Historia

Radio

mysterytv 0 8 lat temu 1 291 odsłon Czas czytania: ~3 minuty

Podoba się? Odwiedź nasz kanał na YouTube https://www.youtube.com/user/1mysterytv

oraz nasz profil na Facebooku https://www.facebook.com/mysterytvchannel?_rdr

Lokalna rozgłośnia radiowa cieszyła się swoją popularnością przez prawie trzydzieści lat. Nikt nie pomyślałby, że może ją czekać taki finał.

Małe miasto, małe radio. Po godzinie 19 w siedzibie radia nie było nikogo, oprócz prezentera, który miał w danym dniu audycję. Jeśli nie, to był tam tylko komputer z muzyką transmitowaną do następnego poranka.

Pewien prezenter, który prowadził w każdy piątek od 22 czterogodzinny autorski program, opowiedział swojemu koledze z redakcji o dziwnych sytuacjach, jakie regularnie zaczęły mu się przytrafiać.

Niejednokrotnie mając słuchawki na uszach oraz włączony mikrofon, słyszałem brzęk kluczy, przekręcany zamek i otwierane drzwi. Myślałem, że jakiś pracownik przyszedł odwalić jakąś robotę. Wyłączyłem mikrofon i wstałem, aby zobaczyć kto mnie odwiedził. Na korytarzu nie było jednak nikogo. Drzwi były zamknięte a w głównym holu nie paliło się światło. Byłem pewien, że mi się nie przesłyszało!

W każdej redakcji radiowej jest tak zwany szpieg, czyli urządzenie, które rejestruje wszystko, co dzieje się na antenie. Prezenter w słuchawkach słyszał to, co emitowane było w eter. Skoro usłyszał te dźwięki, oznaczało to, że zostały zebrane przez mikrofon.

Poszedłem do realizatorki i włączyłem nagranie. Nie miałem żadnych wątpliwości. Dźwięki zostały nagrane, jednak przez muzykę były bardzo słabo słyszalne. Postanowiłem to zbagatelizować.

Kolega, który słuchał tej historii, przyznał się prezenterowi, że również doświadczył „czegoś dziwnego”.

Pracowałem w redakcji, pisałem artykuł na stronę internetową. W studiu ustawiłem muzykę trochę głośniej, abym nie siedział po cichu. Po chwili zorientowałem się, że nic nie gra. Pomyślałem, że może zawiesiły się systemy albo skończyła się play lista, przecież zdarzają się takie wpadki. Gdy wstałem, zobaczyłem, że nad drzwiami do studia świeci się lampka z napisem „Na antenie”. Nie mam pojęcia, jak to się stało, przecież nikogo oprócz mnie nie było. Gdy wszedłem do studia, aby sprawdzić, czy mikrofon nie jest włączony, z głośników huknęła muzyka. Pomyślałem, że musiało zrobić się jakieś spięcie w elektronice, dlatego włączyła się lampka.

Historie te zaczęły się powtarzać. W piątek podczas nocnego programu prezenter ponownie usłyszał dziwne dźwięki.

To było tak, jakby ktoś próbował otworzyć te drzwi. Słychać było tylko uderzający zamek. Bałem się wtedy wyjść z radia!

Rzeczy zaczęły nabierać tempa. Pewnego wieczoru, podczas innego programu, prezenter będąc na antenie usłyszał w słuchawkach dziwny huk. Przeprosił słuchaczy i wybiegł ze studia, aby sprawdzić, co się stało. Na podłodze znalazł książkę, która wcześniej leżała na jednej z szafek. Niewytłumaczalne było to, jak mogła spaść.

Grupa prezenterów, która była świadkiem dziwnych zjawisk postanowiła zrobić eksperyment. Ustawiła na korytarzu mikrofony rejestrując wszystko przez całą noc. Następnego ranka, zanim przybyli inni pracownicy, sprzątnęli mikrofony i zabezpieczyli nagranie. Wieczorem wszyscy odsłuchali plik. Z przerażeniem w oczach przysłuchiwali się kolejnym dźwiękom. Muzyka dobiegająca ze studia co jakiś czas cichła, poprzedzana charakterystycznym „tyknięciem”, które zawsze towarzyszyło włączającej się lampce informującej obecnych w radiu, że ktoś obecnie jest na antenie. Tej nocy, nie było jednak nikogo. Słyszeli wyraźne odgłosy kroków, ktoś przechodził dosłownie obok ustawionych na podłodze mikrofonów. Nie było to jednak możliwe, ponieważ drzwi były zamknięte na klucz, a gdyby ktoś je otworzył, to ten dźwięk również zostałby zarejestrowany. Ostatnim dźwiękiem jaki słyszeli, to stukot metalu. Nie wiedzieli, co to za odgłos, jednak jeden z nich domyślił się, skąd dobiegał ten dźwięk.

Jedna z szafek na korytarzu zamknięta jest na klucz, a nikt go nie ma. Nikt też nie wie, co w tej szafce jest. To brzmi tak, jakby ktoś próbował otworzyć tę szafkę.

Tego samego dnia, kiedy wszyscy pracownicy opuścili stację, grupa prezenterów udała się do siedziby. Postanowili sforsować zamek w szafce i sprawdzić, co się w niej kryje. Zamek nie był solidny i poradzili sobie z nim bez problemu. W środku znaleźli kilka segregatorów. Były w ręczne notatki oraz akta dwóch pracowników, którzy pracowali tutaj kilkanaście lat temu, jednak nikt z obecnych ich nie pamiętał. Z materiałów wynikało, że obaj popełnili samobójstwo właśnie w siedzibie radia w odstępie jednego roku. Nie wiedzieli, o co w tym chodzi. Nikt o tych wydarzeniach nie miał pojęcia, nie informowały o tym media, co więcej, pracownicy radia nie wiedzieli, do czego doszło w tym budynku! Nie znaleźli niestety żadnych informacji o powodach samobójstwa. Zastanawiali się również, kto zamknął te materiały w tej szafce. Nie dowiedział się już o tym nikt. Prezenterzy, którzy odkryli te dokumenty, zaginęli w tajemniczych okolicznościach. Nie wrócili do domów. Co więcej, kamery z monitoringu przed budynkiem radia zarejestrowały to jak wchodzą do środka, jednak z zapisów wynika, że nigdy tego budynku nie opuścili.

Oznacz jako: przeczytane ulubione chcę przeczytać

Komentarze

Zaloguj się, aby dodać komentarz.

Inne od tego autora

Archiwum

Najnowsze i warte uwagi

Artykuły i recenzje