straszne-historie.pl 11 8 lat temu 7 831 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Część 1: http://straszne-historie.pl/story/10638-Zagineli-na-niecala-dobe

Piszę do was z pokoju hotelowego w pobliskim miasteczku. Ostatnie trzy dni były dla mnie koszmarne. Łamię prawo pisząc tę wiadomość. Miałem tego nie robić, ale wtedy nikt by się nie dowiedział co tu się dzieje.

Godzinę po opublikowaniu ostatniej wiadomości przedstawicielka CDC pojawiła się na naszym posterunku. Wyjaśniła, że FBI nie wyśle nikogo dopóki nie okaże się, że sprawa jest na tyle poważna by wymagała ich obecności. Nie do pojęcia. Do cholery, czy 5 kanibali polujących na siebie nawzajem nie są poważną sprawą? Dwóch moich funkcjonariuszy jest MARTWYCH i to nie jest dla nich poważne? Teresa (przedstawicielka CDC) usiadła ze mą nad kubkiem kawy i wspólnie przestudiowaliśmy raport koronera. Poleciła też bym odesłał ludzi do domów, co zaraz wykonałem. Każde z pięciu ciał miało zidentyfikowaną nieznaną toksynę. Nie pochodziła ona z pożywienia dlatego nie możemy znaleźć jej dokładnego pochodzenia. Teresa zmarszczyła brwi nad raportem, a następnie odłożyła go starannie na stertę dokumentów.

- Wezwij swoich podwładnych z powrotem. Wolontariuszy, którzy szukali z wami ciał również. Wszystkich, którzy byli wczoraj nad jeziorem. Jeśli ktokolwiek z was został zainfekowany, nie możemy pozwolić, żebyście przekazali to świństwo dalej.

Sięgnęła po swoją komórkę do kieszeni, a następnie wezwała swój zespół by przyjechał przeprowadzić szczegółowe badania. Po dwóch godzinach wszyscy poza jednym ochotnikiem stawiliśmy się na testy toksykologiczne. Teresa podeszła do mnie ze zmartwioną miną:

- Z testów wynika, że wszyscy jesteście czyści, ale nie możemy kontynuować badań skoro nie przebadaliśmy każdego z was. Z papierów wynika, że wolontariusz, który się nie stawił to Morty Edwin. Musisz koniecznie się z nim skontaktować. Natychmiast.

Tak się składa, że od ponad godziny próbowałem się dodzwonić na jego komórkę, ale cały czas był niedostępny. Morty to starszy gość, ma około 60 lat. Co prawda ledwie sobie radzi z ekranem dotykowym w swoim telefonie, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się by nie odebrał ode mnie komórki. Nasz najmłodszy funkcjonariusz Kraus pojechał ze mną do domu Mortiego, żeby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.

Gdy przyjechaliśmy dom wyglądał na opustoszały, wszystkie światła były pogaszone pomimo zapadającego zmroku. Co dziwniejsze oba samochody stały na podjeździe. Kiedy zapukałem kilka razy usłyszeliśmy płacz dobiegający ze środka. Zapukałem jeszcze raz i powoli wszedłem do mieszkania. Pierwsze co zobaczyłem to krew. Jasnopomarańczowy dywan upstrzony był krwawymi plamami. Pani Edwin leżała na podłodze, a jej ciało było rozczłonkowane. Wyglądała jakby właśnie ktoś ją rozszarpał i zjadł. Jej blade oczy patrzyły pusto na stojący niedaleko podnóżek. Płacz dochodził z kuchni. Słychać go było coraz wyraźniej, najpewniej Morty kręcił się po niej. Gdy tam zaglądnąłem, zobaczyłem że trzyma w ręce broń myśliwską. Płakał. Co gorsza – coś przeżuwał. Odrywał kęsy mięsa z nóg własnej żony. Krew ściekała mu po szyi gdy patrzył na nas błagalnym spojrzeniem. Przełknął kolejny kęs i powiedział:

- Rany, dlaczego jestem aż tak głodny? Nie chcę już być tak głodny – to mówiąc przyłożył broń do skroni i pociągnął za spust, a jego mózg rozprysnął się na ścianie.

Zszokowani zadzwoniliśmy na posterunek i powiedzieliśmy Teresie wszystko co tu zaszło. Powiedziała, że oboje szybko musimy poddać się kwarantannie by upewnić się, że nie zostaliśmy zainfekowani. Tę noc spędziliśmy w zapieczętowanym gabinecie modląc się żeby ten koszmar się skończył.

Następnego ranka w mieście pojawiło się kilka jednostek pracowników CDC. Teresa wyjaśniła nam, że muszą odwiedzić każdego mieszkańca i przeprowadzić testy. Tylko w ciągu jednego dnia prawie 25 osób odnaleziono w podobnym stanie co poruczników Tylera i Harrisa. Zostali pożarci. Zmarli lub ledwo żywi. Z mięsem w ustach. Około 200 osób z 1000 miało w sobie ślad toksyny odpowiedzialnej za te kanibalskie odruchy. Poddano ich kwarantannie. Parę godzin temu zjawiła się grupa z FBI by ewakuować zdrowych ludzi. Większość obywateli była zbyt przerażona by stawiać jakikolwiek opór, jednak pojawiło się kilkoro, których trzeba było aresztować. Ja i moja rodzina zostaliśmy poproszeni o opuszczenie miasta. Od tamtej pory siedzimy w tym hotelu, a z nami wiele przerażonych rodzin. Tych, których nie było stać na nocleg przetransportowano do pobliskiego liceum. Odkąd wyjechaliśmy non stop otrzymuję telefony. Głównie od Teresy, która upewnia się czy na pewno czujemy się dobrze. W ostatniej rozmowie można było wyczuć jej zdenerwowanie. Podobno straciła kontakt z moimi funkcjonariuszami. Nie odbierają od niej telefonów.

To są już wszystkie informacje jakie mam i najprawdopodobniej wszystkie jakie w ogóle mogłem podać. Jestem cholernie przerażony i jest to nowy rodzaj strachu dla mnie. Zupełnie niepojęte. Strasznie boję się o moją rodzinę i o przyjaciół.

A najbardziej przeraża mnie ten paskudny i niewytłumaczalny głód, który czuję w żołądku od jakichś dwóch godzin.

Tłumaczenie MegiSu dla Straszne-Historie.pl

Autor: Rydenanne, Reddit Nosleep

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Pomysł dość sztampowy, wykonanie - nie byłoby jakieś złe, gdyby nie to, ze autor na siłe wpakował pare rzeczy, które stoją w sprzecznością z innymi. Próba budowania atmosfery, która tylko psuje resztę. Paru osobom rzucił się już w oczy szczegól "po kiego morty czekał z zabiciem się" - ja tu zadam kolejne pytanie - skoro był na tyle świadomy by się zabić, nie atakując potencjalnego żarcia - to dlaczego nie zrobił tego ZANIM zeżarł żonę? opcja chwilowej utraty panowania nad sobą odpada - z historii wynika, ze był cały czas w tym stanie. Tym bardziej powinien zaatakować kumpli i tym bardziej powinien się zabic zanim żonę zaatakuje. Do tego jeszcze w pierwszej części - największa sprzeczność - pozagryzali się nawzajem, a mimo to uierajacy dzieciak wciaz byl w stanie wstac, popodgryzac pozostalych - i to w ciagu 15 minut tak ich poszarpac, ze mmimo ran, ktore mieli wczesniej (ktorych bylo na tyle, ze byly smiertelne) dalo sie zobaczyc "te nowe" (tu tez błąd rzeczowy - żeby coś normalnie krwawiło, musi mieć krążenie. Martwi nie krwawią. Krew może się co najwyżej ledwie sączyć ), oddalic sie i polozyc tak by nie bylo widac, ze to on. Sprzecznoscia jest tez to, ze akurat dzieciak przezyl (to, ze na chwile nie ma znaczenia) - tak naprawde najslabszy i najbardziej podatny na rany i uplyw krwi. No i samo zakończenie - Koleś opisuje coś, co określa "najgorszym koszmarem w ciągu 15 lat pracy w policji", opisuje ostatnie słowa gościa, który zeżarł swoja żonę i zdążył powiedzieć dlaczego, na koniec pisze o nienaturalnym głodzie, który go przeraża - ale i tak jego głównym zmartwieniem jest to, że pisząc swoja historyjke łamie prawo xd To, ze nie ma kontynuacji - z jednej strony szkoda, z drugie - dobrze. Autor ma ewidentny problem z zależnościa przyczyna - skutek, wyciaganiem wniosków, ze zwykłym konsekwentym postępowaniem postaci oraz ma tendencje do tego by wpychać na sile rzeczy, które gryzą się z pozostaa trescia.
Odpowiedz
MEGA!!!
Odpowiedz
Naprawdę dobre.
Odpowiedz
Heh, czyli jednak zombie, trochę oklepany motyw, ale... 1. Czemu ten koleś czekał z przyjazdem innych, a dopiero potem strzelił sobie w łeb? 2. Tłumaczenie dalej nice! (chyba już nie będę tego pisać, bo to za oczywiste ;D) Heh, nie ma jak kreatywne hejty, niedługo całe Straszne-Historie mnie znienawidzą XD. Miłego dnia! ;D
Odpowiedz
pisz to
Odpowiedz
Przecież już stał z bronią, jak przyjechali (?) Zbieg okoliczności xd
Odpowiedz
Świątek-Brzezińska Klaudia "Tak się składa, że od ponad godziny próbowałem się dodzwonić na jego komórkę" Miał około godzinę na zastrzelenie siebie. "Pani Edwin leżała na podłodze, a jej ciało było rozczłonkowane. Wyglądała jakby właśnie ktoś ją rozszarpał i zjadł." Miał czas na zeżarcie żony. Poza tym, ja tam bym siebie zastrzeliła już po pierwszym kęsie. To obrzydliwe i smutne. No i dopiero jak oni przyjechali, to tamten zaczął płakać i gdy weszli, to coś do nich powiedział i się zastrzelił. Według mnie to po prostu miało spotęgować klimat i coś nie coś wytłumaczyć, ale autor zrobił to w zły sposób, np. koleś mógłby się na nich rzucić i oni by go zastrzelili. W każdym razie, miał dużo, bardzo dużo czasu, dla mnie nie brzmi jak zbieg okoliczności ^^.
Odpowiedz
Też jestem głodny...kolejnych części !!!
Odpowiedz
Podoba mi się pomysł. Czekam na kolejne części.
Odpowiedz
akcja nabiera tempa :)
Odpowiedz
Wow, jestem naprawdę zaskoczony, że pojawiła się kolejna część. Po przeczytaniu pierwszej byłem pewien, że pozostaje nam tylko domyślać się, co mogło zajść na wyspie, a tu proszę! Mimo wszystko mam nadzieję, że toksyna okaże się czymś więcej, niż tylko lekko zmodyfikowanym wirusem zombizmu. Z niecierpliwością czekam na tłumaczenie kolejnych części. Pozdrawiam.
Odpowiedz
Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje